Ryjem w osła

Ryjem w osła

Jaką Siłę ma radio Ojca-Dyrektora Rydzyka, łatwo się można było przekonać podczas sejmowej debaty o kontroli NlK w sprawie Radia Maryja. Kontroli Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz ministerstw odpowiedzialnych za przydzielanie fal radiowych. Samo radio kontroli nie podlega.

W czasie wspomnianej debaty prawa strona sali plenarne] zapełniła się jak podczas ważnego meczu drużyny narodowej. Więcej było posłów prawicy niż podczas debaty dekomunizacyjnej. Ponieważ regulamin dopuszczał jedynie krótkie oświadczenie w imieniu klubów i kół poselskich, pozostali posłowie wykorzystali inną formę zaistnienia na sejmowej mównicy – pytanie do posła sprawozdawcy. Jeden za drugim wychodzili i w formie „pytania” składali deklarację wierności Ojcu-Dyrektorowi Rydzykowi. Ważniejszemu zapewne dla wielu z nich od przewodniczącego Krzaklewskiego.

Nastrój uroczystej akademii ku czci zepsuł poseł SLD, który swe krytyczne niezwykle „pytanie” okrasił chrząknięciem przy artykulacji nazwy rozgłośni Ojca-Dyrektora. Padło znane z murów sformułowanie, że Rydzyk ma radio, a radio ma ryja..

l wprost z niebiańskiej akademii znaleźliśmy się w piekle. Polskim.

Posłowie prawicy od razu zwrócili się do marszałka Sejmu RP, Płażyńskiego, aby ten wydał niezwłocznie prokuratorowi posła Adamskiego. Bo samo już wskazanie na ryjowatość wspomnianej rozgłośni jest obrazą „uczuć religijnych” milionów Polaków.

Katolicka rozgłośnia też zareagowała błyskawicznie, zionąc miłością bliźniego w posła Adamskiego. Odtąd pojawia się tam jako „pOseł” albo „Oseł Adamski”. Ponieważ Sejm nie jest instytucją religijną, choć bywał już zwany „sanktuarium demokracji”, to o żadnej obrazie mowy być nie może. Następnie radioamatorzy, napełnieni wspomnianą miłością bliźniego jęli przekazywać „Osłowi Adamskiemu” telefoniczne i listowne pogróżki. Wśród nich obicie ryja „Osłowi” było czynnością najbardziej delikatną.

Poseł zwrócił się do marszałka Sejmu RP o ochronę osobistą. Pan marszałek znalazł się między prawicowym żądaniem wydania posła pod sąd rychły i surowy, a poselskim – zapewnienia mu bezpieczeństwa przed katolicką miłością bliźniego. Zachował się jak rasowy marszałek – sprawy odłożył na święty nigdy.

Zapewne poseł Adamski, pomimo licznych, żarliwych pogróżek przeżyje. Potrzebny jest przecież radiu jako oskarżony na pokazowym procesie. Posłowie prawicy też nie popuszczą. Wiedzą bowiem, że notowania partii prawicowych spadły z poziomu nieba do świńskiego ryja. W sile oddziaływania radiostacji Ojca-Dyrektora jest ich ostatnia nadzieja zachowania mandatów poselskich w przyszłej kadencji. Ona przecież wskaże proboszczom i wyborcom, kogo na karcie zostawić, a których zdrajców prawicy, postmodernistów skreślić. Wedle przedwyborczych prognoz, prawica może zmniejszyć swój sejmowy stan posiadania o połowę. Zatem nie ma „zmiłuj się”. Trzeba jak najszybciej się u Ojca-Dyrektora aktywnością wykazać. Zdążyć przed kolegą siedzącym obok.

Czeka nas zatem rozprawa sądowa rozstrzygająca, czy kpina z rozgłośni Ojca-Dyrektora jest przestępstwem? Czy rozgłośnia jest już obiektem kultu religijnego? Czy radio może być bogiem?

Jakież to jest radio i jakich ma słuchaczy, przekonał się inny poseł SLD, Bronisław Cieślak, który w dobrej wierze przekazał słuchaczkom i słuchaczom świąteczne życzenia przy okazji wspomnianej debaty. Miłujący bliźniego redaktorzy Ojca-Dyrektora i słuchacze ostudzili jednoznacznie posła, deklarując mu, gdzież mają jego „Życzenia”. Znak pokoju odchrząknięto.

Wydanie: 02/1999, 1999

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy