PAN przerywa milczenie

PAN przerywa milczenie

Prof. Michał Kleiber: – Jesteśmy dumni ze swojej przeszłości, nie odcinamy się od niej

Prof. Michał Kleiber: – Gdyby nie Polska Akademia Nauk, nie mielibyśmy możliwości wcześniejszego niż suwerenność państwowa odzyskania suwerenności intelektualnej. PAN będzie się zmieniać, ale odczytywanie tych zmian jako próby odcinania się od przeszłości jest błędem. Jesteśmy dumni ze swojej przeszłości, nie odcinamy się od niej.
Takie słowa w kręgach antypeerelowskiej ekstremy PiS brzmią jak lustracyjne samooskarżenie o współpracę z reżimem. Akceptacja i duma z osiągnięć w czasach PRL zaślepionym prawicowym politykom w głowie się nie mieści. A jednak właśnie z takim stanowiskiem kierownictwa Polskiej Akademii Nauk oponenci muszą się zgodzić.

PAN mówi: dosyć!

Prof. Karol Modzelewski, którego o miłość do komunizmu ani realnego socjalizmu w wydaniu PRL posądzać nie można, uznał, że miarka się przebrała, trzeba przerwać milczenie i odpowiedzieć na zarzuty płynące ze środowisk politycznych. Profesor nie polemizuje wprost z atakami na PAN i nie wartościuje niechętnych opinii. Nie mówi, czy powodem krytyki PAN w PRL jest niedoinformowanie, czy zła wola. Konferencja prasowa na temat znaczenia i roli PAN w PRL to po prostu próba przeciwstawienia się „czarnemu PR” – jak określił to obecny wiceprezes PAN.
Podczas jednego z kolegiów PAN, na których zbierają się przewodniczący wszystkich komitetów naukowych oraz kierownictwo akademii, pewien naukowiec, i to wcale nie historyk, zwrócił uwagę na symptomatyczny wzrost publikacji medialnych podważających dorobek tej instytucji, a nawet sens jej istnienia. Niepokój zwróciły zwłaszcza opinie wygłaszane przez polityków, od których zależeć mogą istotne decyzje strategiczne.

Skorumpowani uczeni?

Jednym z wątków tej krytyki jest zarzut złego gospodarowania środkami publicznymi w PAN. Taką opinię wyraziła m.in. posłanka PO, Joanna Fabisiak, pisząc w „Życiu Warszawy” o tym, że akademia nie umie czerpać korzyści z posiadanego dorobku i majątku.
„Profesorowie nie mają pojęcia o zarządzaniu majątkiem”, stwierdziła posłanka Fabisiak i chociaż jej zarzut został natychmiast odparowany przez prof. Marka Sarnę, dyrektora Centrum Astronomicznego im. M. Kopernika PAN (- Od z górą ośmiu lat jestem zarządzającym menedżerem majątku wartego ok. 50 mln zł… w ciągu tych lat nie straciłem ani złotówki, a powierzony mi majątek powiększyłem!), pojawił się kolejny zarzut, jeszcze poważniejszy, który padł z ust posła PiS, Artura Górskiego. Świadczy on, iż posłów najbardziej denerwują pieniądze, a zwłaszcza fakt, że podlegająca Sejmowi PAN dysponuje aż dwoma budżetami. Jeden to dotacja z kasy państwa, a drugi – środki pozabudżetowe. „Istnienie pozabudżetowej kasy stwarza możliwość korupcji”, zauważył poseł Górski w „Życiu Warszawy”.
Do krytyki złego gospodarowania dołączyły niebawem argumenty ideowe. I znów dał o sobie znać poseł Górski.
W artykule pt. „Odkomuszyć profesorów!” polityk ten boleje nad tym, że kluczowe dla PiS hasła walki z „układami” i „korporacjami” zdewaluowały się i owe „korporacje”, jak choćby PAN, zamiast wzbudzać grozę i niechęć, wywołują zobojętnienie. A ponieważ poseł Artur Górski obojętny nie jest, będzie nadal budził grozę.
„Czy powinniśmy godzić się na układy powiązań korporacyjnych, powstałe jeszcze w czasach PRL?”, stawia retoryczne pytanie i zaraz wyjaśnia podłoże swoich podejrzeń.
„Jednym z obszarów, który w znacznej mierze owinięty jest siecią takiego korporacyjnego układu, jest nauka i szkolnictwo wyższe. Tu wciąż rządzą ludzie z tamtej, jakże odległej, wrogiej człowiekowi epoki. Okopali się i bronią zażarcie swoich pozycji m.in. w takich sztandarowych instytucjach, jak Polska Akademia Nauk czy Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów. Niedawno zmieniły się władze PAN i jednych starców zastąpili inni starcy z tego samego kręgu. Jesteśmy w przededniu zmian w Centralnej Komisji (CK). Obawiam się, że i na tę instytucję postkomunistyczni profesorowie po raz kolejny położą swoje czerwone łapki”.

Kto kogo będzie odkomuszał?

Można zapytać, jaki tytuł do oskarżeń o komunizm i korupcję w PAN ma urodzony w 1970 r. poseł Górski, jeden z inicjatorów uchwały mającej na celu intronizację w Polsce Chrystusa Króla.
Pisząc słowa: „Wielu obecnych profesorów wywodzi się z okresu komunistycznego, gdy tytuł naukowy mogła uzyskać osoba w pełni akceptująca zasady ustrojowe PRL”, zderza się niebezpiecznie z osobowością i biografią 70-latka, mediewisty i wiceprezesa PAN, prof. Karola Modzelewskiego, który z podziwu godną cierpliwością tłumaczy, iż Polska Akademia Nauk od momentu swego powstania 55 lat temu, a polskie środowisko naukowe jeszcze wcześniej, bo od połowy lat 40., kierowały się zasadami społecznikowskimi, broniły podstawowych wolności intelektualnych i obywatelskich, stały na straży podstawowej wartości i substancji, jaką jest myśl ludzka i potencjał badawczy uczonych.
Prof. Modzelewski, przypominając, jak groźnym dla władz PRL „elementem” byli niezależnie myślący naukowcy, nawiązuje także do swej „kryminalnej przeszłości”. Przebywając po opuszczeniu miejsca internowania w warszawskim więzieniu, napisał kolejną pracę naukową z dziedziny historii średniowiecza, ale nie mogła ona opuścić murów zakładu karnego. Nawet jego ówcześni obrońcy, mecenasowie Krzysztof Piesiewicz i Ewa Pruchniewicz, którzy starali się uzyskać zezwolenie na przekazanie pracy profesora do Instytutu Historii PAN, musieli wysłuchać aroganckich uwag niejakiego płk. Szczęsnego, że to nic wartościowego, bo dla niego „historia zaczyna się w 1917 r.” (dla urodzonych wczoraj informacja – w 1917 r. rozpoczęła się Wielka Socjalistyczna Rewolucja Październikowa).
Zdaniem prof. Karola Modzelewskiego, zasługi PAN dla ochrony substancji życia intelektualnego i kulturalnego w PRL są nie do przecenienia. W instytucji tej mogli znaleźć schronienie nie tylko najwybitniejsi ludzie nauki, ale zarazem ludzie o przeszłości akowskiej, czy też tacy, którym odebrano w latach 50. – jak np. członkowi władz PAN, prof. Januszowi Tazbirowi – prawo do działalności dydaktycznej i kontaktów ze studentami. Tak się składa, że właśnie historycy i literaturoznawcy skupieni w PAN byli ostoją wolnej myśli w Polsce Ludowej i to oni wychowywali młodsze pokolenia nastawionych patriotycznie polskich humanistów. Prof. Tadeusz Manteuffel, od roku 1953 aż do śmierci w 1970 r. dyrektor Instytutu Historii PAN, miał np. swemu młodszemu koledze, prof. Aleksandrowi Gieysztorowi, który należał do ścisłego kierownictwa ZWZ-AK, a także otarł się o powojenne podziemie i WiN, wyperswadować „partyzantkę”, aby siły i talent poświęcił na ochronę potencjału badawczego. Prof. Gieysztor był później, w latach 1990-1992 prezesem PAN. Biografie setek ludzi PAN przynoszą chlubę polskiemu środowisku naukowemu nie tylko z uwagi na ich dorobek badawczy, ale postawę obywatelską i polityczną. Przykładanie rozliczeniowej miary z obecnych polemik teczkowo-politycznych do tych postaci jest po prostu groteskowe.
– Badania nad przeszłością są zadaniem uczonych zajmujących się przeszłością – powiedział w konkluzji prof. Karol Modzelewski. – To nie jest zadanie dla jakiejś komisji historycznej, która miałaby oceniać ludzi nauki, bo każdy z nas jest indywidualnie poddany krytyce swoich kolegów i środowiska naukowego korporacji. A poza tym nie jesteśmy Episkopatem…
Dyskusja o przeszłości PAN w PRL, a także o jej teraźniejszości w III, IV i przyszłości w V RP nie powinna być w żadnym wypadku przedmiotem manipulacji. Prezes PAN, Michał Kleiber, choć przyznał, że bardziej od przeszłości interesuje go przyszłość polskiej nauki, z całym naciskiem podkreślił, że gdyby nie działalność PAN w czasach PRL, nie mielibyśmy możliwości wcześniejszego niż suwerenność państwowa odzyskania suwerenności intelektualnej, nie bylibyśmy też wśród innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej oknem na świat wolnej i niezależnej myśli.

************
Fragment raportu przygotowanego w 1984 r. przez Departament III MSW na posiedzenie Biura Politycznego KC PZPR

W PAN skupiają się ludzie, którzy posiadają bardzo wysoki prestiż społeczny, mają oni wpływ na kształtowanie opinii społecznej i poglądów politycznych, decydują często o kierunkach badań naukowych, kształceniu młodej kadry naukowej, a także o programach nauczania w szkołach i uczelniach wyższych. (…) Zdominowane przez wrogie elementy środowisko PAN jest w istocie bardzo liczącym się zapleczem teoretycznym i programowym opozycji politycznej w Polsce. Kreowanie i pozyskiwanie przez zachodni mecenat uczonych, zdobywających w kraju liczące się pozycje polityczne, stało się możliwe m.in. dzięki realizacji polityki stypendialnej. Na Zachód, do ośrodków naukowych i instytutów sowietologicznych, zapraszani byli i wyjeżdżali ludzie, którzy sprawdzili się w destrukcyjnej działalności politycznej.

 

Wydanie: 08/2007, 2007

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy