Pigułka niezgody

Pigułka niezgody

Genialny wynalazek czy szatański pomysł? Od 45 lat toczy się spór o tabletkę antykoncepcyjną

Pod koniec sierpnia 1960 r. w USA pojawiły się w sprzedaży pierwsze pigułki antykoncepcyjne. I od tej pory nic już nie było jak dawniej. Kobiety rozpoczęły prawdziwą rewolucję seksualną i tym samym wywołały, trwające już 45 lat, ostre spory. Bo jedni wychwalają pigułkę pod niebiosa, drudzy mówią, że to szatański pomysł. „Doustne środki antykoncepcyjne zwiększają ryzyko zachorowań na raka”, grzmiał niedawno „Nasz Dziennik”, powołując się na sensacyjne ponoć badania Międzynarodowego Centrum Badań nad Rakiem w Lyonie. – To mocno przestarzałe badania bez dostatecznego, naukowego podparcia. Typowy ideologiczny bełkot, który w medycynie przynosi więcej szkody niż pożytku – ocenia krótko te rewelacje ginekolog, dr Grzegorz Południewski z Towarzystwa Rozwoju Rodziny.
11 czerwca 1971 r. niemiecki tygodnik „Die Zeit” pisał: „Panika spowodowana przez pigułkę. Zmniejsza się liczba porodów, zarówno na we wschodnich, jak i zachodnich Niemczech. Czy środki antykoncepcyjne doprowadzą do eksterminacji Niemców”? Przeciwnicy pigułki na całym świecie bili na alarm. Ale choć od tamtego czasu minęło już ponad 30 lat, ciągle dochodzi do sytuacji, w których ideologia bierze górę nad medycyną. I tak niedawno w jednej z warszawskich przychodni rejonowych lekarz odmówił młodej kobiecie wydania recepty na środki antykoncepcyjne. Podczas wizyty nie szczędził komentarzy na temat jej życia prywatnego. – Takie środki powodują okresową bezpłodność, a jest to stan chorobowy. Przepisywanie tych pigułek świadczy o zaburzeniach umysłowych – tłumaczył się potem.
A co na to fakty? W Polsce antykoncepcję hormonalną stosuje ok. 15-20% młodych kobiet. Dla porównania, w Wielkiej Brytanii – 50%, a w Niemczech – nawet 60%. Na całym świecie to już niemal 200 mln kobiet. Widać z tego, że na lekarzy też można głosować nogami.

Hormonalne plusy

Podstawa działania pigułki antykoncepcyjnej opiera się na genialnym pomyśle naukowym. Dzięki zawartym w niej hormonom organizm „myśli”, że rozwija się ciąża i owulacja zostaje zatrzymana. Pigułka hamuje dwa kluczowe hormony odpowiedzialne za wywoływanie owulacji. Po pierwsze, zatrzymuje uwalnianie hormonu powodującego dojrzewanie komórki jajowej, a po drugie, hamuje tzw. hormon luteinizujący, który w normalnych warunkach wywołuje owulację w połowie cyklu miesiączkowego.
O tym, jak wiele mitów narosło wokół pigułki, świadczą chociażby pytania, jakie padają na internetowych forach dyskusyjnych. Na niektóre z nich odpowiadała Anna Wiczyńska-Zając, ginekolog-położnik: „Pigułkę antykoncepcyjną można brać nawet kilka lat, o ile pamięta się o kontrolnych wizytach u ginekologa. Dawniej rzeczywiście zalecano przerwy, ale stare pigułki zawierały dużo większe dawki hormonów. W niektórych krajach, chociażby w USA, są przyjęte inne schematy brania pigułek niż w Polsce, np. dwa-trzy opakowania bez przerwy. To jest dobre rozwiązanie dla kobiet, które w czasie przerw na krwawienie mają silne migreny, a także dla tych, którym ważne wydarzenie wypada akurat w czasie miesiączki”.
Naukowcy zgadzają się, że korzystne efekty uboczne współczesnej antykoncepcji znacznie przewyższają te niepożądane. Likwidują zaburzenia miesiączkowania, zmniejszają niedokrwistość, chronią przed wystąpieniem cyst w jajnikach i gruczołach sutkowych. Mogą też zmniejszać ryzyko zmian reumatycznych, chorób zapalnych, a nawet ciąż pozamacicznych. Doc. Romuald Dębski z Kliniki Położnictwa i Ginekologii Szpitala im. Orłowskiego w Warszawie przekonuje, że pigułka (dzięki estrogenom) zabezpiecza przed osteoporozą.
Jednak ciągle największe emocje wywołuje odpowiedź na pytanie, czy pigułki mogą wpływać na rozwój nowotworów?

Orgazm dzięki pigułce

– Od dawna wiadomo, że środki antykoncepcyjne mogą wywoływać raka piersi, zwłaszcza u młodych kobiet, które stosowały antykoncepcję przed 25. rokiem życia – ostrzega cytowana przez „Nasz Dziennik” dr Ewa Ślizień-Kuczapska, ginekolog położnik.
– To ewidentne kłamstwo, że pigułka wywołuje nowotwory – protestuje od razu dr Południewski. I tłumaczy, że badania pokazują teraz, jaki wpływ na kobiety miały pigułki stosowane 15-20 lat temu. Bo tyle czasu musi upłynąć, żeby można było mówić o jakimkolwiek działaniu na organizm. A pigułki sprzed lat i te stosowane obecnie różnią się od siebie niesamowicie. Pierwsza pigułka, enovid, wprowadzona w Stanach Zjednoczonych zawierała 80-100 ľg estrogenu. Wprowadzona zaledwie rok później pigułka Anovlar zawierała już tylko 50 ľg estrogenu. Współczesne pigułki mają jeszcze mniejsze dawki estrogenów (20-30 ľg).
Inna rzecz, że w ostatnich latach w ogóle obserwuje się wzrost zachorowalności na nowotwory piersi. I nie ma różnicy, czy kobieta stosowała wcześniej antykoncepcję, czy nie. W 2002 r. zakończono w USA duże badania, które wykazały, że kobiety chorujące na nowotwór piersi i stosujące jednocześnie pigułki, mają większe szanse na przeżycie. Dlaczego? Nowotwory u tych kobiet okazały się mniej złośliwe. A co najważniejsze, zostały wykryte we wczesnym stadium. To właśnie zasługa tego, że kobieta, która bierze hormony, jest pod stałą opieką ginekologa.
– I jeszcze jedno. Pigułka wcale nie obniża drastycznie kobiecego libido – przekonuje Grzegorz Południewski. – Owszem, moje badania pokazały, że ok. 5% pań przyznało się do zmniejszonej aktywności seksualnej. Ale to właśnie dzięki pigułce 40% przeżyło po raz pierwszy orgazm. Bez stresu związanego z niechcianą ciążą i ze świadomością, że ma się kontrolę nad własnym ciałem.

 

Wydanie: 2005, 33/2005

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy