Poczet feministek polskich

Poczet feministek polskich

Żyjemy w kulturze patriarchalnej. Bo kobietę, która walczy o prawa kobiet, nadal nazywa się wariatką albo feministycznym betonem

To nieprawda, że są za masową aborcją, nieprawda, że chcą świata bez mężczyzn, nieprawda, że zapuściły wąsy i spaliły biustonosze. Ale są zdecydowanie przeciwko polityce grubej kreski: to jest świat kobiet, a tu już zaczyna się męska strefa. Zdaniem polskich feministek, nadal żyjemy w kulturze patriarchalnej. Bo kobietę, która walczy o prawa kobiet, nazywa się wariatką, osobą nietolerancyjną. Albo po prostu feministycznym betonem, który sam nie wie, czego chce. Czy rzeczywiście?
W Polsce istnieje kilkaset organizacji kobiecych, grup nieformalnych i ośrodków. Działające w nich kobiety uznają się za feministki i dokładnie wiedzą, czego chcą. Ich zdaniem, Polki pod względem dyskryminacji są gdzieś pomiędzy Europą a Afryką. Czyli już nie zakrywają twarzy i wychodzą z domów, ale nadal w wielu sytuacjach ustępują silniejszym samcom. I chociaż czas działa ponoć na korzyść kobiet, to obalanie stereotypów w myśleniu o płci nadal odbywa się w pocie czoła.
Dlatego warto przyjrzeć się tym, dzięki którym możemy teraz pisywać w gazetach, nie narażając się na utratę pracy z powodu wywrotowych poglądów. Dzięki którym mogłyśmy zdobyć wykształcenie do swojego CV i decydujemy teraz, czy chcemy studiować, rodzić dzieci, robić karierę lub gotować domowe obiadki. I dzięki którym nie musi to być wybór na całe życie.
Trudno stworzyć kompletną listę polskich feministek. Warto jednak wspomnieć o tych, które o swoich poglądach mówią najdobitniej. Wystarczy przejrzeć prasę, strony internetowe, zapisy rozmów radiowych i czatów i wsłuchać się w głosy tych spośród nich, którym udało się zaistnieć w mediach. Trudno je sklasyfikować, bo np. profesorki często biorą udział w manifach, a pisarki wykładają na uniwersytecie…

Te, które walczą piórem i słowem

Hanna Bakuła
Artystka, pisarka, publicystka. Jej zdaniem, konflikt płci sięga korzeniami jeszcze czasów troglodytyzmu, gdy po ubiciu mamuta facet zaszywał się w swojej jaskini, pod którą cycate małpoludki biły brawo i mlaskały z zachwytu. Teraz, w bardziej kulturalnym świecie, bardzo rzadko kulturalny mężczyzna bije żonę na ulicy. Czasem musi przy kolegach czy dzieciach, ale w końcu gdzie ma bić, gdy ciągle trudno o prywatność.

Małgorzata Domagalik
Dziennikarka prasowa i telewizyjna, felietonistka, pisarka. Przez wielu uważana za pierwszą feministkę Rzeczypospolitej. Twierdzi, że jeżeli uznać, że feministka to ktoś taki, kto uważa, że życie ma się jedno i trzeba je przeżyć po swojemu, to tak, jest feministką. „Nadal uważa się, że feministka to baba w siermiężnej sukni ze zgrzebnej wełny, z wąsami i 42. numerem buta. Polskie feministki sobie nie poradziły z tym stereotypem”.

Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka. Mówi, że w życiu „perspektywa kobieca jest nie do pominięcia, a już w książce kucharskiej feminizm z całą pewnością powinien być najważniejszym dodatkiem do każdej potrawy”. Jej zdaniem, feministki, w przeciwieństwie do tak zwanych zwykłych kobiet, dobrze zdają sobie sprawę, że problemem nie jest mężczyzna, tylko system, w którym żyjemy.

Izabela Filipiak
Pisarka, publicystka, krytyczka literacka. W jednym ze swoich tekstów pisze, że pod koniec lat 90. często podkreślano, iż nie ma literatury kobiecej i męskiej, jest tylko literatura dobra i zła. „Podział na literaturę (już nie męską, tylko uniwersalną – oczywiście) i literaturę kobiecą stosowano bez obiekcji tylko wtedy, gdy trzeba było wskazać niedostatki tej ostatniej. Jeden podział (widmowy, wyróżniający literaturę kobiecą) i drugi (faktyczny, racjonalny) nakładały się jednak na siebie – gdzie w jednym wypada „kobieca”, w drugim niestety stoi „zła””.

Barbara Godlewska
Pracę magisterską na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Białymstoku poświęciła kwestii ochrony praw indywidualnych i kolektywnych w konstytucji RP. Jest stypendystką programu prawnego Network of East-West Women z 2001 roku. W Ośrodku Informacji Środowisk Kobiecych „OŚKa” koordynuje Regionalny Instytut Przywództwa Kobiet. Ale jej życie to manify, bo wierzy, że „Być może dzięki nim dalsze osoby zrozumieją, że wiele jeszcze trzeba w Polsce zrobić, żeby móc swobodnie oddychać i myśleć”.

Agnieszka Graff
Jest anglistką, absolwentką Amherst College w USA oraz Oksfordu, niedawno obroniła doktorat na UW. Jej motto brzmi: „Francuzi mają sery, Anglicy królową, a Polacy dyskryminację kobiet. Co kraj to obyczaj”. Dodaje jednak w jednym z felietonów, że „Ciuchy, lakiery, szminki, obcasy, dekolty, kremy, pachnidła – wszystkie te „babskie głupstwa” mają w naszym (kobiet) życiu znaczenie. Duże. I nie udawajmy, że przestało tak być, w chwili, gdy odkryłyśmy feminizm”.

Anna Kamińska
Dziennikarka, współwłaścicielka firmy PR, członkini Rady Programowej Przedwyborczej Koalicji Kobiet. „Chcemy sprawić, żeby w samorządach w całej Polsce zasiadało więcej kobiet, żeby zyskały one możliwość udziału w decyzjach mających wpływ na życie lokalnych społeczności”, przekonywała w programie koalicji, która miała na celu doprowadzenie do wyboru do parlamentu jak największej liczby kobiet i uwrażliwienie polityków oraz społeczeństwa na kwestie równości płci.

Krystyna Kofta
Felietonistka, pisarka. Pisuje w „Twoim Stylu”, ma stały felieton w „Przeglądzie”. Jej zdaniem, rewolucyjna faza feminizmu, która na świecie należy już do przeszłości, w Polsce jeszcze się nie pojawiła. O sobie mówi, że jest w niej coś naturalnie feministycznego, co będzie trwało dopóty, dopóki będzie to kobietom potrzebne. A będzie jeszcze długo.

Agata Passent
Po ślubie nie zmieniła nazwiska, jej dzieci również będą nazywać się Passent. Pisze felietony do „Twojego Stylu” i magazynu „City”. Jej motto: „Felieton jest maską”. O snobizmie kobiet mówi: „Jak ktoś spędza godziny w butikach i półtorej godziny maluje się przed lustrem, to jest her problem”. A o sporcie: „Feminizm feminizmem, ale na razie kobiety jeszcze nie grają tak samo dobrze w tenisa jak mężczyźni. Gdy postawisz Navratilovą przeciw Samprasowi, to – z całym szacunkiem dla Martiny – on ją wykończy w 15 sekund”.

Kazimiera Szczuka
Chodzi po warszawskim Nowym Świecie przebrana za muzułmankę, protestując przeciw talibom, organizuje odlotowe manify, a jednocześnie jest naukowcem w Instytucie Badań Literackich, wykładowcą. Rozpoczynając pracę w telewizyjnym „Pegazie” przedstawiła się: „Nazywam się Kazimiera Szczuka i jestem kobietą, co widać po imieniu”. Nie wstydzi się swoich poglądów: „Ja zawsze mówię otwarcie, że jestem feministką, bo wydaje mi się, że to słowo jest unurzane w stereotypach i jakby przeklęte”.

Bożena Umińska
Pisarka, poetka i filozofka, eseistka, krytyczka literacka i filmowa. Publikuje m.in. w „Przeglądzie”. Pisze również pod pseudonimem Bożena Keff – pod tym nazwiskiem wydała m.in. tomik wierszy „Nie jest gotowy”. Zauważa, że przeciwnicy feministek nie mówią „feministki”. Rytualna nazwa brzmi „wojujące feministki”. Oczywiście, przeciwnicy feminizmu w swojej opinii ani nie mają ideologii, ani z nikim nie wojują. Bronią oczywistości, pominęli tylko fakt, że są to ich oczywistości. Tego, co myślą kobiety, nie przyjmują do wiadomości.

Sławomira Walczewska
Wieloletnia działaczka Fundacji Kobiecej eFKa, wspierającej solidarność i samodzielność kobiet, działania antydyskryminacyjne oraz kulturę kobiecą. Współredaktorka wydawanego przez eFKę pisma „Pełnym głosem”. Autorka książki „Damy, rycerze, feministki”, w której pisze m.in. że szlachecko-rycerski kontrakt płciowy ma pewną atrakcyjność dla kobiet. Oprócz fundowania im widowiskowych gestów kusi ofertą opieki i ochrony przed przemocą, jednak już XIX-wieczne feministki pisały o „wyzysku pod pozorem męskiej opieki”. Dominujący w kulturze polskiej wzorzec relacji męsko-damskiej oraz ideał kobiecości odchodzi w przeszłość. Czas pożegnania z „damami i rycerzami” jest czasem poszukiwania nowych rozwiązań, wzorców i stylów życia.

Te, które prowadzą badania i edukują, czyli siłaczki akademickie

Joanna Bator
Doktor filozofii, pracuje w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN i wykłada na Gender Studies UW. Mówi o sobie, że jest feministką akademicką. Podkreśla, że kulturowa odmienność kobiety i mężczyzny jest plastyczna i otwarta na zmiany. „Nie nauczymy wprawdzie mężczyzn rodzić dzieci ani karmić piersią, jak to z uporem przypominają nam przeciwnicy emancypacji, ale z całą pewnością mężczyźni są dość rozumni, by nauczyć się wszystkich innych rzeczy, do których nie jest konieczne posiadanie macicy i piersi”.

Prof. Jolanta Brach-Czaina
Autorka i współautorka wielu książek z dziedziny estetyki, filozofii, sztuki, kultury i antropologii. „Żyjemy w męskiej cywilizacji, która przerywa związki między kobietami i wymazuje ślady tych powiązań. Kobiety nie mają swoich nazwisk. Przypisane są do męskich rodów. To stary fakt społeczny, na który nie zwraca się uwagi. Mówi się, że nie można tego zmienić. Ale można przynajmniej uświadamiać sobie, że nie jest to zwyczaj neutralny, tylko dyskryminujący. Kobiety są wymiatane z historii”.

Bożena Chołuj
Literaturoznawca, współkierowniczka Gender Studies UW. „W biologicznych tekstach aż roi się od „kwiatków językowych”, które wzmacniają stereotypy płci. Potem odwołujemy się do tak pseudonaukowo napisanych tekstów przyrodniczych i znajdujemy w nich silne potwierdzenie przekonania, że nie możemy zmienić ról, ponieważ w biologii tak jest. Język wszystkich nauk jest specyficznie uprawiany i wzmacnia różnice płci”.

Małgorzata Fuszara
Prawniczka, socjolożka, dyrektorka Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW, współkierowniczka Gender Studies UW, współautorka projektu ustawy o równym statusie kobiet i mężczyzn. „Jest coś dziwnego w tym szaleńczym oporze wobec literatury, która wkracza w cielesność kobiety. Ile epitetów! Literatura menstruacyjna, waginalna… Natomiast jeśli książka jest na przykład pełna seksu widzianego oczami mężczyzny, nikt nie napisze, że to literatura falloidalna, żeby nie powiedzieć dosadniej”.

Anna Titkow
Kieruje Pracownią Badań nad Kobietami i Rodziną IFiS PAN. „Za komunizmu mężczyznom starczyło tylko siły, by po pracy zasiąść w kapciach przed telewizorem i obejrzeć mecz Legii. A kobieta wystała, zorganizowała, poszła do pracy i jeszcze wieczorem ugotowała na następny dzień. „Józio podłogi nie zapastuje, ja to zrobię lepiej”. Ten tradycyjny sposób poprawiania własnej samooceny dla większości kobiet stał się ważniejszy od satysfakcji związanej z pracą zawodową i udziałem w życiu politycznym”.

Te, które są politykami i nie wstydzą się miana feministek

Izabela Jaruga-Nowacka
Posłanka Unii Pracy, pełnomocnik rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn. „Gołym okiem widać, jak oglądamy codzienną prasę, że decyzje podejmują w gruncie rzeczy mężczyźni. I myślę, że XXI wiek pokazał, że bez tego systemu wartości, tego doświadczenia, tej wrażliwości, którą mają kobiety, tych problemów nie rozwiążemy. Kobiety po prostu muszą być bardziej aktywne, a ich głos słyszalny”.

Dorota Kempka
Senator, przewodnicząca Parlamentarnej Grupy Kobiet. Podkreśla, że tak długo, jak długo kobiet nie będzie w samorządzie, nie mamy co się łudzić, że ktoś inny będzie walczył o prawa kobiet. „Prawdą jest, że parlamentarzyści tworzą prawo i mają moc sprawczą, by występować przeciwko takim czy innym rozwiązaniom proponowanym przez rząd. Ale jednocześnie od małego należy przygotowywać dzieci do tego, by – kiedy już zostaną ministrami – nie podejmowały decyzji pozbawionych sensu”.

Barbara Labuda
Dawna działaczka „Solidarności” i parlamentarzystka walcząca m.in. o nowelizację ustawy aborcyjnej. Obecnie jest sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta RP. Mówi się o niej, że prawie wszystko, co robi, robi w imieniu kobiet i dla kobiet. „Miejsce kobiety jest tam, gdzie ona chce być. Powinno być przyjazne, sprzyjające, rozwojowe i wyposażone w instrumenty prawne, żeby kobieta miała równy status z mężczyzną. Chcę, żeby kobiety były z siebie dumne, żeby nie czuły się gorsze”.

Te, które demonstrują oraz służą kobietom radą i pomocą

Agnieszka Grzybek
Dyrektorka Ośrodka Informacji Środowisk Kobiecych „OŚKa”, pracowała jako redaktorka, dziennikarka i tłumaczka. „Gdyby o statusie społecznym łysych, ich prawach i wysokości zarobków decydowała łysina, niechybnie należałoby stworzyć lobby łysych w parlamencie. Każde najsłuszniejsze żądanie można ośmieszyć, doprowadzić do absurdu. Podobnie dyskredytowano XIX-wieczne sufrażystki walczące o prawa wyborcze i dostęp do uniwersytetów”.

Wanda Nowicka
Prezeska Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, ekspert Światowej Organizacji Zdrowia. Niepokoi ją duży procent osób, które uważają, że ustawy aborcyjnej nie trzeba zmieniać lub wręcz trzeba ją zaostrzyć. „Świadczy to o poziomie dyskusji na ten temat, a nie o stosunku do aborcji, bo w naszej debacie sprawa praw kobiet praktycznie nie istnieje. Nasze społeczeństwo myśląc o aborcji, nie bierze pod uwagę prawa kobiet do samostanowienia, lecz jedynie zdecydowany głos sprzeciwu Kościoła”.

Joanna Piotrowska
Twórczyni pierwszej w Polsce internetowej księgarni feministycznej Feminoteka. Współorganizatorka festiwalu kobiecego Mia100Kobiet. Pracowała jako dziennikarka i redaktorka. Należy do nieformalnej grupy Femwnet, która ma być feministycznym elementem mieszającym w Internecie. To grupa kobiet chcących uczyć się tworzenia stron internetowych i pojawiać się w sieci, która jest najtańsza, by promować tematykę kobiecą.

Beata Zadumińska

Psycholożka, kieruje krakowskim oddziałem Centrum Praw Kobiet. Wcześniej pracowała w La Stradzie, organizacji pomagającej ofiarom handlu kobietami. Przygotowała projekt „Mewka” – badała sytuację krakowskich kobiet pracujących na ulicy i skalę tego zjawiska. „Chciałam się wydostać ze świata fikcji – chyba się udało, choć musiałam uporać się z własną bezradnością, rezygnować czasem z ochronnego statusu psychologa, filantropki czy naukowca. Myślę, że bez takiej zmiany świadomości wszelkie próby rozwiązania problemu prostytucji skazane są na niepowodzenie”.

 


Minimalna definicja feminizmu opiera się na trzech składnikach (wg „Słownika teorii feminizmu” Maggie Humm, Wydawnictwo Naukowe Semper, Warszawa 1993). Po pierwsze, na przekonaniu, że status kobiety nie jest niezmienny ani zdeterminowany przez biologiczne czynniki, ale że jest tworzony przez ludzi w ich kulturze i przez ludzi może być zmieniany. Po drugie, na stwierdzeniu, że status kobiety w chwili obecnej nie jest zadawalający. I po trzecie, na podjęciu działań politycznych, których celem jest poprawa tego statusu.


Prekursorki

Maria Konopnicka
Poetka, prozaiczka, krytyczka, publicystka. Uczyła się krótko na pensji sióstr sakramentek w Warszawie, przez całe życie dokształcała się we własnym zakresie. Walczyła z biedą i ludzkimi pomówieniami, które wiązały się również z tym, że odważyła się porzucić męża i samotnie wychowywała szóstkę dzieci. W Warszawie dorabiała udzielaniem lekcji. W swoich utworach pisała o biedzie i dyskryminacji. Redagowała pismo dla kobiet „Świt”. Próbowała zradykalizować jego program, czym regularnie wywoływała sprzeciw opinii publicznej i cenzury.

Irena Krzywicka
Powieściopisarka, krytyczka literacka i teatralna, publicystka, tłumaczka. Propagowała wolne związki, antykoncepcję, pisała o mniejszościach seksualnych. Nie ukrywała romansu z Boyem-Żeleńskim. W plebiscycie czytelników „Wiadomości Literackich” ogłoszono ją jedną z najpopularniejszych osób w świecie literackim, ale równocześnie uznano, że wraz z Boyem i Słonimskim zasługuje na… powieszenie. Często powtarzała: „Tak bym chciała być dobrego zdania o kobietach! Są zdolne, mają zdrową energię do życia. Cóż, kiedy wciąż jeszcze takie niedorosłe i takie tchórzliwe, takie nieporadne i takie posłuszne. Kiedy to minie? Za dziesięć lat? Za dwadzieścia? Dajcie znać, kiedy się będzie można z wami porozumieć”.

Paulina Kuczalska
Publicystka, założycielka feministycznego pisma „Ster” (Lwów 1885-1887, Warszawa 1907-1914), twórczyni Związku Równouprawnienia Kobiet Polskich (1907 r.). Nazywana papieżem feminizmu. Twierdziła, iż „głosowanie powszechne jest dopiero wówczas, gdy i kobiety głosują”.

Zofia Nałkowska
Powieściopisarka, publicystka, autorka dramatów. Poszukiwała pisma, które oddałoby specyficznie kobiece doświadczenie cielesności, erotyzmu i płci. Ukończyła prywatną pensję w Warszawie, studiowała na tajnym Uniwersytecie Latającym. Dwa razy wychodziła za mąż. W 1947 r. została posłanką do Sejmu Ustawodawczego, w 1952 r. do Sejmu PRL. Była działaczką Komitetu Obrońców Pokoju.

Eliza Orzeszkowa
Konserwatyści nie znosili jej za krytykę ślepej religijności, za buntowanie kobiet ulegających męskiej dominacji. Paliła papierosy, co wywoływało dodatkowe zgorszenie. Pozowała na matronę, pisała o rodzinie jako „węgielnym kamieniu obyczajów”, tymczasem porzuciła męża, mieszkała sama i romansowała. „Na dość wiele odważała się w życiu, aby przynajmniej w pismach nie uchodzić za gorszycielkę”, komentowała to Irena Krzywicka. Była współzałożycielką pisma dla kobiet „Świt”, a w 1907 r. została patronką pierwszego zjazdu Organizacji Kobiet Polskich w Warszawie.

Narcyza Żmichowska
Powieściopisarka, poetka, pedagog. W 1833 r. ukończyła Instytut Guwernantek w Warszawie. Swoją nauczycielkę Klementynę Hoffmanową oskarżyła o to, że jej dzieła to „komunały, mniemania najbardziej powszechne, pospolitości”, a jej poglądy opisują kobietę wyłącznie z tradycyjnego, męskiego punktu widzenia. Była inicjatorką ruchu kobiet nazwanych przez nią później entuzjastkami.

 

Wydanie: 10/2003, 2003

Kategorie: Kraj

Komentarze

  1. ew
    ew 14 lutego, 2017, 19:26

    doprowadziłyscie że Polanski zrezygnował z festiwalu jako przewodniczący jakby to zbawiło wszystkie kobiety ale nie słyszę was na polu handlu kobietami, nie krzycczycie głosno, dlaczego nie ma Waszego zainteesowania kobietami w wiezieniu traktowanymi jako prostytutki.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy