Ranking teleturniejów

Ranking teleturniejów

Prof. Tomasz Goban-Klas, Zygmunt Chajzer, Tomasz Raczek oceniają programy, w których telewidzowie mogą wygrać wysokie nagrody

Po szale na talk show, które ostatnio nieco podupadły, przyszła moda na teleturnieje, którymi telewizja bombarduje nas od rana do wieczora. Tego typu program ma w swojej ramówce prawie każda stacja telewizyjna – bo teleturniej oznacza dla niej pieniądze i to bardzo duże. Im większa oglądalność, tym chętniej reklamodawcy kupują czas antenowy, a telewizje windują ceny reklam. Kiedy we wrześniu 1997 roku w Polsacie startował teleturniej “Idź na całość”, 30-sekundowy spot przed programem kosztował 12 tys. zł, a w jego trakcie – 14 tys. zł. Później ceny skoczyły odpowiednio do 18 tys. i 25 tys. zł. 30-sekundowa reklama przed “Milionerami” w TVN w sobotę i niedzielę to koszt w wysokości 23 tys. 200 zł, a podczas przerwy – 29 tys. zł. Za emisję spotu przed teleturniejem “Jaka to melodia?” w TVP 1 we wtorek zapłacilibyśmy 33 tys. zł. Reklama w czasie nadawania “Życiowej szansy” (Polsat) to konieczność wyłożenia około 55 tys. zł. Stacjom telewizyjnym opłaca się więc wydawać spore sumy na realizację kolejnych odcinków teleturniejów, bo dzięki reklamom jeszcze na tym zarobią. Dawniej cechą teleturniejów było to, że można było czegoś się z nich dowiedzieć, teraz ta “klasyka” jest zepchnięta na margines, wiedzą trzeba dysponować zaledwie w kilku programach. Komercja wkroczyła jednak nawet do tych bardziej ambitnych, bo stacje walczą o masowego widza, a program łatwiejszy przyciąga szerszą publiczność. Prawa rynku są bezlitosne, więc natychmiast znikają teleturnieje, które już znudziły się widzom, a na ich miejscu pojawiają się nowe, np. po kilku latach ogromnej popularności z anteny zdjęto “Koło fortuny”. Postanowiliśmy więc stworzyć własny ranking teleturniejów, niezależny od wyników oglądalności i notowań wśród reklamodawców. O pomoc poprosiliśmy: profesora Tomasza Gobana-Klasa, Zygmunta Chajzera (prowadził teleturniej “Idź na całość”) oraz Tomasza Raczka. Z wypowiedzi tych trzech ekspertów wyłonił się obraz ścisłej, teleturniejowej czołówki. Oto wyniki rankingu “Przeglądu”.

Jak oglądamy teleturnieje?
1. “Życiowa szansa” Polsat 13,2%
2. “Familiada” TVP 2 12,8%
3. “Pół żartem pół serial, czyli…” TVP 2 12,4%
4. “Kochamy polskie seriale” TVP 1 11,6%
5. “Jaka to melodia?” TVP 1 11,3%
6. “Dwadzieścia jeden” TVP 1 9,3%
7. “Jeden z dziesięciu” TVP 2 9,1%
8. “Milionerzy” TVN 7,8%
9. “Va banque” TVP 2 7,1%
10. “Idź na całość” Polsat 6,5%
11. “Trafiony zatopiony – wydanie specjalne” TVN 6,3%
12. “Wielka gra” TVP 2 5,9%
13. “Zgadula” TVP 2 5,2%
14. “Krzyżówka szczęścia” TVP 2 5,1%
Dane według TNS OBOP za okres 1-31.12.2000 r.


1. “Milionerzy”, TVN
Teleturniej, który od razu podbił widownię, a używane w nim powiedzenia, np.: “Poproszę o telefon do przyjaciela”, weszły do języka codziennego.
– “Milionerzy” mają bardzo klarowną formułę, to bardzo dobrze prowadzony teleturniej przez Huberta Urbańskiego. Wymaga wiedzy, chociaż o jego wartości niewątpliwie stanowią wysokie wygrane – ocenia Zygmunt Chajzer.
“Milionerów” krytykuje Tomasz Raczek, któremu brakuje w nim polskiej swojskości: – Dla mnie jest to sztuczny, niewolniczo narzucony rytuał, obcy polskiej mentalności, więc nie oglądam “Milionerów” nawet dla czystej przyjemności. Ta muzyka tworząca quasi-napięcie, próba wytrącania odpowiadającego z pewności – to jest sprzeczne z ideą teleturnieju, którego zasadą oprócz rozrywki jest krzewienie wiedzy.
“Milionerzy” to ulubiony teleturniej profesora Tomasza Gobana-Klasa: – To przede wszystkim niesłychanie wyrazista twarz Huberta Urbańskiego. Kiedy porównuję go z innymi, którzy prowadzą ten teleturniej za granicą, to widzę, że on jest najlepszy. To strzał w dziesiątkę tego programu, który przy okazji jest dobry w całej swojej wizualnej oprawie.

2. “Jeden z dziesięciu”, TVP 2
Mimo małego nakładu finansowego na produkcję uchodzi za jeden z najlepszych (i jednocześnie najtrudniejszych) polskich teleturniejów. Oprócz dużej uniwersalności i wiedzy ogólnej (pytania ze wszystkich dziedzin, których nie można wybierać) wymaga od zawodnika wręcz błyskawicznego kojarzenia i myślenia. Dla graczy udział w nim oznacza raczej prestiż niż nagrody. Zaletą jest prowadzący, Tadeusz Sznuk, którego widzowie chwalą za profesjonalizm i… uważają za polskie uosobienie dżentelmena.
“Jeden z dziesięciu” ma wysokie notowania u Tomasza Raczka, który od razu stwierdza: – Oglądam z prawdziwą przyjemnością.
Docenia go również Zygmunt Chajzer: – Bardzo dobry teleturniej, chociaż przez to, że już dość długo jest na antenie, oglądam go rzadziej.

3. “Wielka gra”, TVP 2
Mimo wielu lat na antenie nadal podbija widzów i jest uważana za teleturniej, w którym trzeba mieć ogromną wiedzę. Uczestnik, który odpowie prawidłowo, może być pewien, że usłyszy pochwalne “Wyśmienicie!” z ust cały czas popularnej Stanisławy Ryster.
– Lubię sentymentalnie, ale nie tylko w ten sposób. Jeżeli temat gry jest mi bliski, to daję się wciągnąć – przyznaje się Tomasz Raczek.
– To już jest klasyka, gra, która toczy się jak telewizja. Oby grała tak, jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Wielkich zmian nie potrzeba – cieszy się profesor Goban-Klas.

4. “Miliard w rozumie”, TVP 1
Kolejny teleturniej z grupy elitarnych – wymaga od uczestników ogromnej wiedzy. O jego intelektualnej klasie świadczy fakt, że jest organizowany pod patronatem PWN. Pytania przez wielu widzów uznawane są za bardzo trudne. Zawodnicy walczą o całkiem porządną wygraną: 100 tys. zł. “Teleturniej powinien zmienić nazwę na 100 tys. w rozumie, bo liczebnik w tytule to teraz już faktycznie 10 bilionów starych zł” – trzeźwo zauważył autor jednej ze stron internetowych, wielbiciel telewizji.
“Miliard w rozumie” jako przeciętny ocenia prof. Goban-Klas: – To bardziej klasyczny teleturniej, więc rzadko go oglądam. Powiedziałbym, że wśród teleturniejów to klasa średnia.

5. “Jaka to melodia?”, TVP 1
Quiz muzyczny, w którym oprócz pamięci muzycznej i słuchu uczestnik musi wykazać się szybkością myślenia i refleksem. Ma dobrego prowadzącego – aktora Roberta Janowskiego. “Jaka to melodia?” nie wzbudza większych emocji, raczej jest uznawany za program, na który spogląda się “jednym okiem”, przy okazji robienia czegoś innego.
– Nawet nie myślałem o tym w konwencji quizu, to raczej taka bardzo miła zabawa, w której panuje domowy, ciepły nastrój – ocenia Tomasz Raczek.
– Większość piosenek, które tam są, znam w innych wykonaniach i jakiekolwiek próby wykonywania ich przez tego samego, skądinąd sympatycznego człowieka, są dalekie od pierwowzorów, a ja wolę oryginały niż podróbki – uważa Zygmunt Chajzer.

6. “Familiada”, TVP 2
Nadawana w porze obiadowej “Familiada”, zgodnie z nazwą, trafiła w gusty całych rodzin. Gospodarz programu, Karol Strasburger, czasami zbytnio stara się być na luzie i w efekcie opowiada dowcipy nie najwyższego lotu, ale widza ciekawi np. kto w Boże Narodzenie rozdaje prezenty, jeżeli przychodzi mu na myśl tylko święty Mikołaj. Wtedy trzeba trochę ruszyć głową i już jest zabawa.
– Czasem na zasadzie głupiego odpoczynku oglądam “Familiadę” – mówi Tomasz Raczek. – Jest w jej konwencji coś takiego prostego, co sprawia, że traktuję “Familiadę” niemal tak samo jak muzykę, którą się puszcza w radiu, by był nastrój. Jest to wygodne i bezpieczne.
– Standardowa, przyzwoita – określa “Familiadę” prof. Goban-Klas – ale ja nie lubię aktorów zawodowych, którzy stają się rzemieślnikami.
– “Familiada” ma ciekawą formułę – broni teleturnieju Zygmunt Chajzer. – Fakt, że przez tyle czasu utrzymuje się na topie, świadczy o tym, że jest interesująca. Nadawana w porze obiadowej niesie pytania, na które wszyscy przy stole mogą odpowiadać. Rzecz charakterystyczna, że ten teleturniej od wielu lat wysoko plasuje się w rankingach, a mimo to Karol Strasburger nigdy nie dostał Telekamery, chociaż był wśród nominowanych. Myślę, że teleturniej jest lepszy od prowadzącego.

7. “Życiowa szansa”, Polsat
Gwoździem tego teleturnieju jest znany prezenter, Krzysztof Ibisz. Nie bez znaczenia jest też to, że gracz ma przed oczami żywą gotówkę, którą wygrywa i wie, że może dostać jeszcze więcej. “Życiowa szansa” wzbudza najbardziej skrajne emocje ze wszystkich teleturniejów. Jedni chwalą ją za ciepłą atmosferę, drudzy narzekają na niski poziom zadawanych pytań i naprowadzanie na właściwą odpowiedź przez Krzysztofa Ibisza.
– Sposób prowadzenia “Życiowej szansy” to zupełnie nieoczekiwana, ale korzystna zmiana wizerunku Ibisza. Tutaj podoba mi się bardziej niż we wszystkich swoich wcześniejszych rolach – zauważa Tomasz Raczek. – Wyciszył się, stał się bardziej kameralny. “Życiowa szansa” to takie brakujące ogniwo pomiędzy “Wielką grą” a “Milionerami”, ma w sobie jakąś swojskość, której nie ma teleturniej nadawany w TVN.
– Dość skomplikowane zasady, zwłaszcza na początku: ktoś odpowiada telefonicznie, ktoś na miejscu w studiu. Trudno się zorientować, o co chodzi – narzeka Zygmunt Chajzer.
– To jest typowy, telewizyjny “wypełniacz” czasu. Jakoś nie mogę się tym pasjonować – krzywi się profesor Goban-Klas.

8. “Va banque”,
TVP 2
Łatwo można w nim wygrać spore pieniądze. Finaliści oprócz dużej wiedzy ogólnej muszą posiadać umiejętność szybkiego tworzenia pytań do odpowiedzi, co na wizji nie jest takie proste.
– “Va banque” to mniej interesująca odmiana “Miliarda w rozumie”. Dla mnie karkołomna jest zasada, że trzeba formułować pytania. Jest to niczym nie uzasadnione i dziwaczne – ocenia Tomasz Raczek. Odpowiedzi w formie pytań nie podobają się też Zygmuntowi Chajzerowi: – To jest jakieś udziwnienie.

9. “Idź na całość”, Polsat
Teleturniej dla hazardzistów. Ktoś, kto ogląda “Idź na całość” po raz pierwszy, łatwo może stracić orientację, o co w tym wszystkim chodzi. Na sali siedzą przebierańcy, uczestnicy wybierają między trzema bramkami, w których czekają na nich nagrody, a prowadzący (na ryzyko gracza) odkupuje zawartość bramki, wymachując pieniędzmi. Wiedza nie jest tu do niczego potrzebna, chyba że ktoś jest jasnowidzem, trzeba liczyć na łut szczęścia. Co jakiś czas uczestnikowi, który nie ma szczęścia, zamiast wymarzonego samochodu ukazuje się maskotka Zonk.
– To jest poniżej tej dolnej granicy, akceptowanej przeze mnie estetycznie i intelektualnie. Teleturniej jest w stanie mnie zainteresować, jeżeli wymaga jakiejkolwiek wiedzy. Tu rzecz polega na przypadku, nic nie trzeba wiedzieć, tylko trzeba mieć szczęście. Nie jestem w stanie tego wytrzymać, nawet jako katarynki, która gra gdzieś w tle – mówi Tomasz Raczek.

10. “Kochamy polskie
seriale”, TVP 1
Do oglądania tego teleturnieju nie przyznają się ani Tomasz Raczek ani Zygmunt Chajzer. Krytykuje go profesor Goban–Klas. Według niego, seriale ogląda się dla opowiedzianej w nich historii, pewnych wrażeń, a nie po to, by zapamiętywać szczegóły i wygrywać.
Zaletą programu jest jednak… sam pomysł na niego. Nie od dziś wiadomo, że Polacy kochają seriale, zwłaszcza te z okresu PRL-u, które, wielokrotnie powtarzane, nadal cieszą się ogromnym powodzeniem. “Kochamy polskie seriale” ma też coś wspólnego z “Familiadą”: występują tu całe rodziny. Od razu widać, kto wychował się w dobie telewizji, a kto należy do pokolenia internautów: większość prawidłowych odpowiedzi znają 40–latkowie.

Wydanie: 06/2001, 2001

Kategorie: Media

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy