Przedwczesna próba kompromisu

Przedwczesna próba kompromisu

Zanim doszło do Okrągłego Stołu, zbierała się Rada Konsultacyjna

„Rozumiem, że nie można rozmawiać z Wałęsą, ale są przecież inni ludzie, bardzo różni i podzieleni. Brak rozmów i zbyt globalny stosunek do Solidarności ułatwia działanie skrajnej opozycji, bo wszyscy traktowani są tak samo”, przekonywał kard. Józef Glemp członka Biura Politycznego KC PZPR Hieronima Kubiaka na spotkaniu w maju 1986 r. Był to wyraźny sygnał, że Kościół jest gotowy prowadzić „podwójną grę”, tzn. pozostając pozornie zdystansowany wobec bieżącej polityki, aktywnie uczestniczyć w rozmowach z władzą.

W tym oświadczeniu prymasa Glempa i stanowisku gen. Wojciecha Jaruzelskiego oraz jego najbliższych współpracowników należy upatrywać powstania Rady Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa, która po raz pierwszy zebrała się 30 lat temu, 6 grudnia 1986 r. Rozmowy prowadzące do jej powołania oraz sama jej działalność stały się wstępem do porozumienia przy Okrągłym Stole.

Niemożliwy powrót

Ekipa przewodniczącego Rady Państwa Wojciecha Jaruzelskiego była świadoma, że powrót do sytuacji sprzed 13 grudnia 1981 r. był niemożliwy. Stosunek przywódców rozbitej Solidarności do władzy doskonale wyraził Adam Michnik, który na propozycję wyjazdu za granicę odpisał gen. Czesławowi Kiszczakowi: „Nie znam przyszłości i wcale nie wiem, czy dane mi będzie dożyć zwycięstwa prawdy nad kłamstwem, a Solidarności nad obecną antydemokratyczną dyktaturą. (…) Bo was niepokoi sam fakt istnienia ludzi, którym myśl o Polsce nie kojarzy się z ministerialnym stołkiem, a z więzienną celą; ludzi, którzy przedkładają święta w areszcie śledczym nad ferie na Lazurowym Wybrzeżu”.

Słynny list, szybko upubliczniony m.in. przez Radio Wolna Europa, jeszcze bardziej usztywnił partyjnych konserwatystów.

Szczęśliwie dla reformatów z obozu Jaruzelskiego – Kazimierza Barcikowskiego, Mieczysława Rakowskiego, Stanisław Cioska, Czesława Kiszczaka i innych – bardziej skory do dialogu okazał się Kościół katolicki. Podczas rozmowy z abp. Bronisławem Dąbrowskim i ks. Alojzym Orszulikiem, zorganizowanej 19 października 1983 r. w siedzibie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, gen. Kiszczak przekonywał: „Jesteśmy gotowi rozmawiać z Kościołem. Macie przecież także rozsądnych ludzi, takich jak Siła-Nowicki, Olszewski, Wielowieyski, Chrzanowski, gdyby ci chcieli się zaangażować”. Zdając sobie sprawę, że po obu stronach znajdowali się przeciwnicy wszelkich rozmów, Kiszczak dodawał: „Proszę, by sprawa pozostała między nami, bo inaczej spotkamy się z kontrakcjami. Musi być zachowana pełna poufność”.

Dwustronne rozmowy przeważnie odbywały się poza protokołem. Jak wspominał Stanisław Ciosek, którego do spotkań z hierarchami delegował gen. Jaruzelski: „Dyskutowaliśmy o sprawach kraju, o niedostatkach systemu, o możliwościach zmian. Nie musiałem do tych rozmów mieć żadnego szczególnego upoważnienia czy mandatu, bowiem nie wywoływały one jakichkolwiek skutków politycznych. (…) Wiedziałem, o co chodzi Jaruzelskiemu, więc w ramach bardzo ogólnych uprawnień i własnych przekonań bez skrępowania poruszałem się w obrębie różnych zagadnień”.

Mimo dalszych spotkań rozmowy przedstawicieli obozu władzy i Kościoła tkwiły w martwym punkcie. Ci pierwsi nie byli w stanie pójść na dalekie ustępstwa, co argumentowali naciskami wewnątrzpartyjnymi i zewnętrznymi – z ZSRR. Z kolei hierarchia kościelna niechętnie angażowała się w pertraktacje z pominięciem przedstawicieli rozwiązanej Solidarności. Z jednej strony Kościół zabezpieczał się w ten sposób przed oskarżeniem o „kolaborację z PZPR”, z drugiej bał się wziąć sam odpowiedzialność za ewentualny kompromis.

Sygnały z Moskwy

Sytuacja uległa zmianie w 1985 r. W marcu zmarł Konstantin Czernienko, sekretarz generalny KC KPZR, którego na tym stanowisku zastąpił młodszy i mniej dogmatyczny Michaił Gorbaczow. Jesienią w Polsce odbyły się wybory do Sejmu. Dla władzy stały się pretekstem do przemeblowania rządu. Wojciech Jaruzelski zrezygnował z funkcji premiera, a na jego miejsce powołano katowickiego ekonomistę prof. Zbigniewa Messnera. Niebudzący kontrowersji Messner dawał władzy czas na odbudowanie sił. Wcześniej, bo w 1984 r., powołano Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, którego szeregi szybko rozrosły się do niemal 5 mln członków. Z kolei w podziemnych strukturach wywodzących się z Solidarności działało nie więcej niż 24 tys. aktywistów i sympatyków, w większości w dużych miastach.

W tej sytuacji w 1985 r. ukazał się tekst Adama Michnika „Takie czasy… Rzecz o kompromisie”. Wydany w Londynie, szybko stał się dostępny także w kraju, a co najważniejsze – dotarł także do Biura Politycznego PZPR. Zapewne do tego grona Michnik kierował słowa: „Dlatego też nie wyrzekając się działań na rzecz budowy podmiotowego i pluralistycznego społeczeństwa – nie odrzucamy żadnych rozwiązań i dróg pośrednich. Byle tylko były to autentyczne drogi wiodące do autentycznych porozumień”. Również inne środowiska, również emigracyjne, wystosowywały w tym czasie mniej lub bardziej otwarte propozycje współpracy z władzą.

O możliwościach podjęcia dialogu z opozycją dyskutowano w kuluarach zorganizowanego na przełomie czerwca i lipca 1986 r. X Zjazdu PZPR. Gościem honorowym był Michaił Gorbaczow, który – jak zanotował Kazimierz Barcikowski – „w sposób wręcz demonstracyjny podkreślał przyjazny stosunek do Polski oraz do Wojciecha Jaruzelskiego i jego linii politycznej”. Wybrane Biuro Polityczne składało się z przedstawicieli różnych opcji, choć zabrakło w nim zarówno największych dogmatyków, jak Albin Siwak, jak i liberałów pokroju Hieronima Kubiaka.

Decydując się na ożywienie dialogu z opozycją, ekipa Jaruzelskiego wychodziła przed szereg państw socjalistycznych. Podczas narady Biura Politycznego KC KPZR Gorbaczow wprost stwierdził, że nie zamierza rezygnować z interesów strategicznych ZSRR, gdyż „jeśli nie utrzymamy Polski, to nie możemy też utrzymać NRD”. Sam Jaruzelski czuł się więc w obowiązku konsultować najważniejsze decyzje z Kremlem, unikając tym samym groźby zaostrzenia dwustronnych relacji.

Za wiedzą Gorbaczowa władza odpowiedziała na pojawiające się wśród opozycjonistów hasła kompromisu, ogłaszając 17 lipca 1986 r. amnestię. Zastosowano ją wobec 115 osób – 74 tymczasowo aresztowanych i 41 skazanych. Wobec dalszych ponad 100 osób umorzono postępowania.

Także opozycja podjęła pewne koncyliacyjne kroki. Pod koniec września 1986 r. utworzono Tymczasową Radę NSZZ Solidarność, którą Bronisław Geremek definiował jako „zespół mający możliwość podejmowania działań negocjacyjnych”. Z kolei 10 października Wałęsa oraz jego współpracownicy zaapelowali do władz USA o zniesienie sankcji ekonomicznych wobec PRL, co było sygnałem, że opozycja również dąży do porozumienia z władzami.

Rozmowy w kuluarach

Równocześnie trwały rozmowy na temat powołania Społecznej Rady Konsultacyjnej. Po raz pierwszy o utworzeniu takiego ciała dyskutowano w kuluarach X Zjazdu PZPR, choć była to wówczas jedynie luźna koncepcja. Jej powodzenie zależało przede wszystkim od hierarchii kościelnej, którą władza uznała za najważniejszego partnera. Po rozmowach z gen. Kiszczakiem abp Dąbrowski zorganizował 10 października 1986 r. spotkanie ze świeckimi katolikami. Wśród zaproszonych znaleźli się przedstawiciele różnych nurtów i postaw, m.in. Andrzej Święcicki, Krzysztof Skubiszewski, Andrzej Wielowieyski, Jerzy Turowicz, Krzysztof Kozłowski, Janusz Zabłocki i Julian Auleytner.

Trwająca ponad pięć godzin dyskusja uwidoczniła podziały wewnątrz środowiska świeckich katolików. Początkowo przeważały głosy wątpiące w powodzenie tego typu inicjatywy. „Grupa bankrutów polityczno-gospodarczych próbuje się ratować podpórką w postaci Rady i Rada może razem z tą grupą utonąć. Taka Rada nic nie doradzi, bo nikt nie słucha żadnych rad, funkcja społeczna wątpliwa, a ryzyko ogromne”, stwierdził Kozłowski.

Zarazem jednak krakowski intelektualista dodawał: „Utworzenie dobrej Rady mogłoby być elementem powstrzymującym od rzeczywistej katastrofy. Rada będzie potrzebna w świetle czarnych perspektyw tu zarysowanych. Jeden jest niezbędny warunek, aby ta Rada zaistniała jako swobodny i niezależny czynnik społeczny”.

Pozostali uczestnicy spotkania byli mniej stanowczy w swoich opiniach. Wielowieyski stwierdził wręcz, że „od pierwszego spotkania ze stroną rządową widać było chęć pewnych rozmów z przedstawicielami niezależnej opinii społecznej, niezależnych środowisk”. Natomiast zdaniem Skubiszewskiego „partycypacja nasza w Radzie jest konieczna, aby mieć możność pewnego oddziaływania. Jakie to może być oddziaływanie, jest obecnie pewną niewiadomą”. Ostatecznie zdecydowano, że Episkopat nie będzie nikogo oficjalnie zgłaszał, lecz jedynie wskaże, do jakich osób ma zaufanie.

Jeszcze 18 października 1986 r. Kazimierz Barcikowski i Stanisław Ciosek spotkali się z Andrzejem Święcickim, Jerzym Turowiczem i Andrzejem Wielowieyskim. Rozmowa przebiegała bez udziału hierarchów kościelnych. Jednym z dyskutowanych punktów był udział w Radzie Lecha Wałęsy. Po raz pierwszy pomysł ten podsunęli gen. Jaruzelskiemu jego doradcy, sugerując, że pozwoli to kontrolować przywódcę Solidarności, zwłaszcza w perspektywie planowanej na 1987 r. pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. Jednak po październikowym spotkaniu ostatecznie zrezygnowano z tego zamiaru.

Pierwsze posiedzenie

Sprawa Rady Konsultacyjnej zaistniała także 28 listopada 1986 r. na posiedzeniu Komisji Wspólnej przedstawicieli rządu i Konferencji Episkopatu Polski. Reprezentujący stronę rządową Kazimierz Barcikowski stwierdził, że „dawno już nie mieliśmy takiej zgodności w sprawach trudnych”. Jak jednak zaznacza prof. Garlicki, „z uczestników dyskusji u abp. Dąbrowskiego znaleźli się w Radzie jedynie Andrzej Święcicki i Krzysztof Skubiszewski”. Nie zważając na mniejszy od oczekiwanego udział katolików świeckich w nowej instytucji, podczas posiedzenia Rady Krajowej PRON zwołanego 5 grudnia 1986 r., gen. Jaruzelski poinformował zgromadzonych o powołaniu Rady Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa.

Pierwsze posiedzenie Rady zwołano już następnego dnia, 6 grudnia 1986 r. W inauguracyjnym przemówieniu gen. Jaruzelski zapewniał: „Zależy mi na tym, aby wszyscy tu obecni mieli pełną jasność, że nie dążymy do budowania ozdobnej fasady, nie chcemy hodować rośliny tylko po to, aby dostarczała listków figowych. Rada będzie taką, jaką sama będzie chciała być”.

W skład Rady weszło 56 osób, oficjalnie reprezentujących różne nurty w polskim społeczeństwie. Stronę partyjno-rządową tworzyli bliscy współpracownicy gen. Jaruzelskiego, zazwyczaj utożsamiający się z liberalnym (gospodarczo i politycznie) skrzydłem PZPR. Wśród nich m.in. Władysław Baka, Stanisław Kwiatkowski i Zdzisław Sadowski. Katolików świeckich reprezentowali zaś Julian Auleytner, Andrzej Święcicki, Krzysztof Skubiszewski, Władysław Siła-Nowicki oraz Janusz Zabłocki. W Radzie znalazło się ponadto wielu wybitnych przedstawicieli świata nauki i kultury: Kazimierz Dejmek, Aleksander Gieysztor, Gerard Labuda, Wiesław Myśliwski, Jan Szczepański i Jerzy Trela.

Wśród katolików świeckich zabrakło osób związanych z „Tygodnikiem Powszechnym” czy „Więzią”. Turowicz, Wielowieyski i cytowany wcześniej Kozłowski zrezygnowali z udziału w Radzie, chociaż mieli „zaufanie” Episkopatu. Inaczej zachował się Krzysztof Skubiszewski. Co prawda profesor nie posiadał zaplecza porównywalnego ze środowiskiem krakowskim, jednak przez cztery lata działał w Prymasowskiej Radzie Społecznej i wciąż pozostawał jednym z najbliższych współpracowników kościelnych hierarchów. Z kolei Janusz Zabłocki był wieloletnim posłem na Sejm PRL z ramienia Znaku oraz prezesem Polskiego Związku Katolicko-Społecznego. Bogatą biografię miał także mecenas Władysław Siła-Nowicki, żołnierz września 1939 r., członek AK i Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, współpracownik KOR. Andrzeja Święcickiego udział w Radzie kosztował utratę prezesury w warszawskim Klubie Inteligencji Katolickiej.

Dialog i ustępstwa

Przedstawicieli środowisk katolickich w Radzie łączyły dobre i bliskie kontakty z hierarchami kościelnymi oraz pewien dystans do Solidarności. Od dawna także głosili potrzebę dialogu z władzą, nawet za cenę ustępstw. Władysław Siła-Nowicki był jednym z sygnatariuszy listu otwartego z 4 sierpnia 1982 r., skierowanego do gen. Jaruzelskiego, Lecha Wałęsy oraz prymasa Józefa Glempa z apelem o wspólne poszukiwanie wyjścia z kryzysu.

Posiedzenia Rady zwoływano co kilka miesięcy, aż do lipca 1989 r. Warto dodać, że każde posiedzenie trwało do późnych godzin wieczornych, a we wszystkich uczestniczył gen. Jaruzelski. To dowód na jego determinację w doprowadzeniu do porozumienia między władzą a opozycją – lub przynajmniej jej częścią. Jak podaje prof. Garlicki, „stenogramy publikowane były bez żadnych ingerencji cenzury w czasopiśmie »Rada Narodowa«, w nakładzie 30 tys. egz., z czego rozchodziło się ok. 21 tys. egz. Jeszcze kilka lat wcześniej byłoby to wielkie wydarzenie polityczne”.

Chociaż Rada Konsultacyjna nie doprowadziła do przełomu w rozmowach między władzą a opozycją, była niewątpliwie istotnym krokiem ku porozumieniu narodowemu. Zdaniem prof. Antoniego Dudka „już w 1986 r. brano pod uwagę możliwość odbudowy koncesjonowanej opozycji w oparciu o środowiska katolików świeckich oraz wykorzystanie hierarchii kościelnej jako gwaranta »niekonfrontacyjności« tego procesu”. Jednakże ani strona partyjno-rządowa, ani kościelno-opozycyjna nie były wówczas na takie rozwiązanie gotowe.

Obie strony traktowały Radę Konsultacyjną przy Przewodniczącym Rady Państwa jako swoiste laboratorium, w którym badano granice kompromisu. Teza, że bez Rady nie byłoby Okrągłego Stołu, jest być może zbyt daleko idąca, jednak zapoczątkowała ona demontaż muru między władzą a opozycją, postawionego 13 grudnia 1981 r., a zburzonego w 1989 r.

Chociaż środowisko katolickie reprezentowane podczas rozmów w 1989 r. było już zupełnie inne niż trzy lata wcześniej, nie sposób nie docenić wysiłków Skubiszewskiego, Święcickiego, Zabłockiego czy Siły-Nowickiego. Ten ostatni jako jedyny z wymienionych zasiadł trzy lata później przy Okrągłym Stole, choć jako reprezentant strony koalicyjno-rządowej. Na jego udział z ramienia opozycji nie chciała zgodzić się Solidarność. Udział w Radzie Konsultacyjnej wymagał odwagi cywilnej, podczas gdy udział w obradach Okrągłego Stołu był przepustką do dalszej kariery.

Bibliografia:
Dudek A., Reglamentowana rewolucja, Kraków 2004.
Garlicki A., Karuzela, Warszawa 2003.
Raina P., Rozmowy z władzami PRL. Arcybiskup Dąbrowski, Warszawa 1995.
Generał Wojciech Jaruzelski w rozmowie z Janem Osieckim, Warszawa 2014.


W skład Rady weszło 56 osób. Wśród nich m.in.: Władysław Baka, Stanisław Kwiatkowski, Zdzisław Sadowski, Julian Auleytner, Andrzej Święcicki, Krzysztof Skubiszewski, Władysław Siła-Nowicki, Janusz Zabłocki, Kazimierz Dejmek, Aleksander Gieysztor, Gerard Labuda, Wiesław Myśliwski, Jan Szczepański i Jerzy Trela.

Wydanie: 01/2017, 2017

Kategorie: Historia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy