Przepis na idealnego pianistę

Przepis na idealnego pianistę

Jurorzy konkursu chopinowskiego premiują artystów, którzy pokazują Chopina w nietypowym świetle

Ktoś, kto wygra konkurs chopinowski, nigdy nie zejdzie z podium, bo w tej muzyce można pokazać najwyższe mistrzostwo. Być może nasz kompozytor stworzył wzorzec idealnego pianisty, jego utwory są różnorodne, jedne łatwiejsze, drugie bardzo trudne, jedne wesołe, inne smutne czy wręcz zwiastujące tragedię. Na konkursie trzeba się wykazać pamięciową znajomością ogromnej ilości muzyki, ok. 3-4 godzin nieprzerwanego grania, ale nie wystarczy to wszystko bezbłędnie wykonać. Trzeba znać styl romantyczny, który też ma swoje odmiany, trzeba wreszcie na nowo odczuć Chopina, wyobrazić sobie, co chciał w muzyce przekazać, a on nie był prostakiem czy niedojdą, nie był histerykiem ani arogantem, ale inteligentnym człowiekiem, wyrafinowanym i – jak powiedziałaby nasza noblistka Olga Tokarczuk – był czułym narratorem, który do wyrażania uczuć używał języka muzyki fortepianowej. Opowiadał o życiu, o Polsce, o sobie. Jeden z byłych jurorów konkursu, prof. Andrzej Jasiński, twierdzi, że jego mazurki, krótkie utwory, które komponował przez całe życie, były rodzajem dziennika, czy pamiętnika, w którym zamiast słów posługiwał się nutami. Z kolei etiudy nie są tylko wprawkami służącymi do wyćwiczenia palców, ale pełnowartościowymi artystycznie miniaturami, w których też trzeba zawrzeć jakiś obraz.

W XVIII Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym zmieniło się podejście do sztuki pianistycznej. Juror konkursu Wojciech Świtała twierdzi, że teraz więcej wolno niż np. 40 lat temu. Starsi melomani pamiętają, jak na konkursie w 1980 r. jednego z faworytów, Ivo Pogorelicia, nie dopuszczono do finału i pozbawiono szans na zdobycie nagrody. Gdyby Pogorelić wystąpił na XVIII konkursie, nikt by mu takiej krzywdy nie uczynił. Przeciwnie, teraz jurorzy poszukują oryginałów, artystów pokazujących Chopina w nietypowym świetle, proponujących różne ciekawostki albo wypatrują rewolucjonistów. Wręcz nie dopuszcza się do finału pianistów klasycznie poprawnych, którzy w swoich wykonaniach dają 100% Chopinowskiego stylu. Tak też zdarzyło się obecnie. Po III etapie odpadł wybitny Rosjanin Nikolay Khozyainov, który aby móc czytać listy Chopina w oryginale, nauczył się języka polskiego, odpadł też polski faworyt Szymon Nehring, który przez wielu był typowany do pierwszej nagrody, bo wziął udział w konkursie już po raz drugi i szedł do przodu w znakomitym stylu.

Wydaje się, że publiczność przychodząca tłumnie na przesłuchania konkursowe już się pogodziła z myślą, że ogromną i w sumie przeważającą liczbę uczestników stanowią pianiści z Azji. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu wydawało się, że Azjaci tylko naśladują dobrze grających laureatów europejskich. Teraz mamy niekiedy obawy, że choć np. Polakom dobrze wychodzą rodzime formy taneczne, jak mazurki, kujawiaki, oberki czy polonezy, które się pojawiają często w utworach Chopina, to pianiści z Azji coraz lepiej sobie z tymi rytmami radzą, a nawet niekiedy są lepsi od nas.

Publiczność wykazywała się dużym entuzjazmem dla wszystkich wykonawców, ale sympatię wobec wybranych kandydatów wyczuwało się po zgotowanej owacji na koniec występu. Wielka wrzawa towarzyszyła występom Hiszpana Garcii Garcii i Włoszki Armellini, ale prawdziwy stadionowy ryk odezwał się po Koncercie fortepianowym e-moll w wykonaniu Bruce’a Liu. Natomiast znakomita interpretacja młodziutkiej Rosjanki Evy Gevorgyan nie została przyjęta tak owacyjnie. Tej pianistce nie przyznano też żadnej nagrody.

Od typowania zwycięzcy jest jednak międzynarodowe jury, w którym przewagę mają Polacy. Przydzielono aż osiem nagród na 12 kandydatów. Aby tak się stało, nagrodą II i IV podzieliło się dwóch pianistów. Znalazły się też pieniądze na V i VI nagrodę. Polak Jakub Kuszlik zajął IV miejsce ex aequo, przyznano mu ponadto specjalną nagrodę za wykonanie mazurków. Zwyciężył Bruce (Xiaoyu) Liu, Kanadyjczyk z chińskimi korzeniami. Miał on tę przewagę nad innymi kandydatami, że łączył w sobie przeciwstawne cechy, śmiałość i odwagę w proponowaniu własnej interpretacji oraz szacunek dla chopinowskiej tradycji. Ta śmiałość wyrażała się także w jego imieniu i nazwisku, kojarzonym z mistrzem walki karate Brucem Lee.

Czy jest jakiś związek między Brucem Lee a konkursem chopinowskim? – zapytał dziennikarz Polskiego Radia. Zwycięzca stwierdził, że to raczej żart, ale niektórzy uważają, że jest pewne podobieństwo w przekazywaniu energii i dużej ruchliwości, co być może łączy go ze słynnym imiennikiem.

Po ogłoszeniu wyników Bruce Liu powiedział: „Jeśli masz pasję do czegoś, po prostu to rób. Nie patrz na innych, na to, co mówią i myślą. Podążaj za tym, co uważasz za dobre dla siebie. Na swojej drodze zawsze napotkasz porażki, problemy i negatywne osoby. W takich momentach musisz podążać dalej i nie poddawać się”.

Konkurs ma też wymiar materialny. Nagroda dla zwycięzcy w 2021 r. to łącznie ponad 220 tys. zł. Wliczają się w nią: 40 tys. euro (ok. 183 tys. zł) od prezydenta RP oraz 500 tys. jenów (ok. 17 tys. zł) przekazane dla najlepszego przez prezydenta japońskiego miasta Hamamatsu.

Fot. PAP

Wydanie: 2021, 44/2021

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy