Przywileje dla ”równiejszych”

Prawo i obyczaje

„Wszyscy są wobec prawa równi”, stwierdza uroczyście konstytucja uchwalona w 1997 r. przez posłów i senatorów wywodzących się z jedynie słusznej formacji politycznej. Działacze „Solidarności” zapewniali, obejmując rządy w państwie po upadku komunizmu, że zniosą wszelkie nieuzasadnione przywileje, jakie poprzednia władza nadała prominentom zasłużonym w działalności państwowej i partyjnej. Prawa obywatelskie miały być „na zawsze” zagwarantowane. Tak przynajmniej głosi niezwykle patetyczny, naszpikowany sloganami wstęp do wspomnianej konstytucji, prześlicznie zwany preambułą.
Osobiście nie mam przekonania do skuteczności wszelkich napuszonych frazesów, której kuszą nas pięknymi słówkami i odwołują się do taniej, tandetnej retoryki, a niczego konkretnie nie obiecują. Taka jest właśnie owa preambuła (zawsze ilekroć słyszę to urocze słowo, przypomina mi się z czasów szkolnych niemiecka czytanka o wiernym piesku wabiącym się Krambambuli).
Ale, revons a nos moutons, jak mówią Francuzi. Wróćmy do naszych baranów, czyli do sprawy prominenckich przywilejów w Trzeciej Najjaśniejszej.
Wkrótce po wejściu w życie najwspanialszej w dziejach naszego narodu ustawy zasadniczej (w mniemaniu jej twórców, oczywiście) okazało się, co są warte ogólne konstytucyjne gwarancje, którym nie towarzyszy wola ich respektowania przez ludzi sprawujących władzę. W 1998 r. uchwalona została z inicjatywy niesławnej pamięci koalicji AWS-UW ustawa o rentach i emeryturach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. W art. 82 tej ustawy przewidziano, ze Prezes Rady Ministrów może przyznawać „w szczególnie uzasadnionych przypadkach”, emerytury i renty na warunkach i w wysokości innej niż określone w tej ustawie. Po wrześniowych wyborach wyszło na jaw, że na tej podstawie były premier, J. Buzek, przyznał szeregowi prominentnych polityków prawicy emerytury bądź renty wyjątkowe.
Cytowany wyżej przepis pozostaje w rażącej sprzeczności z konstytucją. Godzi w zasadę równości obywateli wobec prawa (art. 32), narusza jaskrawo poczucie sprawiedliwości społecznej (art. 2) oraz łamie fundamentalną zasadę państwa prawnego, według której władza wykonawcza (rząd) nie może kreować mocą własnego, w pełni swobodnego uznania, jakichkolwiek praw obywateli. Omawiany przepis nie określa, nawet w przybliżeniu, kryteriów przyznawania owych „szczególnych” emerytur i rent, a tym samym otwiera drogę do całkowicie dowolnego przyznawania wybranym osobom emerytalnych przywilejów, które nie podlegają wzruszeniu przez jakikolwiek organ kontrolny (Prezes Rady Ministrów ma jedynie obowiązek corocznego składania Sejmowi informacji o przyznanych emeryturach i rentach).
Skrajnie blankietowy przepis został w dodatku swawolnie zinterpretowany. Nie wynika z niego, że przyznane emerytury należą się „niezależnie od innych świadczeń z ubezpieczania społecznego”, jak napisano m.in. w decyzji przyznającej emeryturę specjalną b. marszałek Senatu, Alicji Grześkowiak. Czyżby ustawodawca w 1998 r. zakładał, że prominenci Trzeciej Rzeczypospolitej mogą korzystać dożywotnio z przywileju pobierania dwóch emerytur: szczególnie nabytej oraz nabytej na zasadach ogólnych? Albo równocześnie dwóch rent czy też emerytury i renty z dwóch systemów: ogólnego i szczególnego?
Art. 82 ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych stanowi rażący przykład nadużycia instytucji ubezpieczeniowych w celach niezgodnych z zasadą przewidującą, że tytuł do świadczeń z tego funduszu mają wyłącznie osoby, które do jego powstania swymi składkami się przyczyniły. Żadne „okoliczności szczególne” nie usprawiedliwiają obciążania go serwitutami na rzecz ludzi, którzy powołują się na swe zasługi polityczne, PRL-owskie prześladowania itp.
Wielkie zgorszenie wywołała wiadomość o pobieraniu przez solidarnościowych marszałków Sejmu i Senatu wyjątkowych emerytur. To wstyd, że ludzie z dawnej demokratycznej opozycji wynoszą się dziś ponad ogół obywateli i za nic sobie mają nakaz szczególnej ofiarności w pełnieniu służby publicznej na rzecz Narodu. Jan Jakub Rousseau dawno już pisał: „W każdej prawdziwej demokracji urzędy nie są korzyścią, lecz uciążliwym brzemieniem” („Umowa społeczna”, tłum B. Strumiński, Warszawa 1966, s. 129).
Trzecia Rzeczpospolita kontynuuje w zakresie przywilejów emerytalnych i rentowych niechlubną tradycję zapoczątkowaną przez ustawodawstwo PRL. Ustawa z 1982 r. (wydana w okresie stanu wojennego) o zaopatrzeniu emerytalnym pracowników i ich rodzin przewidywała tak samo możliwość przyznawania emerytur i rent w wyjątkowym trybie z tytułu szczególnych zasług w działalności politycznej, społecznej, gospodarczej i in. Ustawa ta była przynajmniej szczera w nadawaniu przywilejów na rzecz wybranych osób, zwłaszcza działaczy partyjnych. Obecny art. 82 ustawy z 1998 r. jest tak ogólny, że mieszczą się w nim różni prominenci, tyle że z nowej formacji politycznej. W mass mediach wymieniono tylko kilka głośnych nazwisk. Nie została dotąd ujawniona pełna lista „równiejszych”, także tych, którzy otrzymali emerytury i renty szczególne na podstawie ustawy z 1982 r. z łaski premierów wcześniejszych rządów.
W 1990 r. Trybunał Konstytucyjny podzielił pogląd Sejmu (kontraktowego), że sprzeczne z konstytucją było ustanowienie przez ustawodawcę PRL świadczeń emerytalnych na uprzywilejowanych zasadach i wysokości dla osób na kierowniczych stanowiskach państwowych oraz w naczelnych i wojewódzkich organach statutowych PZPR, SZL i SD. W orzeczeniu z 22.08.1990 r., K. 7/90 Trybunał ten stwierdził, że przywileje powyższe nie miały „rzeczowego i sprawiedliwego w odczuciu społecznym uzasadnienia”.
Ustanowienie w 1998 r. przepisu w większym jeszcze stopniu gwałcącego prawa demokracji niż ustawa z 1982 r. jest wydarzeniem legislacyjnym kompromitującym demokratyczne państwo prawne. Osobiście przepis ten wielokrotnie krytykowałem, ostatnio na łamach „Prawa i Życia” nr 10/2001 („Równość i równiejszość”) oraz w artykule zamieszczonym w miesięczniku „Praca i Zabezpieczenie Społeczne” (nr 11/2001). Mój głos był wołaniem na puszczy naiwnego profesora prawa, ciągle łudzącego się nadzieją, że sprawiedliwość musi w końcu zawsze zwyciężyć.
Czas, by w sprawie emerytur i rent szczególnych, o które bezwstydnie ubiegają się prominenci, wypowiedział się Trybunał Konstytucyjny. Opinia publiczna już swój werdykt wydała.

Wydanie: 2001, 49/2001

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy