Rząd musi odejść, rada pomoże

Rząd musi odejść, rada pomoże

Tworzymy narzędzia nacisku na władzę. Przymuszamy rząd do reakcji, jednocześnie obnażając jego niekompetencję

Marta Lempart i Klementyna Suchanow z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet

Rada Konsultacyjna przy Ogólnopolskim Strajku Kobiet to pomysł na co?
Marta Lempart: – Od razu była potrzeba zbierania postulatów wykrzyczanych na ulicy. Spływały w setkach mejli, rozmów, telefonów, wpisów na społecznościówkach. Zbierał je Adrian, jeden człowiek, opracowywał, przekazywał mnie. I niemal od razu okazało się, że to jest nie do przerobienia, uporządkowania, merytorycznego ogarnięcia przez dwie osoby.

Rada ma pomagać, a nie radzić?
ML: – Ma zapierdalać.

Ludzie słyszą „rada”, to znaczy, że będzie rządzić.
Klementyna Suchanow: – Nie. Rada pracuje dla ludzi. Na potrzeby organizującego protesty OSK.

ML: – My (ja i Klementyna) jesteśmy złym policjantem. Gdyby ludzie w radzie zapomnieli, że mają rolę służebną, że mają słuchać, zbierać postulaty, dać głos ludziom ulicy, a nie realizować swoje najlepsze pomysły i wizje – to my wkroczymy. Rada ma opracować pakiety postulatów, przygotować rozwiązania, które można wdrażać, proponować.

KS: – Ludzie z rady mają swoje doświadczenie, nierzadko aktywistyczne, teoretyczne, życiowe – mogą zaproponować rozwiązania.

ML: – Ale zadaniem rady nie jest napisanie programu Polska 2060. Rada ma powiedzieć, co robić.

Czyli rada zbiera postulaty, przedstawia w spójnej formie i potem…
KS: – Nie potem, już! Tworzy narzędzia nacisku na władzę od razu: macie w tej sprawie zrobić to i to. Czytelnie mówi, o co chodzi ulicy, i przymusza rząd do reakcji, jednocześnie obnażając jego niekompetencję, która co prawda i tak jest znana, ale nigdy dość przypominania. Rada pokazuje, że obywatele/obywatelki w dwa, trzy tygodnie rozpoznają problemy i znajdują rozwiązania, a wy tu latami siedzicie na stołkach za grube pieniądze i gówno zrobiliście. A ludzi jeszcze bardziej to wkurzy, bo de facto pokaże, że rząd nie jest nam do niczego potrzebny, bo my sami możemy w dużo lepszy sposób zaopiekować się sobą.

Naszym problemem jest to, że od kiedy powstała rada, media chcą wiedzieć, czy organizujemy partię polityczną. To kształtuje taką wizję, że jest jakaś klasa polityczna, która uprawia politykę, a z drugiej strony jest społeczeństwo posłusznych owieczek, które ją realizuje, wykonuje polecenia. Chcemy odwrócić ten porządek – obywatele sami tworzą swoją politykę, sami lepiej sobie z tym radzą. I do niczego rządu nie potrzebują. A rząd może się dowiedzieć, że społeczeństwo teraz czegoś od niego chce, a nie tylko co cztery lata znowu ich wybierze po kampanii kłamstw i propagandy.

Znasz rząd, który czegoś się nauczył od ludzi?
KS: – Nie, ale społeczeństwo się uczy. I na nim nam zależy, a nie na politykach, ci niech się uczą sami.

Rada miała w pierwszym rzucie kilkadziesiąt osób, wybranych według jakiegoś klucza.
KS:
– Pierwszy skład został wskazany przez OSK i jego doradców.

A teraz trwa budowa formuły otwartej czy poszerzonej?
KS: – Tak, nie chciałyśmy zaczynać od otwartej formuły, bo ciągle byłaby otwierana. A my w Strajku jesteśmy bardzo przewrażliwione na punkcie bycia skutecznymi. Jeśli mamy do wyboru dwie drogi, zawsze wybierzemy drogę bardziej skuteczną. I tak wybrałyśmy w sprawie rady. Jesteśmy pod presją czasu. Ulica nie będzie trwała wiecznie. Nie do końca też jest dobrze w sytuacji covidowej wzywać ludzi nieustannie na ulicę. Rada tworzy jakby drugi front obok protestów.

A jest jakiś pomysł na reprezentację tych oddolnych protestów?
KS: – Na reprezentację – na razie nie. 13 listopada skończył się otwarty nabór do rady, zgłaszali się eksperci, środowiska, osoby koordynujące prace zespołów. A potem ma to już być otwarte dla wszystkich, żeby się odnieść do zebranych postulatów, żeby za pomocą cyfrowych narzędzi tę część debaty potraktować maksymalnie partycypacyjnie.

Rada z całą pewnością nie jest ciałem, które reprezentuje protestujących. Przetwarza merytorycznie to, co słychać na ulicy. Mamy taką analizę Społecznego Komitetu Analitycznego, środowiska badaczy rynku i zachowań społecznych, która bada i opisuje uważnie język protestów, postawy młodych ludzi, pola emocji wokół protestów.

Samą Radę Konsultacyjną traktujemy jako ciało eksperckie w kontrze do niekompetentnego rządu. Chcemy przywracać wiek oświecenia i rozumu w Polsce. Nie chcę być zasypywana setkami opinii o szczepionkach, chcę wiedzy i faktów, uznania dla nauki. Niby banalne, ale ostatnio te wartości są jakby zapomniane.

I ponieważ rada ma odgrywać taką rolę, to ma taką, a nie inną strukturę wiekową.

Czyli nie boli was, że rada jest za stara na takie młode protesty?
KS: – Mnie to nie boli. Twarzą tych protestów stali się młodzi ludzie, ale to nie jest tylko ich protest. W ostatnich latach protestowali starsi, a teraz młodzi to przejęli. A my przecież jesteśmy ich matkami i też tam jesteśmy. To bardzo międzypokoleniowa rzecz. Kiedy głos zabierają uczestniczki powstania warszawskiego, widzę absolutną łączność między nimi a tymi młodymi, one walczyły na barykadach w ich wieku. Młodość ducha nie jest związana z metryką.

To jest protest młodych i niech ich będzie jak najwięcej, ale akurat rada zajmuje się czymś innym. Jeśli kiedyś dojdzie do zmiany politycznej, zmiany rządu – to nie wiem…

Dymisja rządu jest postulatem tego ruchu?
KS: – Dymisja rządu jest głównym postulatem wybrzmiewającym na ulicach tak dobitnie, że bardziej się nie da.

Mówisz o słowach…
KS: – …na j i na w. Tak. Jeśliby kiedyś doszło do rozmów takich jak w 1989 r., to młodzi muszą siedzieć przy stołach negocjacyjnych – to oczywiste. Również nastolatki poniżej 18. roku życia, bo są dużą częścią tych protestów. To jest nowe, niezwykłe pokolenie dzieci świadomych politycznie, to pierwsze takie pokolenie po 1989 r.

Niewidoczne pokolenie, które przemówiło pełnym, mocnym głosem – nieprzewidywalnie.
KS: – A rada teraz bardzo spuchła, rozrosła się, w niektórych zespołach jest nawet po kilkadziesiąt osób.

Zamknęłyście nabór 13 listopada, co ze spóźnialskimi?
ML: – Jak ktoś będzie bardzo super, to i tak go weźmiemy.

KS: – Najważniejsze, czego dotąd się nauczyłyśmy, to oparcie się na zaufaniu między ludźmi. I lojalności. Ludziom z rady dajemy wolność doboru współpracowników.

ML: – Dajemy im pomoc organizacyjną, zatrudniamy do tego ludzi.

Było 13 pól walki grupujących najważniejsze kompleksy postulatów. Co teraz?
ML: – Na pewno dochodzi jeszcze kultura. Jest mnóstwo głosów, że nie można jej pominąć. Ale ulica tego nie wykrzyczała.

KS: – Telewizja, kłamstwa, propaganda – owszem.

Które z grup postulatów wyraźnie urosły?
ML: – Edukacja. Gigant!

KS: – Dorota Łoboda uruchomiła sama ogromną energię w zbieraniu głosów na temat edukacji i także włączyła sporo młodych ludzi.

Któreś grupy postulatów tworzą wyraźnie szpicę?
KS: – Wybijają się oczywiście prawa kobiet i w dobie pandemii: edukacja, ochrona zdrowia, rynek pracy. Dzieci zostają bez komputerów do nauki podczas pandemii – szok.

Macie harmonogram kolejnych kroków?
KS: – Na pewno język ekspercki będziemy musiały przełożyć na przystępny.

A co z tą reprezentacją?
ML: – Jak będzie taka potrzeba, będziemy to robić, teraz czekamy na efekt pracy rady. Przyszła reprezentacja musi mieć z czym iść chociażby do rozmów. Porządkujemy teraz ten głos protestu.

KS: – Prace rady mają cisnąć na rząd, ale w scenariuszu „zmiana rządu” może to być pakiet pierwszych zmian i nowych regulacji. I to będą postulaty z mandatem ulicy, trudno będzie politykom je zakwestionować, bo to prawdziwy głos ludu, który musi zostać wysłuchany. Z kolei pomysły na rozwiązania zostaną już skonsultowane z ludźmi. To nowy model sprawowania władzy, samorządzenia się społeczeństwa. I zupełnie nowy model komunikowania się obywateli/obywatelek z władzą. To eksperyment polityczny, żeby wywrócić dotychczasowy system. To inwestycja w społeczeństwo. Co z tym zrobią politycy? Mogą być durni jak dotąd albo się włączyć.

Świat polityki instytucjonalnej z wami rozmawia czy stoi z boku i się przypatruje?
KS: – Rządzący srają w gacie, ale starają się tak to robić, żeby nikt nie widział. Ale i tak ten smród czujemy.

A opozycja?
ML: – Kontaktujemy się roboczo. Zachowuje się podejrzanie przyzwoicie. Boi się… zepsuć. A jednocześnie zrobiła coś, co należało zrobić dawno – zarówno Lewica, jak i Koalicja Obywatelska mają mapy posłów i posłanek angażujących się we wspieranie protestujących. Masowo. I dogadują się w tym między sobą.

KS: – Siadają z nami na ulicy. Jednej posłance urwałam nawet pasek od płaszcza, kiedy nas policjanci wyszarpywali i chcieli wynieść z grupy protestującej pod MEN. W pierwszej chwili jej nie poznałam, potem przepraszałam za urwany pasek.

Jesteście zadowolone z tej rady?
ML: – Tak, choć nie ma jak walczyć z kłamstwem, że to rada starych ludzi.

KS: – I jest w niej ponad 90% kobiet, a i tak krytycy zauważą tych czterech facetów. Rada powstaje, formuje się. Dobrze jednak wiedzieć, że to nie jest czysty żywioł, że każdy, kto wyśle mejl ze zgłoszeniem, wejdzie do rady. Dopiero wciągnięcie do prac przez koordynatorki zespołów czyni ją/jego taką osobą.

r.kurkiewicz@tygodnikprzeglad.pl

Fot. Albert Zawada/Agencja Gazeta

Wydanie: 2020, 47/2020

Kategorie: Wywiady

Komentarze

  1. Radoslaw
    Radoslaw 18 listopada, 2020, 14:00

    „Jeśliby kiedyś doszło do rozmów takich jak w 1989 r., to młodzi muszą siedzieć przy stołach negocjacyjnych – to oczywiste.”
    Tyko że w 1989 roku po obu stronach barykady można było znaleźć prawdziwych patriotów i meżów stanu. Ludzi, którzy pamietali przedwojenną nedze, apokalipse wojny, trudy odbudowy i wszystkie związane z tym konflikty, wielką odwilż 1956 itd. Te doświadczenia nauczyły ich pokory, nauczyły „różnić sie pieknie”, stawiając dobro kraju i obywateli jako cel nadrzedny. Po wtóre, po stronie władzy panowało przekonanie, że reprezentowany przez nią system już wyczerpał swoje możliwości (zresztą zaczeli go reformować i liberalizować co najmniej z 5 lat przed „okrągłym stołem”), że pozostało już tylko z godnością zejść ze sceny (ewentualnie wynegocjować jak najkorzystniejsze warunki kapitulacji). Natomiast dziś po stronie władzy zasiadają zacietrzewione miernoty, które zaciekle bedą sie bronić, łgać i mataczyć, bo poza polityką nie ma dla nich nigdzie miejsca.
    W 1989 roku Kościół był jeszcze mediatorem, dziś otwarcie (przynajmniej jako instytucja) opowiada sie po stronie władzy.
    Wreszcie stoją dziś, sprowadzone na jej życzenie, wojska „sojusznicze”, które nie odpowiadają przed polskim prawem, które bez wahania staną w obronie swoich pupilków, nie wahając sie użyć nawet najbrutalniejszych środków. W 1989 roku stacjonująca w Polsce Armia Radziecka już wyciągała ze schowków walizki i ostatnią rzeczą, na którą miała ochote, to mieszanie sie w polskie sprawy. Ledwo sie zaczeli zbierac po dekadzie kleski w Afganistanie.

    Reasumując – łatwo nie bedzie.

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Anonim
      Anonim 20 listopada, 2020, 04:20

      Łatwo nie będzie, ale gdzieś trzeba zacząć. I to jak najjszybciej, by nie zmarnować zapału i siły młodości.

      Odpowiedz na ten komentarz
      • Radoslaw
        Radoslaw 20 listopada, 2020, 09:40

        Zgadzam sie całkowicie. Szczególnie, że tych młodych w Polsce z roku na rok coraz mniej. Byle tylko ten ruch protestu nie dał sie zdominować przez karierowiczów, cwaniaczkow i inne szumowiny. Tak jak to sie stało z mityczną Solidarnością i niejedną, szlachetną w swoich intencjach, rewolucją wcześniej. I tu jest do odegrania rola dla starszych i ich doświadczenia – o ile wyciągneli ze swoich bledow wnioski…
        Tak jeszcze przy okazji – przy okazji brutalnego tłumienia demonstracji zaraz pojawiły sie medialne odniesienia do ZOMO. Wiadomo – „komuna wzorcem wszelkiego zła”. Tylko jakoś sobie nie przypominam, żeby ZOMO kiedykolwiek tłukło spokojnie protestujące kobiety…

        Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy