Paradoksy polskiej laickości

Paradoksy polskiej laickości

Gdzie się podziali ateiści i wolnomyśliciele?

Sytuacja zorganizowanego ruchu laickiego w Polsce jest bardzo trudna, zwłaszcza jeśli porównać ją z funkcjonowaniem analogicznych struktur i inicjatyw po stronie religijnej. I nie chodzi tu nawet o ruchy wewnątrz Kościoła katolickiego, ale o organizacje katolików świeckich. Na marginesie – jeszcze kilka lat temu świeckość kojarzyła się z laickością, czyli niewiązaniem się z żadną religią, a jej symbolem było świeckie państwo. Dziś część obserwatorów twierdzi, że Polska nie jest już państwem świeckim albo coraz bardziej odchodzi od założeń takiego państwa. W tej sytuacji ruch laicki powinien się umacniać, ale trudno powiedzieć, czy tak się dzieje. W każdym razie liczące się inicjatywy i działania w obronie świeckości oraz instytucji powołanych przez państwo podejmują osoby znajdujące pole dla aktywności w zupełnie nowych formach. Nie mają one jednak pojęcia laickości na swoich sztandarach ani w programach.

Przeciw klerykalizacji

Chociaż nie zawsze. Na przykład środowiska feministyczne były w stanie stworzyć w 2014 r. w Sejmie pod patronatem wicemarszałek Wandy Nowickiej „Deklarację w obronie demokracji przed postępującą klerykalizacją Polski”. Jednak zarówno tamte stwierdzenia, jak i treść deklaracji programowej Towarzystwa Kultury Świeckiej (2006) można uznać za pobożne życzenia i wołanie na puszczy. Zacytujmy je: „Zwycięska prawica zmierza w istocie do przekształcenia Polski w zaścianek Europy i świata, w kraj zapatrzony w swoją przeszłość tak preparowaną, aby wymazane z niej zostało wszelkie dziedzictwo myśli otwartej, postępowej, humanistycznej i republikańskiej; w kraj, w którym Kościół rzymskokatolicki, zwłaszcza jego fundamentalistyczne odłamy, mają pełnić nieomal rozstrzygającą rolę nie tylko w kwestiach wiary i obyczajów, ale także w życiu społecznym i politycznym państwa”.
Zwykle więc w środowiskach laickich z troską mówi się „o trudnościach, jakie ten ruch napotyka w swojej codziennej działalności, i jak zastanawia się nad sposobami zdolnymi zahamować procesy regresywne” – to także cytat z dokumentów TKŚ.
Bardziej optymistyczny pogląd na pozycję ruchu laickiego wyraża jeden z jego czołowych działaczy, były minister edukacji, a także były przewodniczący TKŚ, socjolog i politolog prof. Jerzy J. Wiatr. Przyznaje on, że jest to środowisko mniejszościowe, ale znaczące, bo mimo utraty państwowej kurateli i finansowania przetrwało i działa na terenie całego kraju. Ma też licznych sprzymierzeńców, np. w takich kręgach jak forum Racjonalista.pl czy kwartalnik „Bez Dogmatu”.

Laicy, łączcie się!

Dr Zdzisław Słowik, redaktor naczelny miesięcznika Towarzystwa Kultury Świeckiej „Res Humana”, sam zadaje sobie często pytanie o powód wątłości ruchu laickiego i nie znajduje na nie prostej odpowiedzi.
– Patrząc na obecny stan polskiego ruchu laickiego pod kątem jego potencjału, siły struktur organizacyjnych czy liczby członków, widzimy ruch w poważnym kryzysie, rozproszony i podlegający wielorakim podziałom programowym, ruch pozbawiony często elementarnych środków działania. Ale z drugiej strony widzimy ten ruch w formie postępujących procesów indywidualnej i społecznej laicyzacji, w wyborze celów czy wartości życia ludzi według ich własnych przekonań czy sumienia, dostrzegamy rosnący krytycyzm wobec zachowania polskiego Kościoła, jego roszczeń do rządu dusz i jego dominacji w państwie. Potwierdza to postępujące odchodzenie ludzi od Kościoła – mówi Zdzisław Słowik i dodaje: – Widzę więc dziś ruch laicki w postaci społecznych owoców samego faktu jego istnienia jako depozytariusza humanistycznych wartości świeckich, siły milczącej, ale wciąż, mimo doświadczanej opresji, zdolnej do działań na rzecz godności, wolności i prawa człowieka do samostanowienia.
Podobną interpretację pozycji i możliwości ruchu laickiego prezentuje filozof prof. Wiesław Mysłek, redaktor naczelny niegdysiejszego organu Towarzystwa Krzewienia Kultury Świeckiej „Argumenty”. Dla niego ruch laicki jako zjawisko społeczne właściwie nie istnieje. Można mówić co najwyżej o ośrodkach myśli laickiej lub też rekomendujących laicyzm, jak to robią krakowska Kuźnica czy Towarzystwo Kultury Świeckiej. Jednak wszystkie działania są rozproszone, a nie skupione i ulokowane np. w ośrodkach uniwersyteckich, które odwołują się do profesorów Kotarbińskiego czy Petrusewicza.
Prof. Mysłek zwraca również uwagę nie tyle na ruch, ile na rozmaite trendy albo zrywy laickie, które rodzą się w opozycji do prób zawłaszczania życia publicznego przez środowiska kościelne. Takim klasycznym przykładem jest powstały pod Jasną Górą w Częstochowie pierwszy ośrodek darmowego in vitro, który ma naśladowców w innych miejscowościach. Jest też trend do działania w opozycji do klerykalnych zapędów w szkolnictwie, np. zbieranie podpisów w walce o nową ustawę. Bardzo silne wydają się w Polsce tendencje nie tyle antyreligijne, ile antyklerykalne. Orientacja na laicyzm nie zanika, jest wyraźny opór społeczny, a z drugiej strony obserwuje się też stały proces zobojętnienia religijnego, co jest efektem przemian cywilizacyjnych. Te procesy przenikają też do samego Kościoła.
Prof. Mysłek nawiązuje do badań socjologa religii z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza prof. Józefa Baniaka o łamaniu celibatu przez samych duchownych, co już nie powoduje wielkich konsekwencji i jest wyraźnie tolerowane. W „Newsweeku” ukazał się bowiem tekst pod szokującym tytułem „Tata w sutannie”, w którym ekspert podaje, że 60% księży jest w związkach z kobietami, a ok. 15% ma z nimi dzieci. Są zatem pewne zasady, ale niekoniecznie ich się przestrzega.

Zatrute źródło?

I jest jeszcze coś, w czym prof. Mysłek zgadza się z prof. Wiatrem – obciążenia związane z działalnością organizacji laickiej w czasach PRL.
– Moim zdaniem – mówi prof. Mysłek – ruch laicki wciąż płaci cenę za zlikwidowanie w latach 50. ruchu wolnomyślicielskiego, z którego ja się wywodzę. Gdy wolnomyślicielstwo zniknęło, powstałe po jego likwidacji Towarzystwo Krzewienia Kultury Świeckiej było wykorzystywane przez państwo do konfrontacji z Kościołem. TKKŚ nie było więc ruchem autonomicznym, ale uwiązanym przy konkretnych zamierzeniach politycznych.
Cenę za tę dawną wstydliwą podległość ateiści i wolnomyśliciele płacą obecnie. W opinii mediów prawicowych, walkę w obronie świeckości państwa prowadzą głównie „osobiści przeciwnicy Pana Boga”, których siedliskami są takie tytuły prasowe jak „Fakty i Mity” czy „Nie”. Tymczasem w szeregach Towarzystwa Kultury Świeckiej zwyciężyła bardziej umiarkowana, tolerancyjna albo wręcz wspólnotowa postawa, której wyrazicielem jest jej konstruktor – znów ten sam prof. Jerzy J. Wiatr. Teza ta brzmi: w walce o świeckość państwa potrzebne jest współdziałanie wierzących i niewierzących.
Prof. Wiatr na tyle zaangażował się w propagowanie tej idei, że swego czasu był przewodniczącym Rady Społecznej Fundacji Ekumenicznej „Tolerancja”. Fundacja przyznaje corocznie medale „Zasłużony dla Tolerancji”, a wśród wyróżnionych są zarówno osoby świeckie, jak i duchowne, zwłaszcza ci przedstawiciele hierarchii różnych wyznań, dla których tolerancja jest wartością równie ważną, a może i ważniejszą niż np. chrystianizacja.
Na horyzoncie odosobnionych działań na rzecz swobody myślenia i świeckości struktur państwowych widoczne są też inne nurty, nawet mistycyzujące panteizm, agnostycyzm czy choćby wczesnosłowiańskie pogaństwo, o czym wspomina filozof i antropolog prof. Lech Ostasz z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, działacz TKŚ: – Człowiek jest zwierzęciem nie tylko racjonalnym, ale także rytualno-mityczno-magiczno-symbolicznym, nie tylko świadomym, ale także podświadomym. W polskim ruchu laickim za mało pielęgnuje się tę drugą stronę, przez to jest on zbyt chłodny, mało magnetyczny, w perspektywie antropologicznej jest zbyt wąski.
Prof. Wiesław Mysłek dodaje: – Dominująca część ludzi w Polsce realizuje swoją potrzebę przynależności, choćby formalnej, poprzez udział w obrzędach religijnych z okazji chrztu, komunii, ślubu, pogrzebu itp. Siła tradycji u nas jest niebywała, przetrwały nawet niektóre pogańskie obrzędy, a środowiska kościelne tworzą nowe – od czasów PRL, by wspomnieć słynną wędrówkę kopii obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej.
– Polski ruch laicki oceniam jako mocno zróżnicowany, niemniej mający nadal sporą liczbę zwolenników i niemały potencjał intelektualny – konkluduje prof. Zbigniew Drozdowicz, filozof i religioznawca z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Historia polskiego ruchu laickiego pełna jest paradoksów. Programowo zbliża się on do formacji ekumenicznych, wspieraną zaś onegdaj przez państwo strukturę służącą faktycznej ateizacji zastępują wspierane przez państwo struktury chrystianizacyjne. Efekty takiej państwowej protezy, oględnie mówiąc, były, są i będą mizerne.

Wydanie: 2016, 33/2016

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy