Polscy masoni

Polscy masoni

W życiu codziennym w ogóle ich nie widać, a jednak co trzeci Polak wierzy, że nami rządzą

W Ameryce Północnej jest ok. 7 mln masonów (samych lóż ok. 1,5 tys.). W Wielkiej Brytanii ponad milion (i około 2 tys. lóż), we Francji, Niemczech, Włoszech i Norwegii po kilkanaście tysięcy. W Polsce – zaledwie pięciuset. A jednak właśnie u nas najmocniej poruszają masową wyobraźnię i są najbardziej utajnieni. Dlaczego? Kim są?
– Masoneria nie jest ani religią, ani sektą, ani partią. Jest to stowarzyszenie filozoficzne, etyczne, statutowe. Sposób na życie, którego wyznacznikami są tolerancja, chęć budowania, niechęć do niszczenia, rozwój duchowy i szeroko rozumiany postęp społeczny – mówi Adam Wysocki, były, a obecnie honorowy czcigodny mistrz loży Europa, prezydent Polskiej Grupy Narodowej Uniwersalnej Ligi Masońskiej.
Na pytanie, czy przynależność do masonerii daje wymierne korzyści i ułatwia karierę, prof. Ludwik Hass, badacz dziejów wolnomularstwa, odpowiada: – W kraju nie, ale otwiera pewne drogi za granicą.
W Polsce działają loże największych światowych nurtów masońskich. Regularny, zwany anglosaskim, oraz liberalny, nazywany też adogmatycznym i agnostycznym. Podstawowa różnica między masonerią regularną a liberalną jest taka, że pierwsza wymaga od swoich członków wiary w Istotę Wyższą, zwaną Wielkim Budowniczym albo Wielkim Architektem – co może być rozumiane jako Bóg osobowy albo jakakolwiek istota wyższa. Masoneria regularna, czyli Wielka Loża Narodowa Polski, politycznie jest kojarzona z konserwatyzmem, z centroprawicą (choć sama odżegnuje się od politycznych zainteresowań). Jest w niej sporo młodych ludzi, także katolików. Wprawdzie Kościół zabrania przynależności do masonerii, ale masoneria nie zabrania przynależności do Kościoła (Polak katolik wolnomularz jest w stanie grzechu śmiertelnego, ale gdy znajdzie się w Niemczech, już nie, gdyż tamtejsi biskupi inaczej interpretują prawo kanoniczne i wykładnię oficjalną, tzw. dwa listy kardynała Ratzingera).
Masoneria liberalna – u nas Wielki Wschód Polski – nie uznaje żadnych dogmatów, politycznie jest kojarzona z lewicą i dawniejszą UW. Opowiada się za świeckim państwem, powszechną edukacją i demokracją. Nikogo nie pyta o wyznanie, przekonania polityczne ani sympatie partyjne. W latach 80. trafiło do niej wielu byłych członków PZPR, którzy w masonerii poszukiwali oparcia moralnego i nowego kręgu zaufanych znajomych, myślących podobnie jak oni. Z młodszych pokoleń znaleźli się tu ci, którym nie odpowiadała mentalność późnosolidarnościowa, nastawieni wolnomyślnie. Zadaniem masonerii jest bowiem przeciwstawianie się przejawom nacjonalizmu, totalitaryzmu, ksenofobii, nietolerancji. – Dzisiaj priorytetem jest wsparcie naszego kraju i społeczeństwa w drodze do Unii Europejskiej, a następnie zajęcie tam godnego miejsca – dodaje Zbigniew Gertych, wielki mistrz WWP. – Ideałem masońskim jest ład światowy, dlatego masoni znajdowali się wśród założycieli międzywojennej Ligi Narodów, potem zaś Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Równie szlachetne idee przyświecają Wielkiej Loży Narodowej Polski – rozwój duchowy, wzbogacanie osobowości, filantropia.

Droga do mistrza

Teoretycznie masonem może zostać każdy, kto ceni idee wolności, równości i braterstwa, a w przypadku Wielkiej Loży Narodowej Polski dodatkowo wierzy w Wielkiego Budowniczego. Jednak do masonerii nie można tak po prostu wstąpić – trzeba zostać zaproszonym. Selekcja członków jest staranna. – Przyjmujemy ludzi szukających u nas drogi do samodoskonalenia, a nie do kariery i wzbogacenia się – mówi Zbigniew Gertych. Procedura przyjmowania nowego członka jest długa. Po pierwsze, musi on mieć poręczyciela, który zgłosi jego kandydaturę. Następnie kandydatura podlega tajnemu głosowaniu, które powtarza się trzy razy, nawet gdy nie ma głosów sprzeciwu (zakłada się, że mogą wyjść na jaw nowe okoliczności). Potem kandydat przechodzi osławioną inicjację. Jak wiadomo z „Czarodziejskiego fletu” Mozarta czy „Popiołów” Żeromskiego, odbywa się ona w „strasznej” scenerii – z czaszkami i świecami, przy dźwiękach groźnej muzyki. Nowy członek, przestraszony i przejęty, składa przysięgę (wcześniej trzy razy jest pytany, czy na pewno nie chce się wycofać) i zostaje uczniem. Potem czeka go długi okres awansowania w hierarchii. Uczniem jest się przeciętnie rok; nie ma się wtedy prawa głosu na zebraniach ceremonialnych, trzeba słuchać ważniejszych od siebie. Każdy uczeń ma swojego opiekuna w stopniu mistrza. Aby awansować na czeladnika, należy wykonać odpowiednią liczbę prac, które polegają na przygotowaniu „desek”, czyli referatów, na temat symboli masońskich. Po pewnym czasie można awansować na czeladnika (co także jest poprzedzone rytualną inicjacją). Praca czeladnika również wiąże się z poznawaniem tajemnic masońskich, znaków, symboli, historii ruchu. Po kilku latach, gdy czeladnik wykaże się dużą wiedzą, może awansować na mistrza. Przechodzi rytualną inicjację i dostaje miecz mistrzowski. Mistrz może (ale nie musi) przejść wyższe stopnie wtajemniczenia, których w obrządku francuskim jest siedem, a w szkockim aż 33.

Masoni w Internecie

Jeśli w anglojęzycznej wyszukiwarce internetowej Google wpiszemy słowo freemasonry, wyświetli się informacja, że interesujących nas stron jest… ponad 213 tys.! Są wśród nich witryny tworzone przez masonów, prezentujące różne obediencje oraz poszczególne loże, jest też mnóstwo stron antymasońskich, straszących spiskiem światowym. Można znaleźć sklepy oferujące rytualne akcesoria (np. fartuszki, rękawiczki, spinki i krawaty z motywem cyrkla, pocztówki itd.), opisy przebiegu konkretnych spotkań, a nawet zdjęcia z tajnych posiedzeń.
W polskojęzycznych wyszukiwarkach jest ok. 30 stron dotyczących masonerii, z czego ponad połowa należy do katolickich narodowców (np. www.polonica.net). Można znaleźć opracowania naukowe tematu (np. http://wiem.onet.pl) oraz witryny rzetelnie przygotowane przez samych masonów. Największym zainteresowaniem internautów cieszy się strona WLNP (www.wlnp.home.pl) – zawiera mnóstwo informacji, m.in. rys historyczny ruchu, kalendarium, bibliografię polskich książek o wolnomularstwie, konstytucję itd. Równie kompetentna jest witryna Międzynarodowego i Mieszanego Zakonu „Le Droit Humain” (www.ceti.pl/~masoni/STPL.html), gdzie warto zajrzeć do „Odpowiedzi na pytania zadawane najczęściej” i samemu zadać pytanie. WWP nie ma jeszcze swojej strony, ale trwają nad nią prace przygotowawcze.
Masoni mają także swoje czasopisma. Od jesieni 1993 r. wychodzi dwumiesięcznik „Wolnomularz Polski” (www.geocities.com/Athens/Forum/2955/). – Można go znaleźć w kilku bibliotekach publicznych, a także dla potrzeb naukowo-studyjnych otrzymać bezpośrednio od wydawcy – zapewnia Adam Wysocki, jego redaktor naczelny i jednocześnie Wielki Edytor WWP. Pismo publikuje najciekawsze referaty, czyli „deski” wygłaszane na posiedzeniach lóż różnych obediencji, materiały o teraźniejszości i historii ruchu oraz filozofii wolnomularstwa, a także komentarze do rzeczywistości. Z kolei z nurtem anglosaskim związane jest czasopismo „Ars Regia”, ukazujące się nieregularnie, dostępne w instytutach historycznych i w witrynie WLNP. Również tutaj publikowane są „deski” z posiedzeń lożowych, artykuły dotyczące historii i myśli wolnomularskiej.

Poza polityką

Polska masoneria nie jest siłą polityczną ani organizacją filantropijną jak na Zachodzie. Nie ma okazałych budynków lóż, własnych szpitali ani placówek, nie sprawuje mecenatu nad masońską działalnością naukową i artystyczną, choć ma w swoim gronie kompozytorów, pisarzy i naukowców. W życiu codziennym w ogóle jej nie widać. Wszystko na odwrót niż tam, gdzie masoneria ma silną tradycję, duże zasoby finansowe i sympatię społeczeństwa. Żeby to zrozumieć, trzeba się odwołać do historii. – W Europie Zachodniej mieszczaństwo było silne, wpływowe, postępowe i łączyło się z wolnomularstwem. Tymczasem w Europie Środkowo-Wschodniej nie było wpływowego mieszczaństwa, a co za tym idzie, nie było silnego, masowego wolnomularstwa – tłumaczy prof. Ludwik Hass. – Polska masoneria jest w podobnej kondycji co polska inteligencja. Osłabiły ją dwie poważne zapaści – dwa razy była w wieloletnim uśpieniu, czyli zawieszona. Pierwszy raz od 1821 r. do 1910 r., następnie od 1938 r. do 1961 r. W czasie uśpienia loży jej członkowie się rozproszyli, niektórzy związali się z lożami na emigracji. Dopiero po październikowej odwilży zaczęto mówić o reaktywowaniu przedwojennej loży Kopernik z pionu Wielkiej Loży Narodowej. W lutym 1961 r. wznowiła działalność pierwsza polska loża („obudziła się z uśpienia”) i po tygodniu inicjowała trzech nowych członków, m.in. Jana Józefa Lipskiego, byłego prezesa Klubu Krzywego Koła, dziennikarza „Po Prostu”, czołowego opozycjonistę. Ale ta loża była nieliczna – do 1989 r. przyjęto do niej tylko dwadzieścia kilka osób, głównie związanych z Klubem Krzywego Koła (zamkniętym przez władze w 1962 r.) i opozycją demokratyczną. Gdy powstał KOR (1976 r.), wielu jego współpracowników z kręgu znajomych Jana Józefa Lipskiego, Edwarda Lipińskiego i Jana Kielanowskiego należało do wolnomularstwa.
Było ono wówczas atrakcyjne dla tych, którzy dzięki niemu mogli dotrzeć do liberalnych kręgów starszego pokolenia, uzyskać w nich oparcie, także moralne, nawiązać kontakty zagraniczne. Jednak w 1980 r. koneksje masonerii z polityką obróciły się na niekorzyść loży. Kiedy między wrześniem 1980 r. a grudniem 1981 r. złagodniała cenzura i wszystkie podziemne grupy wydawały swoje pisma – nawet anarchiści – wolnomularze nie wydawali niczego. Dlaczego? Bo niektórzy członkowie zaangażowali się w działania „Solidarności”, która wkrótce związała się z Kościołem, toteż w trosce o swoją karierę polityczną nie chcieli się ujawnić. Niektórzy wystąpili nawet z loży, czyli uśpili się, czego także nie rozgłaszali. Prof. Hass zapewnia, że nie było wśród nich polityków pierwszej ani drugiej ligi, prócz Lipskiego. Dzisiejsi polscy masoni to głównie inteligenci, w wieku od dwudziestu kilku lat do osiemdziesiątki – pracownicy naukowi, wykładowcy uniwersyteccy, dziennikarze, trochę artystów. W książce „Wolnomularze polscy XIX i XX w. w kraju i na świecie” prof. Hassa znajdują się takie nazwiska jak: prof. nauk filozoficznych i religioznawca, Andrzej Nowicki, emerytowany wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego (WWP), prof. budownictwa, Zbigniew Grabowski z Politechniki Warszawskiej (WWP), prof. Tadeusz Cegielski z Instytutu Historycznego UW (WLNP), prof. historii starożytnej na UW, Włodzimierz Lengauer (WLNP), prof. Janusz Maciejewski, historyk literatury, pracownik Instytutu Badań Literackich PAN (WLNP), dr Ryszard Radwiłowicz, dydaktyk, pracownik naukowy WSP w Krakowie, Aleksander Kalinowski, konserwator zabytków (WLNP), dziennikarze Adam Wysocki (WWP), Cezary Leżeński (JPMZM) i Jerzy Julian Kaczmarek (WLNP). Prof. Ludwik Stomma, historyk, należał do paryskiej loży Kopernik, ale kilka lat temu uśpił się. Wśród współczesnych masonów polskich nie ma polityków z pierwszych stron gazet. Jan Olszewski należał do loży Kopernik, ale po roku 1991 uśpił się; podobno w jego ślady poszedł niedawno Bronisław Wildstein z WLNP. Czynny jest natomiast były wicepremier Zbigniew Gertych – pełni funkcję wielkiego mistrza WWP.
Masoni są w różnych partiach, jednak mając na uwadze zasady wolnomularskie, można przypuszczać, że nie ma ich wśród członków LPR, Młodzieży Wszechpolskiej, Ligi Republikańskiej ani w środowiskach wrogich masonerii, np. w redakcji „Naszego Dziennika” czy „Radia Maryja”.

Kobiety w loży

Od trzech lat w Polsce istnieje loża żeńska – Prometea, która pracuje w rycie szkockim dawnym i uznanym. Działa w Warszawie, liczy ponad 30 kobiet w wieku od dwudziestu kilku do sześćdziesięciu kilku lat. Wszystkie to inteligentki po wyższych studiach, o różnych poglądach politycznych (poza skrajną prawicą) i światopoglądowych (należą tu zarówno kobiety religijne, jak i ateistki).
Jedną z pierwszych polskich masonek jest Mirosława Dołęgowska-Wysocka, doktor nauk politycznych, była pracowniczka naukowa Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz Instytutu Studiów Politycznych PAN, obecnie redaktor naczelna i wydawca „Gazety Ubezpieczeniowej”. Inicjację przeszła 11 lat temu we Francji, w loży Róża Wiatrów należącej do Wielkiej Żeńskiej Masonerii Francuskiej; pierwsze masonki z nurtu kobiecego były przez lata inicjowane w Paryżu, w kosmopolitycznej loży matce, której zadaniem było rozsiewanie ziaren masońskich po całym świecie. – Spotykamy się dwa razy w miesiącu, dyskutujemy o kondycji moralnej, etyce, przyjaźni, wierności. To nie są wykłady akademickie, lecz rozmowy na tematy nas interesujące, także dotyczące kultury i sztuki, np. o symbolice współczesnego plakatu, dramacie – mówi dr Dołęgowska-Wysocka. Na pytanie, czym różnią się spotkania w klubie dyskusyjnym od spotkania masońskiego, odpowiada: – Klub dyskusyjny nie zbiera się rytualnie, z podziałem na role, czyli z podziałem na funkcje w loży. Jest to rodzaj misterium – masonki są ubrane w czarne suknie i fartuszki. Nasze posiedzenia wyglądają bardzo pięknie. – Na pewno nie jest to droga dla wszystkich, np. dla ludzi, którzy nie mają natury refleksyjnej, nie lubią zgłębiać spraw duchowych, ani dla tych, których razi pewna teatralizacja związana z rytuałem – dodaje inna masonka.
Siostry są za pan brat ze swoimi braćmi. – Przyjaźnimy się z wieloma masonami. Jesteśmy zapraszane na posiedzenia lóż WWP i mamy bardzo dobre kontakty prywatne z masonami WLNP, która nie uznaje nas za „regularne” masonki, bo po prostu nie może nas uznać zgodnie ze swoim rytem i swoją światową polityką! Jest to dla mnie dość śmieszne i bardzo anachroniczne. Mam niekiedy wrażenie, jakby panowie z WLNP nic nie słyszeli o feminizmie i emancypacji kobiet, a swój organizacyjny stosunek do płci pięknej przenieśli żywcem z XVIII-wiecznej Anglii – podkreśla dr Dołęgowska-Wysocka.

Rytuały sprzed stuleci
Masoni spotykają się w prywatnych mieszkaniach lub w wynajętych na ten cel willach, opłacanych ze składek członkowskich. Zebrania są dwojakiego rodzaju: rytualne i nierytualne. Zebrania rytualne – inaczej zwane obrzędowymi, ceremonialnymi lub formalnymi – mają ściśle określony porządek. Członkowie loży występują w strojach oficjalnych, surdutach lub frakach. Wszyscy mają jednakowe białe rękawice oznaczające czyste ręce oraz fartuszki nawiązujące do skórzanych fartuchów budowniczych katedr. Fartuszki uczniów, czeladników i mistrzów różnią się od siebie – uczniowie noszą białe, z klapką wywiniętą do wewnątrz, niewidoczną. Czeladnicy także mają białe fartuszki, lecz klapka jest wyłożona na zewnątrz. Fartuszki mistrzów są ozdobione symbolami i znakami masońskimi, ponadto mistrzowie noszą miecze, zwane też szpadami. Na spotkaniach ceremonialnych każdy członek zajmuje swoje miejsce w loży i zachowuje się odpowiednio do swojego stopnia i funkcji. Porządek zebrania wyznacza młoteczek prowadzącego, czyli czcigodnego mistrza. Atmosfera jest uroczysta, palą się świeczniki, ważną rolę odgrywa muzyka. Ulubionymi kompozytorami są oczywiście masoni, zwłaszcza Mozart, Haydn i Sibelius. Te spotkania mają charakter symboliczny, są tym, czym liturgia dla chrześcijan – umacniają braterską więź, poczucie wspólnoty, tożsamości. Na spotkaniach rytualnych omawia się sprawy organizacyjne, odczytuje się korespondencję, głosuje się w sprawie przyjmowania nowych członków, których potem się inicjuje. Ważną częścią są „deski”. Jedna osoba wygłasza referat, reszta słucha. Polemizować nie wolno na tym samym zebraniu, dopiero na następnym, gdy opadną emocje.
Potoczna opinia wyolbrzymia i demonizuje znaczenie spotkań w strojach ceremonialnych. Określenia „spotkania rytualne” czy „obrzędowe” kojarzą się wielu ludziom z jakimiś straszliwymi rzeczami, jak z tandetnych horrorów. – To nieporozumienie. Rytuał należy do tradycji, która ma ponad 280 lat. Nie widzę powodu, by zmieniać symbolikę, należy ją raczej traktować jak kult – uważa Zbigniew Gertych. Tego samego zdania jest prof. Tadeusz Cegielski, były wielki mistrz WLNP.
Adam Wysocki sądzi, że rytuał jest tym, co odróżnia masonerię od innych stowarzyszeń: – Gdyby nie strona rytualna, wyrastająca ze starych, średniowiecznych tradycji budowniczych katedr, masoneria dawno zamieniłaby się w klub towarzyski.
Przeciętnie zgromadzenia obrzędowe mają miejsce dwa razy w miesiącu, po nich następują spotkania nieformalne, „agapy”, które mają charakter towarzyski, odbywają się w swobodnej atmosferze, w zwyczajnych ubraniach; rozmawia się tam o wszystkim, również o polityce, partiach, politykach. Są też organizowane „białe spotkania”, otwarte, przypominające nieco wykład uniwersytecki. Każde „białe spotkanie” ma określony temat. Zaprasza się na nie referenta, niekoniecznie masona, a także osoby spoza loży. Ponadto wszystkie loże mają obowiązek dwa razy w roku uczestniczyć w uroczystym bankiecie w dniach św. Jana – 24.06 i 21.12. Bracia występują w strojach ceremonialnych, bankiety są często połączone z koncertem.

Sekret do grobowej deski

Nazwiska masonów ujawnia się po ich śmierci. Każdy, kto chce, może mówić, że sam jest masonem, nie może jednak wyjawić innego brata bez jego zgody – byłaby to zdrada, złamanie przysięgi zachowania dyskrecji. Tajemnice masonerii, obejmujące nazwiska, rytuały, symbole, znaki itd. mają źródło w tradycji. Dzisiaj nie wszędzie są równie pilnie strzeżone. Dotyczy to zwłaszcza nazwisk członków. Na ogół tam, gdzie wolnomularstwo ma charakter masowy, członkowie jawnie przyznają się do niego. W krajach Europy Zachodniej i w Stanach Zjednoczonych adresy lóż masońskich znajdują się w książkach telefonicznych. Każdy może skorzystać z biblioteki masońskiej, a nawet wynająć salę na konferencję czy ślub w budynku loży. Zachodni bracia jawnie noszą masońskie znaczki w klapie, zdjęcia ze spotkań lożowych wkładają do albumów rodzinnych. Mają swoje programy w telewizji i w radiu, a o ich ważnych spotkaniach informuje prasa. W Anglii odbywają się uroczyste pochody wielkich mistrzów w ceremonialnych strojach – w dzień, w środku miasta, tak że każdy może zrobić zdjęcie. A u nas, w skrajnych przypadkach, za sympatie masońskie można nawet wylecieć z pracy.


Loże wolnomularskie w Polsce

Wielka Loża Narodowa Polski, reaktywowana w 1991 r., zarejestrowana w warszawskim sądzie wojewódzkim 22.02.1993 r., związana z nurtem anglosaskim, tzw. wolnomularstwo regularne. Wielkim mistrzem jest mecenas Ryszard Siciński. Do tego pionu przyjmowani są wyłącznie mężczyźni. WLNP liczy ok. 150 osób, ma siedem lóż:
Kopernik, Warszawa
Walerian Łukasiński, Warszawa
Przesąd Zwyciężony, Kraków
La France, Warszawa
Świątynia Hymnu Jedności, Poznań
Eugenia pod Ukoronowanym Lwem, Gdańsk
Pod Szczęśliwą Gwiazdą, Warszawa

Polska Rada Najwyższa (pełna nazwa: Rada Najwyższa Wielkich Suwerennych Inspektorów Generalnych 33 i Ostatniego Stopnia Rytu Dawnego Uznanego Wolnych i Przyjętych Mularzy Polski) skupia wolnomularzy regularnych rytu szkockiego od 4. po 33. stopień wtajemniczenia. Na jej czele stoi wielki komandor, obecnie Jean Wojciech Siciński, inżynier zamieszkały w Paryżu, wcześniej był Tadeusz Gliwic).
Loża Doskonalenia Tadeusz Gliwic
Kapituła Mistrzów Tajnych
Kapituła Mistrzów Wybranych
Loża Jan Józef Lipski

Wielki Wschód Polski, związany z Wielkim Wschodem Francji, zarejestrowany w warszawskim sądzie wojewódzkim 14.11.1997 r., wolnomularstwo liberalne, zwane też agnostycznym, adogmatycznym. Wielkim mistrzem jest Zbigniew Gertych. WWP przyjmuje tylko mężczyzn. Liczy około 200 członków, ma pięć lóż:
Wolność Przywrócona, Warszawa
Nadzieja, Warszawa
Europa, Warszawa
Trzech Braci, Warszawa
Loża im. Marcinkowskiego, Poznań

Jurysdykcja Polska Międzynarodowego Zakonu Wolnomularskiego Mieszanego „Droit Humain” (Prawa Człowieka), której prezydentem jest Cezary Leżeński, były publicysta. Należą tu mężczyźni i kobiety. Są trzy loże tego pionu: Pierre et Marie Curie w Warszawie, Orzeł Biały w Katowicach i Pod Ulem w Toruniu. Centrala znajduje się w Paryżu.

Prometea, żeńska loża, będąca częścią Wielkiej Loży Żeńskiej Francji. Należy do niej ponad 30 kobiet.

Loża Horus wznowiła działalność we Wrocławiu w 1994 r. Jest to loża pionu regularnego, podległa niemieckiej Grosse Loge Der Alten Freien Und Angenommenen Maurer Von Deutschland.

Ponadto działa Polska Grupa Narodowa Uniwersalnej Ligi Wolnomularskiej (UFL), która zrzesza braci różnych lóż i rytów. Jej prezydentem jest Adam Wysocki, czcigodny mistrz loży Europa.

 

Wydanie: 2004, 26/2004

Kategorie: Kraj
Tagi: Ewa Likowska

Komentarze

  1. TEDO
    TEDO 8 września, 2016, 13:41
  2. Jacek
    Jacek 27 marca, 2017, 20:36

    „W Europie Zachodniej mieszczaństwo było silne, wpływowe, postępowe i łączyło się z wolnomularstwem. Tymczasem w Europie Środkowo-Wschodniej nie było wpływowego mieszczaństwa, a co za tym idzie, nie było silnego, masowego wolnomularstwa – tłumaczy prof. Ludwik Hass. – Polska masoneria jest w podobnej kondycji co polska inteligencja.” Co za wierutne kłamstwa!!!!To część subtelnej antypolskiej propagandy jakoby to w Polsce nie było nigdy inteligencji,tylko sami chłopi i parobki 🙂 ,Że niby w Polsce przed rozbiorami nie było wpływowej masonerii.?? Tak się składa,że była i wielu z nich miało czynny udział w procesach rozbiorowych Polski,W zdradzie własnego kraju na rzecz obcych mocarstw. Widać,że ich potomkowie kontynuują ich politykę zdrady zaprzaństwa.

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Dyzio
      Dyzio 28 maja, 2017, 16:02

      Trzeba zacytować klasyków 😉

      Inteligencja to nie mieszczaństwo tylko „klasa służebna”.

      Zaś „masoneria to największy przekręt burżuazji wobec proletariatu.

      Odpowiedz na ten komentarz
  3. DUDU
    DUDU 4 października, 2020, 20:10

    To prawda! Inteligencja to klasa sluzebna, oczywiscie nie obrazajac prawdziwie madrych ludzi. Masoni sa i podstepem darza do niszczenia tego co ma chociazby cen dobra, masoneria uderza w najmlodszych stad chce ich morale zniszczyc! Ale masoneria nigdy nie wygrala i nigdy nie wygra, bo jest przekleta zaraza przez Boga!

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy