Pojazd dla piechura

Pojazd dla piechura

Austriacki Pandur sprawdził się w Kuwejcie i Afganistanie. Teraz startuje w przetargu na kołowy transporter opancerzony dla polskiej armii

Opinia publiczna jest informowana o konieczności zakupu samolotu wielozadaniowego. Tymczasem nowoczesne armie potrzebują nowoczesnego wyposażenia także w wielu innych dziedzinach. Choćby piechota bez nowoczesnego transportera staje się żółwiem. KTO, czyli kołowy transporter opancerzony, to jakby czołg na kółkach. Ma pancerz i potrafi strzelać, ale nie to jest jego największą zaletą. Przede wszystkim jest znacznie szybszy od czołgu i może przewieźć nawet 13 żołnierzy, transportując ich w najbardziej zagrożone miejsce bitwy. Na X Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach wystawcy pokazali kilka transporterów, szykując się do zwycięstwa w ogłoszonym przez MON przetargu. A jest o co walczyć. Wartość przetargu to miliard dolarów! Austriacka firma Steyr-Daimler-Puch zaprezentowała swoje najnowsze dziecko – Pandur II.
Transportery kołowe nie są najnowszym wynalazkiem. Już na początku ubiegłego wieku zaprojektowano i wykonano pierwszy na świecie pojazd opancerzony z napędem na wszystkie koła. Zbudowano go w zakładach Auto-Daimler dla armii CK Austro-Węgier. Dziś – po połączeniu w latach 30. ubiegłego wieku trzech fabryk – firma ta nosi nazwę Steyr-Daimler-Puch. Za dwa lata zapewne tu odbędzie się uroczystość stulecia narodzin pierwszego kołowego transportera opancerzonego, prapradziadka dzisiejszego Pandura.

Na trzaskający mróz i pustynny skwar

Dziś przebojem firmy są pojazdy Pandur II – 6×6 i 8×8. Pierwszy to kołowy transporter opancerzony o sześciu kołach, drugi – mocniejszy – ma osiem kół.
Na X Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego tuż przed wejściem do głównego pawilonu pyszni się sześciokołowy Pandur II 6X6. W środku hali jeszcze dwa transportery tej marki – sześciokołowy i ośmiokołowy. Pandury – być może – będą wojowały też w polskiej armii. Już z polskim rodowodem i polskim obywatelstwem będą stanowiły nasz produkt eksportowy.
Firma Steyer nie po raz pierwszy pojawia się na polskim rynku. – Ponad 25 lat temu, w 1975 r. współpracowaliśmy z polskim przemysłem przy produkcji samochodów ciężarowych firmy. Dziś proponujemy wspólną produkcję naszego najnowszego pojazdu opancerzonego – mówi inż. Michael Malzacher, główny szef firmy austriackiej, który przyjechał na kielecki salon. Widać, że do tej współpracy Austriacy podchodzą bardzo poważnie.
Praprototyp transportera powstał w latach 70. Potem – wciąż modyfikowany i ulepszany – stał się ceniony przez wiele armii. Produkcję uruchomiono w 1994 r. Przez osiem lat fabrykę opuściło już blisko 600 tych pojazdów. Poza armią austriacką służą już w Belgii, Słowenii, Kuwejcie i USA. Zdają egzamin w misjach pokojowych w jednostkach KFOR w Jugosławii, są w nie też wyposażeni żołnierze USA w Afganistanie.
– Z punktu widzenia techniki, są to pojazdy sprawdzone – stwierdza Wawrzyniec Ehrlich, przedstawiciel firmy Steyr, prowadzący rozmowy z polskimi firmami. – W akcji na Bałkanach stan gotowości bojowej wynosi ponad 0,90. To znaczy, że w każdej chwili do akcji gotowych jest ponad 90% pojazdów. To rzadko spotykane osiągnięcie. Niewątpliwym atutem naszej propozycji jest aż dziesięć wersji, w które można „ubrać” Pandura. Oczywiście zaczynając – jak sama nazwa wskazuje – od uzbrojonego pojazdu transportującego piechotę poprzez wersje kojarzące się z zadaniami tradycyjnych czołgów i opancerzony wóz techniczny, czyli warsztat remontowy do wykorzystania na placu boju, aż po wóz dowodzenia, a nawet opancerzony ambulans. W dodatku pojazd może działać praktycznie w każdych warunkach pogodowych: od minus 32 stopni C, aż do upałów sięgających 50 stopni C. Do tego ma stosunkowo oszczędny silnik wysokoprężny, potężne zbiorniki gwarantujące ogromny zasięg działania bez konieczności uzupełniania paliwa, bardzo szybko pływa, a na równym terenie potrafi osiągać prędkość dochodzącą do 100 km/godz.

Interes dla obu stron

Do przetargu z Pandurem staje specjalne konsorcjum, w skład którego wchodzą austriacki Steyr i polskie OBRUM – Ośrodek Badawczo Rozwojowy Urządzeń Mechanicznych, Bumar-Łabędy oraz PHZ-Bumar. W imieniu konsorcjum ofertę złożył Ministerstwu Obrony Narodowej gliwicki OBRUM. To nasze wiodące centrum naukowo-badawcze w zakresie rozwoju modernizacji i wdrożeń sprzętu wojskowego oraz urządzeń mechanicznych.
– Pojazd w aktualnej wersji spełnia wszystkie warunki postawione przez polską armię – przede wszystkim jest bezpieczny, szybki, oszczędny i pływa. Próby się odbyły. Teraz będziemy czekali na rozstrzygnięcie – mówi dyrektor OBRUM, doc. dr inż. Henryk Knapczyk.
– Jeżeli te pojazdy zaczną być produkowane w Polsce, lista importerów może być długa – dodaje inżynier Lucjan Osdarty, główny specjalista OBRUM ds. marketingu i sprzedaży. – Współpracując ze Steyrem, możemy dzięki naszym kontaktom rozszerzyć rynki zbytu Austriaków, a jednocześnie zarobić na tych transakcjach. A ponadto biorąc udział w misjach pokojowych ONZ czy NATO, będziemy dysponować sprzętem używanym również przez innych uczestników tych akcji.

W Łabędach są gotowi

Polskie pandury mają powstawać w zakładach Bumar-Łabędy. – Nasz projekt przewiduje współpracę do roku 2013 – podkreśla prezes Michael Mazacher. – Bumar-Łabędy jest gwarantem dobrej opinii o naszych wyrobach również na świecie – dodaje główny szef Steyra.
– KTO, czyli kołowy transporter opancerzony, jest prostszy konstrukcyjnie od pojazdów gąsienicowych, dlatego łatwiejszy do wykonania. Mamy doświadczenie w produkcji pojazdów kołowych – u nas powstają ciężkie kołowe terenowe żurawie o udźwigu 50 ton. Jesteśmy więc gotowi do podjęcia produkcji KTO i mamy nadzieję, że w ramach offsetu przybędzie mam trochę maszyn, które ułatwią nam utrzymanie najwyższej jakości produkcji – zapewnia wiceprezes ds. handlowych Bumaru-Łabędy, Edward Krząkała.
– Dzięki ewentualnej produkcji pandurów lepiej wykorzystamy moce produkcyjne zakładu – dodaje prezes Krząkała. – Stworzy się szansa na nowe miejsca pracy, i to na długie lata. A nowe technologie, które napłyną do fabryki, oznaczają rozwój.

Dobry towar łatwo sprzedać

Trzecim polskim udziałowcem konsorcjum jest Przedsiębiorstwo Handlu Zagranicznego Bumar Warszawa, spółka z 52-procentowym udziałem skarbu państwa. Prezes Roman Baczyński – jako inżynier – podkreśla, że przy takiej transakcji ważne jest nie tylko, jaki produkt opuszcza dzisiaj fabrykę, ale również – a może przede wszystkim – czy jest to konstrukcja „rozwojowa”, czyli czy jest w niej miejsce na ulepszenia, modyfikacje i rozwój. A transporter Pandur jest bez wątpienia przyszłościowy. Z drugiej strony – jako szef spółki handlowej – ma zaufanie do kontrahentów ze Steyra. Oparte na doświadczeniu. Ponadto Steyr – nie wszyscy tak podchodzą do współpracy – nie stawia ograniczeń Polakom w nawiązywaniu kontaktów handlowych. Mógłby to więc być interes bardzo opłacalny dla obydwu stron.

 

 

Wydanie: 2002, 37/2002

Kategorie: Kraj
Tagi: Maciej Wołk

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy