Rok sPiSany na straty

Rok sPiSany na straty

To nie był dobry rok. Większości Polaków przyniósł więcej obaw i wątpliwości niż nadziei i wiary w dobrą przyszłość. Do starych kłopotów doszły nowe rozczarowania. Rozruszana za rządów lewicy gospodarka w małym stopniu zdążyła się przełożyć na poprawę życia zwykłych ludzi. Codzienność Polaków to ciągle mozolny trud, by jakoś spiąć budżet domowy. Codzienność to dokuczliwe poczucie zagrożenia utratą pracy, niemożnością spłaty pozaciąganych kredytów i kolejnymi podwyżkami cen.
Co gorsza, ci którzy liczyli na odmianę swojego losu po wyborach, mają coraz więcej powodów do rozczarowania. Po obietnicach z kampanii wyborczej powoli zostają tylko broszury i spłowiałe plakaty na murach.
Cieszyć się zaś mogą wyłącznie politycy i sympatycy Prawa i Sprawiedliwości, które kontynuuje zwycięską passę, ogrywając sojusznicze partie w parlamencie.
Marginalizowaniu Samoobrony, LPR i PSL towarzyszy zręczna gra na rozbicie Platformy Obywatelskiej. Używając języka piłkarskiego, obserwujemy mecz PiS kontra reszta Polski. Drużyna PiS silnie umotywowana zdobytą władzą i zdobytymi posadami gra przeciwko wszystkim. Udało się jej nawet wmówić niektórym zawodnikom przeciwnika, że to w ich interesie jest gra na korzyść PiS. Symboliczna jest postawa Samoobrony. Lepperowi tylko się wydaje, że to on gra. Widać nie zna powiedzenia piłkarskiego „zagrać się na śmierć”.
Pierwsze kroki nowego rządu potwierdzają, że wcześniejsze obawy o jakość kadry, jaką dysponuje PiS, były zasadne. Niebywałe amatorstwo w kontaktach z Unią Europejską będzie bardzo kosztowne dla społeczeństwa. Prowincjonalizm ma swój urok, ale nie w kontaktach ze światem.
Po lewej stronie nastroje są minorowe. Partie lewicowe kończą rok w marnej kondycji. Słabością SLD jest klub parlamentarny, w którym okopało się zbyt wielu ludzi średniego lotu. I trudno będzie Szmajdzińskiemu poderwać to nieruchawe wojsko do boju. Za Olejniczakiem i Napieralskim schowało się zbyt wielu maruderów, by partia zaczęła odzyskiwać swój wigor. Jedyna rada to kontynuowanie cięć. A w dłuższym planie budowa jednej, silnej struktury centrolewicowej, bo Socjaldemokracja RP Borowskiego staje się powoli partią wirtualną, co wcale nie oznacza nowoczesności przekazu.
Grudzień to finał 10-letniej prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. O modelu tej prezydentury pisze Robert Walenciak. Ja, dziękując prezydentowi Kwaśniewskiemu i Jego żonie Jolancie, laureatce przeglądowej „Busoli”, za wiele lat współpracy i życzliwości wobec naszego tygodnika, wierzę, że jeszcze nieraz będziemy mogli z tego skorzystać. Nasze łamy pozostają dalej otwarte. A że polityka to nałóg, to jeszcze zobaczymy Aleksandra Kwaśniewskiego w roli skrojonej do jego możliwości.

Wydanie: 2005, 51-52/2005

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy