Polska drużyna na Euro 2008 – orły czy papierowe tygrysy, sukces czy porażka?

Polska drużyna na Euro 2008 – orły czy papierowe tygrysy, sukces czy porażka?

Edward Lubaszenko, aktor
Mam mieszane uczucia. Stworzono nam multum zagadek i nie można niczego być pewnym. Można rzucać monetę, albo orzeł, albo reszka i wielki bzdet. Ale powinna być jeszcze trzecia możliwość. Jak mawiał Kazimierz Górski, mecz można wygrać, przegrać albo zremisować. I tak się właśnie stanie. Niczego nie chciałbym obstawiać, bo za mało wiem, ale będę trzymał kciuki.

Bartosz Wieczorek, politolog, filozof, publicysta
Tutaj nie ma dychotomii. Jesteśmy zarówno orłami (chodzi mi o poczucie tożsamości Polaków jako narodu i ich dumy narodowej, która rośnie wraz z mistrzostwami), jak i papierowymi tygrysami, jeżeli chodzi o doświadczenie w mistrzostwach Europy czy obiektywny poziom drużyny. Cuda wszak się zdarzają (przykład Grecji) i może orły staną się prawdziwymi tygrysami, w co jednak wątpię.

Prof. Ludwik Stomma, etnograf
Prawdziwy kibic, a za takiego się uważam, wierzy zawsze w swoją drużynę. A więc musimy wygrać i wygramy. Ze wszystkimi. A jak się nie uda, będziemy się upijać aż do skutku. Ponieważ w przypadku wygranej będziemy się upijać z radości, i tak wychodzi na jedno i to samo.

Prof. Zbigniew Krawczyk, socjologia sportu, AWF
Sytuacja jest znakomita. Zarówno odbiór tego, co się dzieje, jak i sam klimat w drużynie. Nie pamiętam takiej sytuacji, może poza czasami Górskiego, by trener miał tak ogromny autorytet nie tylko wśród sportowców, lecz także w narodzie. Mamy ogromne zainteresowanie sportem, zarówno w elitach władzy, jak i wśród społeczeństwa. Zwykli ludzie dzwonią do telewizji, piszą do prasy. Ale drużyna ma kłopot, bo to wszystko może siąść, jeśli nie we wyjdą z grupy. Jak wtedy usprawiedliwić ogromny entuzjazm i zainteresowanie? Rząd znakomicie wstrzelił się z ideą: boisko w każdej gminie, co prowadzi do upowszechnienia sportu. Za tym pójdzie poprawa wyników sportowych także na najwyższym poziomie. Media nigdy dotąd nie były aż tak zafascynowane sportem, nawet działy niezwiązane ze sportem zajęły się tymi sprawami.

Jarosław Kilias, socjolog
Przypuszczam, że najrozsądniejszą odpowiedź uzyska się, np. porównując potencjalne wygrane w serwisach bukmacherskich, najlepiej międzynarodowych. Ludzie trzeźwiej oceniają sytuację, gdy w grę wchodzą nie tylko emocje, ale ich pieniądze. Można też porównać to, co się dzieje, z poprzednimi mistrzostwami – sekwencja zmian społecznych nastrojów jest za każdym razem taka sama, a że w piłce niewiele się zmieniło, to i wyniki pewnie też będą podobne.

Jacek Gmoch, trener piłkarski, b. selekcjoner reprezentacji
Wszystkie te zabiegi socjotechniczne na razie wychodzą Beenhakkerowi doskonale. Potrafił wmówić zawodnikom, że dają z siebie wszystko. Jedne dobre wyniki napędzają następne i okazuje się, że wszystko się udaje. Zawodnicy ufają takiemu trenerowi, a Beenhakker był prekursorem walki psychologicznej. Może nie robi tego w sposób bardzo elegancki, bo np. pomniejsza wartość przeciwników w oczach swojej drużyny, ale to się okazuje bardzo ważnym elementem w spodziewanej wygranej z Niemcami. A ta wygrana wcale nie jest nieprawdopodobna i jeśli to się uda, nasi mogą zajść bardzo wysoko. Jeśli tylko zremisują, wyjdą z grupy i dalej jest szereg możliwości. Na każdym wyniku trener może budować dalszą taktykę. Nawet przegrany mecz może stać się bardzo ważnym elementem budowania psychologii, bo np. gdy gra 10 zawodników przeciwko 11, taką sytuację można przekuć na doskonałe rezultaty, gdyż jest ona wyjątkowym motywatorem. Beenhakker wychował się w ciężkich warunkach i mimo wielu porażek potrafił wiele osiągnąć. Trzeba mu zaufać, bo potrafi wiele dla nas zrobić.

Michał Milowicz, aktor
Jestem wiecznym optymistą i sądzę, że mimo porażek na mistrzostwach świata teraz drużyna jest przygotowana, by wygrywać, jest bramkostrzelna, przyzwyczajona do akcji. Cała mentalność zespołu jest podbudowana wiarą, że można nareszcie zwyciężać, więc szanse naszych chłopców są duże i mogą być niespodzianki, takie jak np. Grecja na ostatnich mistrzostwach Europy.

Prof. Maciej Mrozowski, medioznawca, Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej
Media rozbujały nastroje społeczne, niekiedy strasznie przesadzając, mówiąc np. z przekonaniem, że \”moralnie to już wygraliśmy\”. Czy Niemcom dokopiemy, nie wiem, ale jeśli zostaniemy sflekowani, to co? Media powinny wiedzieć, że w kategoriach rynkowych taka sytuacja nie będzie dobrym towarem. Na razie media rozgrzewają atmosferę, tylko że w przypadku piłki nie trzeba jej rozgrzewać, jest masa krytyczna kibiców, którzy i tak wypiją hektolitry piwa i kupią szaliki. A z punktu widzenia społecznego? Jeśli zremisujemy, to też będziemy mówić o zwycięstwie moralnym. W bardzo ciekawy sposób atmosfera udziela się Anglikom, którzy nie mają na mistrzostwach swojej drużyny, więc przerzucili poparcie na Polaków. Ale ta masa krytyczna musi się gdzieś przelać. Sport urósł do rangi zwornika społecznego, więc nic dziwnego, że głupiejemy i pleciemy głupstwa.

Notował Bronisław Tumiłowicz

Wydanie: 2008, 24/2008

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy