Ilu absurdów jeszcze trzeba, by Polak się wkurzył i powiedział: „Dość tych bredni!”? Dość robienia z nas durniów, dość kłamstw! Od ponad dwóch lat bierzemy udział w koszmarnym widowisku. Słyszymy, że nadeszła dobra zmiana, a widzimy durnia, który psuje wszystko, czego się dotknie. Łapki ma zaś tak chwytne, że ciągle coś mu się do nich przykleja. Powie ktoś, że i durniów, i złodziei nigdy nie brakowało. Prawda. Ale kiedy było to na tak wielką skalę? Kiedy spółki skarbu państwa dawały setki milionów złotych tym, którzy popierają rząd? PiS udało się zbudować zamknięty przed obcymi krąg interesów. Są w nim wielkie spółki. Jest kooperujący z nimi prywatny biznes. Są banki zarabiające na tym krocie. Są kadry, czyli ludzie dobierani wyłącznie spośród swoich. W tym łańcuchu pokarmowym ważną rolę odgrywają media prorządowe, pasione reklamami, wspólnymi akcjami i patronatami. I Kościół, który za wielomilionowe wsparcie daje osłonę władzy na masową skalę. Zaangażowanie kleru po stronie tej władzy jest tak wielkie, że można już mówić o Kościele partyjnym, Kościele jednej opcji politycznej. Oddalającym się od wizji papieża Franciszka w takim tempie, w jakim polityka historyczna PiS oddala się od faktów. Za rządów Szydło polityka historyczna była ważnym narzędziem ogłupiania co młodszych pokoleń. Ale to, co teraz z historią Polski robi Morawiecki, przekracza granice paranoi. Nie było jeszcze w Polsce premiera, który by w tak rekordowym czasie udowodnił, że do tej funkcji kompletnie się nie nadaje.
Obsesja ideologiczna u polityka to zagrożenie dla otoczenia. A z Morawieckim jest tak, że wszystko mu się kojarzy z komunizmem. I wszystko oczywiście źle. Dobrzy są tylko ci, którzy komunistów zabijali. A że zabijali też Polaków i Żydów, to trudno. Po ludzku haniebne, a politycznie głupie było złożenie wieńca na grobowcu żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej NSZ. Pierwszy raz szef polskiego rządu uczcił polskich morderców i współpracowników gestapo. Takich Morawiecki ma bohaterów. Ale czego można oczekiwać od polityka PiS, który uważa, że w 1968 r. nie było Polski? To co? Urodził się w Breslau? I tam napisał pracę magisterską o ojcu?
Polska poddawana jest przez rządzącą prawicę bardzo niebezpiecznemu eksperymentowi. Na nowo pisana jest historia Polski. Historia II wojny światowej. I historia tej formacji, która ma rządzić przez trzy kadencje. Bo wtedy nie będzie wreszcie smogu. Będą za to nowe elity.
przed Morawieckim i pisem tez byli u władzy malwersanci i złodzieje, nic sie nie zmieniło oprócz obsady koryta.
KRÓTKO I ZASADNIE ! -BYŁEM JEDNYM Z NIEWIELU DYSKUTANTÓW, KTÓRY NIEKORZYSTNIE WIDZIAŁ M.M. NA PREMIERA RZĄDU, WOLAŁEM DYSPOZYCYJNĄ,NIEPORADNĄ, MAX. NIESAMODZIELNĄ B.SZ. atut mówienia kilkoma językami w dzisiejszych czasach jest codziennościa – ale chyba dla naczelnika TO szczyty umiejętności { to wprost świadczy o jego min. ego }.Choć można podejrzewać to posunięcie za dość sprytny wariant „doradców prezesa’– schowania BSZ, skompromitowania się wpuszczonego w maliny {przy błaganiu tatusia} obcojęzykowca M.M.! Na rok przed wyborami parlamentarnymi powróci w majestacie ojca Dyr. i ku radości suwerena błogosławiona Beata – wymiecie ziobry i gowiny, ogłosi poprzez referenda wyjście Polski z UE i zmianę ustawy zasadniczej – – stworzy nowy „jedyny na świecie ustrój – – katolicka wolna rzeczypospolita pańska królowa Polski !!
Wedle Wikipedii, francuski order Legii Honorowej otrzymali po II w.św. następujący polscy politycy:
1946 – marsz. Michał Rola-Żymierski
1967 – przew. Edward Ochab
1967 – I sekr. Władysław Gomułka
1967 – prem. Józef Cyrankiewicz
1972 – I sekr. Edward Gierek
1975 – przew. Henryk Jabłoński
1975 – prem. Piotr Jaroszewicz
1989 – prez. Wojciech Jaruzelski
1991 – prez. Lech Wałęsa
1996 – prez. Aleksander Kwaśniewski
2012 – prez. Bronisław Komorowski
Wygląda na to, że to najwyższe francuskie odznaczenie dostało 8 funkcjonariuszy „nieistniejącego, okupowanego” państwa, zaś tylko 3 państwa suwerennego, demokratycznego i w ogóle najlepszego pod każdym względem. Przy czym wśród owej trójki jest jeden „postkomunista”.
Podsumowując, w prestiżu międzynarodowym 9:2 dla „komuny”. I na lepszy wynik dla Polski post-solidarnościowej się nie zanosi, zważywszy na oszałamiające „sukcesy” dyplomatyczne ostatnich lat.
Dodać trzeba, że „komuna” zdobyła to uznanie w wyjątkowo niekorzystnych okolicznościach – kiedy Francja była we wrogim obozie polityczno-militarnym i niewykluczone, ze parę francuskich bombek atomowych miało na sobie nazwy polskich miast. A jednak…