Ścigany za granicą

Ścigany za granicą

Brak umowy o ekstradycji z danym państwem nie oznacza, że ukrywający się tam przestępca jest bezpieczny

O tym, że nie ma kraju bezpiecznego dla przestępcy uciekającego przed wymiarem sprawiedliwości, przekonał się w ubiegłym tygodniu Krzysztof Jędrzejczak, ps. „Jędrzej”. W maju „Jędrzej” zasłynął spektakularną ucieczką z łódzkiego sądu, kiedy po prostu odłączył się od eskortowanego przez policję konwoju i pod okiem kamery… wyszedł spokojnie z budynku sądu. Wolnością jednak nie cieszył się długo. W październiku – również w widowiskowy sposób – został zatrzymany na Węgrzech, a już pod koniec listopada wrócił w kajdankach do ojczyzny.
Ekstradycja Jędrzejczaka, skazanego za udział w tzw. łódzkiej ośmiornicy, m.in. za oszustwa podatkowe i wyłudzenia, przebiegała w wyjątkowym tempie. Sam zainteresowany wystąpił z wnioskiem o rozpatrzenie jego sprawy w ramach uproszczonej, szybszej procedury. Trudno powiedzieć, do czego się spieszył, skoro w kraju czeka go jeszcze sprawa o zlecenie zabójstwa jednego z bossów łódzkiego świata przestępczego i porwań biznesmenów.
Wyjątkowo natomiast przeciąga się ekstradycja Andrzeja Zielińskiego, ps. „Słowik”, jednego z domniemanych szefów mafii pruszkowskiej. Od roku oczekiwany jest jego powrót z Hiszpanii – oczywiście w trybie przymusowym. Procedury ekstradycyjne w Hiszpanii są wyjątkowo przewlekłe, ale dotychczas nie zdarzyło się, aby państwo to odmówiło nam wydania poszukiwanego.

Umowa – pomoc czy przeszkoda?

Każdego roku polskie państwo składa ponad 50 wniosków o ekstradycję do naszego kraju przestępców, którzy uciekli za granicę, jednocześnie podobna liczba wniosków państw obcych o ekstradycję wpływa do polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości.
Wbrew powszechnemu mniemaniu do przekazania przestępcy wcale nie jest potrzebna umowa o ekstradycji podpisana z państwem, w którym podejrzany się ukrywa. Podstawą prawną wydania zbiegłego są międzynarodowe umowy wielo- i dwustronne. Najważniejsza z nich to Europejska Konwencja o Ekstradycji – obowiązuje ona prawie wszystkie państwa europejskie i jest otwarta również dla państw pozaeuropejskich. Polska przystąpiła do tej konwencji na początku lat 90. Ale do dziś nie zrobiły tego np. Białoruś i Monako.
Druga ważna umowa to Konwencja Narodów Zjednoczonych z 1988 r., do której przystąpiła większość państw świata, dotyczy ona wyłącznie ekstradycji za przestępstwa narkotykowe: produkcję, przewóz i rozpowszechnianie. Oprócz tego Polska ma podpisane dwustronne umowy o ekstradycji z kilkudziesięcioma państwami świata.
Paradoksalnie jednak jeśli nie mamy umowy o ekstradycji, przestępcę z takiego kraju dość łatwo sprowadzić na tzw. zasadzie wzajemności. – Jest taka generalna zasada między państwami, że o wszystko można prosić. Także o wydanie zbiega. Ale w ramach takiej wzajemności nie można żądać, można tylko prosić. A kraj, w którym ukrywa się podejrzany, nie musi go wydać. Jednak w naszej praktyce zdarzają się odmowy wydania danej osoby, mimo że jest umowa ekstradycyjna, natomiast dotychczas nie spotkaliśmy się z odmową w przypadku jej braku – mówi prokurator Andrzej Kępiński, naczelnik Wydziału Obrotu Prawnego z Zagranicą.
Najczęstsze przyczyny odmowy ekstradycji pomimo podpisanej umowy to podwójne obywatelstwo przestępcy. Często ekstradycję poszukiwanego opóźniają jego zaradni obrońcy, wykorzystując wszelkie kruczki prawne, by nie dopuścić do odesłania ściganego do poszukującego go państwa. Kuriozalnym przykładem jest tutaj sprawa Jerzego Wieczorka, jednego z szefów mafii pruszkowskiej, sprowadzanego do Polski z Bułgarii. – Bardzo szybko wysłaliśmy wymagane w tej sprawie dokumenty. Wniosek o ekstradycję przetłumaczony był na język bułgarski. Obrońca Wieczorka dopatrzył się, że Bułgaria przystępując do konwencji, zastrzegła sobie prawo żądania przetłumaczenia wniosku na język Rady Europy. Sąd bułgarski przyznał rację mecenasowi Wieczorka i poprosił o jeszcze jeden wniosek, w języku angielskim. Zrobiliśmy to w ciągu kilku dni. Jednak warto przy tym zaznaczyć, że podpisana przez Polskę umowa dwustronna z Bułgarią nie wymagała nawet tłumaczenia na bułgarski. Mogliśmy wysłać dokumenty jedynie po polsku, a żądanie tekstu po angielsku było dla nas zdumiewające, w sytuacji gdy strona bułgarska dysponowała tekstem polskim i bułgarskim – opowiada prokurator Kępiński.
Niekiedy łatwiej i szybciej jest uzyskać wydanie poszukiwanego ukrywającego się w kraju, z którym nie mamy umowy o ekstradycji. Doświadczył tego Ryszard Bogucki, poszukiwany listem gończym za zabójstwo Andrzeja Królikowskiego, „Pershinga”, i zamieszany w zabójstwo generała Marka Papały. Bogucki schronił się w Meksyku, z którym nie mamy umowy o ekstradycji. Wytropiony przez polską policję, gdy chciał sprowadzić do Meksyku swoją dziewczynę, został zatrzymany przez meksykańskie władze. Z powodu braku umowy ekstradycyjnej uzyskanie wydania Boguckiego do kraju byłoby długie, skomplikowane i dość kosztowne, jednak Meksykanie poszli nam na rękę. Z pominięciem obowiązujących procedur ekstradycyjnych błyskawicznie postanowili deportować przestępcę i wsadzili Boguckiego na pokład samolotu. Teoretycznie w samolocie był on wolnym człowiekiem, jednak w praktyce nie odstępowali go funkcjonariusze polskiej policji. Zarówno w obcym samolocie, jak i podczas przesiadki w Niemczech nie mieli oni żadnych uprawnień, by pilnować i zatrzymać Boguckiego. Ten jednak o tym nie wiedział i nie próbował uciec np. na lotnisku w RFN. Oczywiście, policja niemiecka wiedziała o tym nieoficjalnym konwoju i ewentualna próba ucieczki byłaby raczej nieskuteczna. Gdyby jednak udało się Boguckiemu spowodować zatrzymanie go w Niemczech, mogłoby to znacznie opóźnić dostarczenie go do Polski. W trybie umowy ekstradycyjnej odesłanie poszukiwanego do kraju nie mogłoby odbyć się tak szybko.

Najważniejsze to złapać

Bardzo dużo zależy od tego, jak układa się współpraca między Polską a państwem, w którym ukrywa się przestępca. Za wzorowe uważane są relacje z Niemcami. Zachodni sąsiedzi zazwyczaj szybko i pozytywnie rozpatrują wszystkie nasze wnioski o ekstradycję. Jednego z przestępców oddali w ręce polskiej policji jeszcze przed otrzymaniem formalnego wniosku o jego ekstradycję! Tak dobre kontakty polsko-niemieckie są tym bardziej istotne, że najczęściej polscy bandyci uciekają właśnie za zachodnią granicę. Do Niemiec kierujemy więc jedna czwartą wszystkich wniosków o ekstradycję.
Wielu poszukiwanych szuka schronienia przed polskim wymiarem sprawiedliwości na Słowacji i w Czechach. Na Słowację uciekł, jeszcze przed wygaśnięciem immunitetu, były poseł AWS, Marek Kolasiński, podejrzewany o wielomilionowe nadużycia gospodarcze. Złapano go po czterech miesiącach poszukiwań i odesłano do Polski. W zasadzie żadne w miarę cywilizowane państwo nie robi problemów z odesłaniem bandyty do jego rodzinnego kraju, w którym ma być sądzony lub też, z którego uciekł po wydaniu na niego wyroku, by chronić się przed więzieniem.
Przestępcy wychodzą z założenia, że im dalej, tym trudniej będzie ich znaleźć i odesłać do kraju. – Ze złapaniem bandyty są pewne problemy w krajach biednych, niemających dobrze zorganizowanych i wyposażonych organów policyjnych i w takich, gdzie panuje korupcja. Szanse na znalezienie ukrywającego się są tam zazwyczaj mniejsze niż w krajach mających sprawne służby policyjne i graniczne – mówi prokurator Kępiński.
Za „najbezpieczniejsze dla bandytów” uważane są kraje Ameryki Południowej – zwłaszcza Brazylia – z którymi nie mamy umów ekstradycyjnych. Nie mamy jej także z Argentyną. – Ale jeszcze raz podkreślam, że nie znaczy to, że są to kraje, z których nie można uzyskać ekstradycji. Tam, gdzie nie ma umowy, występujemy o ekstradycję na zasadach wzajemności – podkreśla prokurator Kępiński.
Policja i prokuratura są zdania, że to nie z powodu braku tej umowy kraje południowoamerykańskie uchodzą za „bezpieczne”, lecz dlatego, że trudniej tam poszukiwanego ująć. Ostatnio „modna” wśród uciekających przestępców jest Afryka, zwłaszcza RPA. Tam najprawdopodobniej ukrył się Józef Jędruch, jeden z szefów firmy Colosseum, oskarżony o nadużycia finansowe.

Izreal – bezpieczna przystań?

Najwięcej oskarżonych o nadużycia gospodarcze uciekło z naszego kraju na początku lat 90. Zazwyczaj byli to „biznesmeni”, którzy nabrali kredytów i z pieniędzmi wyjechali z Polski. Szuka ich dość skutecznie Interpol i co pewien czas otrzymujemy informację o zatrzymaniu zbiegów nawet po wielu latach od ucieczki. Ale nawet jeśli zostaną odnalezieni, zdarza się, że unikną odpowiedzialności karnej, tak jak jeden z twórców afery Art-B, Andrzej Gąsiorowski. Mieszka on spokojnie w Izraelu i nie ma szans na jego ekstradycję. Gąsiorowski wykorzystuje fakt posiadania obywatelstwa izraelskiego i choć uzyskał je już po popełnieniu przestępstwa w Polsce i ucieczce, dla władz Izraela nie miało to znaczenia. Polska starała się o ekstradycję Gąsiorowskiego dziewięć lat. Bezskutecznie. Chociaż nigdy nie otrzymaliśmy formalnej odpowiedzi odmownej, jednak władze izraelskie mnożyły żądania opóźniające ekstradycję Gąsiorowskiego: wymagano coraz to nowych dowodów, wyjaśnień i dokumentów. W końcu w 1997 r. izraelski parlament, Kneset, uchwalił ustawę, że Izrael wydaje swoich obywateli tylko pod warunkiem, że ewentualną karę będą odsiadywali w Izraelu. Polskie władze nie mogły tego zagwarantować. Izrael odpowiedział więc, że w tej sytuacji nie może prowadzić dalej postępowania ekstradycyjnego.
W zasadzie nie występuje się o ekstradycję przy drobnych przestępstwach. W europejskiej konwencji mowa jest o tym, że podstawę do ekstradycji stanowi popełnienie przestępstwa zagrożonego co najmniej rocznym wyrokiem więzienia. Choć są państwa domagające się wydania „bandyty”, który w ich kraju ukradł na przykład rower. – Jedno z państw azjatyckich wszczęło poszukiwania w Polsce swojego obywatela, który w ojczyźnie ukradł parę krów. Gdybyśmy mieli szukać takich osób, zablokowalibyśmy pracę całego Interpolu – opowiada prokurator Andrzej Kępiński.

Ekstradycja nie dla wszystkich

Składając wniosek o ekstradycję, trzeba mieć przede wszystkim pewność, że przestępstwo, które popełnił poszukiwany, jest także ścigane w kraju, w którym się ukrył. Podwójna karalność jest warunkiem obligatoryjnym. Zbadanie tego jest często utrudnione, np. z powodu niuansów językowych. Ten sam termin może bowiem oznaczać całkiem inne czyny lub odwrotnie: mimo różnic w nazewnictwie definicja prawna jest taka sama. Ustawodawstwa poszczególnych krajów nie pokrywają się. Klasycznym przykładem braku podwójnej karalności jest prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwym. W takich sprawach Polska nie występuje o ekstradycję. Na Litwie, Ukrainie i Białorusi w ogóle nie jest to przestępstwo.
Nie wydaje się zazwyczaj poszukiwanych za popełnienie przestępstw politycznych i wojskowych w kraju, z którego pochodzi ścigany. Powszechne w krajach niedemokratycznych wyroki więzienia np. za obrazę głowy państwa nie mogą być dla naszego kraju podstawą do ekstradycji „winnego”, jeżeli zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ściganie ma charakter polityczny.

 

 

Wydanie: 2002, 48/2002

Kategorie: Kraj

Komentarze

  1. Maicon
    Maicon 11 marca, 2015, 15:25

    Od kiedy jazda po pijaku jest legalna na Ukrainie?!

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. Przemek
    Przemek 10 sierpnia, 2016, 19:01

    Czy jesteś poszukiwany Listem Gończym lub Europejskim Nakazem Aresztowania ?
    LIST GOŃCZY – EUROPEJSKI NAKAZ ARESZTOWANIA – DOPROWADZENIE DO ZAKŁADU KARNEGO – WYROK – PRZEDAWNIENIE – UMORZENIE Czasami bywa tak, że ktoś przed wyjazdem z Polski miał burzliwą przeszłość i nie wie kto go poszukuje oraz w jakiej sprawie. Jeśli wystawiono za Tobą list gończy to bez względu czy jesteś w Polsce lub za granicą istnieje możliwość uzyskania informacji kto i do jakiej sprawy Cię poszukuje . http://www.neewiss.com

    Odpowiedz na ten komentarz
  3. Maria
    Maria 12 lipca, 2019, 23:25

    Co za bzdury czytam… Panstwo Polskie nie wystepuje o ekstradycje w przypadku prowadzenia pojazdu w stanie nietrzezwosci… Powiem zupelnie cos innego! Najwiecej wnioskow o ekstradycje wystawia wlasnie Polska! Wlasnie rowniez w przypadku prowadzenia pojazdu w stanie nietrzezwosci!! To jest poprostu nieprawda!, co tu jest napisane.Pisze na podstawie faktow autentycznych. Wystarczy tylko sie w temat zaglebic, poczytac zrodla nie tylko polskie i wiadomo jest, ze Polacy pod tym wzgledem naduzywaja poprostu prawa europejskiego! Ale tak juz w Polsce bylo zawsze, ze jak dales komus kawalek wladzy, to musieli ja z dominancja wszystkim demonstrowac. Taki lubili i lubia.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy