Przewagi 4 czerwca

Przewagi 4 czerwca

Ze sterty papierów kiedyś zapisanych, a przechowywanych chyba tylko po to, aby mieć cokolwiek do wyrzucenia przed następnym malowaniem, wypadła mi właśnie gęsto zapisana kartka, dzięki której wiem, co robiłem pod koniec maja 2008 r. Dokument nie miał daty, ale już po pierwszym zdaniu wszystko stało się jasne. „W przyszłym roku – przepowiadała moja historyczna notatka – mija 20. rocznica wyborów 4 czerwca 1989 r., wydarzenia wyznaczającego historyczny początek III RP”. Chyba pierwszy raz w życiu cytuję sam siebie, a ze względów zdrowotnych nie powinienem się nadmiernie wzruszać, więc pozwolisz Czytelniku, że resztę streszczę po dzisiejszemu, bez żadnego trybu. Chodziło mi o to, aby Sejm ustanowił 4 czerwca świętem państwowym, Dniem Wolności.

Uzasadnienie tej propozycji zamknąłem w siedmiu punktach, sprowadzających się do jednego – że w polskim kalendarzu jest to data bezkonkurencyjna; święto, które może się obejść bez defilady, wieńców, pokazów musztry, bez trumien i nawalanki pod różnymi pomnikami, więc może być obchodzone nietypowo. Z mnóstwem ludzi wypełniających place i ulice, słuchających muzyki i tańczących, zalegających w ogródkach kawiarnianych, okupujących bary, barki i stragany ze smacznymi wyrobami rzemiosła, bezprocentowymi i z obniżonymi procentami i cenami.

Mam zapisane na tej historycznej karteczce nazwisko Górecki. Nasz znakomity kompozytor Mikołaj Górecki cieszył się jeszcze dobrym zdrowiem i był u szczytu popularności. Sugerowałem zamówienie okolicznościowego utworu, który zostałby z Polakami na zawsze, a kolejnym prezydentom dawał okazję do pokazywania się publiczności w Filharmonii Narodowej raz w roku.

Szczęśliwie dla Polski ułożył się kontekst światowych wydarzeń 4 czerwca. Nikt z zagranicznych gości pożądanych na obchodach naszego Dnia Wolności nie znajdzie dobrego powodu u siebie, żeby nie przyjechać. Przeciwnie, jest co najmniej kilku mężów stanu (dyplomatycznie nie wymieniłem nazwisk), którzy z największą chęcią 4 czerwca uciekną na chwilę z własnego kraju. Zajęcie przez nas tej daty w kalendarzu świąt państwowych – dowodziłem – ustawi Polskę przed Niemcami w historii. Przypieczętuje nasze pierwszeństwo w demontażu żelaznej kurtyny w Europie i stworzeniu klimatu do obalenia muru berlińskiego.

Przypominam sobie teraz, jak zachwycony chodziłem z tym papierkiem do różnych ludzi, nawet gabinetowych osobistości odgrodzonych od świata sekretariatami i przepustkami. Szukałem choćby jednego ważnego gościa, który by powiedział: tak! Bierzemy to. Nikt mnie szczęśliwie nie spuścił ze schodów, za to wszyscy mi radzili, żebym najpierw poszedł do kogoś innego. I nawet prosili, żebym nie zapomniał dokumentu, z którym przyszedłem.

Żal, że tyle lat każe się Polakom czekać na pierwsze radosne święto narodowe. Lepsza jest pamiątka dnia osobiście przeżytego niż wygrzebanego z jakiegoś cmentarzyska wojny. Rozumniej jest czcić dzień narodowej rozwagi niż akty bohaterskiej ofiary i męczeństwa.

W wyniku wyborów 4 czerwca 1989 r. wcale nie zwycięzcy (Solidarność) przejęli władzę w Polsce. Większością w Sejmie kontraktowym pozostali zwyciężeni (PZPR), którzy jednak umieli tak się posunąć w ławach, żeby dopuścić opozycję do rządzenia. Dlatego tak ważna jest rocznica tych wyborów, które zaskoczyły zwycięzców i przeraziły pokonanych, ale obu stronom uświadomiły, że muszą się porozumieć.

Paradoksalnie, jakby nagle, jednego dnia urodziła się w Polsce demokracja, historycznie rzecz biorąc o wiele dojrzalsza od praktyki ustrojowej demonstrowanej przez większość sejmową 26 lat później, po wyborach w roku 2015. Zwycięzcom dowodzonym od czterech lat przez Kaczyńskiego chodzi o użycie całej władzy wyłącznie do zapędzenia opozycji w ciemny kąt. Nie przejęli rozumu politycznego od PZPR z roku 1989, czerpią z doświadczenia KPZR.

Zanosi się, że w tym roku 4 czerwca będzie huczniej, niż dotąd bywało. To będzie znak, że Polacy mają dość umiłowania klęsk. Święto upomni się samo o czerwony kolor w kalendarzu i pokaże wszystkie przewagi nad innymi datami.

Fot. Archiwum Państwowe w Szczecinie

Wydanie: 2019, 22/2019

Kategorie: SZOŁKEJS

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy