Pokocham twój sztorm
Zostali idealną parą, choć nie znali swoich imion
Już chyba nigdy nie odczaruje Wigilii. Justyna potrząsnęła głową, jakby to miało zmienić jej myśli. Ale co roku, od pięciu lat, gdy Mikołajowie stają się natrętni, a miasto miga światłami, Justyna przypominała sobie ten wieczór po wigilijnej kolacji. Usiedli wśród sterty prezentów. Michał z roztargnieniem oglądał przedmioty, wreszcie wziął piwo, jak zwykle odruchowo i usiadł przed telewizorem. Nie powinno ją to dziwić. Tak robi} codziennie, ale Wigilia to nie codziennie, poza tym była zmęczona przygotowaniami i, jak później zrozumiała, udawaniem przed rodziną, że między nimi wszystko w porządku.
Zachował się jak pies, któremu pozwolono wyjść na spacer. Wydawało się jej, że zaraź zacznie skakać do klamki. Powiedziała jedno słowo, takie ogólne, że wszystko jest bez sensu, a on już przytakiwał, już się cieszył, że rozstaną się w zgodzie. Odłożyła srebrną broszkę od którejś z ciotek: – I na dodatek zdradzasz mnie – powiedziała, bo to usłyszała w jego zdyszanym tonie.
– Przecież sama powiedziałaś, że nasze małżeństwo nie ma już sensu – udawał obrażonego. Wyprowadził się w drugi dzień świąt: W pierwszy poszli do jej rodziców. Udawali, że nic się nie dzieje.
Tak naprawdę nie tęskniła za Michałem, ale nie mogła przeżyć klęski. Ona żyła problemami, jak to jest, kiedy mąż wydaje ci się coraz bardziej obcy, a on przez te miesiące był z inną kobietą. Ona martwi się, że znowu udaje wieczorem zmęczoną, a on zasypia, wzdychając, jak kochał się z inną.
Znowu o tym myśli, w pięć lat później, w myślach wyświetla sobie ten sam film. Wigilijny poranek. Dom handlowy wydawał się jej jak wieża nie do zdobycia. Spojrzała na migocące piętra. Jak zwykle kupowała prezenty w ostatniej chwili. Nie tylko rodzice, także ciotki i kuzynki uznały, że teraz już nigdy nie mogą opuścić Wigilii u „biednej Justyny”. Musiała kupić osiemnaście prezentów.
– Przepraszam, że tak długo nie dzwoniłam, ale byłam w sanatorium. Co tam u ciebie? No, ale wszystko mi opowiesz w Wigilię. Cóż to za cudowna tradycja, że co roku spotykamy się u ciebie.
– Justysiu, co chciałabyś dostać od starego wujka?
– Tylko pamiętaj, nie za mało czerwonego wina do bigosu.
– Czy mogę przyjść z sąsiadką, taka bidula.
Telefony dzwoniły od tygodnia. Zrezygnowana Justyna przytakiwała i zapewniała, że każdy uroczy drobiazg od wujka sprawi jej przyjemność.
Ta, która go pochwaliła
Z tłumu wyłaniali się umęczeni Mikołajowie. Jeden próbował ją objąć, podtykając mikrofon z pytaniem, o jakim prezencie marzy. Drugi wcisnął ulotkę z rabatem na zakup złotego pierścionka, trzeci robił głupie miny, zapraszając do butiku. Uśmiechnęła się. A niech ciotki sobie przychodzą, ma być ich dobrym duchem, no to będzie.
Wolno przesuwała się od stoiska do stoiska. Prezenty kupowała automatycznie. Apaszki, kosmetyki, żeby tylko nie dać tego samego, co w zeszłym roku. Jakaś młodzieżowa para mierzyła czapki. Chodziło o to, żeby dotknąć twarzy, pocałować się, przytulić. Może kupi wujkowi szalik? Z trudem przepchnęła się do stoiska. Jakiś mężczyzna oglądał damskie rękawiczki, spojrzał na cenę i wypuścił jak oparzony. Dwie znudzone dziewczyny, które dostały od życia już wszystko, oglądały miniaturowe torebeczki. Nie mogła przecisnąć się do wielkiego pojemnika z szalikami. – Misiowi będzie ślicznie w takim zielonym, a ten też ładny. Nie możesz tylko myśleć o przyjemnościach dla mnie. Trzeba zadbać o misia – kobieta miała za długi nos i za krótką spódnicę, ale za to figurę idealną, choć na pewno była o wiele starsza od Justyny. Mężczyzna uszczęśliwiany Szalikiem wcale nie wyglądał na udręczonego. Ręce miał zajęte ciężkimi pakunkami, spokojnie czekał, aż jasnowłosa dama owinie mu szyję szalikiem. – Może rzeczywiście za mało tak piszczałam i kwiliłam? – zastanawiała się Justyna. Spoglądali na siebie z dwóch krańców wielkiego skłębionego pojemnika z szalikami. Michał szarpnął się, jakby chciał podejść do Justyny. – Co ty wyprawiasz? – kobieta pogłaskała go po policzku. – Nie tak gwałtownie, bo cię uduszę. I to wcale nie z miłości.
Justyna pokręciła głową i pomachała ręką. Michał wyglądał znakomicie. Widać było, że jest szczęśliwy i zakochany. Nawet szalik nieśli do kasy razem. Ciekawe, czy tej kobiecie też opowiada, jaką mógł zrobić karierę? A może ona słucha go uważniej? Już bez emocji, spokojnie, Justyna przyglądała się nowej żonie swojego męża. Jaką ma tajemnicę? Łóżko? Na pewno, ale nie tylko. Jest jakaś taka nim przejęta i zachwycona. Justyna zawszę była krytyczna, a Michał śmiał się, że czuje się jak jej uczeń, którego zaraz posadzi z jedynką. Kiedy przestał śmiać się z tej jej surowości? Chyba, gdy napisał streszczenie swojego doktoratu, a ona wyśmiała go, że przypomina jej to obliczanie zawartości cukru w cukrze z komedii Barei. Tak, był zły. Chyba wtedy zaczęły się piwa, którymi odcinał się od niej. Ale następnego dnia wrócił później, zadowolony. – Wiesz, przeczytaj mi raz jeszcze – uznała, że przesadziła. – Przecież wszystko można poprawić. – Powiedziano mi, że to bardzo przejrzysty tekst – odpowiedział. Powiedziano mu. Czyli już wtedy była ta zachwycona nim kobieta.
Ten, który wziął ją za rękę
– Przepraszam, czy pani zdecydowała się na ten szalik? – mężczyzna miał rozbawioną minę. No tak, stała z szalikiem i przeżywała przeszłość. Spojrzała na szalik. – Nie, nie podoba mi się – powiedziała, krytycznie oceniając beżowy kolor. – Ale panu też nie radzę – dodała. – To nie będzie pasować ani do mężczyzny, ani do kobiety. Przypomina mi szalik przodownika pracy.
Śmiał się, naprawdę był rozbawiony. Zdjął okulary, wyglądał na zagubionego. Już trochę łysiał, miał równo obcięte paznokcie, używał dobrej wody, wybrał szarą koszulę. To wszystko zauważyła, ale nie chciała się wgapiać.
– Jest pani w lepszej sytuacji niż ja – wskazał na jej pakunki. – Ja dopiero zaczynam i jestem przerażony. Mam taką i propozycję, może pani mi pomoże, a ja w zamian zapraszam na najlepszą kawę.
Przyglądała mu się uważnie. Nie znosiła obcych, nigdy z nikim nie wsiadła do windy, nie odpowiadała na pytania obcych, a tu ten facet tak po prostu. Odłożyła szalik, już miała się odwrócić, nagle zauważyła, że mężczyzna ma takie zabawne zmarszczki wokół oczu jak… Tak, jak ten mężczyzna, który odwiedzał ojca… Kim był? Też adwokatem? Uwielbiała jego uśmiech, pamiętała, że traktował ją poważnie.
Z głośników mocniej popłynęły kolędy. Wigilia to magiczna chwila. Oczywiście, że mu pomoże. To zabawne, ale chciała szukać z tym facetem drobiazgów, nawet dla jego żony. – Ma pan szczęście, że w Wigilię nie odmawia się nieznajomemu – powiedziała – a więc zacznijmy od sporządzenia listy osób, które zostaną obdarowane… Nie skończyła, bo dwóch rosłych Mikołajów wzięło ich pod ręce. – Proszę państwa, znaleźliśmy szczęśliwą parę.
Prawie wniesiono ich na podium. Justyna myślała tylko o tym, żeby nie zgubić pakunków. – Ale my nie jesteśmy parą – powiedziała speszona. Czuła, że się czerwieni. Mężczyzna wyglądał na rozbawionego. – Chętnie weźmiemy udział w konkursie – powiedział. – Właśnie wybraliśmy się na ostatnie zakupy do naszego ulubionego domu towarowego. Mrugnął do Justyny. Poczuła się pewniej. Są święta, może rzeczywiście trzeba się bawić. Ludzie wokół nich klaskali, oceniali, że są sympatyczną parą. – Widzisz, jak on na nią patrzy – pulchna brunetka szarpnęła mężczyznę. – Tyle lat po ślubie a ciągle się nią zachwyca.
– Skąd wiesz, że są długo po ślubie?
– Bo trzymają się za ręce.
Mężczyzna wzruszył ramionami.
Też coś, trzymać się za ręce.
Tymczasem Mikołajowie rozdzielili ich, choć Justyna kurczowo trzymała mężczyznę za rękaw. – Żeby mnie tylko nie spytali, jak mąż ma na imię – pomyślała. Ale Mikołajowie mieli zestaw pytań o ulubionym kawałku Polski, o potrawach, snach i przeczuciach, lekturach, marzeniach, kaprysach.
Ta, która była samotna
Nieznajomy wiedział o niej wszystko. Zabawnie opowiadał, jak lubi sztorm, plażę po sezonie, jak rozmawia z mewami, zasypia zbyt wcześnie i zbyt wcześnie wstaje. Przedrzeźniał ją życzliwie, gdy naśladował jej długie telefoniczne rozmowy z koleżankami. Nawet wiedział, że latem je tylko chłodnik. Ona chyba nie miała tak szczęśliwych skojarzeń. Pokręcił głową, gdy próbowała mu wmówić, że lubi schabowe, góry na wiosnę i lody. Ale publiczność była zachwycona. – Widzisz – pouczała pulchna brunetka – jak się chce, to i ze zwykłego życia można zrobić miłość.
– Można, można – mąż nie słyszał, co powiedziała, ale wolał przytaknąć.
Mikołajowie byli zachwyceni. Ale para, tacy ciągle onieśmieleni, jednak sobą zafascynowani. I jak do siebie pasują. Te same uśmiechy, te same gesty. Ile mogą mieć lat? Taka mocna trzydziestka, a jak ciekawie o sobie opowiadają.
Żona Michała też przystanęła. Uwielbiała publiczne występy. – Spójrz, jaka odważna para, a jak on na nią patrzy. Mam nadzieję, że nie tylko w święta jest dla niej czuły – komentowała.
Michał oderwał oczy od smukłej sprzedawczyni, przebranej za Śnieżynkę, – Przecież oni w ogóle się nie znają – powiedział z przekonaniem.
– Ona jest sama.
– Skąd wiesz?
Nie odpowiedział.
Justyna i nieznajomy dostali połówki jabłka jako symbol swojej jedności. Zalśniło srebro. Ale już zaczynała się promocja. Pomiędzy nich wpadły nastolatki przebrane za zajączki, pociągnęły Justynę w drugi koniec korytarza, do innego stoiska.
Ci, którzy mieli jabłko
Zrezygnowała po godzinie jeżdżenia ruchomymi schodami. Wreszcie spotkała Mikołaja, tego, który porwał ich do konkursu. Mikołaj w ogóle nie wiedział, o co jej chodzi. – Niech pani męża poszuka w domu – powiedział na odczepnego. W samochodzie zorientowała się, że ściska połówkę jabłka. W domu odstawiła ją na najwyższą półkę. Widziała jego oczy, trochę kpiący uśmiech i zabawne zmrużenie oczu. Nic, żadnego śladu. Nie odnajdzie go. A on, może jej wcale nie szukał.
Wujkowie i ciotki nadchodzili jak stateczne wrony. Zajęli się rozmowami o chorobach, programie telewizyjnym i pogodzie. Byli-szczęśliwi, więc od czasu do czasu powtarzali Justynie, że dobra z niej dziewczyna. – Żeby tak sobie jeszcze życie ułożyła – westchnęła jedna z ciotek. Pokiwali zgodnie głowami. Justyna wniosła owoce, wino, przed którym słabo się opierali. Dochodziła dziewiąta. Justyna wiedziała, że dwie najstarsze ciotki zostaną u niej, resztę wyprawi taksówkami. Spotkają się u niej za rok. Ci starzy, promienni ludzie to był cały jej świat. – Ty – już podobno ze szkoły nie wychodzisz – wujek posmakował i pochwalił wino. – O sobie trzeba myśleć. Jeszcze jest miłość na świecie.
Uśmiechnęła się blado. Miłość. Jeszcze czuła, jak koło niej przechodzi. – Miłość – najstarsza ciotka aż przyklasnęła. – Już wychodziłam z domu do naszej Justynki, ale mówię wam, przystanęłam w progu. Jakiś mężczyzna występował w „Wydarzeniach Stolicy”, jak w bajce opowiadał. Spotkał dzisiaj kobietę i los ich rozdzielił. Błaga, żeby przyszła o dziesiątej pod kolumnę Zygmunta.
– Jak to los ich rozdzielił? – pytał wujek.
– Nie słyszałam za bardzo, o jakimś fioku opowiadał, ale wiem, że ta kobieta ma połówkę srebrnego jabłka. Och, żeby się spotkali.
Justyna już stała w płaszczu. – Wrócę późno – powiedziała. W jej dłoni zamigotało coś srebrnego. – Bawcie się – powiedziała. – Przedłużamy Wigilię. Jakoś się pomieścimy.
– A ty gdzie się wybierasz?
Pokazała jabłko. Zrozumieli od razu i nie zdziwili się, bo starzy ludzie nie dziwią się niczemu.
Pod kolumną nie było nikogo. To znaczy siedziało dwóch bezdomnych z jeszcze ciepłą pizzą którą dał im dobry restaurator. Jakaś para przysiadła na murku, żeby sobie opowiedzieć o głupich prezentach od starych. Nikogo poza tym. Poczuła dotkliwe zimno. Albo ciotka źle usłyszała, albo się zniechęcił. Po co próbowała wyrwać się ze spokojnego życia.
Podszedł niespodziewanie: – Czekam od godziny – powiedział. – Nienawidzę gór wiosną ale pokocham twoje sztormy. Na szyi miał ten ohydny szalik, który mu odradziła.
Policjant zastanawiał się, czy ten śmiech i nieobyczajny taniec nie jest zakłócaniem ciszy nocnej. Po chwili uznał, że ci ludzie tak głośno zachowujący się pod kolumną Zygmunta musieli spotkać się po latach. – Niech się cieszą – pomyślał. – To przecież Wigilia. Potem obejrzał się raz jeszcze. Bezdomni nabożnie żuli pizzę, młodzieżowa para oglądała prezenty. A ta głośna para? Szli spokojnie. Policjant zmienił zdanie. To nie jest spotkanie po latach. Widać, że ten mężczyzna i tą kobieta są ze sobą od zawsze.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy