Scenarzystę trzeba dopieszczać

Scenarzystę trzeba dopieszczać

To proszę o kilka ważnych, może kultowych już nazwisk.

– To zależy od gatunku. Seriale – wiadomo, „królowa jest jedna”, Ilona Łepkowska. „Napisała się” już dla seriali codziennych, rozwija projekt dla HBO. Nasi wielcy to Janusz Głowacki, Joanna Kos-Krauze, ale pojawiają się też młode nazwiska, które zaczynają zdobywać szacunek i zaufanie. Scenarzyści stanowią zróżnicowaną, całkiem sporą grupę. Wśród nich mamy grupę komercyjną – wystarczy zerknąć na listę scenarzystów seriali codziennych, np. w „Na Wspólnej” jest bardzo długa. To już nie dziesiątki, ale właściwie setki autorów, którzy na stałe piszą ostatnio zwłaszcza scripted-docu, których jest coraz więcej.

Razem z Maciejem Ślesickim organizujecie Pitch Fiestę. Co to jest?

– Nik Powell, szef londyńskiej szkoły filmowej, członek wielu organizacji filmowych, stwierdził, że sukces w tej branży to 10% talentu plus 10% fartu plus 80% ciężkiej pracy. Talent gdzieś siedzi, bo jeśli ktoś chce w taki sposób się wyrażać, skądś ta potrzeba się bierze. Fartowi możemy pomóc, dlatego w Warszawskiej Szkole Filmowej organizujemy Pitch Fiestę, sesje pitchingowe (pitching to spotkanie umożliwiające zaprezentowanie swojego projektu producentowi i nawiązanie z nim relacji – przyp. BD). Zapraszam zarówno największych producentów w Polsce, jak i mniejszych, zależnych, niezależnych, z fabuły, dokumentu i animacji. Mamy partnera, Krajową Izbę Producentów Audiowizualnych, która zaprasza swoich członków. Pitch Fiesta daje szansę spotkania scenarzystom i producentom.

Pani również jeździ na pitchingi.

– Też mam scenariusze. Niedawno w Londynie spotkałam się na pitchingu z Joelem Schumacherem, amerykańskim reżyserem i scenarzystą (m.in. „Batman”, proza Grishama). Zaczynał jako kostiumograf u Woody’ego Allena, ale chciał pisać scenariusze. To rada Allena ukształtowała jego drogę życiową: „Najpierw skończ scenariusz. A potem pokaż go innym”.

Wracamy do trudów pisania: żeby skończyć, trzeba mieć pomysł, zacząć i pisać.

– Nie siadasz, by napisać scenariusz w godzinę. To praca, która pochłania długie miesiące albo lata. Bycie przez cały ten czas w procesie pisania wymaga samozaparcia i dużo wiary w siebie. Zależy nam, by autorzy mieli warsztat, by wiedzieli, jak pisać scenariusze, jak pracować nad nimi i nad sobą. Stąd pomysł na festiwal dla scenarzystów Script Fiesta, gdzie tego uczymy. Maciej Ślesicki, współzałożyciel Warszawskiej Szkoły Filmowej, od razu postanowił, że ten festiwal musi być dla uczestników bezpłatny. Nieczęsto tak postępuje ktoś, kto jest producentem, prowadzi biznes. To właśnie edukacja.

I możliwość wyjątkowych spotkań.

– Ściągamy fantastycznych ludzi z polskiego środowiska. Byli Joanna Kos-Krauze, Janusz Głowacki, Ilona Łepkowska, reprezentantki TVN, który był naszym partnerem w tym roku. Spotykaliśmy się z Bogusławem Lindą, Katarzyną Rosłaniec, Piotrem Wereśniakiem, Marią Sadowską, Maciejem Pisukiem, Janem Komasą. Zapraszamy gości z zagranicy, naprawdę wybitnych. Mają świeże spojrzenie na scenariopisarstwo i potrafią tę wiedzę przekazać. Pojawiła się Linda Aronson, dla mnie najwybitniejszy umysł, jeśli chodzi o teorię scenariopisarstwa, była Pilar Alessandra, fantastyczna instruktorka scenariopisarstwa. Gwiazdą w 2014 r. był Joe Eszterhas, autor m.in. scenariusza do „Nagiego instynktu”, a w 2015 r. przyjedzie Jane Campion.

Prognozy dla polskiego rynku scenariuszowego?

– Na podstawie tego, co słyszę od scenarzystów z Europy, Ameryki Północnej, Australii i Nowej Zelandii, uważam, że u nas nie jest tak źle. Fakt, nie mamy gildii, zastępu agentów walczących o scenarzystów, ale mamy dwie instytucje, które zajmują się naszymi tantiemami, coraz więcej prawników specjalizujących się w prawie autorskim i coraz więcej programów oraz wydarzeń, które wspierają możliwość rozwoju zawodowego.

Jest pani optymistką.

– Może niepoprawną, ale naprawdę wierzę, że scenarzyści w Polsce mają całkiem fajne warunki do rozwoju i wiele możliwości rozpoczęcia lub rozbudowania kariery. Nasz rynek nie jest tak nasycony jak amerykański, konkurencja nie jest tak zaciekła, wiele dziedzin (np. gry, animacja, projekty dla dzieci i młodzieży) dopiero się rozwija i tam też są potrzebni specjaliści od snucia opowieści.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2014, 49/2014

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy