Promocja pod płotem

Promocja pod płotem

Większość krajów uczestniczących w igrzyskach miała swoje domy. Casa Slovakia, Czech House, Casa Germania, Argentina, Rosija itd. U Rosjan główną atrakcją był żongler, który operował imitacjami flaszek z wódką. U Słowaków – kameralnie, kawiarnia i cygańska muzyka na żywo. Czesi na bogato. Studio telewizyjne i radiowe, wystawa o historii czeskiego sportu, sala kinowa, pilsner urquell. Niemcy, jak to oni – obficie, bo i schnitzel, i kartoffelsalat. Wyrobów z browarów też oczywiście nie brakowało. U Argentyńczyków assado i mięso z grilla oraz Leo Messi z telewizora. Przyprowadzali tam wszystkich medalistów, robili wywiady i atmosferę. My takiego domu nie mieliśmy. Nasi byli w stanie zorganizować tylko dzień polski, który trwał… dwie godziny. Odbył się, a jakże, koncert chopinowski, a potem w ekspresowym tempie niemal wszyscy „nadużyli”. Nie było promocji Polski, choć być powinna. Polscy dziennikarze przeprowadzali konferencje z medalistami przed wejściem do wioski olimpijskiej, w bramie, na asfalcie, na stojaka.

Wydanie: 2016, 34/2016

Kategorie: Przebłyski

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy