Jakie przysłowie sprawdziło się w Pani/a życiu?

Jakie przysłowie sprawdziło się w Pani/a życiu?

Prof. Ludwik Stomma,
etnolog, wykładowca paryskiej Sorbony
Jest taka fraszka Leca, która zawsze kojarzy mi się z przysłowiami i ona może posłużyć za cały komentarz: „Przysłowia nawzajem sobie przeczą i dlatego właśnie są mądrością narodu”. Czy to się sprawdza? Kiedy się ogląda „Nową księgę przysłów polskich” Krzyżanowskiego, wyziera z niej taki bezmiar głupoty, że aż rozpacz bierze.

Danuta Waniek,
posłanka SLD
Zanim powiem, które się sprawdzają, wspomnę o porzekadle: „Nie ma ludzi niezastąpionych”, które dla mnie jest fałszywe i się nie sprawdza. Po prostu są tacy niezastąpieni ludzie. Nie sprawdza się także, przynajmniej w moim przypadku, przysłowie, że „Nieszczęścia chodzą parami”. U mnie, niestety, chodzą czwórkami, bo na dwóch się nigdy nie kończy. Sprawdzają się natomiast: „Siła złego na jednego”, „Wśród najlepszych przyjaciół psy zająca zjadły”, „Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka”, które można używać ku przestrodze, że powodzenie najlepszego kiedyś się skończy. Sprawdza się też przysłowie „Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”.

Prof. Grzegorz W. Kołodko,
ekonomista, b. wicepremier
Moją emanacją jako pracoholika jest przysłowie: „Bez pracy nie ma kołaczy, choć – z drugiej strony – niejeden i bez pracy dorobił się nieźle”, a są też inni, co nie mają pracy nie dlatego, że im się nie chce. Moim porzekadłem jest też: „Właściwy człowiek na właściwym miejscu”, bowiem życie tak mi się układa, że udaje mi się bywać we właściwym czasie we właściwych miejscach, tam, gdzie dzieje się coś ciekawego i gdzie można zrobić coś pożytecznego dla sprawy Polski, dla globalizacji z ludzką twarzą. W ostatniej książce „Moja globalizacja, czyli dookoła świata i z powrotem” piszę, dlaczego po zakończeniu misji w rządzie wyjechałem w świat, co tam robiłem, a także, dlaczego wróciłem. Dlaczego? Bo teraz znowu tutaj jest więcej pytań niż odpowiedzi i teraz tutaj jest właściwe miejsce.

Kazimierz Górski,
trener piłkarski
Często przypominają mi się moje własne powiedzenia, które wiele osób traktuje jak przysłowia. Np. „Dopóki piłka jest w grze, to nic nie wiadomo”. I tak rzeczywiście na boiskach bywa, bo bramki padają nierzadko w ostatniej minucie. Niektórzy moje proste powiedzenia traktowali jak przypowieści filozoficzne, nawet tak oczywiste jak np. „Mecz można wygrać, przegrać albo zremisować”. Największą karierę zrobiło jednak powiedzenie: „Piłka jest okrągła, a bramki są dwie”.

Wiesław Ochman,
śpiewak, tenor
Moją dewizą jest: „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Zwykle, gdy mam o czymś zadecydować, zastanawiam się, jak ja bym się zachował, gdyby ktoś wobec mnie postąpił podobnie. To bardzo dobre przysłowie, bo przydaje się w życiu. Jeśli działa się zgodnie z tą radą, można sobie żyć spokojnie i z nikim się nie wadzić.

Prof. Gustaw Zemła,
artysta rzeźbiarz
W moim przekonaniu najbardziej sprawdza się przysłowie: „Co nagle, to po diable”. W wielu sytuacjach życiowych, zawodowych, a także na scenie politycznej widać wyraźnie głęboki sens tego powiedzenia. Tak już jest. Zwariowanie żyjemy.

Piotr Büchner,
biznesmen, prezes Metalexportu
Zawsze sprawdzało mi się przysłowie: „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. W biznesie sprawdza się ono niemalże natychmiastowo, bo jeśli się uczyni coś, co jest nie po myśli naszego partnera czy konkurenta, to on od razu odwdzięcza się tym samym.

Renata Dancewicz,
aktorka
Dla mnie jakoś dziwnie prorocze jest powiedzenie: „Miłe złego początki”. Nie chodzi tylko o to, że z natury jestem krótkodystansowcem. Po prostu tak jest. Dobrze się coś u mnie zaczyna, a potem, czy to z braku wytrwałości i samozaparcia, a może ze znudzenia, trochę się to rozłazi i psuje. Może tak się dzieje na moje własne życzenie, ale to, co z początku wydawało się piękne i przyjemne, za jakiś czas już takim nie jest – i w pracy, i w życiu.

Tomasz Zubilewicz,
prezenter pogody w TVN
„Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. Jako student byłem z wyprawą naukową w Tajlandii. Trwała 45 dni, w innej kulturze i z innym jedzeniem. Spędziłem ten czas na ryżu i makaronie sojowym, ale gdy w samolocie podano ziemniaki, z wrażenia nawet zapomniałem je posolić. Inne „moje” przysłowie, to: „Nie martwić się na zapas”. Miałem być wodzirejem na weselu kolegi w Łomży. Wyjechałem z Warszawy 2,5 godziny wcześniej, ale był deszcz i straszne korki i po dwóch godzinach nie dojechałem nawet do Radzymina. Przyjaciele dzwonili i pytali, gdzie jestem, Ale ja pocieszałem, że już niedaleko, bo wierzyłem, że zdążę. I zdążyłem.

Krzysztof Skowroński,
dziennikarz III Programu Polskiego Radia
Wszystkie przysłowia traktuję hurtem, bo są mądrością narodu, ale mają też znaczenie uniwersalne. Np. przysłowie: „Baba z wozu, koniom lżej”, jest bardzo dobre. Problem polega na tym, że nie każdy potrafi odnieść przysłowie odpowiednio do zdarzeń, jakich dostarcza życie. W omawianym przypadku trudno zawczasu przewidzieć, w którym momencie sprawdzi się najlepiej, tzn. kiedy np. babę trzeba z wozu zdjąć. O tym, czy dobrze zastosowaliśmy radę, dowiadujemy się zwykle dopiero po fakcie.

Krzysztof Daukszewicz,
satyryk
Do obecnej sytuacji, zwłaszcza sprawy braci Kaczyńskich, najbardziej mi pasuje przysłowie: „Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka”. To przysłowie zresztą sprawdzało się niejednokrotnie na przestrzeni wieków. Tym razem ponieśli… braci Kaczyńskich.

Wydanie: 2001, 26/2001

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy