Polacy przy pomocy PiS demolują własne państwo

Polacy przy pomocy PiS demolują własne państwo

W końcu XVIII w. utraciliśmy własne państwo. Winę za to zrzucamy najczęściej na okropnych, zaborczych sąsiadów, choć już krakowska szkoła historyczna (skądinąd jak najbardziej konserwatywna), głosiła, że źli sąsiedzi i owszem, ale do rozbiorów przyczyniliśmy się sami. Zanim doszło do rozbiorów, państwo gniło od ponad stu lat. Panowała powszechna anarchia, ostatnie stadium „złotej wolności”, władza centralna praktycznie nie istniała, skarb był pusty, wojska mało, a nowoczesnego niemal wcale, w dodatku wojsko często było nieopłacane i się buntowało, zawiązując rozliczne konfederacje. Wyroki sądów były nieegzekwowane, a zrywane z byle powodu sejmy nic mądrego uchwalić nie mogły. A do tego ciemnota, upadek szkolnictwa, zacofanie i fanatyzm religijny oraz osławione rozpasanie czasów saskich.

Kiedy nieuchronnie zbliżał się upadek państwa, próby jego ratowania polegały głównie – zgodnie zresztą z duchem oświecenia – na próbie poprawy poziomu edukacji. To z tego ducha powstały Komisja Edukacji Narodowej i jej reformy, Szkoła Rycerska czy Collegium Nobilium. Reformatorzy zdawali sobie sprawę z tego, że bez podniesienia poziomu społeczeństwa uratowanie niepodległego państwa będzie niemożliwe.

Dziś z przerażeniem patrzymy, jak niszczone są instytucje demokratycznego państwa. Demokracja traktowana jest jako prawo do bezgranicznej samowoli rządzącej większości, która nie musi się liczyć ani z mniejszością i jej prawami, ani z konstytucją, ani ze standardami powszechnie przyjętymi w cywilizowanej Europie. Zniszczony został i sprowadzony do swojej karykatury Trybunał Konstytucyjny, którego zadaniem było pilnowanie, by ustawy uchwalane przez Sejm były zgodne z konstytucją. Teraz władza wykonawcza w brutalny sposób zwasalizuje władzę sądowniczą. Niekonstytucyjny zamach na Krajową Radę Sądowniczą stał się faktem. Znowelizowane prawo o ustroju sądów faktycznie daje władzę nad sądownictwem ministrowi sprawiedliwości. Projekt ustawy o Sądzie Najwyższym jest wprost przerażający. Wszyscy sędziowie Sądu Najwyższego, elita sędziowska i w ogóle prawnicza, mają przejść w stan spoczynku, a minister sprawiedliwości (nie zapominajmy, że równocześnie prokurator generalny) wskaże imiennie tych, którzy mogą na stanowiskach pozostać. Powstaje sytuacja kuriozalna. Sądy z istoty rzeczy powinny rozstrzygać spory między stronami. W sprawach karnych stronami są oskarżenie i obrona. Oskarża prokurator. Działa w imieniu prokuratora generalnego. Spór rozstrzyga sąd, nad którym nadzór ma… prokurator generalny.

Przed tym kuriozum, niebezpiecznym dla przeciętnego obywatela, bo to jego sprawę będzie sądził sąd, jego spór z prokuratorem będzie rozstrzygał podległy na rozmaite sposoby prokuratorowi generalnemu sąd – ostrzegają prawnicy. Niektórzy głośno protestują.

Dla przeciętnego Kowalskiego cały ten spór jest jakiś niezrozumiały, abstrakcyjny i odległy. Przeciętny Kowalski jest przekonany, że jego to nie dotyczy. Sądzi, a utwierdza go w tym rządowa propaganda przez rządowe media, że to jakiś spór elit, że kasta prawnicza broni jakichś swoich (zapewne nieczystych) interesów, jakichś przywilejów.

Demolujący demokratyczne państwo prawa PiS ma wciąż blisko 40% poparcia. Blisko 40% Polaków nie przeszkadza to, co PiS robi z państwem. W tym momencie trzeba powiedzieć jasno: to nie PiS jest nieszczęściem tego kraju. Prawdziwym nieszczęściem jest to, że blisko 40% Polaków myśli tak jak PiS. A nawet jeśli nie myśli (bo czynność ta jest mu obca), to takie traktowanie państwa przez rządzących nie tylko mu nie przeszkadza, ale najwyraźniej mu się podoba.

Można powiedzieć, że przeciętny Kowalski jest durniem. Nawet jeśli jest, czyja to wina? Czyżby nad Wisłą rodzili się sami idioci, o niższym ilorazie inteligencji niż ci, co rodzą się nad Łabą, Sekwaną czy Tamizą? Oczywiście, że nie. Jeśli więc Kowalski jest durniem, to może ktoś jest temu winien? Czy elity III RP nie czują się winne? Jak wyglądało nauczanie historii w szkole i poza szkołą? Czy to PiS wymyśliło IPN z jego narracją historyczną? Nie, nie PiS. A jak wyglądała edukacja obywatelska? Edukacja społeczna? Tę ostatnią mistrzowsko realizował Jacek Kuroń. Czy jeszcze komuś później się chciało? Kto wymyślił „politykę historyczną”, kto ma udział w mitologizowaniu historii? Kto oddał rząd dusz słabo wyedukowanym wikarym i proboszczom? Dlaczego przez ćwierć wieku nie udało się stworzyć prawdziwych mediów publicznych, które dałyby wzór mądrego, apolitycznego dziennikarstwa, które edukowałyby, a nie ogłupiały coraz bardziej tandetną propagandą, które wyjaśniałyby ludziom zjawiska i mechanizmy społeczne, a nie tylko goniły za sensacją?

Jan Zamoyski twierdził, że „takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Tak przez ostatnie 25 lat wychowaliśmy społeczeństwo i taką mamy Rzeczpospolitą. Kto? My wszyscy: uczeni, nauczyciele, artyści, dziennikarze, literaci, politycy… My wszyscy, „łże-elity” III RP, „wykształciuchy” jak mawiał swego czasu Ludwik Dorn.

To nasi wychowankowie rękami PiS demolują teraz nam państwo.

Wydanie: 2017, 29/2017

Kategorie: Felietony, Jan Widacki

Komentarze

  1. Radoslaw
    Radoslaw 22 lipca, 2017, 20:43

    „Tak przez ostatnie 25 lat wychowaliśmy społeczeństwo i taką mamy Rzeczpospolitą. (…) My wszyscy, „łże-elity” III RP”
    W latach 90 pracowałem w środowisku akademickim – wyższe uczelnie, PAN – miałem zatem okazję te elity (?) poznać z bliska. Ludzie kompletnie pozbawieni społecznej wrażliwości, zakłamani egoiści. To były czasy kiedy masowo padały zakłady przemysłowe, kiedy zlikwidowano PGR-y. Co o tym sądziły „elity”? Powtarzały neoliberalną propagandę o „wolnym rynku”, o zwalnianych ludziach mówili, że to roszczeniowi nieudacznicy, niezdolni do odnalezienia się w nowych warunkach. Bo za mało elastyczni, za mało mobilni, bo oczekują „socjalu”. No i określenie wytrych: „homo sovieticus”. I kto to wszystko mówił? Ludzie, którzy sami mieli bezpieczne, państwowe posadki, jedni z ostatnich, którzy korzystali z po-PRL-owskiego, systemu socjalnego (a pastwili się nad tym PRL-em na każdym kroku). To właśnie na uczelnich wyższych wielką popularnością cieszy się Korwin-Mikke – człowiek, który wyrzuciłby tych ludzi na bruk, gdyby tylko zdobył władzę!
    To właśnie ćwierć wieku arogancji, cynizmu i pospolitej głupoty owych „elit” wygenerowało elektorat PiS. A co na to „elity”? To, co zawsze – pogardzają PiS-owskim elektoratem! To ma być demokracja? W demokracji o wyborców się walczy, a nie lekceważy i obraża! Czy ktoś jeszcze pamięta, jak „elity” wymyśliły spot wyborczy pt. „Zabierz babci dowód”, sugerując, że jeśli ktoś ma „niesłuszne” poglądy, to należałoby go pozbawić prawa głosu. Przecież to godzenie w fundamenty demokracji! I tacy ludzie dziś mają być autorytetem, który tej demokracji broni?
    Teraz się „elity” dziwią, że wszystko wybuchło im w twarz – a gdzie były przez ostatnie 25 lat? Spędzały czas na salonach wśród „młodych, wykształconych z wielkich miast”. Z tych salonów nie widziały upadłych wsi PGR-owskich, czy zdegradowanych ośrodków przemysłowych.
    Oto prawdziwa twarz „elit” IIIRP.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy