Czy ktoś, kto pracuje dla jednego z największych światowych koncernów tytoniowych, powinien być asystentem społecznym polityka? Posłanka PO, Elżbieta Radziszewska, udowadnia, że tak. Jako asystenta zatrudniła swojego męża, Artura Lewczuka, pracującego dla British American Tobacco. Według „Życia Warszawy”, gdy ważyły się losy ustawy o podatku akcyzowym, Lewczuk rozmawiał na temat podatku od wyrobów tytoniowych z wieloma posłami.
Radziszewska nie widzi w tym nic zdrożnego, bo w końcu „małżonkowie posłów też muszą gdzieś pracować”.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy