Ile razy złamano prawo?
Pos. Ryszard Zbrzyzny, członek sejmowej Komisji Śledczej do zbadania prawidłowości prywatyzacji PZU
– Wiceszef Eureko, Ernst Jansen, po wizycie w Ministerstwie Skarbu Państwa (26.01.br) powiedział, że nie widzi możliwości renegocjacji ugody i nie ma powodu do zawieszenia arbitrażu. Tego samego dnia wiceprzewodniczący komisji, Jan Bury, po zakończeniu pierwszego jej posiedzenia poinformował, że komisja przedstawi rządowi opinię w sprawie wstrzymania ugody z Eureko. Pańskim zdaniem: dogadywać się z Eureko czy nie?
– Moja odpowiedź „tak” lub „nie” byłaby kreowaniem opinii, a tego nie chcę robić. Natomiast uważam, że dążenie do zawarcia ugody przed arbitrażem międzynarodowym jest próbą naprawienia błędów, które popełniono w procesie prywatyzacji.
– Czy w ogóle jest szansa na ich naprawienie?
– Niestety, nie da się ich naprawić do końca – przynajmniej według wiedzy, jaką mam dziś. Trzeba więc zbadać, jaka w sprawie ugody może być cena decyzji na tak lub na nie, ale nie jest to rola komisji. Do naszych obowiązków należy zbadanie wszystkich okoliczności związanych z tą skandaliczną prywatyzacją oraz wskazanie osób odpowiedzialnych.
– Wskazanie odpowiedzialnych jest oczywiście ważne, ale toczy się także walka o wynik arbitrażu, który może oznaczać konkretne kwoty do zapłacenia. Tymczasem ekspertyza sejmowego Biura Studiów i Ekspertyz mówi, że komisja sejmowa, jej członkowie lub nawet organy władzy państwowej nie mogą ingerować w toczące się przed trybunałem postępowanie arbitrażowe.
– Co więcej, informacje na temat przebiegu arbitrażu są niedostępne dla podmiotów innych niż uczestnicy postępowania. I jest to zrozumiałe. Jeżeli jednak udowodni się na podstawie dokumentów oraz faktów, że prywatyzacja odbyła się z rażącym naruszeniem polskiego prawa – to można występować o unieważnienie umowy prywatyzacyjnej. I to z wszelkimi konsekwencjami, nawet z przywróceniem stanu z 1999 r. Czy to się uda – nie wiem. Ambicją naszej komisji jest wyjaśnić jak najwięcej wątpliwości związanych z przebiegiem prywatyzacji PZU oraz w sposób niebudzący zastrzeżeń wskazać decyzje, które łamały prawo.
– Komisja powołana w tzw. aferze Rywina trafiła na wiele wątpliwości, których do końca nie wyjaśniła…
– To była afera towarzysko-obyczajowa, ewentualnie polityczno-biznesowa. Natomiast afera związana z prywatyzacją PZU jest aferą gospodarczą. Różnie można było klasyfikować zachowania pana Rywina, który przyszedł z jakąś propozycją korupcyjną, coś dał do zrozumienia, coś przemilczał. W wypadku PZU są dokumenty, konkretne fakty i wiele z nich budzi wątpliwości od samego początku. Ogłoszenie zamiaru prywatyzacji, proces wyłaniania inwestora – dlaczego wybrano mało znane Eureko? Przecież wśród zainteresowanych pojawiali się także potentaci rynku europejskiego z ofertami zbliżonymi cenowo.
– Do tego dochodzą wątpliwości związane z wyceną spółki.
– Wycena prywatyzacyjna rozmija się z wyceną niezależnych ekspertów, i to w relacjach jeden do trzech. Z takimi faktami trudno dyskutować. Następne: minister skarbu, Andrzej Chronowski, wnosi pozew sądowy o unieważnienie transakcji zawartej na mocy umowy prywatyzacyjnej podpisanej przez ministra Emila Wąsacza w listopadzie 1999 r. Wkrótce Chronowski odchodzi, przychodzi Aldona Kamela-Sowińska i wycofuje pozew. Jakimi pobudkami się kierowała? Po miesiącu urzędowania pani minister firmuje aneks do umowy prywatyzacyjnej, który nie tylko sankcjonuje to, co Wąsacz podpisał w 1999 r. – zrzeka się wszelkich roszczeń w stosunku do Eureko, są przyrzeczenia kolejnych 21% akcji oraz upublicznienia PZU do końca 2001 r.!
– W całej tej sprawie są jednak także informacje niepotwierdzone. Np. naciski wywierane w celu uzyskania ekspertyz pozytywnych dla przebiegu prywatyzacji.
– Dokładnego zbadania wymaga informacja, że jedna z komórek Ministerstwa Skarbu trzykrotnie wydawała ministrowi Wąsaczowi negatywną opinię na temat prywatyzacji PZU, lecz on nie zareagował. Służby informacyjne też ostrzegały o zagrożeniach wynikających z tego procesu prywatyzacyjnego. Jest wypowiedź byłej minister finansów, Haliny Wasilewskiej-Trenkner, że miała od premiera Buzka polecenie wydania pozytywnej opinii na temat tej prywatyzacji.
– Znamienne dla tych wszystkich wydarzeń są pośpiech i rok 2001.
– Z tym wiąże się inne pytanie: dlaczego PZU Życie za 52 mln zł stało się udziałowcem Telewizji Familijnej? A trzeba pamiętać, że PZU ma 100% udziałów w PZU Życie. Co ciekawe, ówczesny prezes Eureko w swoim zeznaniu arbitrażowym w Londynie mówi o Telewizji Familijnej. Natomiast „Gazeta Wyborcza” w swojej publikacji zamieszczającej stenogram jego zeznania nic o Telewizji Familijnej nie mówi… A warto jeszcze zadać pytanie: w jakim stopniu wydarzenia te korespondują z kalendarzem politycznym? Przecież za rok mają się odbyć wybory prezydenckie, będzie startować w nich Marian Krzaklewski. Nie trzeba udowadniać, że telewizja to najsilniejsza tuba propagandowa.
– Czyli i ta afera ma kontekst polityczno-biznesowy. W poprzednich Komisjach Śledczych polityczne utarczki nierzadko dominowały nad merytoryczną analizą faktów.
– Uważam, że przed pomieszczeniem, gdzie obraduje komisja, powinniśmy zostawiać – tak jak płaszcz w szatni – polityczne sympatie lub antypatie. Myli się ten, kto uważa, że w komisji można zawierać jakieś sojusze polityczne i później precyzować wspólne stanowisko w sposób merytoryczny. I chociaż wynik arbitrażu jest istotny, nie pod tym kątem trzeba patrzeć na prace komisji. Dla praworządności zasadnicze znaczenie ma wskazanie mechanizmów łamania prawa oraz osób odpowiedzialnych.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy