Czy zasadne jest zawłaszczanie idei “Solidarności” przez prawicę
Od dłuższego już czasu przywódcy “Solidarności” deklarują się jako sygnatariusze polskiej prawicy, a nawet mają ambicje połączenia licznych partii prawicowych przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi, właśnie pod sztandarami “Solidarności”. Głównym celem tej “solidarnościowej” prawicy jest walka z ugrupowaniami lewicy i zastąpienie jej siłami prawicy. W walce tej przeciwstawia się prawicowy obóz “solidarnościowy” jako bardzo dobry, patriotyczny, niepodległościowy, chrześcijański, ugrupowaniom lewicy, które są największym nieszczęściem dla kraju.
Ale czy rzeczywiście idee “Solidarności”, które uzyskały w 1980 r. tak powszechne poparcie społeczne, miały charakter prawicowy? Z treści Porozumień Sierpniowych “Solidarności” z ówczesną władzą, zawierających 21 zgłoszonych postulatów, wcale to nie wynika, ale wręcz przeciwnie, sygnatariusze porozumień deklarowali się w sposób nie budzący najmniejszej wątpliwości, że stoją na gruncie lewicy i akceptuję jej wartości.
Np. w postulacie nr 2 stwierdzono, że “nowe związki zawodowe stoją na gruncie zasady społecznej własności środków produkcji, stanowiącej podstawę istniejącego w Polsce systemu socjalistycznego”. W postulatach 3 i 4 zapowiedziano powołanie organów samorządu robotniczego, który miał uczestniczyć w zarządzaniu przedsiębiorstwami. W postulacie nr 5 akceptuje się uprawnienia organów państwowych do ustalania zasad podziału dochodu narodowego na konsumpcję i akumulację, podstawowych zasad polityki płac, kierunków inwestycji, polityki cen, ustalania wieloletnich planów gospodarczych.
Bardzo ważnym punktem porozumienia sierpniowego była zapowiedź reformy gospodarczej, w ramach której miały m.in. powstać “socjalistyczne organizacje gospodarcze” i samorząd robotniczy. Zapowiedziana reforma gospodarcza miała zapewnić “rzeczywiste uczestniczenie samorządu robotniczego w zarządzaniu przedsiębiorstwami”. Społeczeństwo miało być inicjatorem i realizatorem programu porządkowania gospodarki. Na wsiach miał powstać samorząd wiejski. Bardzo wiele miejsca poświęcono w Porozumieniach Sierpniowych rozszerzeniu przez państwo zakresu polityki socjalnej, zapowiedziano m.in. indeksację płac,
ustalanie minimum socjalnego,
zwiększenie nakładów państwowych na służbę zdrowia, utrzymanie żłobków, przedszkoli i na pomoc dla budownictwa mieszkaniowego.
Po podpisaniu Porozumień Sierpniowych L. Wałęsa oświadczył, przy aplauzie zebranych, że “Solidarność” pragnie jak najlepiej służyć ludziom pracy, sprawom naszego narodu, naszej socjalistycznej ojczyźnie, Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.
Czy naprawdę prawica może akceptować Porozumienia Sierpniowe, w których postanowiono, iż “Solidarność” stoi na gruncie społecznej własności środków produkcji, stanowiącej podstawę istniejącego w Polsce ustroju socjalistycznego, że zostaną w Polsce powołane socjalistyczne organizacje gospodarcze i samorząd robotniczy, które mają uczestniczyć w zarządzaniu przedsiębiorstwami. Nie do zaakceptowania przez prawicę jest także porozumienie w sprawie utrzymania stosunkowo szerokiego zakresu interwencji państwa w sferę gospodarki oraz rozszerzenia zakresu opiekuńczych funkcji państwa. Przecież to wszystko pozostaje w rażącej sprzeczności z podstawowymi założeniami ideowymi prawicy.
Z treści Porozumień Sierpniowych niezbicie wynika, że miały one zatem charakter lewicowy. Nie mogło być zresztą inaczej, skoro głównym sygnatariuszem tych porozumień był związek zawodowy “Solidarność”. Nigdzie przecież na świecie nie ma prawicowych związków zawodowych, wszędzie związki zawodowe mają charakter lewicowy, bronią pracowników najemnych, przeciwstawiają się nadmiernym dysproporcjom w poziomie dochodów ludności, opowiadają się za rozszerzeniem opiekuńczych funkcji państwa, dążą do uczestnictwa reprezentacji pracowniczych w zarządzaniu przedsiębiorstwami, nie godzą się na komercjalizację służby zdrowia, oświaty, szkolnictwa wyższego itp. To właśnie z tego powodu prawica zawsze stara się ograniczyć uprawnienia związków zawodowych. Takim podręcznikowym tego przykładem była w Wielkiej Brytanii premier M. Thatcher, przedstawicielka prawego skrzydła Partii Konserwatywnej, która znacznie
ograniczyła uprawnienia związków
zawodowych i wprowadziła represje wobec strajkujących górników. Liderzy “S” zaprosili jednak p. Thatcher, reprezentującą prawicę, na obchody rocznicowe.
Prawicowy charakter związku zawodowego “Solidarność”, a zwłaszcza liderowanie przez ten związek ugrupowaniom prawicowym, jest ewenementem w skali światowej. Nasuwa się pytanie, jakie są tego przyczyny. Otóż wydaje się, że główną tego przyczyną jest lansowany przez liderów “Solidarności” podział społeczeństwa polskiego na dwa wrogie sobie obozy: obóz postkomunistyczny, utożsamiany z lewicą i przeciwstawny mu obóz solidarnościowy, który w tej sytuacji musiano nazwać prawicowym, prawica jest bowiem zawsze przeciwieństwem lewicy.
Prawica i sympatyzujące z nią niektóre środki masowego przekazu totalnie krytykują powojenne 45-lecie i obciążają za wszystkie błędy tego okresu obecną lewicę. W opinii prawicy i znacznej części środków masowego przekazu idee lewicowe są oceniane pejoratywnie, a prawicowe – nader pozytywnie. Nierzadko rozpowszechniane są opinie, że idee lewicowe zbankrutowały nie tylko w Polsce, ale także w skali światowej. M. Krzaklewski, krytykując SLD, nazywa go lewicową utopią.
Ale czy rzeczywiście uzasadniony jest podział społeczeństwa polskiego na dwa przeciwstawne i wrogie sobie obozy: postsolidarnościowy, bardzo dobry dla Polski, i postkomunistyczny, grożący Polsce katastrofą obóz lewicy.
Większość społeczeństwa polskiego odrzuciła, jak to wynika z badań opinii społecznej, podział społeczeństwa na dwa przeciwstawne i zwalczające się wzajemnie obozy. Zdecydowana większość Polaków opowiada się za współpracą i pojednaniem. Ludzie rozsądni wiedzą przecież o tym doskonale, że obecna lewica polska nie może ponosić i nie ponosi odpowiedzialności za zawarte porozumienie mocarstw sojuszniczych w Jałcie i w Poczdamie, za narzucenie nam systemu totalitarnego i za zbrodnie stalinowskie.
Nieprawdziwe są także rozpowszechniane opinie, że w krajach zachodnich przegrywają partie lewicowe, a władze obejmuje prawica. Na 15 krajów Unii Europejskiej aż w 12 rządzi obecnie lewica. Partie lewicowe wyraźnie zdominowały także Radę Europy i Parlament Europejski.
Nie znajduje także potwierdzenia lansowana przez prawicę teza, że partie prawicowe zapewniają wyższą efektywność gospodarki i większy dobrobyt społeczeństwom niż partie lewicowe. Tym dwóm układom politycznym: prawicy i lewicy odpowiadają dwa nurty we współczesnej teorii ekonomii. Partie prawicowe stoją na gruncie ekonomii neoliberalnej, a partie lewicowe na gruncie ekonomii neokeynesowskiej.
Zwolennicy nurtu neoliberalnego dowodzą, że naturalne działania niczym nie skrępowanych wolnych przedsiębiorstw zapewniają optymalny wzrost gospodarczy i dobrobyt największej liczbie ludzi, a rządy mogą temu tylko przeszkadzać. Neoliberałowie twierdzą, że interwencjonizm państwa w gospodarce przekreśla obiektywne prawa ekonomiczne rynku, powoduje
ogromny wzrost biurokracji rządowej,
konieczność zwiększenia podatków, ogranicza swobodę obywateli i uniemożliwia wprowadzenie demokracji politycznej.
Drugi nurt we współczesnej ekonomii, neokeynesowski, za którym opowiada się lewica, broni modelu społecznej gospodarki rynkowej. Zwolennicy tego nurtu dowodzą, że społeczna gospodarka rynkowa istnieje już we wszystkich uprzemysłowionych krajach i przynosi na ogół dobre rezultaty. Pozwoliła m.in. na przezwyciężenie wielkiego kryzysu gospodarczego lat 30., a teraz przeciwdziała głębokim załamaniom gospodarczym.
Tendencje światowe zmierzają od lat 30., do stałego rozszerzania interwencji państw w gospodarce krajów wysoko uprzemysłowionych. Świadczy o tym zwiększający się udział finansów publicznych w produkcie krajowym brutto krajów rozwiniętych gospodarczo. W większości krajów, zachodnich przekracza on obecnie 50%.
Polityka neokeynesowska stała siępodstawą wzrostu gospodarczego i narodowego dobrobytu we wszystkich wysoko uprzemysłowionych krajach po drugiej wojnie światowej, w tym zwłaszcza w krajach Europy Zachodniej, Japonii, Stanach Zjednoczonych i w tak zwanych szybko uprzemysławianych krajach azjatyckich. Kraje natomiast, w których zakres interwencji państwa w gospodarce jest stosunkowo niewielki, które najściślej identyfikowały się ze strategią neoliberalną np. USA za rządów Reagana i Busha, Wielka Brytania za rządów Thatcher,a także kraje afrykańskie i latynoamerykańskie osiągały i osiągają wyniki ekonomiczne znacznie gorsze. przykładem
Takim podręcznikowym
efektywności strategii neoliberalnej
i neokeynesowskiej są Stany Zjednoczone. W 1981 r. prezydent Reagan odrzucił dominującą w USA od 50 lat neokeynesowską politykę gospodarczą i zastąpił ją polityką skrajnie liberalną. Polityka ta nie przyniosła jednak oczekiwanych rezultatów. Np. nakłady inwestycyjne wzrosły w latach 1981-84 zaledwie o 12%, a wydatki konsumpcyjne aż o 41%. Deficyt budżetowy USA wzrósł z 79 mld dolarów w 1981 r. do 212 mld w 1995 r. Wzrost wartości dolara w stosunku do innych walut rujnował producentów amerykańskich. Amerykański import w 1981 r. był wyższy od eksportu o 28 mld dolarów, w 1984 o 113 mld, a w 1987 r. aż o 153 mld. Bezrobocie wzrosło w latach 1981-85 o prawie 2 miliony osób. Cena ziemi spadła w tym czasie o 25 1).
Lata sprawowania władzy przez Reagana, a później Busha, były pouczającym przetestowaniem podstawowych zasad strategii neoliberalnej. Wszystkie przyrzeczenia neoliberałów okazały się bezpodstawne.
W tym czasie regulowana przez państwo bardzo efektywna gospodarka Japonii zaczęła zagrażać liberalnej, znacznie mniej efektywnej gospodarce Stanów Zjednoczonych. Z tego to właśnie powodu utworzono w USA w 1990 r. przez dwie czołowe uczelnie amerykańskie, a mianowicie przez Massachussetts Technology Institute i Harvard Business School, Instytut strategii ekonomicznej, której celem miało być przeciwstawianie się poglądom przeciwników interwencjonizmu państwowego w gospodarce.
Niepowodzenia eksperymentu ekonomicznego Reagana przyczyniły się niewątpliwie do przegranej w wyborach parlamentarnych USA w 1993 r. Partii Republikańskiej i zwycięstwa Partii Demokratycznej, która w swoim programie wyborczym opowiedziała się za przywróceniem neokeynesowskiego modelu ekonomicznego z szerokim zakresem interwencjonizmu państwowego w gospodarce 2).
Na łamach popularnego tygodnika amerykańskiego “Business Week” z 15 kwietnia 1993 r. został opublikowany list otwarty 100 wybitnych intelektualistów o poglądach lewicowych (głównie ekonomistów), w tym 6 laureatów Nagrody Nobla, do prezydenta USA, Kongresu amerykańskiego i prezydenta Rezerwy Federalnej. Autorzy domagali się
zwiększenia wydatków budżetowych
państwa, nawet kosztem wzrostu deficytu budżetowego, na pobudzenie rozwoju gospodarczego, na inwestycje, naukę, oświatę, zdrowie. Wzrost deficytu budżetowego z tego tytułu nie przyspieszy – zdaniem autorów listu – inflacji, ale przeciwnie, spowoduje wzrost podaży artykułów rynkowych i umocni siłę nabywczą pieniądza. Wzrost gospodarczy umożliwia bowiem nieinflacyjne finansowanie deficytu budżetowego. Stymulowanie podaży może być znacznie korzystniejsze z punktu widzenia polityki pieniężnej niż polityka restrykcyjna, trzymająca inflację w ryzach w warunkach recesji gospodarczej i dużego bezrobocia. Intelektualiści amerykańscy odrzucili zatem w swoim liście otwartym liberalną strategię gospodarczą Republikanów i opowiedzieli się za strategią neokeynesowską.
Prezydent Clinton uwzględnił w swoim programie wyborczym liczne postulaty, zawarte w liście intelektualistów amerykańskich i zaproponował znaczne rozszerzenie zakresu interwencji państwa w gospodarce, m.in. poprzez zwiększenie wydatków budżetowych na roboty publiczne, budownictwo mieszkaniowe, walkę z bezrobociem, rozwój badań naukowych i ich wdrażanie w gospodarce. Opowiedział się także za podwyższeniem podatków dla bogatych i zmniejszeniem dla ubogich. Przyczyniło się to niewątpliwie do jego zwycięstwa w wyborach prezydenckich z kandydatem Partii Republikańskiej, który optował za liberalną strategią ekonomiczną, a w szczególności za ograniczeniem zakresu interwencji państwa w gospodarce. Prezydent Clinton z dużym powodzeniem realizuje swój program wyborczy. Pod rządami Partii Demokratycznej gospodarka USA rozwija się bardzo dynamicznie, a równocześnie bezrobocie zmniejszyło się w stosunku do okresu rządów Republikanów z 10% do 3%, całkowicie został zlikwidowany deficyt budżetowy i po raz pierwszy od 50 lat osiągnięto w USA stosunkowo wysoką nadwyżkę budżetową.
To właśnie z tego powodu Partia Republikańska w obecnym programie wyborczym całkowicie odeszła od systemu neoliberalnego i opowiedziała się za prospołecznym modelem gospodarki.
Podobny przykład nieefektywnej liberalnej strategii gospodarczej stanowi Wielka Brytania. Gospodarka Wielkiej Brytanii należała w okresie rządów Partii Konserwatywnej do najsłabiej rozwijających się w Europie. To właśnie m.in. z tego powodu musiała się podać do dymisji premier Wielkiej Brytanii, M. Thatcher. Jak bardzo krytycznie oceniała gospodarkę Wielkiej Brytanii i politykę konserwatystów większość społeczeństwa brytyjskiego, świadczy największa po drugiej wojnie światowej klęska Partii Konserwatywnej w ostatnich wyborach do Parlamentu.
W Polsce i innych państwach Środkowej i Wschodniej Europy istnieje szczególnie pilna potrzeba prowadzenia neokeynesowskiej strategii gospodarczej z szerokim zakresem interwencjonizmu państwowego w gospodarce. Bez aktywnego udziału państwa w gospodarce w tych krajach nie było i nie ma żadnych szans na ewolucyjne przejście od gospodarki zarządzanej centralnie do gospodarki rynkowej. Tylko państwo może zapewnić
cywilizowane procesy przekształceń
własnościowych, restrukturyzację gospodarki, jej demonopolizację, może stworzyć rynek kapitałowy zreformować systemy finansowe i bankowe, dostosowując je do potrzeb gospodarki rynkowej.
Istotnym argumentem za rozszerzeniem zakresu interwencjonizmu państwowego w gospodarce polskiej i innych krajów Środkowej i Wschodniej Europy jest także postępujący proces integracji naszej gospodarki z gospodarką krajów zachodnich, w których – jak wiadomo – interwencjonizm państwowy jest stosowany w szerokim zakresie. Chcąc integrować się z krajami zachodnimi, powinniśmy zatem szerzej korzystać z doświadczeń tych krajów, także w sferze interwencji państwa w gospodarce.
Ortodoksyjni liberałowie AWS i UW, popierający prawicę, występując przeciw interwencjonizmowi państwowemu, przeciwko państwowej polityce przemysłowej, rolnej, regionalnej, społecznej, opowiadają się za takim systemem gospodarczym, jakiego już w cywilizowanym świecie dawno nie ma.
Autor jest profesorem ekonomii, posłem SLD
1) Por. Levinson, Nic tylko wolny rynek, PWE Warszawa 1992, s. 43-44.
2) „Financial Times” 1990 z 14 czerwca, s. 5.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy