Rycerze kontrrewolucji

Rycerze kontrrewolucji

Ordo Iuris: jaką Polskę chcą nam urządzić?

Tu przypadków nie ma. Pięści i gardła młodzieńców z Marszu Niepodległości, zaciśnięte usta adwokatów Ordo Iuris i Jarosław Kaczyński – jakże to dziś do siebie pasuje. Siła, idea i sprawczość.

Gdy w Polsce trwały manifestacje związane ze śmiercią Izabeli z Pszczyny, Jerzy Kwaśniewski, szef Ordo Iuris, pisał na Twitterze: „Uliczna i międzynarodowa presja, rozgrywanie emocji, manipulacje faktami, w celu uderzenia w ochronę życia. Nie wolno się ugiąć. Trzeba wyjaśniać, bo prawda rozbija piramidy manipulacji. Sprawiedliwość zobowiązuje nas, by stać po stronie życia, przeciwko cynicznej grze kłamstw”.

Przyznać mu trzeba – jest konsekwentny. W roku 2016 Sejm głosował nad projektem ustawy „Stop aborcji”, przewidującej całkowity zakaz aborcji w Polsce. Projekt był autorstwa Ordo Iuris i przewidywał odpowiedzialność karną dla każdego, łącznie z matką, kto jest zaangażowany w czynności związane z aborcją. Samo poddanie ustawy pod głosowanie wywołało w społeczeństwie głębokie protesty, Kaczyński z inicjatywy pośpiesznie się wycofał. Minęło pięć lat – i Ordo Iuris swojego stanowiska w sprawie „ochrony życia” nie zmieniło ani o centymetr. A Kaczyński? Fundacja, od której wtedy się dystansował, dziś jest dla niego bardzo ważnym partnerem.

Ordo Iuris rzuciło bowiem na stół arcyciekawą ofertę. Ma polityczny cel, który współgra z wizją państwa, o jakim marzy Kaczyński. Ma zespół ludzi, wykształconych, ideowych, znających prawo, a Prawu i Sprawiedliwości kompetentne kadry do rządzenia państwem już dawno wyschły. Pasują więc do siebie jak dwie połówki jabłka.

Zacznijmy od politycznego celu. Fundacja Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris powstała w roku 2013. „Chcemy, by Ordo Iuris harmonijnie spajał różne aspekty zaangażowania na rzecz ładu w życiu społecznym i w obrocie prawnym”, czytamy na jej stronie internetowej. I chyba wszyscy się zgodzimy z opinią, że niewiele to znaczy.

Potem możemy się dowiedzieć, że fundacja angażuje prawników do pisania ekspertyz prawnych i interwencji. A w jakich sprawach?

„Prawnicy Instytutu Ordo Iuris występują w obronie zasady pomocniczości, stanowiącej tamę dla ingerencji Państwa w autonomię życia rodzinnego. Naszym staraniem do domów wracają dzieci odebrane rodzicom ze względu na niższy status materialny lub złośliwe zawiadomienia. Udzielamy wsparcia lekarzom, farmaceutom, pielęgniarkom i położnym, doświadczającym trudności w wykonywaniu zawodu zgodnie z najlepszą wiedzą i własnym sumieniem. Występujemy, jako rzecznicy wolności słowa i zgromadzeń, w obronie działaczy pro-life, prześladowanych za wyrażane publicznie poglądy oraz upowszechniane prawdziwe informacje. Wykorzystujemy wszelkie prawnie dostępne środki, aby winni niesprawiedliwości wyrządzonej w imię szkodliwych ideologii ponieśli konsekwencje swych działań”.

Innymi słowy, Ordo Iuris prezentuje się jako machina udzielająca sądowego wsparcia działaczom pro-life i skrajnej prawicy, występująca przeciwko ich oponentom. To jest ten ład w życiu społecznym i obrocie prawnym.

Lista interwencji prawnych i ekspertyz to potwierdza. Dowiadujemy się z nich m.in., że krzyże w szkołach to przejaw wolności i bezstronności w sprawach religijnych. „W wypadku odmowy wyeksponowania krzyża w przestrzeni szkolnej albo usunięcia tego symbolu, wbrew woli, nauczycieli i innych pracowników czy uczniów i ich rodziców, (…) może dojść do naruszenia ich dóbr osobistych w postaci swobody sumienia i religii. Tego typu decyzja otwiera pokrzywdzonym możliwość poszukiwania ochrony swych praw przed sądem, a szkołę naraża na prawne i finansowe konsekwencje naruszenia dóbr osobistych”, czytamy w opinii prawnej.

Fundacja oferuje też bezpłatną pomoc prawną każdemu „w sprawach dotyczących obrony: wartości rodziny, wolności sumienia, wolności słowa, wychowania i edukacji dzieci, godności osób wykluczanych społecznie ze względu na wyznawany, tradycyjny system wartości, dziedzictwa narodowego”.

Mamy zatem grupę prawników, niewątpliwie zaangażowanych, ale chyba jeszcze wszystkiego nie wiemy. To jak matrioszka, zajrzyjmy więc do wnętrza. Publikacje na temat Ordo Iuris sporo wnoszą. Że fundacja „jest powiązana z brazylijską organizacją pozarządową Tradycja, Rodzina i Własność (TFP), działającą w wielu krajach świata” (to z Wikipedii), ma poza tym związki z Agendą Europe.

TFP to organizacja założona w roku 1960. A jej program bazuje na książce autorstwa Plinia Corrêi de Oliveiry „Rewolucja i Kontrrewolucja”, w której pisze on, że chrześcijaństwo poddane zostało działaniu rewolucji, od renesansowego humanizmu w końcu XIV w. poprzez rewolucję francuską i rewolucję komunistyczną, co doprowadziło do rozkładu społecznego, moralnego i kryzysu religijnego, więc odpowiedzią na ten proces musi być kontrrewolucja.

Agenda Europe to z kolei inicjatywa dużo młodsza, z roku 2013, prawicowo-chrześcijańskich fundamentalistów, pod nazwą „Przywracanie naturalnego porządku”. A pojmują to jako odwrócenie „zdobyczy rewolucji kulturowej” lat 60. O jakie „zdobycze” chodzi? O emancypację i równouprawnienie kobiet, ich prawa do antykoncepcji i przerywania ciąży, a także o równe traktowanie mniejszości seksualnych, narodowych i etnicznych. Oraz rozdział Kościoła i państwa.

Nie ma sensu ani potrzeby dociekać, czy Ordo Iuris wywodzi się z brazylijskiej TFP lub europejskiej Agenda Europe, czy jest samo z siebie. Istotne jest co innego. Chrześcijańska fundamentalistyczna prawica regularnie konferuje, współpracuje, mowa tu o ok. 100 organizacjach z 30 państw, a Ordo Iuris bierze w tym udział. W 2016 r. zorganizowało spotkanie Agenda Europe w Warszawie. Lista obecności zawierała 118 nazwisk. Opisała to w książce „To jest wojna” Klementyna Suchanow.

Czyli mamy coś w rodzaju fundamentalistycznej międzynarodówki, która koordynuje działania, ustala taktykę. Nasuwa się więc pytanie – jaki świat ta międzynarodówka chce nam stworzyć?

Przypomnijmy – chce zdemontować „zdobycze lat 60.”. Różnymi drogami, m.in. batalią prawną, wpływem na państwo – drogą przejmowania instytucji, wpływem na język debaty publicznej. Raport „Kontrrewolucja kulturowo-religijna” Wielkiej Koalicji za Równością i Wyborem te różne działania pokazuje. Na przykład w sferze języka. Ta nowomowa, którą próbuje się narzucić, po pierwsze, wykorzystuje odwrócenie pojęć – to fundamentaliści są mniejszością, są atakowani, muszą się bronić przed „chrystianofobią”. Po drugie, stosowana jest strategia przejęcia – fundamentaliści proponują nowe rodzaje praw. To np. „prawo rodziców do bycia pierwszymi wychowawcami swoich dzieci” czy „prawo dzieci do otrzymywania prawidłowych informacji, a nie informacji propagandowych na temat sodomii”.

Mianem sodomitów określane są osoby homoseksualne. Budowane są też zbitki gej-pedofil. Tworzony jest własny język. Zamiast zarodek lub płód używa się terminu dziecko nienarodzone, zamiast aborcja – morderstwo, zamiast in vitro – eugenika, jako „neomarksizm” są przedstawiane „ideologia gender” czy „ideologia LGBT”.

Nie ma co ukrywać, jest to skuteczne. Wystarczy posłuchać polityków PiS i związanych z tym ugrupowaniem dziennikarzy.

Do czego to wszystko ma prowadzić? W dużym stopniu pokazują to projekty Ordo Iuris, dotyczące praw kobiet, społeczności LGBT czy miejsca Kościoła w społeczeństwie. O celach fundamentalistów religijnych pisze również Klementyna Suchanow: „Agenda Europe pragnie urządzić świat na nowo. Jej twórcy chcą narzucać tzw. prawo naturalne, zagubione po – jak to nazywają – rewolucji kulturalnej, tzn. od czasów powojennych, gdy dokonały się gruntowne zmiany w podejściu do życia seksualnego.

W praktyce przestrzeganie prawa naturalnego oznacza przede wszystkim zakaz aborcji we wszystkich jurysdykcjach, łącznie z międzynarodową. Jeśli więc zaskoczyły cię pomysły z klauzulą sumienia dla farmaceutów, to jest ona wpisana w program Agendy Europe. Pamiętasz, jak przy dyskusji o zakazie aborcji wydawało się, że jeśli ktoś chce wprowadzić taki zakaz, to trzeba by w takim razie zadbać o antykoncepcję? I jak szybko zmierzano do tego, by antykoncepcja awaryjna, czyli »tabletki dzień po«, wymagała recepty, co ostatecznie wprowadzono w Polsce w walentynki 2017 r.? Bo nie chodziło tylko o zakaz aborcji, to był początek gry o wszystko. W tym zakaz antykoncepcji farmakologicznej i diagnostyki prenatalnej, który też istnieje w programie Agendy Europe, choć wtedy nie chcieli się do tego otwarcie przyznać.

A my rozmawiałyśmy o takich pomysłach jak o jakimś science fiction, rzeczy niemożliwej. Jednak w rozumieniu Agendy, skoro nie dało się wprowadzić całkowitego zakazu antykoncepcji, trzeba chociaż zakazać tej awaryjnej.

Jeśli słyszałaś/eś o podniesieniu opłat sądowych za sprawy rozwodowe czy pomysłach wprowadzenia wymogu mediacji, których celem będzie pojednanie małżonków, to też masz do czynienia z pomysłami obecnymi w programie fundamentalistycznej Agendy Europe. Tak naprawdę jej celem jest całkowity zakaz rozwodów, ale skoro się nie da, to chociaż wprowadźmy utrudnienia w ich udzielaniu. Każdy mały krok odbierający ci prawa jest dla nich sukcesem. Do tego dochodzi zakaz adopcji przez pary gejowskie, ale także wspieranie i wprowadzanie wszystkiego, co jest anty-LGBT: obalenie małżeństw tej samej płci, prawa »antysodomickie«, rewizja programów edukacji seksualnej.

Na gruncie bardziej ogólnym wedle Agendy Europe należy obalić równościowe prawa na poziomie UE, zwłaszcza art. 21 dotyczący niedyskryminacji i art. 23 mówiący o równości kobiety i mężczyzny. Jak tłumaczą, »nie powinniśmy bać się być nierealistycznymi czy ekstremistycznymi«. Celem ostatecznym jest rewersja praw człowieka ustanowiona przez ONZ i zmiana prawa w poszczególnych krajach. Nie będzie praw człowieka, obowiązywać będzie prawo boże”.

Wbrew pozorom to nie jest żadna fantastyka, państwa podobnie działające istniały, i to w Europie, zresztą całkiem niedawno. Hiszpania Franco, Portugalia Salazara, republika Vichy, w której triadę „Wolność, równość, braterstwo” zastąpiono triadą „Praca, rodzina, ojczyzna”.

We frankistowskiej Hiszpanii Kościół był pierwszą siłą wspierającą generalissimusa. Zakazana była aborcja, zakazane rozwody, kobiety nie mogły posiadać paszportów, prawa jazdy ani konta w banku. W Portugalii Salazara nie mogły studiować. LGBT? Nie ma nawet co wspominać… Wystarczy przypomnieć los Alana Turinga w demokratycznej Wielkiej Brytanii.

Trudno sobie dziś wyobrazić taką rzeczywistość, ale kierunek pochodu został wybrany. W oczach dzisiejszych fundamentalistów państwa Franco i Salazara gwarantowały społeczny ład. A że były niedemokratyczne? Że społeczeństwo trzymane było za twarz? Że opozycja była katowana i siedziała w więzieniach?

Przełóżmy to na polską rzeczywistość – przedwojenna prasa endecka z zachwytem opisywała porządki Franco, Salazara czy Mussoliniego…

Wnioski są oczywiste – państwo liberalne, przywiązujące wielką wagę do wolności obywatelskich, jest głównym wrogiem tych koncepcji. Nie dziwmy się atakom fundamentalistycznej prawicy, także tej polskiej, na Unię Europejską – bo dla niej Unia, z jej aprobatą dla praw kobiet i osób LGBT, z akcentowaniem rozdziału państwa i Kościoła, jest ciałem obcym. Fundamentaliści zresztą uważają, że obecna Unia nie da sobie rady z wyzwaniami, z kryzysami migracyjnymi, że wielokulturowość to ślepa uliczka, puste kościoły oznaczają anomię, demokracja to czcza gadanina i za chwilę Europa pogrąży się w chaosie, po czym zgniła upadnie. Tak jak upadł Rzym. Silna władza, Kościół, prawa „naturalne” – to jedyna alternatywa.

Zwróćmy zresztą uwagę – i w samym PiS, i w polskim Kościele te poglądy są coraz szerzej podzielane. Dla biskupów, dla proboszczów takie państwo to nadzieja, że laicyzacja zostanie zatrzymana. A dla PiS to ideologiczna podkładka, która tłumaczy, dlaczego właśnie jemu należy się władza, i pokazuje, gdzie jest wróg. Bo w tej narracji pisowcy już nie są tymi, którzy coś robią źle, żerują na Polsce itd. Teraz bronią wiary i naszej cywilizacji, równocześnie.

Ta myśl daje siłę.

To zrozumiałe, że zdecydowanie bliższa jest im Moskwa niż Bruksela, nawet jeżeli głośno tego nie mówią. Zwłaszcza że dziś prezydent Putin mówi o chrześcijańskiej Rosji, o wartościach rodzinnych, a rosyjska ustawa anty-LGBT należy do najbardziej nieprzyjaznych. Gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla Ordo Iuris? Tego nie wiemy.

To ważne pytanie, bo ludzie Ordo Iuris już rozpoczęli, przy aprobacie Kaczyńskiego, marsz przez instytucje państwa. Pierwszy prezes fundacji, prof. Aleksander Stępkowski, jest dziś sędzią Sądu Najwyższego i jego rzecznikiem.

Jego następcę, mecenasa Jerzego Kwaśniewskiego, coraz częściej widzimy w przestrzeni publicznej. To on zresztą nadał ton komentarzom prawicy w sprawie śmierci Izabeli z Pszczyny. Wcześniej, w roku 2018, zabłysnął jako szef zespołu ekspertów w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, którzy mieli

przygotować nowelizację ustaw w obszarze przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Ich projekt m.in. zakładał, że sprawcą przemocy w rodzinie nie jest osoba, która dopuściła się jej jednorazowo.

Z kolei uczeń Stępkowskiego, dr Tymoteusz Zych, został w styczniu 2018 r. członkiem Rady Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.

Wiceministrem w MSZ został z kolei Paweł Jabłoński. O jego zachowaniu i wypowiedziach piszemy na s. 61, warto tylko przypomnieć, że – jak wynika z ujawnionych mejli ministra Dworczyka* – bardzo zabiegał, by w ustawie o MSZ były zapisy, które pozwalają ściągać do ministerstwa ludzi z zewnątrz, bez potwierdzonych kwalifikacji, za to „naszych”.

Jeszcze ważniejszym krokiem jest powołanie przez Ordo Iuris własnej szkoły wyższej – Collegium Intermarium. Ma ona kształcić i łączyć elity Międzymorza. W jakich obszarach? Dwa pierwsze raporty są częściową odpowiedzią. Ich tytuły to „Koszty rozpadu rodziny i małżeństw w Polsce” i „Pomiędzy Europą narodów a superpaństwem”.

Wojna kulturowa z lewactwem, z Europą liberalną i laicką trwa. I można rzec – wchodzi w kolejny, jeszcze bardziej intensywny etap.

r.walenciak@tygodnikprzeglad.pl


* Rząd przyjął zasadę, że nie potwierdza ich autentyczności ani jej nie zaprzecza.


Fot. Tomasz Jastrzębowski/REPORTER


Sprostowanie
Fundacji Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris do artykułu na tygodnikprzeglad.pl Roberta Walenciaka pt. „Rycerze kontrrewolucji, Ordo luris: jaką Polskę chcą nam urządzić” z dnia 15 listopada 2021 r.

Nieprawdą jest, że projekt ustawy „Stop Aborcji”, autorstwa Instytutu Ordo luris, przewidywał całkowity zakaz aborcji.

Jerzy Kwaśniewski – Prezes Zarządu Fundacji Instytut
na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris
Magdalena Majkowska – Członek Zarządu Fundacji Instytut
na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris


 

Wydanie: 2021, 47/2021

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy