Jaki jest Pani/Pana ulubiony dowcip?

Jaki jest Pani/Pana ulubiony dowcip?

Bronisław Cieślak,
poseł SLD

To będzie dowcip góralski, odrobinę zbereźny. Środek lata, upał, chłopina kosi trawę na siano, a tuż za nim kroczy żoneczka i grabi pokos. Słońce tak piecze, że chłop spocony stopniowo rozbiera się do zupełnej golizny. Aż tu nagle pszczoła użądliła go w najczulsze miejsce. Chłopina syczy z bólu i drze się do baby: – Babo, babo, dejże kwaśnego mleka! Kobita przychodzi, patrzy i odzywa się w te słowa: – Jakiego kwaśnego mleka? Taki ma być!

Krzysztof Czeszejko-Sochacki,
adwokat

Najpierw opowiem dwa dowcipy z serii „elokwencja wsi”. Idzie baba przez wieś i spotyka po drodze sąsiadkę. Ta ją pyta: – Quo vadis? Baba odpowiada: – Krowę doić.
I drugi. Znów ta sama babina włóczy się po wsi, po drodze wpada na kumę. Ciekawska kobieta zagaduje ją: – Co tam u was? I słyszy odpowiedź: – Nihil novi.
Ponieważ bardzo lubię krótkie żarty słowne, więc mam zawsze takie pod ręką. Na przykład: Kumpel spotyka kumpla i wypytuje go o plany wakacyjne.
– Gdzie się w tym roku wybierasz? – pyta. – Do Baden-Baden – odpowiada mężczyzna. – No, nie powtarzaj, słyszę.

Tadeusz Drozda,
satyryk

Najpierw się wytłumaczę, dlaczego lubię akurat ten dowcip. Dla mnie żart, aby był dobry, musi być nie tylko dowcipny, ale i satyryczny. Ten, który opowiem, łączy obie cechy, a na dodatek jeszcze oddaje nasz narodowy charakter.
Więc: Amerykanin, Francuz i Polak złowili złotą rybkę. I zgodnie z tradycją wysunęli swoje żądania. Amerykanin: – Sąsiad jeździ supersamochodem, ma piękny dom z ogrodem, daczę w lesie. I ja też chciałbym mieć to samo, co on. Rybka mówi: – Załatwione, wracaj do swojego zamczyska. Francuz:
– A mój sąsiad z naprzeciwka poderwał piękną dziewczynę, ona paraduje nago po domu, a że w oknie nie mają firanek, więc ja ją oglądam, dzień w dzień i zazdroszczę temu facetowi, i też chciałbym mieć taką piękną kobietę.
Rybka na to: – Nie ma sprawy, wracaj do domu, dziewczyna już tam na ciebie czeka.
Na końcu rybka pyta Polaka:
– A ty czego byś chciał?
Polak: – Sąsiad ma dorodną krowę, która daje najwięcej mleka w województwie. Non stop zjeżdżają do niego dziennikarze, robią zdjęcia jemu, krowie, jemu z krową…
Rybka: – I co, ty też chcesz taką krowę?
– Nie – Polak na to. – Ja chcę, żeby mu ta krowa zdechła.

Agnieszka Graff,
anglistka na UW, feministka

Przychodzi miś polarny do mamy i żali się: – Mamo, mamo, czy ja jestem misiem polarnym? Mama go uspokaja: – Tak, mój mały misiu polarny, jesteś misiem polarnym.
Uspokojony miś oddycha z ulgą, ale za chwilę znów pyta mamę:
– Mamo, mamo, ale czy ja na pewno jestem misiem polarnym?
– Tak, misiu polarny, na pewno jesteś misiem polarnym.
Ale mały misio nie daje się tak łatwo przekonać i po raz trzeci pyta mamę: – Ale czy ja tak naprawdę na pewno jestem misiem polarnym?
Zniecierpliwiona mama wyjaśnia: – Jesteś misiem polarnym. Ja jestem misiem polarnym, twój tata jest misiem polarnym, twoi dziadkowie są misiami polarnymi… Dlaczego tak ciągle o to pytasz?
Miś na to: – Bo mi zimno.

Katarzyna Maria Piekarska,
posłanka SLD

Z dowcipów słownych najbardziej podoba mi się taki: spotykają się dwa ślepe konie. Jeden zwraca się do drugiego z pytaniem: – Zamierzasz wystartować w Wielkiej Pardubickiej?
– Nie widzę przeszkód – odpowiada ten drugi.
A teraz jeden z serii intymnej, który bardzo lubię: Para kochanków wyleguje się w łóżku. Nagle rozbrzmiewa dzwonek do drzwi. Kobieta zrywa się: – Chowaj się do szafy, to na pewno mój mąż! – krzyczy przerażona. Facet zrywa się z łóżka i wskakuje posłusznie do szafy. Po chwili wychodzi skonsternowany: – Zaraz, zaraz, przecież to ja jestem twoim mężem!!!

Hirek Wrona,
dziennikarz muzyczny

Mąż zwraca się do żony: – Kochanie, nie mogę znaleźć herbaty!
– Ty beze mnie to z niczym byś sobie nie poradził! Herbata jest w apteczce, w puszce po kakao z nalepką „sól”.

Maria Czubaszek,
satyryk

Spośród dowcipów, które słyszałam, najbardziej utkwił mi w pamięci taki:
Kręci się facet pod latarnią i czegoś szuka, a drugi, który to widzi, podchodzi do niego i pyta: – Pan coś zgubił?
– Zgubiłem – tamten kiwa głową.
– Ale tutaj? – dziwi się facet.
– No, nie – odpowiada ten drugi – ale tu jest przynajmniej jasno.

Maciej Mrozowski,
specjalista od komunikowania masowego, Instytut Dziennikarstwa UW

Proszę mnie nie pytać, dlaczego ten dowcip mnie śmieszy, a śmieszy mnie od dziecka. Sam nie wiem, dlaczego. Rzecz się dzieje na morzu. Jacyś ludzie płyną statkiem i spostrzegają tratwę. Podpływają bliżej, a na tej tratwie stoi namiot. Więc któryś z nich krzyczy: – Hej, tam na tratwie! Żadnej odpowiedzi. Więc próbują jeszcze raz: – Hej, tam na tratwie! Wtem jakiś człowieczek wychyla się z namiotu: – No to co, że na tratwie?!

Wydanie: 2001, 32/2001

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy