Sejm przeciw kobietom

Sejm przeciw kobietom

Jedyne słuszne referendum w sprawie aborcji odbywa się w łazience nad testem ciążowym

Sejm błyskawicznie w pierwszym czytaniu 23 czerwca br. odrzucił obywatelski projekt ustawy liberalizującej (normalizującej) prawo aborcyjne przygotowany z inicjatywy Komitetu Legalna Aborcja Bez Kompromisów. Za odrzuceniem głosowało 265 posłanek i posłów, 175 było przeciw, a czworo wstrzymało się od głosu. Posłowie PiS bili brawo. „265 posłów i posłanek przeciw kobietom, 16 osób udaje, że ich nie ma. Wstyd”, napisała na Twitterze Magdalena Biejat, posłanka Lewicy.

– Jedyne słuszne referendum w sprawie aborcji odbywa się w łazience nad testem ciążowym – mówiła w Sejmie Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu w czasie przedstawiania projektu. Podpisało się pod nim ponad 200 tys. osób, w Sejmie został złożony w marcu. Jak podkreślają działaczki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, to pierwszy obywatelski projekt ustawy, który w całości poświęcony jest tylko aborcji. Zakłada legalną aborcję w ramach świadczeń finansowanych przez NFZ do 12. tygodnia ciąży, bez pytania pacjentki o powód, co jest standardem rekomendowanym przez Światową Organizację Zdrowia, oraz możliwość przerwania ciąży po 12. tygodniu w przypadku wykrycia wad płodu lub gdy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego. Uchyla także odpowiedzialność karną lekarzy i osób trzecich za przeprowadzenie lub pomoc w aborcji, natomiast na placówki medyczne, które odmówiły terminacji, powołując się na klauzulę sumienia – co zresztą w przypadku podmiotu leczniczego jest niezgodne z prawem i ustawą o zawodzie lekarza – nakłada obowiązek zaangażowania lekarza, który zabieg wykona. To, jak podkreślała Marta Lempart z OSK, reakcja nie na samo prawo, ale na jego realizowanie.

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego pod wodzą Julii Przyłębskiej z 2020 r., uznający za niekonstytucyjną przesłankę embriopatologiczną, zaostrzył ustawę z 1993 r. Obecnie aborcja jest legalna wyłącznie, jeśli stanowi zagrożenie dla zdrowia i/lub życia kobiety oraz gdy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego (gwałtu lub kazirodztwa). W praktyce o legalną aborcję jest niezwykle trudno, bo procedury w obydwu przypadkach są celowo wydłużane, a lekarze zwyczajnie boją się odpowiedzialności karnej. Aborcja stała się gorącym kartoflem. Tym bardziej że to właśnie przesłanka embriopatologiczna, czyli sytuacja, w której płód miał nieuleczalne lub letalne wady, była powodem ponad 90% zabiegów. Wyrok TK skutecznie ją wyeliminował.

22 czerwca Marta Lempart zamieniła szczekaczkę używaną na ulicy na mikrofon w sali plenarnej Sejmu.

– Ten projekt to głos suwerena. On dostosowuje prawo do rzeczywistości, w jakiej żyjemy – mówiła. Przytoczyła sondaże, z których wynika, że obecnie 66% społeczeństwa popiera legalną aborcję. W trakcie protestów poparcie sięgało 69%, zaś fakt, że mimo braku protestów poparcie utrzymuje się na stałym poziomie, pokazuje, że jest to stały trend. Dostęp do legalnej aborcji do 12. tygodnia ciąży popiera 90% wyborców Lewicy, 80% wyborców Koalicji Obywatelskiej i 55% wyborców PSL, a także ponad 30% wyborców PiS i niemal połowa głosujących na Konfederację. – Zadajemy dziś proste pytanie: tak czy nie? – powiedziała Lempart. OSK uruchomił stronę aborcjanatak.pl, na której posłowie i posłanki mieli możliwość zadeklarowania, jak będą głosować. Większość odpowiadała: „nie wiem”.

Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu podała dane: 94 kobiety dziennie, 34 tys. rocznie – tyle decyduje się na aborcję. Pomagają aktywistki ADT i innych organizacji kobiecych. – Aborcyjny Dream Team na pomoc kobietom wydaje 1,5 mln zł – mówiła Natalia Broniarczyk, dodając: – W cieniu waszych awantur my robimy aborcje.

Broniarczyk pokazała też opakowanie tabletek aborcyjnych i wyjaśniła, jak należy je stosować. W trakcie prezentowania projektu i debaty większość posłów PiS wyszła z sali.

– To jest zły pomysł i jest to pomysł, który jest przede wszystkim niezgodny z konstytucją. I o tym mówi nie tylko ostatni wyrok Trybunału Konstytucyjnego, ale również wiele, wiele lat temu wyrok TK, który odnosił się już do tego problemu – oświadczył rzecznik rządu Piotr Müller przed debatą. Zaznaczył, że „nie ma szans na dalszy bieg projektu liberalizującego aborcję”. Opozycja przypomniała zaś, że już kilka lat temu politycy PiS mówili, że ugrupowanie nie będzie dążyło do odrzucania w pierwszym czytaniu projektów obywatelskich.

Joanna Senyszyn zwróciła uwagę, że „to nie jest debata o przerywaniu ciąży (…), to jest debata o prawach i wolności kobiet”. Z drugiej strony padały słowa o ideologii gender oraz „obowiązkach ojca, by chronić życie dziecka”. Dobromir Sośnierz z koła Konfederacja stwierdził, że „projekt był pisany pod wpływem alkoholu”, a Janusz Kowalski z PiS orzekł: „Dziś cywilizacja śmierci ma twarz Marty Lempart i Donalda Tuska”. Padły też słowa o „lewackich gniotach” oraz „atakach na życie”.

Wniosek o natychmiastowe przyjęcie projektu złożyła posłanka Lewicy Katarzyna Kotula, a Anna Milczanowska w imieniu PiS postulowała jego odrzucenie w pierwszym czytaniu. I tak też się stało.


Kto chce prawa do legalnej aborcji?

Liberalizację prawa aborcyjnego popiera 61,8% respondentów badania IBRiS przeprowadzonego w czerwcu na zlecenie Radia ZET. 38,2% – zdecydowanie popiera, 23,6 – raczej popiera. Przeciwnych aborcji jest 26,7% osób (zdecydowanie przeciwnych – 14,6%, raczej nie popiera dostępu do aborcji – 12,1%). 11,5% nie ma zdania.

Dostępu do aborcji chce 63% kobiet i 60% mężczyzn.

Najwięcej zwolenników liberalizacji (99%) jest w grupie wiekowej 30-39 lat, najwięcej przeciwników (46%) – w grupie wiekowej 50-59 lat.

Konserwatywni są respondenci z miast do 50 tys. mieszkańców – dostęp do legalnej aborcji popiera 61% badanych. Na wsi i w miastach do 250 tys. mieszkańców – 63%, w dużych miastach – 69% respondentów.


Fot. Piotr Molęcki/East News

Wydanie: 2022, 27/2022

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy