Puszenie się

Puszenie się

Niemal każdego dnia trzeba o honor walczyć, a przynajmniej baczyć, czy ktoś nie dokonuje na niego zamachu

Czas wakacji pozwala na oderwanie się od dawno oswojonych przestrzeni. Sprzyja to poprawie samopoczucia. Wakacyjny wyjazd oznacza jednocześnie porzucenie na chwilę swoich kręgów towarzyskich, „konfrontację” z nieznanymi wcześniej współobywatelami. Daje to do myślenia. Zmusza do zastanowienia się nad nami, czyli społeczeństwem o chłopskich korzeniach z silnym i stale utrzymującym się wpływem obyczajowości szlacheckiej.

Na urlopy najczęściej udajemy się samochodem, a w związku z tym nietrudno się zetknąć z pełnym „fantazji”, szlacheckim warcholstwem rodaków za kierownicą. Następuje to jakieś pięć minut po rozpoczęciu podróży. Ciekawe, że mitygującego wpływu na rozszalałych kierowców pieniaczy nie wywierają małżonki, bo o mitygowaniu się ze względu na jadące na tylnej kanapie dzieci nie ma mowy. Czy jednak Polki nie są zanurzone w chłopsko-szlacheckim amalgamacie i nie nauczyły się w tzw. procesie socjalizacji, że brawura musi się im podobać? Mogą zatem powziąć podejrzenie albo co najmniej zadać sobie pytanie, czy kierowca prowadzący ostrożnie to czasem nie kiep.

Nonszalancki stosunek do reguł utrudnia życie w Polsce w każdej dziedzinie. Wydawałoby się jednak, że powinny one być przestrzegane przynajmniej tam, gdzie ich lekceważenie można przypłacić życiem. Mam marzenie, które nigdy się nie spełni: chciałbym, aby każdy Polak chociaż raz w życiu z sympatią, a nawet pietyzmem, pomyślał o zbiorze reguł zwanym kodeksem drogowym. Pomyślał mniej więcej tak: jakie to wspaniałe, że dzięki istnieniu zespołu reguł ruchu drogowego przejeżdżam bezkolizyjnie w trakcie życia setki tysięcy kilometrów. Czy reguły te nie są wobec powyższego czymś godnym poszanowania?

Jeśli mamy szczęście, docieramy do celu podróży. I wtedy się zaczyna. Rywalizacja na ważność, czyli puszenie się. Kapitalnie w latach 30. minionego wieku opisał to Witkacy w „Niemytych duszach” (rozejrzyjcie się, Państwo, i odpowiedzcie sobie, czy coś w tej kwestii się zmieniło): „Każdy Polak ma tendencje do wspinania się, choćby na palcach, aby wydać się wyższym, i do tworzenia sobie tego, co nazywam kołpakiem napuszenia – sztucznej nadbudówki ponad siebie, pustej a dekoracyjnej, mającej omamić drugich co do istotnej wartości głowy, która się pod tym kołpakiem kryje. (…) Wieczne niezadowolenie i wieczne nadęcie ponad możność i życie ponad stan fizyczne i poniekąd duchowe, jeśli chodzi o poczucie ważności i władzy, stało się zasadniczym rysem psychicznym każdego niemal Polaka”. Rywalizujemy, tak jak kiedyś szlachta, na tzw. blichtr. Oczywiście blichtrem nie są dziś już konie czy węgrzyn, którego nasza magnateria sprowadzała niesamowite ilości za ogromne sumy. Teraz to samochody, którymi dotarliśmy na urlopy, pieniądze, bo zapominamy, że dżentelmeni o nich nie rozmawiają, „ciekawość” życia, czego dowodem nieustanne zamieszczanie relacji na Instagramie, Facebooku i nie wiem gdzie jeszcze. Przede wszystkim jednak wpływy i znaczenie. Wypada zastanowić się, skąd to w nas się bierze. Skąd brak struktury w naszej kulturze, niepozwalający na dojrzałe „uznanie się w jestestwie swoim”, jeśli wolno pożyczyć frazę od Maurycego Mochnackiego? Skąd rozkład dyscypliny wewnętrznej, pozbawiający myśl oryginalności i skazujący na imitatorstwo? Skąd niemoc zbudowania przeświadczenia o własnej wartości bez uciekania się do kompulsywnych i infantylnych prób imponowania innym?

Gdybym miał wskazać tylko jedno źródło, choć sprawa jest skomplikowana, wybrałbym honor jako cechę konstytutywną Polek i Polaków. Budowanie wyobrażenia o sobie i swojego jestestwa na honorze może się wydawać bardzo szlachetne i oczywiście szlacheckie, ale przysparza wielu kłopotów. Dlatego, że honor jest czymś chwiejnym. W społeczeństwach zachodnich źródłem poważania, respectability, jest dobrze wykonywana praca w danej dziedzinie, podzielanie wspólnego systemu wartości, podobne odczuwanie problemów i podobne na nie reagowanie. Kategoria ta jest w miarę stabilna, tak że raz osiągnięte respectability trudno utracić. Inaczej sprawy się mają z honorem.

Honor to kategoria labilna. Niemal każdego dnia i na każdym kroku trzeba o honor walczyć, a przynajmniej baczyć, czy ktoś nie dokonuje na niego zamachu. Szczególnie gdy znajdujemy się w nowych okolicznościach. Sądzę, że w dużym stopniu buduje to napięcie, komplikuje i zakwasza stosunki międzyludzkie w polskim społeczeństwie. Ta dziecinna walka między nami na blichtr, nieustanne podkreślanie własnej ważności, ma nas koniec końców zabezpieczyć przed narażeniem się na dyshonor. Dyshonorem dzisiaj może się okazać nie najmodniejsze ubranie, stąd konieczność nieustannego inwestowania w garderobę, choć jest to nieekologicznym absurdem, bo nasze szafy pękają w szwach. Dyshonorem może być – w sezonie zimowym – nie najmodniejszy sprzęt narciarski, który, choć doskonały, trzeba w związku z tym wymienić na nowy. Dyshonorem wreszcie może być świadczenie jakiejkolwiek usługi. Stąd się biorą u nas przykładowo obrażeni na cały świat kelnerzy, celujący – w swojej wyobraźni – w etat prezydenta czy premiera, a tylko chwilowo i niechętnie kelnerujący. Stąd generalnie niski poziom usług w Polsce, pomimo nieraz bardzo wysokich cen.

Trzeba jednak przyznać, że czasem zdarzy się wśród nas człowiek grzeczny, to znaczy uważający na innych, człowiek delikatny w relacjach, nierozgadany, a wiele rozumiejący, dowcipny, a przy tym nie złośliwy, wewnętrznie przekonany o swojej wartości i niepotrzebujący nieustannie podkreślać swojej ważności. Człowiek dobrze ukształtowany. Chciałoby się wtedy przyznać rację Andrzejowi Bobkowskiemu, kiedy notował podczas podróży transatlantyckiej na statku „Jagiełło”, że „jesteśmy narodem o głupich, irytujących wadach, przywarach i narowach, ale produkujemy ludzi w gatunku naprawdę rzadko spotykanym wśród innych”. Taki napotkany skarb trzeba prędko wprowadzić do swojego kręgu towarzyskiego i cieszyć się, że ktoś taki istnieje. Cieszyć się długo po tym, gdy wrócimy z urlopu.

Prof. UJ dr hab. Piotr Kimla jest pracownikiem Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego

Wydanie: 2022, 35/2022

Kategorie: Opinie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy