Piewcy niepodległości

Piewcy niepodległości

Odradzającej się w 1918 r. Polsce towarzyszyły ideały wolności, równości, demokratyzacji życia społecznego

W listopadzie 1918 r. Rzeczpospolita wracała na mapę świata. Olbrzymia w tym zasługa lewicy niepodległościowej spod znaku Polskiej Partii Socjalistycznej, która wówczas nakreśliła plan odbudowy i przebudowy społecznej państwa polskiego, zachowując jego demokratyczną strukturę. Prawica od lat stara się zawłaszczyć Święto Niepodległości i stać się depozytariuszem pamięci polskiego patriotyzmu. Wbrew faktom i prawdzie historycznej.

Rewolucyjna fala

Koniec I wojny światowej i upadek państw zaborczych przyniósł ogromne zmiany na mapie Europy. Pojawiła się szansa na powrót państwa polskiego jako państwa niepodległego. Droga do niego nie była jednak prosta ani łatwa. Odradzająca się Rzeczpospolita z każdym sąsiadem prowadziła spory dotyczące kwestii terytorialnych. Na to nakładała się sytuacja wewnętrzna. Narodowa prawica, która w czasie rewolucji kolaborowała z rosyjskim zaborcą, sprawowała de facto rząd dusz, mając ogromną pomoc Kościoła. Konsekwentną walkę o odzyskanie niepodległości i zmianę ustroju na bardziej sprawiedliwy prowadziła PPS. Powracający z więzienia w Magdeburgu Józef Piłsudski, dawny lider PPS i redaktor „Robotnika”, otrzymał w listopadzie 1918 r. z rąk Rady Regencyjnej władzę nad wojskiem. Obawiano się strajków i niepokojów społecznych w kraju. Temperatura sporu była wysoka i jedyną osobą, która mogła wówczas nad tym zapanować, był dawny towarzysz „Wiktor”.

Dochodziło do olbrzymich konfliktów społecznych. W Tarnobrzegu 6 listopada 1918 r. pod wodzą Tomasza Dąbala oraz ks. Eugeniusza Okonia proklamowano powstanie tzw. Republiki Tarnobrzeskiej. Głównym postulatem były kwestie socjalne. Domagano się przede wszystkim przekazania ziemi chłopom. Protestujący zwrócili się zarówno przeciwko Polskiej Komisji Likwidacyjnej, jak i galicyjskim posiadaczom ziemskim. „Czerwony ksiądz”, Eugeniusz Okoń, mówił do zebranych: „Żołnierze, robotnicy i ty, biedoto chłopska! Zaświtał wreszcie dla was wszystkich dzień wyzwolenia, swobody, porachunku za tyle krzywd doznanych, za tyle poniewierania twej godności, za tyle wyzysku ciebie, chłopie polski, który, jakkolwiek jesteś krwią, siłą i mózgiem tej ziemi, poniewierany byłeś i poniżany. (…) Dość przez tyle wieków napracowałeś się dla panów, aby oni opływali we wszystko, a ty, abyś gnił na barłogu. Pan Bóg nie stworzył tej ziemi, tych lasów jedynie dla nich. To twoja własność również. I powinieneś korzystać z tego. Precz z jaśnie wielmożnymi dziedzicami, precz z utracjuszami, precz ze strażą leśną i łąkową, precz z lizunami (daw. lizusami – przyp. red.) hrabskimi, rządcami i leśnymi! Zeżryj, ty chłopie, choć raz do syta”. Fala rewolucyjna obejmowała okoliczne miejscowości. W kolejnych tygodniach dochodziło do nowych wystąpień. Palono i rabowano dwory, zdarzały się napady na urzędy i posterunki żandarmerii.

W tym samym czasie w wielu polskich miastach powstawały rady delegatów robotniczych. Wielu Polaków powracało z Rosji, gdzie brali czynny udział w rewolucji październikowej. Program integrował środowisko robotnicze wszystkich orientacji. Mimo rozbieżności ideowych i politycznych początkowo rady delegatów robotniczych łączyły zarówno PPS, jak i Socjaldemokrację Królestwa Polskiego i Litwy. Konflikt klasowy wchodził w decydującą fazę. Nic więc dziwnego, że odradzające się ziemiaństwo oraz Kościół katolicki z niepokojem obserwowały rewolucyjne nastroje. Jedynym katalizatorem tych nastrojów mógł być Piłsudski. Choć i jego poglądy oraz niektóre dekrety będą w ocenie prawicy synonimem bolszewizmu.

Rząd Daszyńskiego

Sytuacja polityczna nabierała dynamiki. Działała już co prawda Rada Regencyjna, która przez wielu konserwatystów uważana jest za zalążek polskiej władzy, zapomina się jednak, że działała z łaski Niemiec i Austro-Węgier, była więc zależna od zaborców. Natomiast w Lublinie 7 listopada 1918 r. powstał Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej, tzw. rząd lubelski, pod wodzą Ignacego Daszyńskiego. Centralny Komitet Robotniczy PPS delegował do tworzenia rządu Tomasza Arciszewskiego, Bronisława Ziemięckiego oraz Mariana Malinowskiego.

Ich zadanie polegało przede wszystkim na zbrojnym zabezpieczeniu tworzącego się rządu oraz przygotowaniu kadr Milicji Ludowej i Pogotowia Bojowego PPS. Było to dość skomplikowane, bo w Lublinie nadal stacjonowało wojsko, dobrze uzbrojone, w przeciwieństwie do partyjnej bojówki PPS. Batalion PPS rozpoczął działalność od rozbrajania wojsk austriackich w mieście. W takich warunkach ogłoszono manifest rządu. Wyszedł on spod pióra dwóch wybitnych działaczy: Tadeusza Hołówki z PPS oraz Stanisława Thugutta z Polskiego Stronnictwa Ludowego „Wyzwolenie”. Miało to symbolizować jedność ruchu robotniczego i ludowego w budowie niepodległego państwa.

Treść manifestu była dość radykalna: „Nad skrwawioną i umęczoną ludzkością wschodzi zorza pokoju i wolności. W gruzy walą się rządy kapitalistów, fabrykantów i obszarników – rządy militarnego ucisku i społecznego wyzysku mas pracujących. Wszędzie lud pracujący dochodzi do władzy. I nie zaświta lepsza dola nad narodem polskim, jeżeli rdzeń i olbrzymia jego większość – lud pracujący – nie ujmie w swoje ręce budowy podwalin naszego życia społecznego i państwowego. (…)

Ludu polski! Polski chłopie i robotniku!

Jeżeli chcesz zająć należne Ci miejsce w rodzinie wolnych narodów, jeżeli chcesz sam być gospodarzem na swojej własnej ziemi, to musisz w swoje ręce ująć władzę w Polsce, musisz sam budować gmach Niepodległej i Zjednoczonej Ludowej Rzeczypospolitej Polskiej”. W myśl manifestu wszyscy obywatele mieli otrzymać równouprawnienie pod względem politycznym i obywatelskim, co miało się wyrażać wolnością sumienia, druku, słowa, zgromadzeń, pochodów, zrzeszeń, i strajków. W ramach dążeń do poprawy warunków socjalnych zapowiedziano ośmiogodzinny dzień pracy w przemyśle, handlu i rzemiośle. To była rewolucja!

Jako jeden z pierwszych rządów na świecie Tymczasowy Rząd Ludowy potwierdzał i gwarantował prawa wyborcze kobiet, wyprzedzając większość państw europejskich, a także USA. Oprócz ośmiogodzinnego dnia pracy zapowiedziano w manifeście wprowadzenie warunków służbowych minimalnych dla niższej służby folwarcznej. Rząd deklarował natychmiastowe przystąpienie do reorganizacji organów samorządu terytorialnego i utworzenie milicji ludowej. Zobowiązywał się wnieść do Sejmu Ustawodawczego projekty reform dotyczących: przeprowadzenia reformy rolnej, upaństwowienia niektórych działów przemysłu i komunikacji, udziału robotników w administrowaniu prywatnymi przedsiębiorstwami, wprowadzenia prawa o ubezpieczeniach i ochronie pracy, jak również powszechnego, świeckiego i bezpłatnego nauczania w szkołach. Program ów nie znalazł uznania w szeregach SDKPiL, z jej organu prasowego „Nasza Trybuna” można było się dowiedzieć, że „pod maską demokratyzmu ukrywa się ten sam program reakcji”.

Skład rządu odzwierciedlał siły, które go tworzyły. Było to pięciu socjalistów, pięciu radykalnych ludowców, czterech inteligentów oraz bezpartyjny żołnierz. Do rządu po raz pierwszy w historii Rzeczypospolitej weszła kobieta – Irena Kosmowska z PSL „Wyzwolenie”, jako wiceminister propagandy. Nigdy później w II RP kobieta nie została członkiem Rady Ministrów. Rząd Daszyńskiego był pierwszą próbą stworzenia rządu robotniczo-chłopskiego. Do 1937 r. PPS świętowała odzyskanie niepodległości 7 listopada, w rocznicę jego utworzenia.

Czerwony sztandar na Zamku Królewskim

Gabinet Ignacego Daszyńskiego okazał się jednak zbyt radykalny, a Piłsudski musiał się liczyć z prawicą, której rząd, z Romanem Dmowskim na czele, funkcjonował w Paryżu i miał poparcie Zachodu. 12 listopada 1918 r. rząd Daszyńskiego podał się do dymisji, a Piłsudski ją przyjął.

Tymczasem warszawska ulica żyła swoimi sprawami. 13 listopada 1918 r. doszło do symbolicznego zatknięcia czerwonego sztandaru na Zamku Królewskim w Warszawie. Okoliczności tej akcji mogą służyć jako scenariusz filmu przygodowego. Chwilę przed tym wydarzeniem w Warszawie doszło do dużej manifestacji na rzecz rządu ludowego, protestujący robotnicy domagali się ustąpienia reakcyjnej Rady Regencyjnej, której siedzibą był Zamek Królewski. Znajdowali się tam jeszcze żołnierze niemieccy.

„Ktoś zawiadomił Niemców, stojących załogą w zamku, że rewolucjoniści mają na nich uderzyć i wymordować ich – relacjonował Marian Malinowski, minister robót publicznych w rządzie Daszyńskiego (PPS). – Więc Niemcy z jednej strony zaczęli w oknach zamku umieszczać karabiny maszynowe, z drugiej zaś strony zwrócili się do Piłsudskiego o opiekę. Akurat kiedyśmy się z wielkim pochodem zjawili, pod zamek zajechało auto z Komendantem, który Niemcom oświadczył, że nie mają się czego bać, że ich wprowadzono w błąd”. Niemieccy żołnierze, których uspokoił Piłsudski, ustąpili. Robotnicza delegacja udała się na dziedziniec zamku, a następnie na balkon. Tadeusz Szturm de Sztrem, dzierżący sztandar Pogotowia Bojowego PPS, namówił Piłsudskiego, aby wyszedł na balkon i pozdrowił robotników. Rzeczywiście, po paru minutach pojawił się on w towarzystwie kilku działaczy PPS. Klasa robotnicza wznosiła okrzyki na cześć rządu ludowego i Piłsudskiego, domagając się dymisji Rady Regencyjnej. „Ludzie rzucali się sobie w ramiona, klaskali. Chmura rzuconych w górę czapek i kapeluszy przesłoniła na chwilę nawet kolumnę Zygmunta. Towarzysze przymocowali do balkonu sztandar, a ja patrzyłem na dół, łykając łzy największego wzruszenia”, wspominał działacz PPS, publicysta Zygmunt Zaremba.

Rząd Moraczewskiego

Po nieudanej próbie stworzenia nowego gabinetu przez Ignacego Daszyńskiego, o czym zadecydowało krytyczne stanowisko prawicy, misję utworzenia rządu Józef Piłsudski powierzył 18 listopada 1918 r. Jędrzejowi Moraczewskiemu. Wydawał się on politykiem możliwym do zaakceptowania przez prawicę przede wszystkim dlatego, że był wcześniej członkiem Naczelnego Komitetu Narodowego, reprezentacji polskich sił politycznych działających na terenie Galicji. Był to szeroki zbiór: od endecji po socjalistów. Wydawało się zatem, że jest bardziej skłonny do kompromisów. Poza tym Moraczewski cieszył się z pewnością większym zaufaniem Piłsudskiego. Był bardziej od niego zależny.

Głównym zadaniem nowego premiera było przygotowanie ordynacji wyborczej. Miał to być rząd niejako przejściowy, działający w zastępstwie. Zbudował jednak solidne fundamenty pod republikański ustrój państwa. Dzień po zaprzysiężeniu rząd wydał manifest „Do Narodu Polskiego”, w którym czytamy m.in.: „Wyszliśmy z ludu. Robotnicy i chłopi polscy oddali nam w ręce władzę nad wyjarzmionymi częściami Polski. Toteż pragniemy być Rządem ludowym, który interesów milionowych rzesz ludu pracującego broni, jego życiu toruje nowe drogi, jego wolę spełnia”. Podczas prac rządu zrezygnowano z tytułowania się per „pan” na rzecz „obywatel”, co miało być demokratyzacją stosunków społecznych, a jednocześnie odzwierciedlać socjalistyczny charakter rządu.

Rząd wydał wiele dekretów, które ukształtowały młode państwo, w tym rewolucyjne jak na tamte czasy dekrety o ośmiogodzinnym dniu pracy, Inspekcji Pracy i ubezpieczeniu na wypadek choroby. Poza tym zagwarantował legalność związków zawodowych i prawo do strajku. Ogłosił powszechne prawo wyborcze, które obejmowało również kobiety. Dla prawicy i Kościoła katolickiego były to reformy wręcz bolszewickie. Naczelnik państwa Józef Piłsudski, tłumacząc się z wprowadzenia ich w życie, argumentował: „Gdy przeprowadzamy reformę socjalną, przeciwnicy nasi wołają: »To bolszewizm!«. To nie bolszewizm, to nawet nie socjalizm, to demokracja. Chciałem po prostu przerzucić Polskę z XVIII w. do XX w. (…) Wykonano skok, mówią mi, zbyt wysoki i zbyt daleki. Jednakże ten skok był konieczny, gdyż trzeba było udzielić ludowi nieco więcej sprawiedliwości socjalnej”.

*

Jeśli chcemy o polskiej historii rozmawiać poważnie, to należy przywrócić jej elementarną sprawiedliwość. Nie wystarczy jednak mieć rację. Należy ją upowszechniać, aby młode pokolenie, które jest dziś w większości prawicowe, wiedziało, jakie ideały towarzyszyły odradzającej się w 1918 r. Polsce. Były to zasady wolności, równości, demokratyzacji życia społecznego. Józef Piłsudski ostatecznie wysiadł z czerwonego tramwaju na przystanku niepodległość. Zapomina się jednak, że tylko tym czerwonym tramwajem mógł do niepodległości dojechać.

Fot. domena publiczna

Wydanie: 2022, 47/2022

Kategorie: Historia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy