Pisarz zesłańców

Pisarz zesłańców

Zbigniew Domino – sybirak, autor kresowo-syberyjskiej sagi (1929-2019)

Za pół roku, 21 grudnia, miałby 90 lat. Ale świeżość spojrzenia i umysłu miał o pół wieku młodsze, niż wskazywała metryka. Był ciągle taki, jakim go poznaliśmy, gdy jako redaktor naczelny miesięcznika społeczno-kulturalnego „Profile” od 1975 r. przez pięć lat był nie tylko szefem naszego zespołu redakcyjnego, ale zarazem przyjacielem i przewodnikiem życiowym. Taki pozostał do końca życia. Szczery i przyjazny ludziom.

Sybirak, pisarz, autor kresowo-syberyjskiej sagi powieściowej „Syberiada polska” (2001), także zekranizowanej, książek „Czas kukułczych gniazd” (2004), „Tajga. Tamtego lata w Kajenie” (2007), „Młode ciemności” (2012), „Cedrowe orzechy” (1974, wyd. poszerzone 2014), „Zaklęty krąg” (2017), oraz kilkunastu innych tytułów. Jego proza tłumaczona była na języki obce. W Wydawnictwie Studio Emka, w którym opublikowane zostały wszystkie książki pisarza z cyklu syberyjskiego, niebawem ukaże się kolejna – „Sybiraczka”. Zbigniew już jej nie zobaczy.

„Syberiada polska” była najbardziej rozpoznawalna. Ks. Marek Ciesielski SChr napisał: „Tak jak Konczałowskiego »Syberiada« jest filmem przekraczającym ramy filmu (dlatego w podtytule jest poematem filmowym), tak »Syberiada polska« przekracza absolutnie granice polskiej prozy. (…) Uważam, że każdy Polak powinien tę książkę wziąć do ręki i trochę nad nią popłakać i pomedytować. To najlepszy podręcznik najtrudniejszej historii, jaki znalazłem w literaturze ostatnich lat”.

Ślady życia pisarza wiodły od Kielnarowej przez Podole, zesłańczy Sybir, Ziemie Odzyskane, Warszawę, Rzeszów i dwukrotny dyplomatyczny pobyt w Moskwie do ponownie Rzeszowa dzielonego z Matczynym Polem w Kielnarowej, gdzie pisał „Syberiadę”.

Czytelnicy często traktują Staszka Dolinę, głównego bohatera sybirackiej odysei, jak bohatera pamiętnika Zbigniewa Dominy. – Te losy mogą się zbiegać, pokrywać, ale bohater powieściowy podąża jednak własnymi ścieżkami. Dla mnie powrót po wojnie z Syberii do Polski i wszystko, co się potem działo, było naturalne. Z Polską Ludową dorastałem i jej wszystko zawdzięczam, począwszy od wykształcenia, bo wróciłem dzieciakiem prawie, nagi, bosy i niedouczony. Innej Polski nie znałem – podkreślał niezmiennie. Publikowane opowiadania znalazły się w debiutanckich „Pragnieniach” (1967), potem w kolejnych tomach, w tym „Cedrowych orzechach” (1974). – Maszynopis długo przetrzymywano w Wydawnictwie MON – przypominał Zbigniew Domino w jednej z rozmów. – O ich druku, co wiem na pewno, zdecydował dopiero gen. Wojciech Jaruzelski, też sybirak, którego pamięć ogromnie szanuję i jestem przekonany, że doczeka się on jeszcze pomników. Wtedy to był temat tabu. Poniekąd ze zdumieniem odnotowała wówczas Maria Danilewicz-Zielińska w paryskiej „Kulturze”, że mogły się ukazać opowiadania zesłańcze w takiej postaci.

Stygmat sierocy naznaczył życie Zbigniewa Dominy. Matka umarła na Sybirze, gdy miał zaledwie 10 lat, a jego brat Tadek cztery i pół roku. – Gdy ojciec poszedł z kościuszkowcami na wojnę w maju 1943 r., zostaliśmy na łasce obcych ludzi. Byłem małemu bratu i ojcem, i matką. Tylko mnie nie miał kto wtedy matkować – wspominał. W miejsce zesłania udało mu się powrócić po kilkudziesięciu latach, gdy był w Moskwie na placówce dyplomatycznej. Pisał o tym w PRZEGLĄDZIE („Śladami nękających wspomnień”, nr 46/2017).

Rosjanie w jego powieściach traktowani są bez uprzedzeń, bo jak podkreślał pisarz, Syberię zamieszkują różnorodni narodowościowo ludzie, od Rosjan poczynając, przez potomków zesłańców z Europy z różnych etapów, po rodzimych Buriatów. Tam wytwarza się ten szczególny klimat wzajemnej wyrozumiałości. – Sybirak drugiego człowieka nigdy w potrzebie nie zostawi – mówił.

Rodzinę Dominów wywieziono na Sybir z Ukrainy Zachodniej. – Gdybym nie znalazł się na zesłaniu, to prawdopodobnie podzieliłbym los wielu tych spod Zaleszczyk, Czortkowa i Borszczowa, którym udało się uniknąć wywózki, ale znaleźli się w studniach pomordowani przez banderowców. Czekamy na przeprosiny od władz Ukrainy – mówił pisarz i zauważał, że te wydarzenia umykają także naszym władzom, a i o sybirakach, o tych pogubionych gdzieś w tajdze, się milczy.

Kiedy niedawno pytałem go przy okazji pracy nad „Sybiraczką”, co dalej na pisarskiej drodze, odpowiedział: – Wygląda mi ta droga na coraz krótszą, ale i trudniejszą. Zobaczymy, może Staszek Dolina coś mi jeszcze podpowie.

Już nie zdąży. Droga życia i pisania Zbigniewa Dominy została zamknięta. Pozostanie pamięć i świadectwo w postaci książek o niezaprzeczalnej wartości. I żal, że już nigdy nie będzie można się spotkać, porozmawiać, zyskać życzliwej podpowiedzi i rady.


Zbigniewa Dominę pożegnamy
we wtorek, 18 czerwca, o godz. 11.30
na Cmentarzu Komunalnym w Rzeszowie na osiedlu Wilkowyja.


Fot. Krzysztof Żuczkowski

Wydanie: 2019, 25/2019

Kategorie: Sylwetki

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy