Sam na placu boju

Rozmowa z Januszem Piechocińskim, prezesem Zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie

– Jakimi pieniędzmi dysponuje fundusz dla ochrony środowiska województwa mazowieckiego, jednego z największych w kraju, a zarazem bardzo zróżnicowanego.
– W 2000 r. planowaliśmy 117,3 mln przychodu, uzyskaliśmy 97,6 mln zł, z czego 70,8 mln zł to kwota opłat i kar za korzystanie ze środowiska. Oznacza to, że polepszyła się tzw. ściągalność. Inne dochody to np. dywidenda z akcji Banku Ochrony Środowiska, odsetki od pożyczek, zyski z bonów i lokat. Z tych środków sfinansowaliśmy wykonanie ponad 150 umów o wartości 135 mln zł. W porównaniu z 1999 r. osiągnęliśmy największą dynamikę wzrostu kwot środków statutowych wśród pozostałych funduszy wojewódzkich.
– Czyli nie ma już terenów zaniedbanych, zapuszczonych, pozbawionych szans na poprawę stanu środowiska i jego ochronę w przyszłości?
– Jeszcze nie jest tak doskonale, ale np. w 50 gminach dawnego woj. radomskiego, jeszcze tylko trzy nie mają niezbędnych urządzeń ochronnych. Jednak woj. mazowieckie za pomocą środków funduszu jako pierwsze bliskie jest opanowania problemu jakości wody pitnej, dzięki inwestowaniu w stacje uzdatniania wody, mało brakuje do zaspokojenia potrzeb i spełnienia norm międzynarodowych w tym zakresie. W 2000 r. przyznaliśmy np. 375 dotacji na w kwocie 28,3 mln zł na urządzenia do ochrony wód. Jako pierwsi w kraju systemowo finansujemy ochronę przed zagrożeniami nadzwyczajnymi, m.in. udzieliliśmy 6 mln zł pożyczek na wyposażenie Państwowej Straży Pożarnej w sprzęt specjalistyczny.
– W gminach łatwo znaleźć przykłady dbałości o środowisko i efekty poprawy w tym zakresie. Ale liczba zawieranych co roku umów o finansowanie inwestycji ochronnych nie maleje, wręcz przeciwnie – jest coraz większa.
– Tak właśnie jest, dlatego że mamy więcej środków na takie inwestycje, dlatego że w terminach spłacane są pożyczki, że możemy więcej długów umorzyć pod warunkiem przeznaczenia tych środków na kolejne inwestycje.
– A gminy i tak lamentują, że na wykonanie wielu swoich obowiązków nie mają pieniędzy. Jaki obraz ochrony środowiska w gminach jest prawdziwy?
– Tam, gdzie samorząd nie zabiera się do rozwiązania problemów ekologicznych – nie będzie efektów korzystnych dla mieszkańców i środowiska. Fundusz pomaga, a nie zastępuje władz lokalnych. Trzeba pamiętać, że wiele gmin nie ma dochodów, a więc pieniędzy na inwestycje chroniące środowisko. O ile jednak kilka lat temu wystarczały im pożyczki i dotacje sięgające 30% kosztów inwestycji, to w ciągu ostatnich dwóch lat coraz częściej pomagamy kwotami sięgającymi 50-70% kosztów. Dlatego musimy zmieniać mechanizm naszego działania, w 2000 r. ze 158 wniosków umorzyliśmy 93, czyli kwotę ponad 7,7 mln zł. W tym roku już morzyliśmy 20 mln, w 2002 r. planujemy 30 mln zł.
– Jaka tego przyczyna? Czy tylko za mało inicjatywy samorządów i brak pieniędzy w kasach gmin są najważniejszymi hamulcami postępu w ochronie środowiska?
– Nie tylko, choć w porównaniu z poprzednimi latami postęp jest ogromny, świadomość ekologiczna ma tu ogromne znaczenie. Ale nie mogę powstrzymać się od stwierdzenia, że fundusz został sam na placu boju. Bardzo skromny jest udział, a najczęściej wcale nie pomagają, w realizacji inwestycji ochronnych swoimi środkami np. Agencje Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa czy Własności Rolnej Skarbu Państwa. Nie ma co się dziwić, że maleje tempo inwestycji dla ochrony środowiska w gminach. Zbliżające się wybory „naciskają” samorządowców, chcą oni skończyć zaczęte inwestycje, proszą o umorzenia pożyczek, chcą po sobie coś zostawić. Ponadto – wbrew wcześniejszym zapowiedziom – nie płynie do Polski strumień pieniędzy z funduszy europejskich SAPARD czy ISPA. A ostatnio pojawiają się propozycje likwidacji naszego funduszu. Gdyby do tego doszło, wszyscy możemy pożegnać się na długie lata z poprawianiem stanu i ochroną środowiska w najbardziej zaniedbanych dziedzinach, jak np. likwidacja problemu odpadów.
– Ilu gminom woj. mazowieckiego fundusz powinien pomagać i w jaki sposób byłoby to dla nich korzystne?
– Obejmujemy 325 gmin w 42 powiatach, a mamy tylko pięć oddziałów biur w stolicach dawnych województw (w Siedlcach, Radomiu, Ciechanowie, Płocku i Ostrołęce) oraz centralę w Warszawie. Oczywiście, gmina gminie nie równa. Tam, gdzie są potężne zakłady, np. w Płocku, sytuacja jest inna niż w dawnym woj. siedleckim czy ciechanowskim. Dzięki inwestowaniu w ochronę środowiska w wielu okolicach woj. mazowieckiego nastąpił „skok cywilizacyjny”. Najważniejsza jest ochrona wód, dlatego tak dużo środków idzie na nowe oczyszczalnie, na zwiększenie mocy istniejących, likwiduje się dysproporcje między siecią wodociągów i kanalizacji, trwa wyścig o środki na zmianę systemów grzewczych. Ale fundusz wspiera też ochronę przyrody (w 2000 r. zrealizowano 62 zadania), zalesienia (w 23 powiatach zalesiono 1680 ha), edukację ekologiczną, a jednostkom ochotniczych straży pożarnych finansujemy nawet zakup ubrań specjalnych i butów do akcji ratowniczych.

 


Za zgodą rozmówcy – tekst bez autoryzacji po rozmowie 15 listopada br.

 

Wydanie: 2001, 48/2001

Kategorie: Ekologia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy