Polały się łzy czyste, rzęsiste
Procesy lustracyjne dwóch prezydentów RP, byłego i aktualnie urzędującego, to bez wątpienia najbardziej dramatyczne, mimo pozytywnego zakończenia, wydarzenia polityczne współczesnej doby. Po raz pierwszy w dziejach niepodległej Rzeczypospolitej dwaj obywatele mający już trwałe miejsce w historii Polski stanęli przed sądem jako podejrzani o czyny hańbiące. Ale nie tylko na tym polegał negatywny sens tych procesów. Rozprawom lustracyjnym A. Kwaśniewskiego i L. Wałęsy towarzyszyły niezwykłe emocje, które pokazały, jak niska jest świadomość prawna współczesnych “elit” politycznych. Ujawniła się też, na nie spotykaną wcześniej skalę, ogromna siła nacisku “czwartej władzy” na niezawisłe sądy.
Polityczny spór o lustrację zatruwał nam życie od początku powstania Trzeciej Rzeczypospolitej. Gdy wreszcie w 1997 r. uchwalona została ustawa lustracyjna, należało oczekiwać, że Sądy nie będą atakowane z powodu wykonywania “wadliwej” ustawy. Tak się jednak nie stało. Gdy rozpoczęły się procesy lustracyjne, politycy i dziennikarze zaczęli po kolei rozdzierać szaty i w sposób niedwuznaczny opowiadali się za niewykonywaniem “złego” prawa. Rzęsiste łzy polały się również z oczu tych, którzy jeszcze niedawno opowiadali się za zaostrzeniem kwestionowanej ustawy, jak np. publicysta “GW”, który postulował karanie kłamców lustracyjnych więzieniem za fałszywe zeznania! (E.S., Nie igrać z prawem!, “GW” 29- 30.07.br.). Sędziowie lustracyjni zostali nawet pomówieni, że ich uczestnictwo w tych procesach jest hańbiące.
Dzisiaj krytycy ustawy głośno lamentują z powodu jej realizowania. A dlaczego milczeli wtedy, gdy był czas nie dopuścić do jej uchwalenia? Osobiście już w 1992 r. zgłaszałem wątpliwości na temat lustracji. W odpowiedzi na pismo L. Wałęsy pisałem jako ówczesny rzecznik praw obywatelskich o słynnej uchwale sejmowej, podjętej na wniosek A. Macierewicza: “Dla mnie, jako rzecznika praw obywatelskich, ważne jest, aby nikt niewinny nie został skrzywdzony i aby sprawiedliwość w najgłębszym tego słowa znaczeniu nie została w odczuciu obywateli zdyskredytowana niefrasobliwą realizacją przez jej instrumentalne potraktowanie”. Nie wiedziałem wtedy, że występuję w obronie adresata listu, przyszłego uczestnika lustracyjnego procesu. Niezbadane są, doprawdy, losy ludzkie!
W państwie prawnym niedopuszczalne jest jednak kwestionowanie jakiegokolwiek prawa, które obowiązuje. Dawno już wielcy filozofowie, prekursorzy państwa rządów prawa pisali, że praw należy zawsze słuchać. M. Montaigne wypowiedział na ten temat nawet skrajny pogląd: “Prawo nie dlatego godne jest posłuchu, że jest sprawiedliwe, ale dlatego, że jest prawem”. Do myśli tej nawiązał później Ch. de Montesqieu w “Duchu Praw”: “Jakiekolwiek bądź byłyby prawa, zawsze trzeba się ich trzymać, gdyż stanowią sumienie publiczne”. Podobnie pisał D. Diderot: “Będziemy przemawiali przeciw niedorzecznym prawom dopóty, dopóki nie wywalczymy ich naprawy, zanim to jednak nastąpi, będziemy im ślepo posłuszni”. Do zrozumienia głębi tych prawd, będących fundamentem każdego państwa prawnego, nasze “elity” jeszcze nie dorosły.
Ogromnej roli, jaką odgrywają w państwie prawnym prawdziwie niezawisłe sądy, nie pojmuje wielu publicystów. Niezawisłość sędziowska jest hasłem, którym wycierają sobie usta wszyscy przy byle jakiej okazji. Ale niech tylko jakiś sąd odważy się wydać wyrok nie po myśli tzw. opinii publicznej, zaraz na głowy sędziów sypią się obelgi. W sprawach lustracyjnych A. Kwaśniewskiego i L. Wałęsy nagminnie było łamane prawo prasowe, zakazujące “wypowiadania w prasie opinii co do rozstrzygnięcia w postępowaniu sądowym przed wydaniem orzeczenia w pierwszej instancji”. W końcu po zakończeniu tych spraw orzeczeniami sądowymi mogło powstać mylne wrażenie, że walnie do tych werdyktów przyczyniła się “czwarta władza”.
W rozgardiaszu medialnym tylko temperamenta grały, a nikt jakoś nie zwrócił uwagi na kwestię, moim zdaniem, bardzo istotną: czy lustracja kandydatów na prezydenta nie naruszyła konstytucji?!
Prawa wyborcze, zarówno czynne, jak też bierne są podstawowymi prawami obywatelskimi, które muszą korzystać z gwarancji konstytucyjnych. Przed wejściem w życie obecnej konstytucji obywatel RP mógł być pozbawiony prawa wybrania na urząd Prezydenta RP w sytuacjach określonych wprost w przepisach rangi konstytucyjnej: 1) w razie ubezwłasnowolnienia orzeczeniem sądu z powodu choroby psychicznej lub niedorozwoju umysłowego oraz 2) w razie pozbawienia orzeczeniem sądu praw publicznych lub wyborczych (z powodu popełnienia bardzo ciężkiego przestępstwa).
W nowej konstytucji nie zostały powtórzone cytowane postanowienia, określające ściśle wyjątki od praw wyborczych. Art. 60 obecnej konstytucji przewiduje jedynie ogólnie, że prawo dostępu do służby publicznej na jednakowych zasadach mają obywatele polscy “korzystający z pełni praw publicznych”. Owa “pełnia” jest ograniczana przepisami niższego rzędu wobec konstytucji będącej najwyższym prawem RP.Tak więc każda partia, która zdobędzie władzę i uzyska większość parlamentarną, może przeforsować w Sejmie ustawę ograniczającą prawa wyborcze opozycji!
Dostęp do wielu wysokich stanowisk w państwie, m.in. urzędu Prezydenta RP, został w ten właśnie sposób zamknięty ustawą lustracyjną osobom, które nie dopuściły się żadnego przestępstwa, lecz ukryły jedynie swą dawną, czasem zupełnie nieszkodliwą współpracę z organami bezpieczeństwa PRL. Jest wątpliwe, czy takie kłamstwo podpada automatycznie pod bardzo ogólny art. 31 ust. 3 konstytucji, według którego, wolności i prawa obywatelskie mogą być ograniczone ustawą, gdy jest to konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa i porządku publicznego, ochrony środowiska, zdrowia, moralności publicznej albo praw innych osób.
A co na ten temat mogliby powiedzieć specjaliści prawa konstytucyjnego? Czy podzielają pogląd Trybunału Konstytucyjnego z 10 XI 1997 r. uznający konstytucyjność podstawowych rozwiązań ustawy lustracyjnej?
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy