W poszukiwaniu swojego Turka

Zamiast upierać się przy forsowaniu niechcianego pierwiastkowego obliczania wartości Polski w Unii Europejskiej, bracia Kaczyńscy powinni zastosować wariant niemiecki, który wstydliwie, po kryjomu częściowo próbują realizować. Niemcy silni są nie tylko gospodarką, ale i liczbą ludności. Ta masa ludzka wprawia państwo Kaczyńskich w kompleksy, potęguje zagrożenia. A przecież gdyby Polaków było więcej?
Nie tylko Polaków, wystarczy obywateli RP. Jak któryś z braci Kaczyńskich zauważył, Niemcy korzystają z ponadtrzymilionowej populacji Turków. To Estonia i Cypr razem wzięci albo jedna Łotwa. Dodatkowo nie wszyscy wliczeni w populację Turcy mają pełne prawa obywatelskie. Czemu Polska nie może mieć swoich Turków?
Takimi mają być posiadacze Karty Polaka, czyli aktualni obywatele byłych republik ZSRR, czujący się Polakami. Mają mieć oni bezpłatne wizy do Polski, bezpłatne studia, podstawową opiekę medyczną w Polsce, nawet zniżki na komunikację, aby łatwiej do pracy mogli dojechać. Tylko czy będą chcieli? Dotychczasowe doświadczenia z repatriacjami są zniechęcające. Praca w Polsce dla \”Ruskich\” jest, ale zwykle na czarno. Legalnie przestaje być opłacalna właśnie dla przybyszów zza Buga. Atrakcyjne mogą być za to polskie obywatelstwo albo długoterminowa wiza. Od przyszłego roku będziemy w systemie schengenskim i nasza, bezpłatna dodatkowo, wiza przyda się wielce Ukraińcom wybierającym się np. do pracy w Portugalii. Nad Tagiem nasi braci Ukraińcy stanowią drugą po Portugalczykach nację. Pracują głównie nielegalnie, zatem Karta Polaka przyda im się, by zmylić policję.
Żeby otrzymać Kartę Polaka, trzeba będzie udowodnić polskie korzenie. Na bliskim Wschodzie to łatwo, zawsze jakiś polsko brzmiący nazwiskowo dziadek się znajdzie. Trzeba będzie jeszcze zdać egzamin z polskiego u konsula. To trudniejsze, ale konsul nieposiadający odzyskanych Polaków szybko znajdzie się na cenzurowanym. Bo niepatriota. Toteż jakoś ucho przymknie. Niemcy, którzy sprowadzili swych rodaków znad Wołgi, byli bardzo surowi na egzaminach językowych. Ale oni wiedzieli, że inaczej odzyskany Niemiec będzie się uczył języka już na koszt niemieckiego podatnika.
Polska nadal nie ma zasad polityki migracyjnej. Rządząca koalicja wie już o czarnych prognozach demograficznych, ale dalej nieufnie traktuje cudzoziemców. Toteż pragnie zaczarować ten problem. Otwieramy się na cudzoziemskich pracowników, ale tych o polskim rodowodzie. Polski biało-czerwony korzonek ma być listkiem figowym dla ściąganych do czarnej roboty.
Pozostaje pytanie, kto jest jednak dla państwa polskiego przydatniejszy? Kuszony zniżkami, opieką socjalną niby-Polak czy pracowity, nieobciążający budżet Chińczyk albo Wietnamczyk. Znam wielu Wietnamczyków lepiej mówiących po polsku niż prezesi polskich organizacji polonijnych. Zresztą obrady takich organizacji, np. w Rosji zwykle odbywają się po rosyjsku.
W Polsce wszyscy już wiedzą, że nie wybudujemy potrzebnych na Euro 2012 stadionów, autostrad i lotnisk bez importu robotników chińskich i wietnamskich. Na Ukraińców, rosyjskich Polaków nie ma co liczyć, bo przejmie ich Ukraina. Też potrzebująca, ale dysponująca większym kapitałem na budowy niż my obecnie. Władze polskie drżą przed napływem Azjatów, bo a nuż któryś z nich zostanie. A jak zostaną grupowo, to będziemy mieli Chinatowny.
A cóż by się tak strasznego stało, gdyby część z nich w Polsce została? To pracowici, lojalni wobec każdej władzy ludzie. Dodatkowo niemuzułamanie, nie fanatyczni religijne. Kiepska baza dla światowego terroryzmu. Z Chinami, Wietnamem nie mamy wspólnej granicy, to i separatyzmach mowy nie ma. Migracje są problemem światowym, nie uciekniemy od nich, podobnie jak od efektu cieplarnianego. Problemu globalnego nie można rozwiązywać, kierując się tylko pierwiastkiem patriotycznym. I gdyby państwo Kaczyńscy, zamiast upierać się przy pierwiastkowym systemie liczenia głosów, sprowadzili do RP 50 mln Azjatów, to kanclerz Merkel skakałaby przy nich jak pikuś.

PS Zapraszam do czytania i komentowania mojego bloga http:// Gadzinowski.bloog.pl

Wydanie: 2007, 26/2007

Kategorie: Blog

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy