Nie ma wolności bez równości

Nie ma wolności bez równości

Faszyzm i ruchy populistycznej prawicy zawsze stanowią fałszywą odpowiedź na realnie istniejące problemy społeczno-ekonomiczne. Dlatego chcąc dziś skutecznie się przeciwstawiać tendencjom autorytarnym i faszyzującym, trzeba znaleźć dobrą odpowiedź na wyzwania rzeczywistości: rosnące rozwarstwienie, brak bezpieczeństwa socjalnego, widoczne gołym okiem nierówności społeczne.

Na początku XXI w. piewcy rasy białej czy subkulturowi miłośnicy faszystowskiej symboliki nie są największym problemem – to zjawisko przykre, ale marginalne. I mimo że organizowany przez faszyzujące środowiska Marsz Niepodległości popierają w Polsce takie prawicowe sieroty, jak Rafał Ziemkiewicz, Sławomir Petelicki czy Janusz Korwin-Mikke, to jednak na szczęście jest to tylko folklor polityczny.
Poważniejszych źródeł faszyzacji życia trzeba szukać gdzie indziej – w oficjalnych przekazach politycznych i mechanizmach traktowanych jako zupełnie normalne, choć takimi wcale nie są. Np. większym problemem jest rozpowszechniona w mediach i w politycznym mainstreamie atmosfera niechęci wobec imigrantów czy strach przed wyznawcami islamu. Na nich skupia się agresja i mogą oni być prostym wytłumaczeniem wzrostu bezrobocia w Europie. Obecnie to najmodniejsze piorunochrony rozładowujące napięcie mające korzenie w niepewności socjalnej. W ten sposób łatwo przekuć frustrację tzw. porządnych obywateli wynikającą z coraz gorszej sytuacji ekonomicznej w powszechną akceptację dla autorytarnych mechanizmów w sferze politycznej.
Oprócz imigrantów chłopcem do bicia są oczywiście przedstawiciele podklasy (żyjący poniżej poziomu tradycyjnej klasy robotniczej). Ci ludzie odpady gospodarki globalnego kapitalizmu nie mają dla oficjalnego systemu żadnego znaczenia – nie kupują, nie biorą kredytów, są kiepskimi odbiorcami reklam, nie chodzą też na wybory, więc trudno im sprzedawać polityczne obietnice. Jako klienci i wyborcy są bezużyteczni. Mają natomiast jedną użyteczną funkcję – mogą być kozłem ofiarnym w oficjalnych rozliczeniach. Świetnie było to widać podczas tegorocznych zamieszek w Londynie. Dlaczego w kraju dzieje się źle? Bo mamy coraz większe zepsucie moralne, jak mawiali brytyjscy konserwatyści. Bo mamy wielu nierobów i pasożytów, pobierających świadczenia socjalne z naszych podatków. Dlaczego miasta są brudne i niebezpieczne? Bo hołota z gorszych dzielnic nie szanuje naszych zasad. Dlaczego biedni są biedni? Bo są leniwi, zdemoralizowani, uzależnieni od narkotyków i nadużywają alkoholu. To prosta odpowiedź wyznawców świętej zasady konkurencji i konieczności dalszych cięć wydatków socjalnych. Jak amerykańska prawica republikańska nazywa protestujących przeciwko władzy korporacji i banków oraz przeciwko rządom spekulantów giełdowych? Hołotą i robactwem, które trzeba przepędzić do dziur. Ci inni, gorsi, są brudni i zepsuci. Czy ten język czegoś nie przypomina? Czy faszystowska propaganda skierowana przeciw Żydom nie ma spadkobierców wśród dzisiejszych wyznawców teorii darwinizmu społecznego? Nikt teraz oczywiście nie mówi o walce ras, ale przekonanie o tym, że walka i rywalizacja prowadzą do zwycięstwa lepszych, skuteczniejszych i tych, co mają rację, jest dość powszechne w kręgach przedsiębiorców i ich neoliberalnych sprzymierzeńców. Nikt nie wzywa do zakładania w mieście gett dla Żydów, ale getta dla biedoty powstają na naszych oczach zgodnie z obowiązującym prawem i z aprobatą „porządnych” obywateli. Skoro nie płacą czynszu, niech ich przeniosą do kontenerów. To prosta logika obecnej ekonomii. Kto jest silny i bogaty, ten jest skuteczny, przedsiębiorczy, innowacyjny, kreatywny i racja jest po jego stronie. Kto jest silny, ten jest prawy. Kto ma władzę, ten ma rację. Oto logika dzisiejszej prawicy.

Słabi nie dość, że sami są sobie winni, to jeszcze zepsuci moralnie. Mnożą się na potęgę (jak imigranci czy biedacy w ubogich dzielnicach) i o niczym innym nie myślą, jak tylko o pozamałżeńskim seksie i nowych używkach. Tak na marginesie, moraliści prawicy powinni się zdecydować: raz mówią, że rodzi się za mało dzieci, a coraz bardziej świeckie społeczeństwo nie dba o siłę narodu, innym razem oskarżają o opętanie seksem i zbyt dużą aktywność na tym tle. Jeśli rodzi się „prawdziwy Polak” w katolickiej rodzinie, to dobrze, jednak jeśli przychodzi na świat niekoniecznie biały dzieciak i na dodatek w trochę innej zbiorowości niż patriarchalna rodzina, to fatalnie. Obrona życia zygoty jest dobra, ale z drugiej strony dla prawicowej etyki kara śmierci też jest dobra. Pokrętna ta logika obrońców jedynej słusznej moralności.
Biurokraci i budowniczowie państwa faszystowskiego redukowali ludzi do poziomu numerów, urzędniczej statystyki i kolejnych transportów taniej siły roboczej. Dziś w obiegu jest język, który mówi o redukcjach kosztów produkcji, zmniejszeniu kosztów siły roboczej, oszczędnościach niepotrzebnych wydatków. Ludzie w tych komunikatach też zniknęli, a człowiek stał się kolejną cyferką po przecinku. Ważniejsze są słupki na wykresach i numery w tabelach wzrostu gospodarczego.

To pokazuje, że nie ma dziś możliwości obrony kulturowej wolności bez walki o równość społeczno-ekonomiczną. Nie można skutecznie zwalczać dyskryminacji kulturowej bez zabiegania o równość w sferze ekonomicznej. Prawicy równość kojarzy się z czymś niedobrym, podejrzanym, złym. W bardziej wulgarnej formie równość to niemalże synonim gułagu. Natomiast wolność, jeśli już, to tylko w gospodarce, ekonomii i najlepiej w ramach chrześcijańskich. Inny rodzaj wolności to zwykła anarchia. Hipokryzja ideologów prawicowych nie zna granic.
Dlatego młodzi antyfaszyści, którzy wyjdą na polskie ulice 11 listopada, by protestować przeciwko przejawom nacjonalizmu i faszyzmu, powinni też zwalczać ich przyczyny. Postępujący kryzys gospodarczy, społeczny i ekonomiczny to pokusa dla populistycznej prawicy. Bez upominania się o równość trudno bronić praw obywatelskich i zasad demokracji.
To również lekcja do odrobienia dla SLD i Ruchu Palikota. Który z tych graczy jest w stanie jednocześnie zawalczyć o wolność obywatelską i równość społeczną?

Wydanie: 2011, 44/2011

Kategorie: Felietony, Piotr Żuk
Tagi: Piotr Żuk

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy