No to porozmawiajmy o pieniądzach, czyli o handlowaniu. Rozmowa nie będzie długa, gdyż system promocji gospodarczej został przez PiS skutecznie rozmontowany. Wcześniej zajmowały się tym wydziały ds. promocji handlu i inwestycji przy ambasadach. Ale praktycznie już ich nie ma. Owszem, nie były one idealnym rozwiązaniem, szczególnie w Europie, ale w krajach z „kapitalizmem państwowym”, takich jak Chiny, Indie, Wietnam czy nawet Korea Południowa (czebole) lub państwa Zatoki, sprawdzały się znacznie lepiej niż pomysł PiS, czyli zagraniczne biura handlowe Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu. Bo dziś pracują w nich słabo opłacani, młodzi ludzie świeżo po studiach. I to bez wsparcia państwa, w miejscach często odległych od politycznych centrów decyzyjnych. Biura te są przez władze krajów, w których działają, traktowane jak setki tysięcy filii czy spółeczek i spółek. Nie są w stanie NICZEGO załatwić w ministerstwach, urzędach, na cle czy w nadzorze sanitarnym. Kierują więc problemy i przedsiębiorców, którymi zajmowały się WPHI, do ambasad. A w Azji zlikwidowano wszystkie wydziały ekonomiczne oprócz tego w Pekinie. Na świecie zostało ich zaledwie kilka. Gwoli sprawiedliwości, demontaż tego systemu zaczął się już wcześniej, gdy Radosław Sikorski zlikwidował konsulaty generalne w tak ważnych gospodarczo miejscach jak Ho Chi Minh (dawniej Sajgon) czy Karaczi. Bardzo też chciał zlikwidować konsulat generalny w Hongkongu. Ale dyrektor departamentu Azji i ambasador w Chinach wyperswadowali mu ten pomysł. Ojcem ustawy, która w 2017 r. zlikwidowała hurtem WPHI, był ówczesny prezes PAIH, Tomasz Pisula. Zlikwidował i odszedł. W międzyczasie w wywiadach zdążył naopowiadać bzdur o wydziałach ambasad: że przerosty w zatrudnieniu, ogólnie bizancjum, bo w biurach mają palmy. No i mają kierowcę! Panie były prezesie! Skromność i jeżdżenie prywatnymi samochodami sprawdza się w Skandynawii. W Azji nie, bo brak porządnego biura w dobrym punkcie i kierowcy świadczy o tym, że interesy źle idą! A co do kierowców… Niektóre państwa czy firmy zabraniają swoim obywatelom i pracownikom jazdy samochodami bez miejscowego kierowcy. Ze względów bezpieczeństwa. A czego panu Pisuli nie udało się zrobić, mimo poparcia premiera? Zlikwidować bzdury: za eksport jabłek czy cebuli odpowiada Ministerstwo Rolnictwa, czyli Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, a za eksport technologii do ich np. przechowywania – Ministerstwo Gospodarki, czyli PAIH. To nie jest drobiazg i pan Pisula nie powinien wyśmiewać się w wywiadach z eksportu jabłek i cebuli. Raczej powinien wiedzieć, że w takich Indiach cebula jest towarem strategicznym. W 2014 r. Indyjski Kongres Narodowy przegrał wybory z powodu jej braku na rynku i gwałtownego wzrostu cen. Chętni na polskie jabłka i cebulę, ale również na technologie do ich przechowywania, zatem są. Polski towar też jest. Brakuje tylko fachowca, który by połączył eksport towaru z eksportem technologii, a nie likwidował. Na marginesie, najważniejsze państwa UE: Francja, Niemcy, Hiszpania, Holandia, nawet Austria, mają w ambasadach najważniejszych krajów Azji zarówno wydziały ekonomiczne, jak i wydziały promocji gospodarczej. Może warto uczyć się od lepszych? Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint