„Przestępcza grupa na szczytach”?

Licznik prezydencki

Do końca kadencji „Prezydenta Swojego Brata” zostało 865 dni.

Przeczytałem internetową, pełną wersję rozmowy Janiny Paradowskiej z Markiem Dochnalem. Dochnal jest podejrzanym o przestępstwa i to nakazuje, by do tego, co mówi, podchodzić ostrożnie. Ale z faktu bycia podejrzanym nie wynika, że kłamstwem jest wszystko, co mówi. Potencjalnie to, podobnie jak prokurator Kaczmarek, niezmiernie cenny świadek skrytych przed opinią publiczną wydarzeń w gabinetach i kuluarach władzy oraz w kręgach prokuratury, służb, a nawet sędziów. Wydarzeń, które, jeśli zostaną potwierdzone, pokażą, a właściwie ujawnią pełniej, bo sporo się ujawniło bez Dochnala, skalę szaleństw i łamania prawa, których dopuszczano się przy budowie IV RP, pozostającej nadal celem PiS. Właśnie dlatego, że chęć budowania nam kolejnego najlepszego z możliwych ustroju nie wygasła u budowniczych, to wszystkie skryte pozostałości po dotychczasowej fazie budownictwa powinny być z najwyższą skrupulatnością odsłonięte przed opinią publiczną, by było jasne, czym chciano i chce się nas uszczęśliwić.
Czy jednak Dochnal w tym, co mówi, jest wiarygodny? To kwestia indywidualnej oceny. Dla mnie jest wiarygodny, co nie znaczy, że każde jego słowo lub stwierdzenie to kryształ prawdy. Jest wiarygodny tak jak minister Kaczmarek czy były szef policji Kornatowski, czy – świadek z ostatniej chwili – mecenas Leszek Piotrowski, mówiący spokojnie i bardzo rzeczowo o istnieniu na szczytach władzy IV RP „zorganizowanej grupy przestępczej”. Zdecydował się na obywatelskie nieposłuszeństwo i złamanie prawa. Postawił zarzut bardzo ciężki. Nie potrafiła rozbić go Monika Olejnik, choć słusznie starała się, jak mogła. W rezultacie wzmocniła wiarygodność Piotrowskiego. Ci ludzie z różnych światów, będący w różnej sytuacji, rysują identyczny, ponury, groźny świat władzy opętanej obsesjami i posłusznych urzędników, niestety także czasami sędziów, wypełniających jej najbardziej wątpliwe polecenia.
Mówiąc dokładniej, oni tego świata nie rysują, lecz do szczegółów już znanych, jak ustawianie prokuratorów czy kreowanie łapówkarzy, by ich złapać, dodają wiele nowych, nieznanych, które z poprzednimi zazębiają się jak puzzle jednolitego obrazu. Natomiast kontury obrazu narysowali w licznych wypowiedziach najważniejsi prominenci IV RP. O tym, że ona będzie tak wyglądała, jak rysuje się coraz wyraziściej, wiadome było, jak tylko Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła wyniki głosowań; prezydenckiego i parlamentarnego w roku 2005. Myślę, że mógłbym startować w konkursie na pierwszą gęś kapitolińską anno domini 2005 ostrzegającą przed tym, że idą Hunowie, bo w październiku 2005 r. pisałem, że grozi nam demokracja z bezpieką w środku czy państwo powszechnej podejrzliwości i domniemania winy. Właśnie dlatego, że fakty opisywane dziś przez owych świadków były zawarte w wizji IV RP głoszonej przez jej piewców, że były łatwe do przewidzenia, że komponują się ze znanymi wcześniej, właśnie dlatego ci świadkowie są dla mnie wiarygodni.
U podstaw tych wszystkich wydarzeń, które opisali, a także znanych wcześniej leży wspólna przyczyna, koncepcja tak zwanego UKŁADU, narodzona w głowach braci Kaczyńskich, jako wytrych otwierający drzwi do wszystkich tajemnic, od tajemnicy ich osobistych porażek poczynając. Bo też cokolwiek zaczynali, sami niszczyli, więc teoria układu prześladującego ich, a przy okazji Polskę była jak znalazł. Dwa lata ich rządów to lata zmarnowane w pogoni za układem tkwiącym w ich głowach, a nie w rzeczywistości, z aktem szczytowym w postaci śmierci Barbary Blidy, kiedy z ust Jarosława Kaczyńskiego paść miały słowa, że wyjście przez nią na lewicę wystarczy za wszystko.
Moim zdaniem, mecenas Piotrowski ma podstawy, by mówić, że w latach 2005-2008 działała na szczytach władzy zorganizowana grupa przestępcza. Nie wiadomo, czy zajmie się nią wymiar sprawiedliwości i pod takim zarzutem. Nie ulega natomiast wątpliwości, że jak najpełniejsze odkrycie wszystkich ciemnych zakamarków IV RP i wszystkich podejrzanych działań jej eksponentów jest niezbędne, nie wolno tego podmieść pod dywan, a słowa mecenasa Piotrowskiego wskazują na istnienie takich intencji. Rozliczenie praworządności rządów PiS to jedno z najważniejszych zadań także obecnej władzy. Bez pomiatania, ale i bez podmiatania!
5 marca 2008 r.

Wydanie: 11/2008, 2008

Kategorie: Blog

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy