Czy Stefan Chwin słusznie nazywa PiS prawicową lewicą katolicką?
Prof. Magdalena Środa,
filozofka, UW
Coś jest na rzeczy, ale nie do końca. Nie ma żadnych wątpliwości, że to partia katolicka, a nawet przykościelna. PiS szykuje się do wprowadzenia w Polsce ustroju opartego na fundamentalizmie religijnym. To również partia populistyczna, co bywa mylone z lewicowością. Obiecuje ludziom wielkoduszną politykę socjalną, choć nie mówi, że takie obietnice albo są nie do zrealizowania, albo zapłacimy za nie z naszych podatków. Jednak dla mnie lewica to nie socjalny populizm. To również nowoczesność, wolność, a przede wszystkim równość w wielu dziedzinach życia. No i laickość, a więc troska o życie doczesne, a nie wieczne. Nie ufałabym więc takim partiom.
Prof. Zdzisław Krasnodębski,
socjolog, Akademia Ignatianum
Prof. Chwin powiedział w zasadzie prawdę. PiS przywiązuje dużą wagę do spraw socjalnych i nie jest taką partią, jaką stała się PO – formacją bankierów, przemysłowców i menedżerów pracujących w korporacjach – która reprezentuje 5% najbogatszych ludzi. W tym sensie PiS okazało się bardziej lewicowe, a jego katolicki charakter i pewien konserwatyzm też jest zauważalny. Używając retoryki podobnej do tej, którą posłużył się prof. Chwin, można PO nazwać partią skrajnie prawicową i antykatolicką.
Prof. Mirosław Karwat,
politolog, UW
PiS ma pragmatyczną orientację, która przejawia się w haśle: dla każdego coś miłego. Po lewicowe hasła sięgała także PO, Tusk wspominał nawet o socjaldemokracji, a to wszystko były wnioski ze słabości lewicy, która wraz z Millerem nie potrafiła się odnaleźć. W tę lukę wskoczyło teraz PiS z programem niby-socjalnym, ale właściwie populistycznym, z krytyką oligarchii, hasłami sprawiedliwego podziału dóbr i pogonienia obcych. W ten sposób można żenić ogień z wodą, być prawicowym i ksenofobicznym, ale głosić hasła rozdzielnictwa i zwalczania nierównego podziału, a nawet stwierdzić w kampanii, że to my, prawica, jesteśmy najbardziej lewicowi.
Michał Syska,
dyrektor OMS im. F. Lassalle’a
PiS mobilizuje wyborców retoryką socjalną, a potem przeprowadza liberalne reformy. Tak było w latach 2005-2007, kiedy gospodarkę oddano w ręce Zyty Gilowskiej, radykalnie liberalnej ekonomistki, która obniżyła podatki najbogatszym i zmieniła przepisy spadkowe, także z korzyścią dla bogatych. Z tego wynika, że PiS tylko uprawia retorykę socjalną, a gdy dochodzi do władzy, prowadzi politykę neoliberalną.
Prof. Marcin Król,
historyk idei, Fundacja Batorego
To tylko zabawy słowne. Lewica i prawica tu nic nie znaczy. Niektórzy myślą, że lewicowość wiąże się z elementami socjalnymi, ale PiS jako prawica nieendecka nie jest wcale socjalne, choć uważa, że jest. Zresztą lewicowy SLD też tylko mówi, że ma program socjalny – i co z tego?
Not. BT
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy