Remontować czy zburzyć

Remontować czy zburzyć

Pokaz bezczelności, z jaką wszystkie programy TVP i większość programów Polskiego Radia odrzuciły standardy mediów publicznych, wprawił w osłupienie opozycję, opiniotwórcze media, środowiska liberalne i artystyczne. Po 1989 r. było pod adresem tych mediów coraz więcej pretensji. I to uzasadnionych. Bo po kolejnych wyborach zwycięzcy rozpychali się coraz bardziej. A media publiczne były coraz słabsze. I coraz gorzej reprezentowały suwerena. Partie polityczne kierowały do zarządzania TVP ludzi mających przede wszystkim dbać o interesy władzy. Spolegliwych urzędników, którzy choć zapisali w życiorysach pracę w mediach, to w przypadku konfliktu między interesem publicznym a partyjnym wiedzieli, kto ich powołał. I kto może ich łatwo odwołać.

Przez prawie 30 lat nie udało się w Polsce przygotować nawet koncepcji spójnego modelu mediów publicznych. Modelu, który jasno by określał ich obowiązki i zadania wobec obywateli i państwa. By faktycznie media mogły być czwartą władzą. Nie odpowiedziano na trzy proste pytania. Dlaczego właśnie media publiczne? Kto ma nimi zarządzać i w jakim trybie będzie powoływany? Kto ma je finansować?

Jeśli media publiczne mamy traktować serio, także jako trampolinę podnoszącą na wyższy poziom dziennikarstwo, to musimy ich funkcjonowanie tak zabezpieczyć ustrojowo, by nie mogła go rozwalić zwykła większość sejmowa. Trzeba też z góry założyć, że naprawa tego, co dziś jest w tak marnym stanie, musi być długim procesem. Trzeba więc stabilności i cierpliwości, pluralizmu i kompromisów.

Informacja, że w PO pracuje zespół, który ma posprzątać po Jacku Kurskim, i że w jego składzie są ci, którzy w czasie ośmioletnich rządów odpowiadali za media, jest twardym dowodem na to, że bezczelność polityków może nie mieć granic. To, że PiS zrobiło z mediów publicznych ich karykaturę i bardzo prymitywną, choć skuteczną, machinę do walki z przeciwnikami, nie zmienia przecież faktu, że lata rządów PO i PSL w tych mediach doprowadziły je do głębokiego kryzysu. Nepotyzm, leasingowanie pracowników, których później wywalono na bruk, walka Tuska z abonamentem to tylko część ówczesnego dbania o misję i zasady. Dajcie więc wreszcie spokój telewidzom i słuchaczom. Do sprzątania i po was, i oczywiście jeszcze bardziej po PiS, trzeba innych głów. Innych koncepcji i pomysłów.

Wydanie: 2019, 27/2019

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Komentarze

  1. Józef Brozowski Żory
    Józef Brozowski Żory 2 lipca, 2019, 12:09

    Media publiczne wolałbym remontować niż burzyć. Tyle że tego remontu absolutnie nie można powierzyć partaczom partyjnym. Pokazali nie raz, że interes partyjny lub lobbystów – których reprezentują – jest ważniejszy, niż interes społeczeństwa.

    Media publiczne, oparte na abonamencie powinny być zarządzane przez osobę wybieraną przez płatników abonamentu razem z wyborami prezydenta RP i w ordynacji większościowej – podobnej do ordynacji wyborczej prezydenta RP. Z jedną, zasadniczą różnicą: abonenci powinni być upodmiotowieni i mieć możliwość – drogą referendum – cofnięcia mandatu w trakcie kadencji lub zablokowania jakichś decyzji.

    Abonament mediów publicznych powinien być dobrowolny, ale rząd obowiązkowo powinien dopłacać tyle, ile wynoszą wpływy z abonamentu.

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. ireneusz50
    ireneusz50 6 lipca, 2019, 23:39

    tygodnikprzeglad.pl jest bardzo liberalnym periodykiem, dopuszcza klaskanie w ramach komentarza.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy