Przegląd Turystyczny

Od dzisiejszego numeru rozpoczynamy cotygodniowe spotkania z Państwem na stronach turystycznych. Będziemy na nich radzić, dokąd warto wyjechać na urlop, pomożemy wybrać przewoźnika, trasę dojazdu, kupić sprzęt i ekwipunek. Będziemy polecać dobrą bazę noclegową i gastronomiczną, doradzimy, gdzie wyjechać na weekend lub jeden dzień. Tematy zagraniczne będą przeplatane z krajowymi. Postaramy się pokazać różne formy wypoczynku i mamy nadzieję, że zachęcimy Państwa do nich.
Redakcja


Chorwacja
Po kilku latach (wojny na Bałkanach) wyraźnie wróciła do łask polskich turystów. Łatwo tam dojechać własnym samochodem lub autokarem. Największym powodzeniem cieszyć się będą, jak co roku, Riwiera Opatijsko-Rijecka, Półwysep Istria, okolice Dubrownika. Czyste plaże, bajkowe miejscami wybrzeże, wyspy, unikalna uroda miasteczek, świetne warunki do coraz modniejszego nurkowania – to główne zalety Chorwacji. Hotele spokojnie wytrzymują konkurencję z włoskimi, a wybrzeże i plaże są tu piękniejsze.

Cypr
Niesłusznie uważany za bardzo drogi, staje się coraz modniejszy. Urozmaicona linia brzegowa, wspaniały klimat, krystalicznej czystości woda, niezliczone zabytki, mity, mieszanina kultur i tradycji, wspaniałe wina i wyspiarska gościnność. Baza hotelowa na najwyższym poziomie. Do tego trzeba dodać bliskość Ziemi Świętej i Egiptu i możliwość odwiedzenia ich podczas jednej, kilkudniowej wycieczki za niewygórowaną cenę.

Egipt
Idealne do nurkowania wody Morza Czerwonego oraz, oczywiście, jedne z najsłynniejszych zabytków na świecie (piramidy, Dolina Królów, Świątynia Królowej Hatszepsut, Luksor, Assuan). Oprócz tego rejs statkiem po Nilu, przejażdżka po Saharze, łyk kultury arabskiej. Stosunkowo drogie wczasy, ale coraz bardziej popularne.

Grecja
Niesłabnące powodzenie zwłaszcza wysp greckich, w tym największej z nich – Krety. Coraz popularniejsze są także: Rodos, Thassos, Korfu, Kos i Santorini. Ciepłe morze, kuchnia, wino, muzyka, mity i historia, niezapomniane wieczory w tawernie. Duża różnorodność cenowa oferty.

Hiszpania
Wciąż popularne wyjazdy autokarowe na wybrzeża Morza Śródziemnego, od Costa del Sol do Costa Brava. Ale hiszpańskie są także Baleary z supermodną Majorką i często odwiedzane przez Polaków Wyspy Kanaryjskie. Wnętrze kraju jest odwiedzane rzadziej, a przecież Barcelona, Grenada, Sewilla czy Madryt godne są choć kilku godzin wizyty.

Portugalia
Trochę za daleko na jazdę samochodem, lecz coraz częściej Portugalia pojawia się w ofertach czarterowych. Kusi zwłaszcza jedno z najpiękniejszych wybrzeży Europy – Algavre. Promocja kraju widoczna w prasie i na billboardach. Czy w tym roku już się stanie hitem? Trudno przewidzieć.

Tunezja
Wydawałoby się, że ten kraj odwiedzili już wszyscy Polacy. A mimo to moda na wypoczynek tutaj wciąż nie przemija. Dużymi atutami są: świetna baza hotelowa, bezpieczeństwo, bliskość (trzy godziny lotu), niskie ceny. Znów dziesiątki Polaków będą plażować w Tunezji.

Turcja
Drugi rok wielkiej ofensywy. Prężnie działający touroperatorzy tureccy, niskie ceny, dobra, widoczna promocja. Najpopularniejsze są oczywiście południowe wybrzeża, ale wspomnieć trzeba o popularnej Kapadocji, wielu zabytkach i uroku bazarów.

WŁochy
Łatwy dojazd i niewyobrażalnie szeroki wachlarz ofert. Góry, jeziora, morze, wyspy i niezliczone zabytki oraz Rzym. Najbardziej popularne będą tradycyjnie wybrzeża Adriatyku (najkorzystniejsze ceny), ale Polacy z każdym rokiem odkrywają nowe regiony Włoch.

Adam Gąsior


HITY TURYSTYKI

Wyniki konkursów przeprowadzonych podczas VI Targów Turystyki i Wypoczynku “Lato 2001”

Tytuł HIT LATA zdobyła oferta prezentowana przez Austrię (Styria).
Co zdecydowało? Przede wszystkim olbrzymia liczba folderów promujących Styrię. Wydawnictwa te wyróżniają się starannością edytorską, wyczerpującą porcją wiadomości, świetnymi zdjęciami i uzupełnieniami w postaci mapek, adresów, informacji praktycznych. A oferta zawarta w tych folderach jest wyjątkowo bogata. Trzeba pamiętać, że Styria to kraj alpejski i aby zachęcić gościa do pozostania, trzeba wymyśleć coś więcej niż plażę. Oni to potrafią.
Wyróżniono oferty Triady, Konsorcjum Polskich Biur Podróży i PTTK.

Za najbardziej oryginalną i profesjonalną ekspozycję uznano WEZYR HOLIDAY SERVICE.
Wyróżnienia otrzymały: GTI Travel, 5 Stars Club oraz Dromader.
Konkursy te zostały zorganizowane przez Międzynarodowe Targi-Polska. Ukazują jednak przewagę bogactwa oferty i ekspozycji biur zagranicznych i niezmiennie mocną pozycję Austrii i Turcji.

Za najciekawszą targową ekspozycję regionu uznano stoisko Mazowsza i Warszawy.
Dwa kolejne miejsca przypadły Starostwu Jeleniej Góry i Urzędowi Miejskiemu w Szklarskiej Porębie oraz Agencji Rozwoju Regionalnego Karpaty z Krosna.

Pierwsze miejsce w kategorii najciekawszej oferty krajowego wypoczynku weekendowego przyznano Przedsiębiorstwu Usług Hotelarskich i Turystycznych z Warszawy za “Weekend z tenisem, windsurfingiem i w siodle nad Zalewem Zegrzyńskim”.
Drugie miejsce zajął TRIP za pobyty w Zakopanem, a trzecie Organizator Spływów Kajakowych “Wakacje” za propozycję spływu Krutynią.

W konkursie na najlepszą ofertę turystyki kwalifikowanej zwyciężył Organizator Spływów Kajakowych “Wakacje” z Sopotu za propozycję spływów na Mazurach, Suwalszczyźnie i w Borach Tucholskich.
Kolejne miejsca zajęły: Kampio za wycieczkę rowerową po Mazurach połączoną ze spływem oraz PUHiT za tydzień dla aktywnych nad Zalewem Zegrzyńskim.
Te konkursy to wynik współpracy organizatora targów i POT. Wyraźnie wraca do łask turystyka wodna, zwłaszcza kajakowa. Ciekawe, czy będzie to miało przełożenie na liczbę sprzedanych miejsc na oferowane imprezy.


MIASTA I MIASTECZKA – TORUŃ

Piernikowy gród

Warto przyjechać tutaj choćby na kilka godzin. Jednych przyciągnie sława toruńskich pierników, innych ślady Mikołaja Kopernika, jeszcze innych chęć zobaczenia zabytków. Dogodne położenie sprawia, że z nadejściem wiosennych, słonecznych dni Toruń staje się idealnym celem weekendowych wypadów.
Stare i Nowe Miasto Torunia zostały wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO w grudniu 1997 r. Do dzisiaj przetrwał bez istotnych zmian średniowieczny układ przestrzenny.

Krok po kroku

Spacer po toruńskiej Starówce dostarcza wrażeń, jakich doznajemy w najpiękniejszych zakątkach Krakowa, Poznania czy Kazimierza Dolnego. Można podziwiać odrestaurowane kamienice przy czystych uliczkach prowadzących w stronę rynku, a wśród nich tę najsłynniejszą: stojący przy ulicy Mikołaja Kopernika (nr 17) dom Mikołaja Kopernika. Na tle innych wyróżnia się gotycką fasadą z witrażowymi oknami. A kilkadziesiąt metrów dalej kolejny, jeszcze bardziej malowniczy widok. Sąsiadują tu ze sobą domy w różnych stylach architektonicznych, walcząc o miano najpiękniejszego. Prawie we wszystkich kamienicach na parterze urządzono sklepy, punkty usługowe, galerie i wszelkiego rodzaju kafejki, restauracje, bary.

Coś na ząb

Gastronomia to w Toruniu potęga i turysta nie ma prawa być głodny lub spragniony. Jakiejkolwiek kuchni bylibyśmy miłośnikami, znajdziemy coś dla siebie. Eleganckie restauracje sąsiadują z przytulnymi, małymi barami. Co najważniejsze – miło zaskakują niskie ceny. Podczas spaceru najwygodniej jednak posilić się piernikami. Nie wypada przecież odwiedzić tego miasta i nie skosztować pierników. Z kupnem nie będziemy mieli kłopotu – na Starówce są dwa sklepy firmowe głównego producenta słodkich specjałów. Wejść do nich i nie ulec pokusie zakupów? Niemożliwe. Czemu zresztą nie ulegać? Są pierniki w najprzeróżniejszych opakowaniach, są i na wagę. Kopernik z piernika sąsiaduje z pudłami w kształcie Krzywego Domu lub Ratusza, wypełnionymi ciastkami. Tłok, jaki tutaj panuje, to nie tylko zasługa turystów, torunianie też przepadają za piernikami.
Podjadając słodycze, możemy podziwiać perełki architektury miejskiej. Wchodzących na rynek przytłacza swoją bryłą budynek Ratusza. Wrażenie to potęguje wyrastająca z jednego z narożników czworokątna wieża zegarowa, wysoka na 40 metrów. To najstarsza część budynku, pochodząca z 1250 r. W wiosenny, ciepły dzień warto wdrapać się na nią i spojrzeć na miasto z góry. Panorama dachów pokrytych czerwoną dachówką urozmaicona jest strzelistymi, kościelnymi wieżami.

Dzwon jakich mało

Tuż obok rynku potężny gmach bazyliki (kościół Najświętszej Marii Panny), z zachowanym, surowym, gotyckim wnętrzem i mauzoleum Anny Wazówny – siostry króla Zygmunta III. Trzy nawy wysokie na 27 m przykryte są sklepieniem gwiaździstym. Na drugi z wielkich kościołów trafimy, idąc z Rynku ulicą Żeglarską. Katedra pod wezwaniem Świętych Janów pochodzi z XV w, a szczyci się m.in. jednym z większych w Polsce dzwonów, zwanym Tuba Dei. Wewnątrz możemy obejrzeć gotycką chrzcielnicę, według tradycji, miejsce chrztu Mikołaja Kopernika.
Słynna Kamienica Pod Gwiazdą, będąca dawniej własnością Filipa Buonacorsiego, zwanego Kallimachem (wychowawcy synów króla Kazimierza Jagiellończyka), mieści teraz zbiory sztuki Dalekiego Wschodu. Zachwyt budzi barokowa fasada kamienicy z wzorami roślinnymi, kwiatowymi i owocowymi, przypominającymi niektóre pierniki. Wewnątrz budynku znajdują się rzeźbione, drewniane, kręcone schody z 1697 roku.
Ze Starówki bardzo łatwo dojść nad Wisłę. Skręćmy w którąkolwiek z uliczek (choćby w Żeglarską), przejdźmy bramę i już jesteśmy na nadwiślańskim bulwarze. Kilka minut spaceru dzieli nas od pozostałości po zamku krzyżackim, z którego najlepiej zachowało się olbrzymie gdanisko.

Herbata to jest to

Jeśli poczujemy się utrudzeni zwiedzaniem, możemy zajść do herbaciarni. Czekając na jedną z kilkudziesięciu możliwych do zamówienia herbat, umilimy sobie czas czytaniem “instrukcji picia herbaty”. Napój dostaniemy w dzbankach, przykrytych wełnianymi kapturkami. Obserwując malutką klepsydrę, unikniemy zbyt słabego (za krótkiego) zaparzenia. Gdy się przesypie, możemy spokojnie nalewać herbatę do filiżanek. Obsługa jest bardzo sprawna, życzliwa i odporna na nawet najbardziej naiwne pytania. Zresztą, taka obsługa to toruńska norma.

Gościnność ponad wszystko

Gdzie tylko wstąpimy, wszędzie czeka nas uśmiech. Gościnność i serdeczność to wrodzone zalety torunian, jakże pomocne w przyjmowaniu turystów. A jeśli czas pozwoli, zaczekajmy do wieczora. Te same miejsca, które podziwialiśmy w blasku słonecznym, w świetle lamp ulicznych wyglądają wręcz bajkowo. Toruń jest wymarzonym miejscem do fotografowania. Bo czyż można nie sfotografować słynnego Krzywego Domu, wąskich uliczek tuż przy murach, spichlerzy?
Po zmroku uliczki zapełniają się spacerowiczami, ludźmi spragnionymi zabawy. Toruń jest miastem akademickim i to się czuje. Kawiarenki, restauracje i puby są przepełnione i gwarne. A w każdym lokalu inaczej. Jeden na piętrze, inny na parterze, jeszcze inny w piwnicach. Polecamy rajd po kilku, to pozwoli nam posmakować różnych klimatów – spacer ulicą Świetęgo Ducha (herbaciarnia i narożny pub “Koci ogon”) potem skręcamy w Rabiarską do “Czarnej Oberży” (pub przypominający wystrojem i klimatem lokale londyńskie). A może “Pod Aniołami” (podziemia Ratusza) lub tańce w “Baranim łbie” (ulica Podmurna) albo…
Posmakujcie miasta, posmakujcie jego pierników….

Ada Adamek

Noclegi:

Hotel Gromada (d. Zajazd Staropolski) – ul. Żeglarska 10/14,
tel. (0-56) 622-60-60 do 63
Hotel Orbis S.A. “HELIOS”
87-100 Toruń,
ul. Kraszewskiego 1/3,
tel. (0-56) 655-54-16 do 21
Hotel “WODNIK”
87-100 Toruń,
ul. Bulwar Filadelfijski 12,
tel. (0-56) 622-60-49
Motel “JAX”
87-100 Toruń, ul. Ceglana 7,
tel. (0-56) 659-06-00
Dom Wycieczkowy PTTK
87-100 Toruń, ul. Legionów 24,
tel. (0-56) 622-38-55
Szkolne Schronisko Młodzieżowe
87-100 Toruń, ul. Józefa 22/24,
tel. (0-56) 654-41-07
Schronisko Turystyczne
87-100 Toruń, ul. Chrobrego (róg Mlecznej),
tel. kom. 0-90 51-61-30
Camping nr 33 “TRAMP”
87-100 Toruń, ul. Kujawska 14,
tel. (0-56) 654-71-87


OTWARTE NIEBO

Z HELIOSEM na Cypr

Wyspa Afrodyty z każdym rokiem jest coraz popularniejsza wśród polskich turystów. W ubiegłym roku Cypr odwiedziło prawie 30 tys. Polaków, pod względem dynamiki wzrostu liczby gości Polska jest w pierwszej dziesiątce. Nic dziwnego, że Cypryjczycy zaczęli coraz poważniej traktować nasz rynek. Ich touroperatorzy oraz hotelarze coraz liczniej odwiedzają nasze imprezy targowe, organizują spotkania z przedstawicielami branży turystycznej. W ubiegłym roku zwiększyły się również możliwości podróży na Cypr. Możemy korzystać już nie tylko z usług rodzimego LOT-u, dołączyły do niego Linie Lotnicze HELIOS. Jest to pierwsza cypryjska niezależna i prywatna linia lotnicza. Powstała w 1998 r., a już po dwóch latach rozpoczęła regularne loty do kilku miast europejskich, głównie w Wielkiej Brytanii (Londyn, Manchester, Newcastle, Glasgow, Belfast, Edynburg) oraz do Włoch, Szwajcarii i Grecji. Poniżej przedstawiamy krótki wywiad z dyrektorem do spraw marketingu i sprzedaży, Andreasem Christodoulisem.
– Proszę jednym zdaniem przedstawić firmę.
– HELIOS to pierwsza prywatna linia lotnicza na Cyprze.
– Jak liczna jest flota i z jakich samolotów się składa?
– W ubiegłym roku mieliśmy jednego Boeinga 737 ze 170 miejscami, w tym roku doszły dwa Boeingi 737-800 zabierające na pokład po 189 pasażerów.
– Dlaczego zdecydowaliście się na otwarcie połączeń czarterowych między Polską i Cyprem?
– To naturalny efekt bardzo szybkiego wzrostu liczby polskich turystów przyjeżdżających na Cypr.
– Co pan sądzi o polskim rynku turystycznym?
– Posiada on wielki potencjał i tendencje do stałego rozwoju. Z zadowoleniem obserwuję, jak z roku na rok zwiększa się liczba waszych turystów.
-Jak pan ocenia pierwszy sezon czarterów z Polski?
– Odnieśliśmy niewiarygodny pod każdym względem sukces.
– Jakie są plany HELIOSA na rok 2001?
– Wystartowanie z lotami na trasie Katowice – Limassol.
– Które ze swoich ulubionych miejsc na Cyprze poleciłby pan odwiedzającym tę wyspę po raz pierwszy?
– Zdecydowanie Limassol.
– Największe, pana zadaniem, zalety wypoczynku na Cyprze?
– Wspaniała pogoda, spotkania z historią oraz wyjątkowa gościnność mieszkańców.
– Dlaczego HELIOS jest wyjątkową linią lotniczą?
– Ponieważ oferuje nowoczesne, godne zaufania samoloty Boeing 737-800 o najwyższym na rynku czarterowym komforcie, z luksusowymi miejscami siedzącymi oraz profesjonalną obsługą, połączoną z cypryjską gościnnością.
AG


Urlop z kwiatem pomarańczy

Turcja, do niedawna kojarząca się z bazarem w Stambule, staje się imperium turystycznym

Najpiękniejsze są chwile, gdy po plażowaniu idziemy na spacer wąskimi uliczkami tutejszych miast, które do granic możliwości wypełnione są sklepikami, straganami i kafejkami. Nie da się uniknąć robienia zakupów. Zresztą po co unikać?

Na zakupy

Zakupy tutaj to prawdziwa loteria, ale i przyjemność. I to dla dwóch stron: sprzedającego i kupującego. A kupić tu można wszystko. Od wyrobów ze złota, poprzez ręcznie wykonane ozdoby, malowane talerze, kobierce i dywany do bazarowego bezguścia. Orgia kolorów, wzory jak z bajki i nieodgadnione zapachy, unoszące się ze straganów z owocami. I wreszcie chwila (dość długa) zakupów. To prawdziwa poezja i nawet dla samego teatru targowania się warto tu przyjechać. Im głębiej w labirynt uliczek i dalej od głównej ulicy, tym łatwiej utargować lepszą, często wielokrotnie niższą cenę. Nikt tu na nas się nie obrazi za przebieranie w towarach, za kapryszenie, wreszcie za wyjście bez zakupów. Przecież jeśli nie teraz, to może kiedyś tu wrócimy; my albo nasi znajomi… Tutaj powiedzenie “klient – nasz pan” nabiera innego znaczenia.

Miasto duże, miasto małe

Antalya jest stolicą prowincji i miastem kontrastów architektonicznych: nowoczesne przedmieścia i stara zabudowa centralnej części, położonej bliżej portu. Kilka kilometrów od centrum znajduje się oaza zieleni – Park Narodowy Kursuniu. Chłód ocienionych alejek, bogactwo zieleni, kaskada wodospadu Kursuniu to idealne miejsce do spokojnego, nieco romantycznego spaceru z dala od gorących plaż i rozkrzyczanych uliczek.
Zupełnie inne jest Side; przytulna mieścina, choć pełna turystów. Po kilku minutach spaceru przestajemy im się dziwić – tu trzeba przyjechać. Co krok to knajpka, jedna piękniejsza, bardziej urokliwa od drugiej. Wszystkie domy toną w zieleni, sczerniałe drewno belek sąsiaduje z szarym kamieniem. Niedługa uliczka-deptak, prowadząca do maleńkiego portu, to pułapka. Nie można przejść obojętnie obok takiej ilości sklepików. I znów targowanie, i znów zewsząd życzliwość i pogoda.

Riwiera, ach riwiera

Bo taka jest turecka riwiera. Oczywiście, plaże tureckie są czyste, a woda ciepła i klarowna. I słowo “riwiera” tak zrozumiałe, gdy mówimy o luksusowym wybrzeżu Francji, tutaj też zaczyna być adekwatne – hotele na tak samo wysokim poziomie, kuchnia porównywalnie wspaniała.
Dość szybko Turcy doścignęli w hotelarstwie inne narody znad Morza Śródziemnego. Zdarzają się projektowane z hollywoodzkim rozmachem i przepychem gigantyczne molochy, są jednak i perełki architektoniczne, zbudowane ze smakiem.
Mnie najbardziej przypadły do gustu wioski hotelowe. Niska zabudowa willowa, mnóstwo zieleni, kwiatów, owoców – wszystko to przypomina autentyczną wioskę. Restauracja, dyskoteka, bary, baseny są tak wkomponowane w kształt wioski, żeby nigdzie nie panował tłok. Najwięcej obiektów tego typu znajdziemy w pobliżu najpiękniejszych plaż w Kemer i Belek. I we wszystkich świetnie karmią, bo takiego bogactwa świeżych owoców i warzyw jak tu, nie spotyka się chyba nigdzie indziej.
Gdyby nie obfitość potraw podawanych jako główne dania, można byłoby najeść się samymi pomidorami czy oliwkami. A do posiłku podawane są niebanalnego smaku wina, mocna anyżówka (raki) lub miejscowe piwo Efez. Deser to przede wszystkim chałwa.
Jeśli czas pozwoli, koniecznie trzeba udać się w dwa miejsca. Dwie godziny jazdy od wybrzeża znajduje się Bawełniana Twierdza, jak tłumaczyć można nazwę Pamukkale. Białe skały na tle zielonych wzgórz rzeczywiście wyglądają jak mury starożytnego lub raczej bajkowego zamczyska. Można brodzić po płytkiej wodzie przelewającej się przez wapienne tarasy, można pójść do basenu Kleopatry. Jak głosi legenda – jedna z tych, w które chętnie wierzymy – dwie godziny kąpieli w ciepłej wodzie (36 stopni C) odmładzają o dziesięć lat, nie dziwi więc tłok na basenie.

Niezapomniany rejs

Z portu w Myrze (miasto św. Mikołaja) w niewiele ponad godzinę dopłyniemy stateczkiem na Kekovę. Po drodze miniemy zatopione ruiny miasta Lykian i dobijemy do maleńkiego portu. Wąskimi uliczkami wioski, obrosłymi wielkimi kaktusami, można dojść na wzniesienie z resztkami zamku.
Ze szczytu rozciąga się niezwykła panorama: łąka z pozostałościami miejscowej nekropolii, porozbijanymi sarkofagami; z drugiej strony widniejące w oddali małe wysepki, u podnóża dachy wioski i port, który wydaje się jeszcze mniejszy. Gdy odpływają z niego stateczki, w wiosce zapada spokój. Nieliczni nocujący tutaj turyści zasiadają przy szklaneczce raki, wieje leciutka bryza, zamek rzuca cień na przystań, anyżówka smakuje jak nigdy, chce się tu zostać na dłużej, bo tu dopiero cieszy odpoczynek.

Zapach pomarańczy

Po powrocie z wycieczek, wieczorem, by odpocząć od jedzenia, picia, kąpieli słonecznych i wodnych, warto napić się kawy – mocnej, podawanej w malutkich, filiżaneczkach. W powietrzu unosi się zapach tysięcy ziół i kwiatów oraz pomarańczy, które są tu częstszym widokiem niż u nas jabłka.
Pomarańczowe są sady przydrożne, pomarańcze rosną dziko na pustkowiach i jako pięknie przystrzyżone na głównej ulicy Antalyi. Królują na straganach owocowych i wśród deserów w restauracjach. A wśród aromatów najintensywniejszy jest właśnie zapach kwiatu pomarańczy. Przebija się przez wszystko, budzi nas rano i usypia wieczorem. Towarzyszy podczas spaceru i kąpieli w basenie. Jest niezapomniany, a jednocześnie trudny do określenia i zdefiniowania. Jak turecka riwiera
– piękna, nie do końca odgadniona i nie do zapomnienia.

Adriana Krzysztofik

Informacje praktyczne

Orientacyjne ceny wycieczek fakultatywnych podane w USD
Jeep safari – 35
Łaźnia turecka – 25
Aquapark – 35
Pamukkale (2 dni) – 50
Rejs statkiem – 25
Wieczór turecki – 25
Rafting – 40
Kapadocja (2 dni) – 70
Perge-Aspendos-Wodospad Kursuniu – 30

Waluta
Lira turecka (TL),
1 USD = ok. 510 000 TL,
1 DM = ok. 280 000 TL
Banknoty o nominałach
od 100 000 do 5 000 000 TL

Inne ceny podane w lirach tureckich
Kolacja – ok. 4 000 000 TL
Kawa – ok. 300 000 TL
Wino – ok. 2 000 000 TL
Wynajem samochodu
– ok. 25 000 000 TL (ok. 50 USD)
Wypożyczenie leżaka
i parasola na plaży
– ok. 600 000 TL/dzień


WALIZA Z PORADAMI

Jak czytać katalogi

Lato tuż-tuż, coraz bliżej więc czas tradycyjnych urlopów. Już od kilku lat, biorąc przykład z innych nacji, Polacy zaczynają myśleć o wyborze miejsca wypoczynku kilka miesięcy przed wyjazdem. Z kolei biura podróży, biorąc pod uwagę wysiłki swoich klientów, odpowiednio wcześnie przedstawiają letnią ofertę. Jeszcze kilka lat temu wystarczyło wywiesić na przystankach skserowane czarno-białe kartki, by pojawili się klienci, złaknieni dalekich lub nieco bliższych podróży.
Konkurencja jednak robi swoje i obecnie trudno wyobrazić sobie liczącą się na rynku i liczącą się z klientami firmę nie posiadającą swego katalogu. Coraz częściej są to wydawnictwa profesjonalnie przygotowane, obszerne, kolorowe. Potencjalni klienci biur podróży z wielkim zapałem zbierają sterty katalogów i folderów (zwłaszcza podczas imprez targowych). Wydaje się, że im większy wybór, tym lepiej. Z drugiej strony, zalew drukowanego dobra może nas wprawić w zakłopotanie. Te same kraje, te same miejscowości, taki sam transport, często te same hotele – jak wybrać tę właściwą ofertę, jak czytać katalog?
Powinniśmy zwrócić uwagę na kilka najważniejszych elementów. Czytelność i przejrzystość katalogu widać na pierwszy rzut oka. Oferta pisana zrozumiałym i jednocześnie zwięzłym językiem sprawi, że szybko pojmiemy, co zawiera. Jeśli zaś odpowie na pytania, jakie sobie zadaliśmy, planując urlop – mamy do czynienia z ideałem. Informacje o kraju powinny być uzupełnione mapką, najważniejszymi informacjami dotyczącymi położenia, klimatu, tabelką temperatur wody i powietrza, danymi o świętach, zakupach, walucie, zwyczajach itp.
Informacje o konkretnej miejscowości powinny zawierać więcej szczegółów, które zachęciłyby nas do odwiedzenia właśnie tego miejsca lub utwierdziły w przekonaniu o słuszności dokonanego wcześniej wyboru. Może to być plan miasteczka, godziny otwarcia sklepów i lokali gastronomicznych, adresy najmodniejszych dyskotek, przykłady cen.
Strony poświęcone poszczególnym obiektom noclegowym są najważniejszą częścią każdego katalogu. Większość z nas to “wzrokowcy” i bardzo ważne jest pierwsze wrażenie – odpowiednio duże, ukazujące możliwie najwięcej zalet obiektu i otoczenia zdjęcia. Przy nich szczegółowy opis wyjaśniający, dlaczego tyle akurat musimy zapłacić za ewentualny wybór danego miejsca: jakie mamy do dyspozycji pokoje, o jakim standardzie, jakie restauracje, bary, dodatkowe atrakcje (również dla dzieci), wyżywienie. Ważna jest odległość hotelu nie tylko od plaży, ale i od ulicy (hałas) oraz centrum handlowego; dowiedzmy się też, czy nasz hotel ma własną plażę, czy korzystać będziemy z ogólnej (jak do niej dojść).
O rzetelności wydawcy katalogu świadczy zazwyczaj podany adres, telefon i często nazwisko właściciela lub dyrektora hotelu. Wczasy w apartamentach i bungalowach nie obejmują na ogół wyżywienia. Wybierając pobyt w hotelu, warto zapytać o ceny w restauracjach poza hotelem – może opłaci się wybrać wariant z jednym posiłkiem.
Miłym i coraz częściej praktykowanym zwyczajem jest umieszczanie, obok oficjalnego opisu, rekomendacji danego hotelu lub kilku zdań własnej oceny. Sprawia to zazwyczaj wrażenie, że obiekt jest dobrze znany organizatorom.
Katalogi warto czytać uważnie. Zwłaszcza fragmenty mówiące o pieniądzach – wszelkiego rodzaju dopłatach (często dodatkowych, nie uwzględnionych w cenniku), ale i o zniżkach. W cenę imprezy wliczone są na ogół transport, wyżywienie, noclegi i ubezpieczenie.
Dowiedzmy się, ile nas będą kosztować inne przyjemności: parasole, leżaki, wycieczki fakultatywne, napoje do posiłków. Warto wczytać się w warunki zameldowania (przede wszystkim w kwaterach prywatnych i apartamentach) oraz wyżywienia.
W razie najmniejszych wątpliwości pytajmy w biurze lub spróbujmy gdzie indziej. Po co ryzykować nieudany urlop z powodu niechlujnie wydanego folderu lub ukrytych w nim kruczków i haczyków? Niech biura starają się o nas – katalog jest jednym z dowodów ich profesjonalizmu i szacunku dla klienta.

Marek Grzelecki

Przebiśnieg 2001

Do 30 maja można jeszcze nadsyłać zgłoszenia do tegorocznych nagród konkursu “Przebiśnieg”, organizowanego przez Polską Organizację Turystyczną. Będą one przyznane w następujących kategoriach: najlepszy touroperator krajowy, organizujący turystykę krajową; najlepszy touroperator krajowy, organizujący turystykę przyjazdową; najlepszy produkt turystyczny; najlepiej wspierający rozwój turystyki w Polsce. Regulamin oraz formularze zgłoszeniowe są dostępne na stronie internetowej: www.pot.gov.pl.
Karta Kopenhaska
Copenhagen Card (Karta Kopenhaska) uprawnia do bezpłatnego wstępu do ponad 60 muzeów i innych atrakcyjnych miejsc (m.in. parku Tivoli) oraz korzystania z autobusów i pociągów w granicach stolicy i okolicach, tzn. w Północnej Zelandii, Roskilde, Koge i po szwedzkiej stronie cieśniny Sund. Jest ważna 24, 48 lub 72 godziny i kosztuje odpowiednio 155, 255 lub 320 koron duńskich (dzieci w wieku 5-11 lat płacą 50%). Kupić ją można w punktach infromacji turystycznej, na dworcach, lotnisku, w niektórych hotelach. O szczegółach można dowiedzieć się na stronie internetowej: www.woco.dk.

AG

All inclusive – taki zwrot oznacza, że w cenie, którą zapłacimy, jest wszystko: od dodatkowych posiłków i napojów do usług hotelowych i zabaw.
Family, Family special – te zwroty oznaczają oferty skierowane dla rodzin z dziećmi (najczęściej też zniżki).
Zniżki dla dzieci: w wielu hotelach dzieci do lat 6 mają zapewniony bezpłatny pobyt, starsze, do lat 12 lub w niektórych miejscach nawet do 16, płacą 50% ceny.


JEST POMYSŁ

A może spływ Bzurą?

Sochaczew najczęściej kojarzy się z miasteczkiem niezbyt atrakcyjnym turystycznie. Choć leży blisko stolicy, powody do jego odwiedzenia można było znaleźć najwyżej dwa: Muzeum Kolejki Wąskotorowej i Muzeum Bitwy nad Bzurą. Ostatnimi laty bardziej zasłynął Sochaczew blokadami trasy przelotowej (protest mieszkańców przeciw tranzytowi tirów) niż swoimi atrakcjami turystycznymi.
Przed dwoma laty coś zaczęło się zmieniać. Jednak stare pomysły okazują się często najlepsze. Komuś przypomniało się, że na przepływającej przez miasto Bzurze była kiedyś przystań, że pływano po rzece kajakami i że można by spróbować ożywić tradycje kajakowe.
Entuzjaści z Sochaczewskiej Inicjatywy Rozwoju Regionalnego “zakręcili się” wokół pomysłu, skrzyknęli mniej i bardziej zaawansowanych kajakarzy i urządzili spływ. Już dwukrotnie. Zawsze około 24 czerwca kilkadziesiąt kajaków, canoe i łódek płynie, pokonując spory odcinek rzeki. W zeszłym roku spływ trwał dwa dni, z ogniskiem, pieczeniem kiełbasek, śpiewami na zakończenie pierwszego dnia. Bzura z każdym rokiem staje się czystsza. Jest łatwa dla początkujących, ale bardzo ciekawa. Płynie dość leniwie, niekiedy tylko przyspieszając, często zakręca. Otoczenie Bzury zmienia się co kilkaset metrów: płaskie łąki ustępują wysokim, piaszczystym brzegom, które za kolejnym zakrętem zastępowane są urwiskami z potężnymi drzewami, chylącymi ku wodzie swe konary.
Gdyby udało się przedłużyć trasę spływu aż do ostatniej stacji kolejki wąskotorowej, można będzie po skończonej imprezie odwozić spływowiczów pociągiem do Sochaczewa. Nieoczekiwanie mieszkańcy stolicy mogą mieć “pod samym nosem” kajakowy “poligon”. Nie trzeba jechać kilka godzin nad Krutyń, Brdę czy Drwęcę. Nie trzeba poświęcać na spływ tygodnia czy dwóch. Wystarczy weekend i dobre chęci.
W Sochaczewie zaczęła się moda na kajakowanie, ludzie kupują sprzęt, umawiają się na spływy innymi rzekami. Powstały plany zbudowania pomostu i otwarcia wypożyczalni sprzętu. Jeśli wszystkie plany się powiodą, nie tylko warszawiacy zyskają tani sposób aktywnego spędzania weekendów.

AG


CIEKAWOSTKI

Koci Monastyr

Jak głosi legenda, w czasach świętej Heleny, matki Konstantyna, Cypr opanowały tysiące żmij. Według poety Georgiosa Seferisa, “Umierali ludzie, ale rodziły się żmije”. Opiekująca się wyspą św. Helena (tutaj przewiozła z Jerozolimy relikwie Świętego Krzyża, tutaj kazała zbudować Monastyr Stavrovouni), sprowadziła na wyspę tysiące kotów. Wysadzono je na brzeg najbardziej wysuniętego na południe półwyspu, który nosi teraz nazwę Kociego Przylądka (Kapo Gata).
Koty rozpoczęły walkę ze żmijami i w końcu prawie wszystkie wytępiły. By zaopiekować się dzielnymi zwierzętami, zwłaszcza rannymi, zbudowano monastyr, w którym zakonnicy pomagali kotom. Miejsce to nosi teraz nazwę Kociego Monastyru lub Monastyru św. Mikołaja od Kotów. Odrestaurowany w XVIII wieku, został później opuszczony przez zakonników.
Dzisiaj mieszka w nim tylko kilka zakonnic, które większość czasu poświęcają doglądaniu setek kotów, żyjących w przyklasztornym ogrodzie i wałęsających się po krużgankach. Już kilometr przed monastyrem stoją tablice z wypisaną w kilku językach prośbą, by nie przywozić bezpańskich kotów do klasztoru. Kilkaset metrów dalej znajduje się mała działka, na której młodzi ludzie również opiekują się niezliczonymi kotami. Nie stoi tutaj żaden klasztor, a jedynie sklecona z desek buda.

AG


Kolumny przygotował: Adam Gąsior

Wydanie:

Kategorie: Przegląd poleca

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy