Pożegnanie z borowaniem? – rozmowa z Elżbietą Jodkowską

Stomatologom pomagają dziś komputery, mikroskopy i najnowsze środki chemiczne.

Prof. Elżbieta Jodkowska – doktor habilitowany nauk medycznych, kierownik Zakładu Stomatologii Zachowawczej Instytutu Stomatologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, konsultant województwa mazowieckiego w dziedzinie stomatologii zachowawczej.

Rozmawia Agata Grabau

Stomatologia bardzo się zmieniła przez ostatnie dekady. Wizyta u dentysty coraz rzadziej kojarzy się z bólem, silnym borowaniem i usuwaniem zniszczonych zębów.
– To prawda, wciąż mamy do czynienia z nowymi metodami leczenia, nowymi narzędziami i materiałami. W diagnostyce pomaga przede wszystkim rozwój techniki radiologicznej, badamy zęby za pomocą technik cyfrowych, a wczesne ubytki wykrywamy, wykorzystując laser.

Znieczulenie z komputera

Kiedy wszystko jest już zdiagnozowane, chcielibyśmy mieć pewność, że leczenie będzie bezbolesne.
– Dlatego zwykle stosuje się znieczulenia. Najnowsza technologia w tej dziedzinie to urządzenie Wand. Wymaga tylko jednego ukłucia cienką, małą igłą, a komputer sam dostosowuje tempo dawkowania. Metoda ta jest coraz bardziej rozpowszechniona także w polskich gabinetach.
Są pacjenci, którzy się boją nawet małego ukłucia. Może dla nich najlepsze byłoby leczenie pod narkozą?
– Znieczulenie ogólne używane jest przede wszystkim u osób niepełnosprawnych umysłowo, żeby nie wywoływać u nich niepotrzebnego stresu, a także u dzieci z ADHD oraz u ciężko chorych, kiedy np. przed operacją wymagane jest pełne wyleczenie jamy ustnej, a podstawowa choroba nie pozwala na przeprowadzenie zabiegów bez uśpienia pacjenta. Sama przeprowadzałam takie zabiegi w Centrum Zdrowia Dziecka – w ich trakcie zawsze był obecny anestezjolog, a ja miałam godzinę lub dwie na pełne wyleczenie jamy ustnej. To niezbędne zwłaszcza przed poważnymi operacjami, kiedy choroby jamy ustnej mogłyby doprowadzić do infekcji całego organizmu. Nie polecam natomiast stosowania takiego zabiegu u osób dorosłych, które po prostu boją się dentysty – znieczulenie ogólne zawsze jest zabiegiem bardzo obciążającym organizm.
Samo leczenie też jest coraz skuteczniejsze.
– Naszym głównym celem jest zachowanie jak najdłużej własnego uzębienia pacjenta. Stosujemy techniki oszczędzające, np. metodę tunelową, która oszczędza tkanki twarde na powierzchni żującej: dostajemy się do ubytku przez tunel i w znacznym stopniu zachowujemy twarde tkanki zęba. Stosujemy metody kanapkowe – wykorzystujemy różne materiały, w zależności od tego, czy uzupełniamy szkliwo czy zębinę. Nowoczesne materiały wypełnieniowe pozwalają trwale zabezpieczyć ząb i zapewniają pełen zestaw kolorów, tak żeby leczony ząb nie różnił się od pozostałych. Stosujemy metody chemiczne zamiast klasycznego borowania – aminokwasy zawarte w żelach nie tylko pozwalają usunąć zmienioną tkankę, lecz także mają właściwości znieczulające.
Leczenie kanałowe też jest znacznie skuteczniejsze.
– To prawda, z powodzeniem leczymy dziś zęby, które do niedawna nadawały się wyłącznie do usunięcia. Mamy najnowsze narzędzia do mechanicznego opracowywania kanału. W jego oczyszczeniu i dezynfekcji stosujemy ultradźwięki, używamy też środków chemicznych, które powodują rozmiękczenie zębiny i umożliwiają poszerzenie kanału. W szczególnych przypadkach pozwala to na usunięcie nieumyślnie złamanych narzędzi i w ten sposób udaje się zminimalizować liczbę niepowodzeń.
Kiedy już zęby są zdrowe, chcielibyśmy też, by były lśniące i białe.
– Na wybielanie decyduje się coraz więcej osób, ale musimy pamiętać, że to nie jest zabieg, który nie zostawia negatywnych skutków. Jeśli wybielamy zęby za często i robimy to niefachowo, możemy sobie zaszkodzić. Środki wybielające prowadzą nierzadko do odmineralizowania szkliwa. Wiele osób chce działać za intensywnie, za szybko. Producenci zapewniają nas, że dostępne w sklepach pasty czy żele są nieszkodliwe. Jednak nie zawsze tak jest. Jeśli środek aktywny jest niewłaściwie dobrany, a na dodatek nadużywany, może zaszkodzić. Zwykle np. używa się żeli w specjalnych nakładkach, zakładanych przez kilka kolejnych nocy. Jeśli nosimy je za często i za długo, możemy doprowadzić do powikłań, nadwrażliwości zębiny, a nawet do uszkodzenia stawów skroniowo-żuchwowych. Bezpieczne są za to metody stosowane w gabinetach stomatologicznych, oczywiście pod warunkiem że wybielanie prowadzone jest fachowo.
Część osób, niezadowolonych z wyglądu zębów, decyduje się na licówki.
– Można stosować licówki porcelanowe, do których potrzeba ściąć ok.
1 mm grubości szkliwa, albo wymagające mniejszej ingerencji – z materiałów kompozytowych, które jednak dają gorszy efekt estetyczny. To pomaga pozbyć się kompleksów, ale warto pamiętać, że licówki w najmniej oczekiwanych momentach potrafią… odpaść.

Mleczne to też zęby

Czy dostępność najnowszych metod sprawia, że stan zdrowia naszych zębów zdecydowanie się poprawił?
– Niezupełnie. Wprawdzie coraz więcej osób regularnie odwiedza stomatologa, coraz częściej też jesteśmy świadomi, jaka szczoteczka czy pasta jest dla nas właściwa, jednak wciąż mamy wiele do nadrobienia. Badania nad stanem uzębienia Polaków prowadzimy od 1997 r. Niestety, jego wyniki pokazują, że nie jest najlepiej. Już u trzyletnich dzieci, które badaliśmy dotychczas dwukrotnie – w 2002 i 2009 r. – stan uzębienia jest zły i nie widać poprawy. W ostatnim badaniu tylko 42,8% trzylatków miało zęby wolne od próchnicy, a dzieci nigdzie nie były objęte programami zapobiegania próchnicy. Najgorzej jest w województwach małopolskim i podkarpackim. Nieco lepiej pod względem profilaktyki jest w przypadku sześciolatków, jednak wciąż zęby mleczne są zwykle nieleczone – bardzo często dzieci potrzebowały już leczenia endodontycznego (kanałowego – red.).
Jak zatem dbać o zęby najmłodszych?
– Profilaktykę powinniśmy zacząć już od zdrowia kobiety w ciąży, inaczej matka może przekazać dziecku bakterie powodujące próchnicę. Tymczasem według naszych badań próchnicę ma 99,6% ciężarnych! O higienę jamy ustnej warto dbać od pierwszych tygodni; jeszcze kiedy dziecko nie ma zębów, można przecież przemywać mu jamę ustną wacikiem. Później, kiedy potrafi samo wypluć – wdrażać profilaktykę fluorkową. Inaczej problemy będą się nasilać.
Wielu rodziców wciąż nie decyduje się na leczenie zębów mlecznych dzieci, wychodząc z założenia, że wkrótce i tak wypadną.
– Niestety. Tymczasem okazuje się, że jeśli zęby stałe wyrzynają się w środowisku zaatakowanym przez próchnicę, zwiększa się ryzyko, że niedługo i w nich powstaną ubytki. Na dodatek wciąż panuje u nas niechlubna tradycja, że dziecko prowadzi się do dentysty dopiero wtedy, kiedy pojawia się ból. Skoro ten pierwszy kontakt jest traumatyczny, trudno się dziwić, że potem człowiek boi się stomatologa przez całe życie. Tymczasem należy nauczyć dziecko obcowania z dentystą, kiedy tylko pojawią się u niego zęby, tak żeby te pierwsze wizyty były bezstresowe, polegały na obejrzeniu narzędzi, jeździe na fotelu. Tak żeby ten kontakt nie kojarzył się z bólem.
Niewiele dzieci chodzi regularnie do stomatologa.
– Bardzo zaważyło na tym zlikwidowanie gabinetów w przedszkolach i szkołach. Dawniej leczenie dzieci było normą. Likwidacją gabinetów zrobiono dzieciom ogromną krzywdę. Krzywdę robi też brak programów profilaktycznych, akcji fluorkowych, które prowadzone są tylko w niektórych gminach, w zależności od środków, którymi gmina dysponuje. Brakuje też profilaktycznego uszczelniania bruzd zębów bocznych, co skutecznie redukowałoby ryzyko próchnicy. Dopiero wśród 12-latków ponad 70% dzieci jest objętych programem profilaktycznym. Ale wciąż potrzebują wsparcia, motywacji i edukacji: jak poprawnie szczotkować zęby, dlaczego nie należy pojadać słodkich, lepkich pokarmów. W sklepikach szkolnych kupują przede wszystkim pączki, czipsy, colę, podczas gdy powinny mieć dostęp zwłaszcza do bezcukrowych gum do żucia, żeby przez kilka godzin, kiedy nie ma możliwości umycia zębów szczoteczką, zachować chociaż podstawową higienę i nie siedzieć przez cały dzień z zębami oklejonymi pierniczkami ze sklepiku.

Pięćdziesiąt lat opóźnienia

U dorosłych jest lepiej?
– Dopiero w grupie 35-44 lata. 18-latki natomiast stanowią ogromny problem. Być może dlatego, że to okres, kiedy kontrola rodziców się zmniejsza i młodzi dorośli chcą decydować o sobie sami, czasem lekceważąc swoje zdrowie. Rezultat – tylko u 4% badanych nie znaleziono próchnicy. Niemal co czwarta osoba wymagała uzupełnienia ubytków w od trzech do ośmiu zębów, wiele osób uskarżało się na krwawienia dziąseł i miało w nich stany zapalne. 6,6% osób wymagało ekstrakcji zęba. Jesteśmy zacofani o 50 lat w porównaniu z krajami rozwiniętymi, gdzie takie problemy obserwowano w latach 60. i 70. minionego wieku. Kiedyś mówiono, że mieliśmy złe szczoteczki, brakowało właściwych past z fluorem, teraz mamy pełen dostęp do środków higienicznych, w mediach nie brakuje akcji edukacyjnych – powinno być lepiej, ale coś jeszcze stoi na przeszkodzie.
Podobnie jest w przypadku osób starszych?
– W grupie 65-74 lata mamy już 43,9% z całkowitym bezzębiem. Ci ludzie często wstydzą się stanu swoich zębów, wiele osób odmawiało spotkania z nami, nie tylko przeglądu stanu zębów, ale nawet wypełnienia ankiety na ten temat. Przeciętna osoba zachowała sześć i pół naturalnego zęba, połowa nie ma zachowanej funkcji żucia, a to wpływa na ogólny stan i jakość życia i powoduje koszty leczenia innych patologii. Tutaj też wypadamy o wiele gorzej niż w krajach rozwiniętych. Wynika to przede wszystkim z odmiennego statusu społeczno-ekonomicznego osób starszych w Polsce. Ale nie tylko. Osoby starsze to często osoby niepełnosprawne, przebywające w placówkach opiekuńczych. W krajach zachodnich przyjęte jest szczotkowanie zębów osobom przebywającym w takich placówkach przez personel medyczny. U nas nie ma takiego zwyczaju, nie ma w takich ośrodkach także stomatologów, nie kontroluje się stanu uzębienia pacjentów. Nawet jeśli pacjent jest świadomy swoich problemów z higieną jamy ustnej, zwykle nie może liczyć na pomoc. I niestety nic nie wskazuje na to, żeby ten stan miał się zmienić.
Dla wielu osób wizyta u stomatologa to przede wszystkim wielki ubytek w… portfelu. Zwykle musimy leczyć zęby prywatnie.
– To prawda, NFZ w pełni refunduje leczenie zębów od kła do kła, endodontyczne – tylko zębów jednokanałowych, dlatego społeczne leczenie jest bardzo ograniczone. Ale rynek prywatny jest bardzo szeroki i można znaleźć przychodnię na miarę swoich możliwości.
Leczenie kanałowe jest jednak zawsze bardzo kosztowne.
– Ono musi kosztować. Kosztowne jest niezbędne oprzyrządowanie, leczenie wymaga użycia wielu narzędzi, często jednorazowych. Przy skomplikowanej budowie anatomicznej zęba mamy do czynienia z zakrzywionymi kanałami, dlatego pomyślne zakończenie leczenia wymaga bardzo dużej specjalizacji. Producenci prześcigają się w dostarczaniu coraz bardziej skomplikowanych środków, które ułatwiają dentyście podjęcie się leczenia trudnych zębów.
Osoba dysponująca skromnymi środkami z tego nie skorzysta.
– To prawda. Jeśli ma do wyboru usunąć ząb tanio i szybko, pozbywając się dolegliwości, albo leczyć go za duże pieniądze – zwykle decyduje się na usunięcie. Zdarzają się pacjenci, których z bólem serca musimy kierować na ekstrakcję, choć ząb dałoby się uratować… Nasze badania pokazują, że status społeczno-ekonomiczny wyraźnie przekłada się na stan uzębienia. Stąd choćby różnice regionalne: w uboższych województwach z reguły stan uzębienia mieszkańców jest gorszy…
Słowem, mamy szansę na piękny uśmiech, kiedy nas na to stać?
– I wtedy, gdy już za młodu zadbamy o to, żeby uzębienie było zdrowe i trwałe.
Agata Grabau

Wydanie: 06/2012, 2012

Kategorie: Zdrowie
Tagi: Agata Grabau

Komentarze

  1. kaban
    kaban 7 lutego, 2012, 15:33

    W Olsztynie plomby z dopłatą lub bez wypadają po 3-6 miesiącach. Za PRL nie wypadały, bo nie było dopłat. Leczenie kanałowe polega na wypełnieniu kanału w 1/3 lub najwyżej w połowie za prawdziwe duże pieniadze. Borują po staremu, bo boleśnie, czasami bardzo. Zauważyłem jednak postep: bormaszyny mają już napęd elektryczny i dentyski są ładniejsze.

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. wynajem ksero
    wynajem ksero 18 marca, 2014, 08:06

    Każdy spośród nas zetknął się z przedmiotem, zalecam zapoznanie się z tematem.

    Odpowiedz na ten komentarz
  3. dentysta
    dentysta 4 sierpnia, 2014, 13:46

    Fajne spojrzenie na kwestię, każdy winien rozczytać dodatkowo zaznajomić
    się z tematem.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy