Podróż w wiek XX

Podróż w wiek XX

Prywatna historia Wojciecha Giełżyńskiego

Komu z nas nie zdarzyło się zajrzeć do szuflad z pożółkłymi rodzinnymi zapiskami, ze wzruszeniem przeglądać starych fotografii – dziadków, pradziadków, wujków? Taką podróż zaproponował nam Wojciech Giełżyński – jak sam się przedstawia, podróżnik i hulaka. I dziennikarz.
Giełżyński debiutował w wieku… 16 lat w mikołajczykowskiej „Gazecie Ludowej”, pisząc o… problematyce międzynarodowej. Potem pracował w „Dookoła Świata”, w „Panoramie”, „Kontynentach” i „Polityce”. Przyjaźnił się z księciem Norodomem Sihanoukiem, Che Guevarą, przywódcą nikaraguańskich sandinistów Edenem Pastorą, irańskimi mułłami. Był 4 czerwca 1989 r. na palcu Niebiańskiego Spokoju. Napisał 63 książki. Od 10 lat jest rektorem Wyższej Szkoły Komunikowania i Mediów Społecznych im. Jerzego Giedroycia.
Ale myliłby się ktoś, kto sądzi, że jego „Prywatna historia XX wieku” to rodzinna kronika czy też zbiór anegdot i opowieści z barwnego dziennikarskiego życia.
O nie, to są – jak sam podkreśla – trzy książki w jednym. Pierwsza to opowieść o rodzie Giełżyńskich. O stryjecznym pradziadku Piotrze, który ciężką pracą doszedł do wielkiej fortuny. Tę fortunę odziedziczył jego syn – Władysław. „Zapamiętałem go jako uroczego starszego pana, lekkoducha i bawidamka”, pisze Giełżyński. Dodając, że umarł w roku 1937, pozostawiając rodzinie willę Kaprys w Konstancinie i samochód Minerwa. Samochód przepadł w wojennej zawierusze, Kaprys został sprzedany. „Dla tych, co obecnie kapitalizm budują, morał z tego taki, że wszystko marność nad marnościami, dzieci i tak ich dorobek przeputają, nawet największy majątek, Amen”, puentuje autor. A potem z pasją opisuje losy swego ojca, Witolda, dziennikarza, i jedynego dla niego autorytetu.
Druga książka w książce to subiektywna historia XX w. Z uwzględnieniem kluczowych momentów polskiej historii. Bitwy pod Radzyminem (sromotnie przegranej! – jak pisze autor), narodzin II Rzeczypospolitej (jego ojciec był urzędnikiem w kancelarii premiera Antoniego Ponikowskiego), narodzin PRL (Bolesław Bierut osobiście proponował Witoldowi Giełżyńskiemu stanowisko ministra oświaty, ale on wolał kierować mikołajczykowską „Gazetą Ludową”), no i narodzin „Solidarności” i III RP. Wszystko opisane z reporterskim zębem szperacza, przy okazji chętnie dokładającego zawodowym historykom.
Trzecia książka w książce to „zbiór dykteryjek o samym sobie”.
„Ta książka jest bałaganiarska – zastrzega autor w słowie przedwstępnym – skaczę z wątku na wątek, przeplatam sprawy ważne, momenty wzniosłe – z błahostkami i śmiesznostkami. Czynię to celowo, bo takie właśnie jest życie”.

Wojciech Giełżyński, Prywatna historia XX wieku, Rosner i Wspólnicy, Warszawa 2005

 

Wydanie: 2005, 43/2005

Kategorie: Książki

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy