Rządy panów

Rządy panów

Warszawa 17,02,2017 r. dr Agnieszka Mrozik - literaturoznawca z PAN. fot.Krzysztof Zuczkowski

Władza widzi w nas siedzące w domu matki Polki, które rodzą dzieci i z pomocą rządowych 500 zł wychowują je na patriotów Dr Agnieszka Mrozik – adiunkt w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, autorka książki „Akuszerki transformacji. Kobiety, literatura i władza w Polsce po 1989 roku” Dlaczego znane polskie feministki w latach 90. tak gwałtownie odrzuciły 8 Marca? – Matkom założycielkom polskiego feminizmu ten dzień kojarzył się z PRL. A z czym kojarzyła się im PRL? – Z pozornym równouprawnieniem, fasadową emancypacją i podwójnym obciążeniem. Podwójne obciążenie, czyli co? – Masowe wejście kobiet na rynek pracy po wojnie nie wiązało się, niestety, ze zmianą w podziale obowiązków domowych. Kobiety wciąż wykonywały ich znacznie więcej. W czarnej dziurze Czy wobec tego przed wojną życie kobiet było lżejsze? – Po 1989 r. to pytanie długo pozostawało poza debatą publiczną. Część feministek w okresie przedwojennym szukała inspiracji. Zrobiły wiele – m.in. na płaszczyźnie naukowej i publicystycznej – dla odzyskania pamięci o prowadzonej przez Irenę Krzywicką i Tadeusza Boya-Żeleńskiego walce o wyzwolenie kobiet, o wykreślenie z Kodeksu karnego zapisów o karaniu więzieniem kobiet i lekarzy dokonujących zabiegu przerwania ciąży. Te artykuły straciły moc w wyniku decyzji władz PRL w 1956 r. Nie wiedziały o tym? – Oczywiście, że wiedziały, skoro brały udział w protestach przeciwko zaostrzeniu przepisów dotyczących aborcji na początku lat 90. Jednak nie dopuszczały do siebie myśli, że bronią PRL-owskiej ustawy. W ich konstrukcji historii ruchu kobiecego w Polsce było miejsce na lata przedwojenne, w nich doszukiwały się ciągłości z okresem po 1989 r. PRL pozostawała dla nich wyrwą, czarną dziurą. Nie były w tym oryginalne – taki jest dominujący do dziś przekaz o powojennej Polsce. – Liberalne feministki dołożyły swoją cegiełkę do tego obrazu. Nie mogło chyba być inaczej, bo czuły się dziećmi Solidarności, a wzorce działalności czerpały z zachodniej demokracji liberalnej i wolnego rynku. PRL była zaprzeczeniem ich świata wartości. Opowiadają o tym m.in. w książce „Feministki własnym głosem o sobie” pod redakcją Sławomiry Walczewskiej. Ślubna rewolucja Mimo wszystko zaskakujące było przemilczenie w ubiegłym roku 60-lecia ustawy o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży oraz 70-lecia dekretów o prawie małżeńskim i aktach stanu cywilnego. Przecież dopiero po wojnie pojawiły się śluby i rozwody cywilne, co zmieniło sytuację kobiet. – W okresie międzywojennym środowiska feministyczne i lewicowe walczyły o świeckość małżeństw, prawnicy wiele lat pracowali nad prawem małżeńskim umożliwiającym zawarcie małżeństwa cywilnego, jednak zostało ono storpedowane przez powołujący się na konkordat Kościół katolicki. Rozwody, podobnie jak małżeństwa, były wyłącznie kościelne, co powodowało ogromne trudności w ich unieważnieniu. Zmiana ustrojowa i wypowiedzenie w 1945 r. konkordatu dodały impetu reformom. Ślub cywilny oznaczał radykalną zmianę nie tylko prawną, ale także społeczną i obyczajową. W filmie „Rozwodów nie będzie” z początku lat 60. elektryk schodzi ze słupa, przebiera się i jedzie do urzędu stanu cywilnego. Czeka w nim ze świadkami na spóźniającą się pannę młodą, która musiała zostać dłużej w pracy w szpitalu. – Choć ślub wyznaniowy po wojnie pozostał, za ważny uznawano jedynie związek zawarty w obecności urzędnika stanu cywilnego. W tej uroczystości obie strony były traktowane równo. Inaczej rzecz się ma z formułą ślubu kościelnego. Mimo usunięcia w 1928 r. z przysięgi panny młodej fragmentu o okazywaniu posłuszeństwa mężowi przekonanie o uległości kobiety wobec mężczyzny wciąż pokutuje wśród duchownych. W 2015 r. głośno wyraził je arcybiskup warszawsko-praski Henryk Hoser. Warto mieć tego świadomość dzisiaj, gdy wiele par rezygnuje ze ślubu cywilnego na rzecz konkordatowego. W ostatnich latach coraz popularniejsze staje się – przeniesione z amerykańskich filmów – prowadzenie panny młodej do ołtarza przez ojca i przekazywanie jej ręki panu młodemu. To symboliczne wskazanie kobiecie jej roli w patriarchalnej rodzinie. Prawicowe portale z lubością powołują się na słowa apostoła Pawła: „Żony niechaj będą poddane swym mężom jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak Chrystus jest Głową Kościoła”… – Powojenne regulacje zawierały zupełnie inne „przykazania”. Stanowiły, że mąż i żona mają równe prawa, oboje ponoszą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2017, 2017

Kategorie: Kraj, Wywiady