Seks w domu Wielkiego Brata

Seks w domu Wielkiego Brata

Dwoje uczestników „Big Brothera” znalazło nową receptę na sławę

No i stało się. Dopiero w trzeciej edycji Wielkiego Brata polscy widzowie zobaczyli na ekranach telewizorów to, co Holendrzy czy Anglicy ujrzeli dużo wcześniej. Para uczestników, nie krępując się obecnością kamer, zaczęła romansować. „Podczas wieczornej kąpieli w jacuzzi ich czułości stawały się coraz bardziej namiętne, aż w końcu młodzi kochankowie nie byli już w stanie zapanować nad swoimi rozpalonymi emocjami i doszło między nimi do zbliżenia. Nie poprzestali jednak i na tym. Podczas gdy wszyscy domownicy spali, Łukasz i Agnieszka przenieśli się do sypialni, gdzie dalej oddawali się namiętnościom” – opisał TVN w informacji prasowej to, co się stało potem. Mimo szybkiego i sprawnego wydania komunikatu TVN zadbał o morale widzów i nie odważył się pokazać punktu kulminacyjnego. Do emisji trafiły tylko taśmy zawierające niewinne pieszczoty. Miłosnych igraszek nie można było zobaczyć także w Internecie. Rzecznik TVN, Andrzej Sołtysik, tłumaczy, że stacja nie chciała przekraczać granic dobrego smaku.
Żadnego stanowiska w tej sprawie nie zamierza zająć Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, wcześniej ostro krytykująca „BB”. – KRRiTV nie będzie się zajmować wydarzeniami, które rozegrały się poza wizją, tzn. kulisami, i nie były emitowane przed widownią telewizyjną – uzasadnia rzeczniczka tego gremium, Joanna Stempień.
Mimo to wraz z erotycznymi ekscesami powróciły pytania o moralną stronę tego medialnego przedsięwzięcia.
Bohaterka

love story

to Agnieszka Frykowska vel „Frytka”, łodzianka ucząca się w studium hotelarskim. Wg internautów – córka operatora filmowego Bartłomieja Frykowskiego, który zginął tragicznie w dworku należącym do Karoliny Wajdy, oraz wnuczka Wojciecha Frykowskiego, zamordowanego przez Charlesa Mansona w domu Romana Polańskiego. On – to Łukasz Wiewiórski, przystojny ekonomista, o przydomku dobrze odzwierciedlającym jego styl bycia – „Ken”. Są młodzi, nie ukrywają, że marzą o sławie. I właśnie na takich mieszkańców domu Wielkiego Brata postawił tym razem TVN. To efekt krytycznych uwag dotyczących bohaterów drugiej edycji: wzorujących się na swoich poprzednikach i wiedzących, jak zdobyć sympatię widzów.
Obecni mieszkańcy domu w Sękocinie wydają się być barwniejsi, mają ciekawsze życiorysy. Jest wśród nich góral – kelner, otwarcie opowiadający o swoim nieślubnym dziecku, inny uczestnik zamierza założyć hodowlę wielbłądów i reniferów. Dziewczyny znają wschodnie sztuki walki, jedna jest detektywem i śledzi niewiernych mężów. Wszyscy marzą o wygranej i są gotowi na wiele, by ją zdobyć. Są o wiele bardziej żądni zwycięstwa i drapieżni w działaniu niż ich poprzednicy.
Czy właśnie dlatego Agnieszka i Łukasz zdecydowali się na upublicznienie swojego życia seksualnego?
Eksperci zajmujący się mediami są już znużeni tematyką „BB”. Psycholog Jacek Santorski, który zajmował się doborem uczestników za pierwszym razem, nie chce rozmawiać o tym programie. – Proszę zobaczyć, jak zachowują się posłowie w Sejmie. I to wszystko, co jestem skłonny powiedzieć na temat tego, jak daleko są w stanie posunąć się ludzie w obecności mediów – mówi.
Prof. Janusz Czapiński przewiduje, że może być jeszcze gorzej: – Spełniają się złowieszcze przepowiednie psychologów, m.in. moje i Wojciecha Eichelbergera, że musi nastąpić eskalacja. Przecież „BB” to są pieniądze. Oczywiście nie podejrzewam, żeby para, która się od razu skonsumowała, na wejściu, była zachęcana przez producenta, ale ludzie mają swój rozum. Wiedzą, że muszą przebić tych, którzy byli przed nimi, żeby jakoś utrwalić się w świadomości odbiorców. A o to jest coraz trudniej, bo coraz więcej jest tego typu bohaterów. W przyszłości może być

jeszcze bardziej zadziornie

– uważa prof. Czapiński.
Jednak zdesperowani uczestnicy pasują do nowej formuły programu. Ponieważ druga edycja cieszyła się znacznie mniejszą popularnością niż pierwsza, za trzecim razem producenci zdecydowali się na wprowadzenie wielu zmian. – Pierwsza edycja przypominała prywatkę. Druga była kacem po pierwszej. Trzecia będzie prawdziwą wojną. Walką na całego – zapowiadał tuż przed startem trzeciej edycji Mike Morley, szef firmy Endemol w Polsce.
„Aby wygrać, trzeba przetrwać” – to obecnie podstawowa zasada w domu Big Brother, której realizacja ma przykuć widzów przed telewizorami. Nazwę programu zmieniono z „BB3” na „Big Brother – Bitwa”. Uczestników podzielono na dwie rywalizujące ze sobą grupy. W efekcie dziewczyny z serem w zębach musiały czołgać się w wykopanym rowie i znosić towarzystwo 200 białych myszek. Drużyna, która zwycięża, nie bierze udziału w nominacjach i korzysta z różnych przywilejów.
Oblicze zmienił także Wielki Brat. Już nie jest przyjacielskim kumplem, który czasami strofuje, ale można wpaść do niego na przyjacielską pogawędkę w pokoju zwierzeń. Tym razem jest „bezwzględnym sędzią”.
Wszystko to, by zwiększyć oglądalność. Dzięki „Frytce” i „Kenowi” będzie ona jeszcze większa.


Internauci o seksie w „BB”

przeciw…

„To jest bardzo żenujące, a my, Polacy, cieszymy się czymś takim. Te zachowania świadczą o polskim prymitywizmie. Po dwóch dniach do łóżka to… żałosne”.
„Ja także lubię seks, ale nie uprawiam go z kim popadnie i na pokaz. I na pewno nie świadczy to o moim braku naturalności. To właśnie ich zachowanie jest sztuczne i robione celowo pod publikę! Sprzedali się na oczach kilku milionów widzów. Potraktowali swoje ciała jak rzeczy, którymi można kupić „popularność”. Czy tak zachowuje się normalny człowiek?”.
„Ciekawe, jakie wynagrodzenie przewidział „BB” za seks na żywo?”.
„Agnieszka i Łukasz nie powinni kochać się przy pierwszej okazji i tym bardziej takie sceny nie powinny być pokazywane”.

… i za
„Zaczynam lubić ten program. Powinno być więcej takich scen”.
„Moim zdaniem, uczestnicy programu są cool. Telewizja powinna pokazywać więcej szczegółów”.
„Jestem z wami, ponieważ tylko wy wprowadzacie w tej zabawie trochę życia codziennego. „Ken” i „Fryta” są OK!”.
„Niech robią, co chcą, przecież nie są w zakonie”.

 

Wydanie: 10/2002, 2002

Kategorie: Media

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy