Samobójstwo

Samobójstwo

Nie wiemy, ile trupów jest jeszcze potrzebnych tyranowi, nie wiemy, jak się zakończy wojna rosyjsko-ukraińska, ale jedno wiemy na pewno: już nie ma Rosji. To znaczy: Rosja istnieje jako państwo, nadal ma broń jądrową, nadal też jest globalnym graczem, ale nie ma Rosji z jej entelechią, z jej wielowiekową misją, z jej uniwersalizmem. Razem z pociskami, które spadły na Kijów, umarła ruskość Rosji.

Ruskość Rosji! W Polsce często sobie z niej dworowaliśmy: jaka ruskość? Wszak to „potomek Czyngis-chana”! Ale takie właśnie było oblicze polskiej, zawsze dość prymitywnej rusofobii, naprzeciw której można było bez trudu postawić autentyczną ruskość, z językiem bliskim innym ruskim narodom, ze wspólnotą prawosławnej wiary, z identycznością korzeni sięgających Rusi kijowskiej. Nazwa „Rosja” znaczy w grece bizantyńskiej „Ruś” i jeszcze dziś zachowała się w języku rosyjskim ta zawsze niepokojąca dwuznaczność: russkij – to zarówno „ruski”, jak i „rosyjski”.

Przemówienia Władimira Putina i Siergieja Ławrowa były dlatego tak nikczemne, że tkwiło w nich „racjonalne jądro”, że w Ukrainie jakaś opcja prorosyjska, choćby przytłumiona po aneksji Krymu, zawsze istniała, że miała ona kilkuwiekowe tradycje. Zwłaszcza u ludzi narodowości rosyjskiej, ale i u rodowitych Ukraińców nierzadka była orientacja na Rosję – czy to w niedawnej postaci nostalgii za ZSRR, czy to w silnej jeszcze sto lat temu opcji „moskalofilskiej” bądź „rusofilskiej”, posługującej się bliskim językowi rosyjskiemu tzw. jazyczijem. A jazyczije długo współtworzyło nie tylko piśmiennictwo ukraińskie, lecz nawet literaturę beskidzkich Łemków i jeszcze po II wojnie światowej występowało wśród Rusinów na Słowacji. Oczywiście bliskość językowa i wspólnota wiary nie miały zazwyczaj przełożenia na decyzje polityczne, jednak czasem można było próbować coś na nich zbudować, choćby to „coś” było tak anachroniczne. Bo przecież Wiktor Janukowycz dopiero dziś jest rosyjską marionetką – kiedyś (niezależnie od jego powiązań z Rosją) ukazywał po prostu inną, wschodnią i prorosyjską twarz Ukrainy. „Ruski” mit Putina nie był więc całkowicie wydumany. Ale dziś zostały z niego gruzy. Pod rosyjskimi bombami rodzi się ostatecznie samostijna Ukraina, a od Rosji oddziela ją przepaść.

Dziwna rzecz! Przed rokiem 2022 Rosja nigdy nie napadła na Kijów. Miastem tym, zawsze ruskim, władali od XIII w. Tatarzy, od XIV w. Litwini, a od XVI w. Polacy, więc gdy w stuleciu następnym toczyła się wojna Rzeczypospolitej z Moskwą, nawet wtedy nie zorganizowano na Kijów specjalnej wyprawy. Moskwa, zazwyczaj z niesłychanym okrucieństwem, podbijała i niszczyła kolejne państwa ruskie, z Wielkim Nowogrodem i Twerem na czele, wdeptała w ziemię kozackie państwo Iwana Mazepy, ale Kijowem władała już od XVII w., toteż nie potrzebowała dokonywać nań napaści. Nawet gdy w latach 1919-1920 Kijów opanowali bolszewicy, uczynili to w trakcie wojny z… Rosją. Dopiero po latach zaczęli bolszewicy wykorzystywać rosyjską ideę imperialną.

Rosja nie mogła napaść na Kijów także dlatego, że napadłaby wtedy samą siebie. Dla Rosji Kijów był tym, czym w 882 r. był dla kniazia Olega: „matką ruskich grodów”. Napaści na Kijów mogli się dopuszczać tylko obcy, a ostatnim takim obcym był Adolf Hitler. I nie chodzi tu o skalę represji, bo Rosja jest na razie relatywnie powściągliwa, a Hitlerowi i tak nikt nie dorówna. Chodzi o sam fakt podniesienia ręki na matkę. Na kolebkę.

Na święte miasto Rusi.

A także na Słowiańszczyznę. Rosja zawsze przedstawiała się jako obrońca ludów słowiańskich. W pięknej powieści „W przededniu” Iwana Turgieniewa Rosjanka owładnięta słowiańską misją wyjeżdża z mężem Bułgarem walczyć o wolność jego ojczyzny. Dziś – czy walka Rosji o wolność innych narodów jest w ogóle do wyobrażenia? Rosja znów stała się wrogiem wolności, a zwłaszcza wrogiem wolności ruskiej i słowiańskiej. Bowiem w ataku na Kijów nie chodzi tylko o Ruś. Najnowsze ustalenia archeologów wskazują jako kolebkę Słowiańszczyzny właśnie Ukrainę: czy to Podole, czy Bukowinę, czy tereny tzw. kultury kijowskiej, trwającej tu od II do V w. To z tych ziem ruszyli niegdyś Słowianie na wszystkie niemal strony Europy.

Rosja, atakując pierwszy raz w dziejach Kijów, postawiła się jako czynnik wobec niego zewnętrzny: obcy i najeźdźczy. Atakując samą siebie, zaatakowała Ruś i Słowiańszczyznę. A to znaczy, że straciła swe odwieczne atrybuty. Na oczach świata popełniła samobójstwo.

a.romanowski@tygodnikprzeglad.pl

Wydanie: 12/2022, 2022

Kategorie: Andrzej Romanowski, Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy