Rodos jest za miedzą

Rodos jest za miedzą

Na 900 tys. działek w rodzinnych ogrodach działkowych szukaliśmy schronienia przed koronawirusem i głupotą

Sześć dni do początku roku szkolnego. Środek tygodnia. W Rodzinnym Ogrodzie Działkowym Kaloria spokojnie, ale na większości działek ktoś jest. Ogród znajduje się na warszawskim Mokotowie, w sąsiedztwie kilku innych i Rezerwatu Jeziorko Czerniakowskie. A do samego jeziorka nieco ponad 100 m. Główną aleją idzie kobieta. Zagadnięta, mówi, że jest tu gościem. Lubi w tym miejscu spacerować. Kiedy parki i lasy zamknięto na cztery spusty, ogrody działkowe były cały czas dostępne, więc często tu się pojawiała.

Helena Skierkowska wraca właśnie ze spaceru z psem. Przyjeżdża na działkę niemal codziennie, jeśli tylko nie pada. – Mieszkam przy Puławskiej, tam taki hurkot, że wytrzymać nie można – wyjaśnia. – Zaczęłam przyjeżdżać na wiosnę. W tym roku działka okazała się bardziej potrzebna niż wcześniej, bo czułam się tu bezpiecznie i nie musiałam nosić maseczki. Ja codziennie wracam na noc do mieszkania, ale mój syn na działce nocuje.

Na pytanie, czy ogród Kaloria został stworzony dla dietetyków (bo pracownicze ogrody działkowe, jak wcześniej nazywały się ROD, były związane z zakładami lub branżami), pani Helena zaczyna się śmiać. – Nie, po prostu jest położony przy ulicy Kalorycznej.

Wolność i swoboda

Jak się sprawdziła działka w czasie pandemii? – Super! – wykrzykuje z entuzjazmem Tomasz.

Kiedy premier ogłosił zagrożenie epidemiczne, wytrzymali w bloku dwa tygodnie. W kwietniu Tomasz, jego żona i córka spakowali się i przyjechali na działkę. To samo zrobiła siostra Tomasza, która z mężem i dwójką dzieci wprowadziła się do swojego domku na sąsiedniej działce. – W mojej korporacji zdecydowano, że będziemy pracować zdalnie, więc mogłem przenieść się na działkę – tłumaczy Tomasz. – Córka zdalnie się uczyła. Wyjazd na działkę był świetnym pomysłem. Nikt z nas nie zachorował.

Kacper Chaber ma 15 lat i ciężko pracuje. – Dwa lata temu rodzice kupili tę działkę z domem, ale okazało się,
że jest w złym stanie – mówi nastolatek. – Ponieważ zbudowaliśmy nową altanę, ten stary dom można było rozebrać. Zobowiązałem się, że zrobię to w czasie wakacji. Jestem tu prawie codziennie. Czasami pomagają mi koledzy. Tata obiecał, że jak rozbiorę dom, to dostanę laptopa. Od kiedy mamy działkę, przyjeżdżamy tu bardzo często całą rodziną. Robimy grilla, spędzamy czas na powietrzu. Tu nie obowiązywał nakaz noszenia maseczki, więc można było swobodnie rozmawiać.

Roman maluje na zielono słupki podtrzymujące siatkę. Nie jest rozmowny. Jego myśli krążą wokół żony, która jest w szpitalu. Gdyby siedział zamknięty w mieszkaniu w bloku, pewnie już by zbzikował od zmartwienia. A tu ciągle ma coś do roboty. Albo na swojej działce, albo na sąsiedniej, należącej do młodszego syna. Roman wydzielił siatką część terenu i postawił domek dla kur i kaczek. Codziennie znoszą cztery albo pięć jajek. Roman rozdaje je wnukom.

Krzysztof przyjeżdża z żoną na działkę codziennie. Alina bywa tu bardzo często, bo musi zadbać i o ogród, i o wiekową mamę, która od czerwca jest cały czas na działce. To miejsce stało się centrum rodzinnego życia. Leopold wybiera się właśnie do znajomej, żeby zamontować jej pompę. Przeprowadzili się z żoną na działkę w kwietniu, wcześniej niż zazwyczaj. Mają murowany domek i kominek, więc nie było problemów z dogrzaniem się. Co kilka dni jeżdżą do domu zrobić pranie i wykąpać się w wannie.

– Na początku pandemii były różne interpretacje tego, czy wolno przebywać na działkach, czy nie – mówi Leopold. – Podobno jakiś działkowicz widział, jak policja radiowozem jeździła po alejkach i sprawdzała, czy ktoś jest w ogrodzie. Koniec końców stanęło na tym, że na działce wolno mieszkać. Jesteśmy tu w swoim gronie, często przyjeżdżają nasze dzieci i wnuki, robimy rodzinne spotkania, relaksujemy się. Tak łatwiej znieść stan pandemii.

Przedmiot pożądania

Trochę z nich kpiono. Bo to takie skrawki ziemi, często z biedaaltanką. Działkowcy zaś na pytanie, gdzie jadą na urlop, prześmiewczo odpowiadali: „Na Rodos”. A zaskoczonym wyjaśniali, że to skrót od Rodzinny Ogród Działkowy Otoczony Siatką. W czasach pandemicznych ograniczeń wyjeżdżający „na Rodos” zaczęli budzić powszechną zazdrość tych, którzy tkwili w mieszkaniach. I bardzo wiele osób zapragnęło mieć działkę.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 36/2020, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.

Fot. Krzysztof Żuczkowski

Wydanie: 2020, 36/2020

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy