Przemalowani na turkusowo

Przemalowani na turkusowo

Wiele wskazuje, że Sebastian Kurz, najmłodszy w Europie szef MSZ, zostanie najmłodszym kanclerzem Austrii

Korespondencja z Wiednia

Na partyjnej mapie Austrii pojawił się nowy kolor. Nieużywany dotąd w austriackiej polityce turkus zastąpił czerń partii ludowej, ÖVP. Sprawił to jej nowy przywódca, najmłodszy w historii szef partii, 31-letni Sebastian Kurz, wybrany po majowej rezygnacji przedstawiciela tradycyjnej starszyzny, Reinholda Mitterlehnera. Przemalowanie nie oznacza nagłego zniknięcia ludowych chrześcijan, to nowy kostium, nowa fasada. Sebastian Odnowiciel, przyzwyczajony do tego, że wciąż bywa najmłodszy, choć obecnie jest jednym z członków o najdłuższym stażu partyjnym i twardym politykiem, usiłuje zerwać z tradycyjnym wizerunkiem ÖVP, partnera wielkiej koalicji z SPÖ, współrządzącej Austrią od 2007 r. po niezbyt dobrym dla kraju aliansie czarnych z niebieskimi (wówczas FPÖ Jörga Haidera). Przywódca turkusowych (czarnych) prezentuje się teraz jako alternatywa, nie jako oczywisty partner czarno-czerwonej lub czerwono-czarnej koalicji. Swojemu ugrupowaniu odebrał jeszcze jedno – nazwę partii na listach wyborczych. Zamiast dobrze znanej ÖVP na kartach do głosowania będzie: Lista Sebastiana Kurza – Nowa Partia Ludowa.

Na krajowej liście Kurza w wyborach do parlamentu nie ma prominentnych działaczy partyjnych, jest natomiast eklektyczna kolekcja nazwisk z najróżniejszych środowisk – 100 ekspertów, coś na kształt listy celebrytów. Dotąd to Zieloni i SPÖ mieli na swoich listach najwięcej kobiet, aktualnie w liście krajowej turkusowych kobiety mają 50-procentowy udział (wymaga się co najmniej 40% jednej płci). Zgodnie z ogólną praktyką są umieszczane „na zakładkę” z kandydatami męskimi. Listę rozpoczyna oczywiście Sebastian Kurz. Jego ruch wspiera m.in. konserwatywny biznesmen, słynny dawniej Niki Lauda.

Z polskich akcentów: na miejscu 89. znajduje się Jan Ledóchowski, 34-letni prawnik o polskich korzeniach. Ojciec trojga dzieci, dla którego najważniejsze są rodzina i świat oparty na chrześcijańskich wartościach. Prezentując się na wyborczym profilu, dziękuje św. Urszuli Ledóchowskiej za niespodziewane wsparcie z nieba i udział w spocie (domyślam się, że jako obrazek na ścianie, bo innej obecności nie dostrzegłam).

Złośliwi po przedwyborczym spotkaniu turkusowych w wiedeńskiej Stadthalle pytali, czy to był zjazd fanów Harry’ego Pottera albo bal przebierańców. Bajkowe turkusowe kostiumy, od podkolanówek aż po taśmy kapeluszy specjalnie powołanej orkiestry Neue Volkspartei, inscenizacja, lampki zapalone w zaciemnionej hali, podobne gwiazdom na niebie, jak zachwycony napisał jeden z 10 tys. uczestników. To mogło robić wrażenie albo wzbudzać uśmiech politowania.

Kolor daje nową fasadę, ale nie da się uniknąć ani starych towarzyszy partyjnych na listach regionalnych, ani tradycyjnej dla czarnych scenografii. Kiedy Kurz pojawił się w zamożnej, mieszczańskiej 13. dzielnicy Wiednia, Hietzing, powitała go orkiestra dęta, panie wystąpiły w dirndlach, panowie w skórzanych portkach, był również ksiądz błogosławiący zebranych ze sceny. Wino w Austrii jest wszechobecnym towarzyszem publicznych spotkań. Kurz i jego ruch doczekali się także własnego wina, Türkiser Veltliner, stworzonego przez młodego winiarza z Burgenlandu.

Popularność nie do przebicia

W wyborach do austriackiego parlamentu startuje w landach 16 partii, w tym dość oryginalne, np. partia mężczyzn. Listy krajowe zarejestrowało 10 partii, m.in. liberalna, bezdomnych, komunistyczna. Jedno z pytań kierowanych do wszystkich zarejestrowanych partii przez ceniony portal z informacjami wyborczymi Wahlkabine.at brzmiało: „Czy szczepienia przeciwko chorobom dziecięcym powinny być obowiązkowe?”. Większość ugrupowań odpowiedziała, że nie. Niemal wszystkie są jednak za edukacją i dobrą informacją w tej kwestii. Kurz jednak opowiada się za ograniczeniem dostępu do studiów, głównie dla obcokrajowców, i częściowymi opłatami za niektóre kierunki. Jeśli chodzi o inne sprawy społeczne, turkusowi nie są zainteresowani wspieraniem przez państwo zabiegów aborcji, wpisaniem trzeciej płci do dokumentów, małżeństwami dla wszystkich czy miesiącem gwarantowanego przez państwo urlopu „tacierzyńskiego” dla samozatrudnionych. ÖVP chce, żeby wszelkie spadki były nieopodatkowane, natomiast SPÖ, żeby podatek płacić od spadku o wartości powyżej 1 mln euro. Dotyczyć to może 2-3% społeczeństwa, głównie wyborców ÖVP. Najbardziej nośnym i gorącym tematem są wciąż migranci, uchodźcy i koszty z nimi związane, ubożenie społeczeństwa, stan Unii Europejskiej oraz opieka nad seniorami. To Kurz skutecznie zadbał o zamknięcie uchodźczego szlaku bałkańskiego, teraz stara się o zamknięcie drogi z Afryki przez Morze Śródziemne do Europy. Prowadzi twardą politykę wobec Turcji, nie chce jej w Unii, a to podoba się wielu Austriakom.

Co roku pod koniec lata w Alpbach w Tyrolu odbywa się Forum Europejskie. Austriacka scena polityczna spotyka się na nim z przedstawicielami biznesu. Tym razem nie słychać było zachęt, by za wszelką cenę działać wspólnie. Czuje się potrzebę zmian, zmęczenie Wielką Koalicją (chociaż wielka to już raczej pojęcie historyczne) czerwonych i czarnych. Christian Kern, kanclerz i szef SPÖ, nie dogoni popularnością turkusowego kandydata, choć jeszcze dwa lata temu jako szef kolei państwowych był bohaterem narodowym, organizującym i przyjmującym uchodźców koleją właśnie. Tę potrzebę zmian pokazuje także długotrwała, ogromna popularność przywódcy wolnościowców z FPÖ Hansa-Christiana Strachego, przyjaciela niemieckiej AfD i Marine Le Pen. I nie szkodzi, że radykalno-prawicowi populiści z FPÖ mają na koncie wiele zachowań naruszających prawo, antysemickich i rasistowskich wypowiedzi. Kurz i Strache są aktualnie najpopularniejszymi politykami. FPÖ już ogłasza w mediach nazwiska swoich przyszłych ministrów, pewna obecności w jakiejś koalicji. Ministrem spraw zagranicznych miałby zostać niedoszły prezydent Austrii Norbert Hofer. Członek burszenszaftu, młodego stowarzyszenia studentów Marko-Germania zu Pinkafeld, które zgodnie ze swoim dokumentem założycielskim (1994 r.!) nie uznaje istnienia narodu austriackiego.

Strzał w stopę socjaldemokratów

Za kampanię wyborczą socjaldemokratów (SPÖ) odpowiada ceniona na rynku agencja reklamowa GGK MullenLowe. Jednym z jej pomysłów była akcja przeciwko sieci Starbucks, która nie płaci podatków w Austrii. Filmiki kręcone komórkami przez młodych socjaldemokratów i umieszczane w internecie miały wywierać presję na firmę, by wreszcie zaczęła tu podatki płacić. Nawiązuje to do motywu przemówień kanclerza Kerna: „Amerykańska sieć nie płaci podatków w przeciwieństwie do każdej budki z kiełbaskami”. Pomysłodawcą akcji miał być Tal Silberstein, izraelski doradca polityczny, pracujący do sierpnia na rzecz SPÖ. Kolejny jego koncept nie był już taki niewinny – kampania negatywna w sieci wobec Sebastiana Kurza. Ponieważ jednak Austriacy odrzucają brudne, agresywne kampanie i nie kierują się nimi w wyborach, filmy, kolaże czy grafiki, pełne treści antysemickich, oczerniających i podżegających do nienawiści, dostępne były na niekojarzonych z SPÖ stronach Facebooka: Die Wahrheit über Sebastian Kurz (Prawda o Sebastianie Kurzu) oraz na pierwszy rzut oka pozytywnej Wir für Sebastian Kurz (My za Sebastianem Kurzem). Insynuowano, że Kurz chce ciąć emerytury, wydatki na służbę zdrowia i edukację. Prezentowano go jako marionetkę w rękach starszego kolegi, byłego kanclerza, albo jako Pinokia; był baronem Münchhausenem na kuli armatniej albo sprzymierzeńcem islamu, dającym przywileje obcokrajowcom. Zdarzały się dowcipne, zręczne kompilacje, czasem quizy, powielane na innych stronach. Chodziło o skierowanie bardziej radykalnych wyborców ku SPÖ i zniechęcenie tych mniej zdecydowanych.

Pierwszymi podejrzanymi o brudną kampanię byli właśnie niebiescy. Okazało się jednak, że to sprawka SPÖ. Wynajęty Silberstein miał odpowiadać za oficjalną kampanię partii, ale i za tę brudną. ÖVP żądała usunięcia strony Wir für… – która zgodnie z celem Silbersteina wywołała wiele kontrowersji. Były już sekretarz krajowy SPÖ Georg Niedermühlbichler najpierw oburzał się na oskarżenia pod adresem swojej partii: „To szczyt, że ÖVP wyprawia taką hucpę, by nas czynić odpowiedzialnymi za tę stronę. To brudna kampania”, ale teraz zapłacił za to stanowiskiem. Kanclerz Christian Kern na wiecu w Górnej Styrii przyznał: „To było nie tylko niemoralne, ale także niewiarygodnie głupie”.

Sam Tal Silberstein, aresztowany w sierpniu w Izraelu z poważniejszych przyczyn, zapewnia, że obecny kanclerz nic nie wiedział o fałszywych stronach Sebastiana Kurza. Izraelczyk przyznaje, że sam częściowo płacił za pracę przy nich. SPÖ podjęła w końcu własne śledztwo, w którym okazało się, że po aresztowaniu Silbersteina w połowie sierpnia fejkowe strony przejęli współpracownicy SPÖ, bez wiedzy kierownictwa, potem włączyły się osoby związane z ÖVP i Neos, nawet postać z list wyborczych. Były sekretarz krajowy SPÖ Christoph Matznetter próbuje to wyjaśnić. Natomiast burmistrz Wiednia z SPÖ (nieprzerwanie od 1994 r.) Michael Häupl, bardzo niezadowolony z takiego „babrania się” partii, mówi, że Austriacy mają rozstrzygać nie o tym, kto stoi za „głupimi stronami”, ale o przyszłości kraju. Skandal z fałszywymi stronami Kurza może być jednak ważniejszy niż rzetelna dyskusja programowa. A tych jest tak wiele w telewizjach, że przechodzących ze studia do studia polityków nazwano już „telewizyjnymi nomadami”. Coraz trudniej im też wykrzesać świeżość.

Popularny komentator polityczny Thomas Hofer sięga do przykładu biblijnego: „Powrót SPÖ po tej kampanii wyborczej byłby największym wskrzeszeniem od czasu Łazarza”.

Barwy koalicji

Türkis (turkus) to także sieć knajpek z orientalnym jedzeniem w Wiedniu. Logo jest oczywiście turkusowe, jak barwy ruchu Sebastiana Kurza, choć klientela nieco inna niż jego wyborcy. Chociaż? Kurz potrafi rozmawiać, wychował się w Meidlingu, 12., multikulturowej dzielnicy Wiednia. Turkusowa dekoracja udała się Sebastianowi Kurzowi, podkreśla odnowienie, odświeżenie partii, ale co dalej, kiedy makijaż zejdzie? Zdobył zaufanie żądnych zmian Austriaków, zwłaszcza młodych. ÖVP wyskoczyła naprzód. Niestety, turkusowi retoryką dotyczącą migrantów, islamu i chrześcijańskich wartości zbliżyli się do populistycznej, antyimigranckiej FPÖ Strachego, odbierając jej nieco poparcia. Te dwie partie są najpopularniejsze wśród młodych wyborców.

Po wyborach parlamentarnych w Austrii 15 października może powstać czarno (turkusowo)-niebieska koalicja ÖVP-FPÖ, tak jak 18 lat wcześniej. Ale może powstać coś do niedawna niewyobrażalnego dla wyborcy socjaldemokracji: koalicja czerwono-niebieska, SPÖ-FPÖ. Bo niebiescy już przestępują próg „salonów”, co dla wielu Austriaków jest trudne do przyjęcia. Dzięki skandalowi z fałszywymi stronami internetowymi Sebastiana Kurza małe partie mają szansę odebrać głosy socjaldemokratom i przekroczyć czteroprocentowy próg wyborczy. To Neos (różowi), Zieloni i Peter Pilz, były Zielony. Badania z 30 września (Spectra) dają ÖVP 33%, FPÖ 27%, SPÖ zaledwie 22% i 6% Zielonym. Byłoby bardzo źle bez Zielonych, różowych, a także komunistów. To oni dbają o transparentność polityki, o prawa mniejszości i ekologię na co dzień, a komuniści – o prawdziwie odrzuconych i ubogich. Nie ma wątpliwości, bez względu na firmę badającą opinię, że to dawni czarni, dziś turkusowi, wygrają. Wobec tego na czele rządu Austrii, choć nie wiadomo w jakiej konfiruracji kolorystycznej, stanie przemalowany na turkusowo Sebastian Kurz. Oby Austria zbytnio się nie zniebieszczyła. Tak już raz było, na początku XXI w., a straty moralne i afery finansowe odrabia do dzisiaj.

Wydanie: 2017, 41/2017

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy