Paradoksy naszych czasów

Paradoksy naszych czasów

Każdy, kto usiłował zrozumieć i w końcu zrozumiał, jak to jest możliwe, by w ciągu 1 sekundy przesłać milion milionów bitów na odległość 10.000 kilometrów, zrozumiawszy, jak to działa, staje pełen podziwu nad wiedzą, pomysłowością i ogromem włożonej pracy dziesiątków tysięcy specjalistów, którzy coś takiego wymyślili i zbudowali. Pytanie pomocnicze: czy milion milionów bitów w 1. sekundzie to dużo? Bardzo dużo, to treść 20.000 grubych książek z kolorowymi ilustracjami. Na fundamencie tych miliona milionów bitów przesyłanych w 1. sekundzie funkcjonuje współczesny Internet. Dodajmy, że znalezione rozwiązanie nie jest błyskiem ludzkiego geniuszu, pomysłowym rozwiązaniem, na które ktoś wpadł w 72 godzinie namysłu, wspartego szczęściem wylosowania jednej na milion szczęśliwej liczby. Powtórzmy: znalezione rozwiązanie powstało jako rezultat wieloletniej pracy setek zespołów badawczych doskonale przygotowanych i wyposażonych specjalistów.

A teraz pytanie zasadnicze: jak nagrodzono tych specjalistów – nazwijmy ich „facetami od Internetu” – za ich pracę? Generalnie dobrze i bardzo dobrze, na poziomie, który nazywamy godziwym życiem. Jeden, może dwóch z nich otrzyma nagrodę Nobla, ich wielka satysfakcja, to gratulacje ich kolegów po wydrukowaniu ciekawego artykułu, czy po wygłoszeniu ciekawego referatu na konferencji międzynarodowej. Ale oto dwóch-trzech facetów wpada na pomysł (potem będą mówili, że stało się to w garażu, więc nazwijmy ich „facetami z garażu”)  bardzo ciekawej strony w Internecie wspomaganej pomysłowym programem, która pozwala użytkownikom Internetu zrobić coś, czego wcześniej nie mogli robić. Setki milionów z nas zaciekawionych nową możliwością wchodzą na tą stronę, używają nowego narzędzia, a właściciele widząc to oferują firmom wykorzystanie nowego narzędzia do reklamy swoich samochodów, hoteli, linii lotniczych, itd., itp.. I oto wkrótce nowa strona/nowe narzędzie staje się generatorem pieniędzy na poziomie wielu dziesiątków miliardów dolarów rocznie, przy którym milion dolarów nagrody Nobla staje się napiwkiem. Patrzymy na to ze zdumieniem, przecież wchodzenie na stronę jest bezpłatne, skąd więc te pieniądze? To są oczywiście nasze pieniądze doliczone do ceny samochodów, noclegów w hotelach, biletów lotniczych, itp., itd..

Paradoks 1: Kto w tym całym procesie zasłużył na wielkie pieniądze? Według mnie ”faceci od Internetu”, specjaliści, którzy stworzyli narzędzia, na których bazuje Internet. Może i zasłużyli, ale, niestety, nie oni dostają wielkie pieniądze. Według obiegowej opinii geniuszami są „faceci z garażu”. Wmówiono nam, że najważniejszą umiejętnością jest nie przesyłanie bitów na odległość, ale „zgarnianie” pieniędzy z rynku, a oni ją mają. A poza tym, że każdy mógł wpaść w swoim garażu na taki pomysł. Ty przecież też mógłbyś wpaść. A czemu nie wpadłeś? No, może masz pecha, postaraj się, może następnym razem.

Paradoks 2: Może „faceci z garażu” zapłacili wysoki podatek państwu/społeczeństwu, aby zapłacić w ten sposób za, co by nie powiedzieć, dar losu? Okazuje się, że nie. Wynajęci przez nich za nasze pieniądze prawnicy wyszukali drogę „optymalizacji podatkowej”, zarejestrowali firmę „córkę” w „raju podatkowym” (cóż to za wspaniały kraj Panama!). To firma „córka” wykazuje zyski, reszta pracuje na poziomie kosztów, ale w „raju podatkowym” podatków przecież się nie płaci. Po to są. Oryginalne rozwiązanie „facetów z garażu” to nowa, odkrywcza ścieżka „optymalizacji podatkowej”, ale o niej wiedzą nieliczni. Natomiast my liczni wiemy, że powstała – za ich pieniądze 10 mln. USD rocznie – fundacja, która ma wyjaśnić przyczyny zaniku czapy śniegowej na Kilimandżaro, co pozwoli ludzkości ocenić niebezpieczeństwo ocieplenia klimatu, a przecież wszyscy wiemy, że to właśnie jest naszym największym zmartwieniem. I oto „faceci z garażu” stają się dobrodziejami ludzkości, chwała im, przecież nie musieli tworzyć tej fundacji.

Paradoks 3. Z pewnością „faceci z garażu” wpłacili spore sumy uniwersytetom, które kończyli „faceci od Internetu”? Nie, nie wpłacili, ale mimo to uniwersytety są bardzo zadowolone, ponieważ „faceci z garażu” powiedzieli ile u nich zarabiają ci od Internetu i jakie uniwersytety oni kończyli. Skutek był zdumiewający. Otóż uniwersytety te natychmiast podniosły opłatę roczną, a gdy kandydaci jęknęli na widok sumy np. 40.000 USD za rok studiów, z dobrym słowem pośpieszyli bankierzy mówiąc kandydatowi: „no i po co się martwisz, weź u nas pożyczkę, szybko ją spłacisz”. Jak widać, przy okazji banki też skorzystały z pracy „facetów od Internetu”. To może zasilono uniwersytety, które kończyli „faceci z garażu”? Też nie. Najsłynniejszy z nich powiedział, że nie skończył żadnego uniwersytetu i nie odczuwał z tego powodu żadnego braku. Wszyscy uznali, że był to geniusz samorodny.

Paradoks 4. Jak na to zareagowali „faceci od Internetu”, powinni być bardzo niezadowoleni. To kolejny paradoks: są zadowoleni. Kolejny raz okazało się, że bardzo wielu ludzi jest gotowych bardzo ciężko pracować czerpiąc satysfakcję z pokonywania kolejnych barier, kolejnych odcinków dystansu. Ten rodzaj satysfakcji ma często większą wartość, niż wynagrodzenie. Wielu z nich uważa, że „wyrównaniem rachunków” powinno zająć się państwo w ramach polityki podatkowej. Kolejny też raz okazało się, że państwo jest  też zadowolone i nie widzi powodu, by podatkami ścigać ludzi sukcesu finansowego. Wiadomo przecież, że jeśli przypływ podnosi duże statki, to podnosi też małe…

Wydanie:

Kategorie: Od czytelników

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy