Polsza to zagranica

KALENDARZ POŚCIGU ZA UKŁADEM
VMinęło 657 dni od rozpoczęcia pościgu za układem!
a „UKŁADU” ANI ŚLADU, zaś o nowym GADU, GADU!

Nie uważam się za znawcę polityki zagranicznej, ale tylu nieznawców się o niej wypowiada, że czuję się usprawiedliwiony, zbierając głos. Otóż instynktownie jestem za tym, by wyjść naprzeciw Stanom Zjednoczonym i zgodzić na umieszczenie u nas fragmentu tarczy antyrakietowej, jeśli oczywiście będzie budowana. Kocham Unię Europejską, chcę, by Polska wintegrowała się w nią, jak to tylko możliwe, byśmy byli w Unii lubiani, uważani za mądrych, z którymi chętnie załatwia się sprawy, by nasza młodzież wygrywała konkursy o unijne stanowiska i byśmy kiedyś, jako Polacy i Polska, stali się kawałkiem federacji narodów Europy. Nie mam jednak poczucia, że będąc w Unii, a nawet należąc do NATO, jesteśmy tak dobrze chronieni od nieszczęść, które nam towarzyszyły przez trzy stulecia, że możemy o bezpieczeństwie kraju nie myśleć i nie zabiegać o większe. Dlatego patrzę z sympatią na wzmacnianie naszej armii. Chciałbym, żeby była to pięść silna, sprawna w zadawaniu ciosów, widoczna z daleka i ceniona. Z tego samego powodu patrzę życzliwie na ulokowanie w Polsce ważnego elementu obrony Stanów Zjednoczonych.
Jeżeli przez instalację tarczy bezpieczeństwo Polski stanie się fragmentem bezpieczeństwa Ameryki, to wydaje mi się, że będzie ono większe, a nie mniejsze. Widzę tutaj analogię do bezpieczeństwa energetycznego. Najlepszy sposób jego zapewnienia to podłączenie Polski wydajnym gazociągiem do gazociągów Unii Europejskiej. Wtedy nasze bezpieczeństwo stałoby się fragmentem unijnego, a trudno wyobrazić sobie odcięcie od gazu całej Unii. Rzecz w tym, że w sprawach bezpieczeństwa militarnego, a więc i politycznego Unia nie ma na razie wiarygodnego systemu.
Ponadto w krajach starej Unii są i długo będą zjawiska trochę przykre dla nas ze środka Europy. Po pierwsze, nadal trwa podział na Europę Zachodnią i resztę, odbierany w zachodniej jako podział na tę bogatszą i uważającą się za lepszą, za Europę właściwą, w odróżnieniu od tej drugiej, także Europy, ale takiej mniej właściwej. O tym nie mówi się głośno, ale to jest, i w momentach krytycznych, a nie można założyć, że przyszłość jest od nich wolna, może skłaniać do poświęcenia interesów tej mniej właściwej Europy. W każdym razie nie ma pewności, że byłoby inaczej. Po drugie, w odróżnieniu od pewnego lekceważenia krajów środka kontynentu, bo to ani bogate, ani silne, Rosja cieszy się na Zachodzie wielkim respektem. Jest tam i szacunek, i ciekawość ze względu na mityczną „tajemnicę duszy rosyjskiej”, i interes, bo Europa grzeje się i rusza na rosyjskim gazie i ropie, i strach, bo dwa wielkie kraje kontynentu zostawiły w niej kości wielu, wielu tysięcy własnych żołnierzy, a rosyjskie armie defilowały i biwakowały w ich stolicach. Zachód Europy ma słabość do Rosji, obcej mu i, łagodnie mówiąc, niechętnej, także dlatego, że nie cierpi Ameryki, choć ona z jego trzewi i jej zawdzięcza prawie tylko dobro. Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy przejmować ten dziwny, krzywdzący, zachodnioeuropejski stosunek do USA.
No i jest Rosja, po największej od wieków katastrofie, odarta niemal ze wszystkich zdobyczy imperialnych, ale nieodarta z przekonania, że jest nadal jednym z panów świata, że to jej przeznaczenie, że wszystko, co straciła, trzeba odzyskiwać, że nadal świat dzieli się na nią i wraży Zachód z głównym wrogiem, Stanami Zjednoczonymi. Niedawno słuchałem w polskiej telewizji ambasadora Rosji. Mówił językiem świata sprzed 19 lat, ale dla niego i dla rosyjskiego establishmentu trwającego nadal. Ten rosyjski krzyk przeciwko tarczy to nie może być poczucie zagrożenia wojskowego, to protest przed postawieniem amerykańskiej stopy, choćby tak symbolicznym jak 10 nieszkodliwych dla Rosji rakiet, na terenie, na którym pierwszym głosem słyszalnym i decydującym powinien być jej głos. W stosunku do Rosji popełniliśmy dużo głupstw niepotrzebnie zaostrzających stosunki, ale Rosja w tym zaostrzeniu ma ogromny udział własny. Właśnie dlatego, że swymi zachowaniami wzbudza w dawnych państwach satelickich obawy, że nie uznała ich wymknięcia się spod jej buta za ostateczne. W tej części Europy nadal trwa strach przed nią i sprzeciw dużej części polskiego społeczeństwa przed instalacją tarczy z tego strachu wynika. Otóż nie ma powodu, żeby mu ulec, a nawet byłoby źle, gdyby tak się stało. Moskwa nie może decydować o tym, co nam wolno umieścić na naszym terytorium, a czego nam nie wolno. Rosja jest wielka i ważna, jej głos się liczy i będzie się liczył bardziej niż nasz. Nie zapominajmy o tym. Ale Rosja powinna wiedzieć, że „Polsza to nie ptica, Polsza to zagranica”.

 

Wydanie: 2007, 30/2007

Kategorie: Blog

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy