Silny prezydent

Silny prezydent

Będę miał tylko jednego szefa – naród

Rafał Trzaskowski – prezydent Warszawy, kandydat na prezydenta RP

Czym będzie się różniła prezydentura Trzaskowskiego od prezydentury Dudy?
– Będzie jak dzień po nocy. Prezydentura aktywna zamiast biernej. Autonomiczna zamiast serwilistycznej. Od pięciu lat nad Pałacem Prezydenckim powiewa biała flaga. Nie było tam krytycznego spojrzenia na to, co robi rząd i większość sejmowa, nawet gdy były to działania podejmowane na chybcika, bez konsultacji społecznych. Nie było realnych prób rozwiązywania problemów Polek i Polaków. A prezydent ma do tego instrumenty – oprócz weta może zgłaszać ustawy, inicjować polityczne i społeczne dyskusje, wpływać na obsadę ważnych stanowisk. W zamian widzieliśmy np. bardzo kontrowersyjne decyzje uniewinnień – począwszy od kuriozalnego ułaskawienia Mariusza Kamińskiego, na osobie z listy szczególnie groźnych pedofilów kończąc. To była zła prezydentura. Uległa wobec zewnętrznych ośrodków władzy. Ośmieszana decyzjami z zewnątrz, jak w sprawie 2 mld zł na TVP i przywróceniem Jacka Kurskiego do zarządzania tą telewizją. To się musi zmienić. Nie zamierzam jednak zrobić z Pałacu Prezydenckiego ośrodka opozycyjnego. To będzie w pełni i rzeczywiście bezpartyjna Kancelaria Prezydenta. Rzetelna i konstruktywna. Tam, gdzie rząd będzie działał na korzyść Polek i Polaków, tam będzie mógł liczyć na moje wsparcie. Nie zamierzam być jednak notariuszem rządu, a urząd prezydenta aktywnie wykorzystam, działając na rzecz jedynego szefa – moich współobywatelek i współobywateli.

Kto jest pana prawdziwym przeciwnikiem – Andrzej Duda czy Jarosław Kaczyński?
– Moim przeciwnikiem w wyborach prezydenckich jest Andrzej Duda. Na ile jest to samodzielny polityk, to już każdy sam potrafi ocenić. Ale skoro padło też i drugie nazwisko, to pragnę zapewnić, że będę też prezydentem Jarosława Kaczyńskiego – dokładnie tak samo jak każdego innego obywatela.

Jaka jest stawka walki o prezydenturę?
– Tak wysokiej stawki wyborów w Polsce nie było od 1989 r. Jest nią demokracja w naszym kraju, rzeczywista wolność obywateli, a także przyszłość naszych rodzin i dzieci. Również jakość życia publicznego w naszej ojczyźnie. Jeśli tego lata, w najbliższą niedzielę 12 lipca, nie nastąpi zasadnicza zmiana, za którą już opowiedziało się ok. 57% wyborców, głosujących w pierwszej turze na innych kandydatów niż Andrzej Duda, pozwolimy domknąć mroczny system, który zawłaszcza państwo, rujnuje kolejne jego instytucje. To może być droga bez odwrotu, bo reelekcja obecnego prezydenta będzie sygnałem dla obecnej władzy, że ma trzy lata pozostałe do następnych wyborów na zabetonowanie swojej wszechwładzy, zniszczenie samorządów, obsadzenie reszty możliwych stanowisk swoimi rodzinami i znajomymi. Wynik tych wyborów nie będzie decyzją na trzy czy na pięć lat, ale na następne dziesięciolecie, może nawet na kilka dekad.

To jest spór cywilizacyjny? Demokracji z autokracją? Pokoleniowy?
– Jest to spór o sprawy zasadnicze – czy będziemy żyć w naprawdę wolnym kraju, czy też na dekady oddamy pełnię władzy zwartej grupie politycznej, która nie reprezentuje większości obywateli i żyje z tego, że nas w Polsce dzieli. Czy uczynimy nasze państwo i jego instytucje silnymi, aby służyły obywatelom, czy będziemy dalej pozwalać na to, aby zawłaszczano je w interesie grupy polityków i ich rodzin lub znajomych? Czy pozwolimy na dalsze zatruwanie naszego życia publicznego kłamstwem, oszczerstwem i propagandą, napływającą do naszych domów za pośrednictwem mediów publicznych, w efekcie czego zatruwane jest również nasze życie rodzinne? Kilka dni temu sąsiad groził sąsiadce spaleniem domu za wywieszenie banera wyborczego. Musimy powstrzymać to postępujące dzielenie społeczeństwa, bo nie wybaczą nam tego nasze dzieci. O tym są te wybory.

Czy jest pan gotowy na ciągłą szarpaninę z Jarosławem Kaczyńskim?
– Przede wszystkim uważam, że Jarosław Kaczyński powinien już zejść ze sceny politycznej. Ten spór, wyznaczony kiedyś na linii Tusk-Kaczyński, jest archaiczny i zatrzymuje rozwój naszego kraju. Blokuje. Donald Tusk nie jest obecny w życiu politycznym Polski – czas, by Jarosław Kaczyński przestał być hamulcowym. Ja na pewno nie zamierzam ani z nim, ani w ogóle z nikim się szarpać, a urząd prezydenta będę traktował z należnym mu szacunkiem. Przede wszystkim chcę pracować w interesie Polek i Polaków. Jeśli większość parlamentarna i rząd również będą mieli ten interes na względzie, wówczas mogą liczyć na moją współpracę.

Czy prezydent, stojąc naprzeciw PiS, może skutecznie bronić konstytucji? Bronić obywateli?
– Nie tylko może – musi. To jego najważniejszy obowiązek. Ma do tego potrzebne narzędzia. Ale do tego trzeba nie tylko uprawnień. Trzeba czuć tę podmiotowość w sobie, wierzyć w nią i ją stosować, wdrażać, wcielać w życie. Obecnie urzędującemu prezydentowi brakuje tej woli i odwagi. To dlatego nabraliśmy w Polsce wrażenia, że prezydent niewiele może.

Czy w tak podzielonej Polsce jest możliwy prezydent, który będzie łączył? Który będzie dla wszystkich Polaków?
– To jego konstytucyjny obowiązek. Fakt, że tak nie jest, to konstytucyjna patologia. W Polsce konieczny jest prezydent łączący, inaczej utrwalą się bardzo szkodliwe dla naszego społeczeństwa podziały. Wciąż powtarzam, a za mną tysiące Polek i Polaków, których spotykam codziennie na trasie kampanii – mamy dość, także dzielenia nas na lepszych i gorszych. Ten język przekłada się na relacje międzyludzkie, dzieli rodziny, budzi agresję. Trzeba z tym skończyć.

Jedną z łatek, jaką przypina panu PiS, jest łatka partyjniactwa. Jak się z niej wyzwolić?
– Taka łatka to oczywista gra wyborcza. A realia są takie, że to lista działań obecnego prezydenta jest w pełni zbieżna z polityką partii, z której pochodzi. Jest jej wykonawcą. Dlatego rozumiem obawy tych wyborców, którzy są zmęczeni konfliktem między partiami politycznymi i w pierwszej turze zagłosowali na Szymona Hołownię. Ja zgadzam się z ich diagnozą – Polsce potrzebny jest ponadpartyjny prezydent. Dlatego nie tylko złożę swoją legitymację partyjną, ale uczynię kancelarię prezydencką prawdziwie bezpartyjnym urzędem, w którym pracować będą eksperci i społecznicy.

Co znaczy – silny prezydent?
– To prezydent, który jest autonomiczny, aktywny, a jednocześnie wrażliwy na ludzką krzywdę i staje w obronie pokrzywdzonych, nawet jeśli to oznacza przeciwstawienie się komuś potężnemu. To prezydent, który ma tylko jednego szefa – naród. I nie boi się jakiegoś znaczącego posła. Który ma odwagę wykorzystać instrumenty nadane mu przez konstytucję, aby działać na rzecz obywateli. Również wtedy, gdy potrzebne są trudne decyzje.

Ma pan znakomite kontakty wśród europejskich prezydentów (merów, burmistrzów) miast. Jest spot, w którym trzymają za pana kciuki. To jak jest z tą Polską? Jest w Europie czy obok niej?
– Polska i jej obywatele są w Europie, trzeba to jasno powiedzieć. I nikt, kto ma w sercu interes Polski, nie powinien się domagać ani dążyć do tego, aby z tej Europy wyszła. To w Europie i w Unii Europejskiej są zakorzenione polskie bezpieczeństwo i dobrobyt. Natomiast rząd, prezydent – można odnieść wrażenie, że są obok Europy – swoim działaniem doprowadzili do tego, że wobec naszego państwa Unia wszczęła procedurę za naruszenie praworządności. Osłabili pozycję naszego państwa w Unii, przez co przegrywają ważne negocjacje i w efekcie nie są w stanie obronić interesów polskich obywateli – zapytajcie o to choćby polskich przewoźników. Takie są skutki polityki europejskiej PiS.

Czy jest pan w kontakcie z Szymonem Hołownią, Robertem Biedroniem, Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i innymi? Głosowali na nich różni wyborcy. Łączy ich to, że nie zagłosowali na Dudę. Jak zachęcić ich, by zagłosowali na Trzaskowskiego?
– Z Szymonem Hołownią odbyliśmy publiczną rozmowę, którą możecie państwo prześledzić na moich mediach społecznościowych. Zgadzamy się w wielu kwestiach – bezpartyjnej prezydentury, konieczności wzmocnienia samorządów czy ochrony klimatu. U pozostałych kandydatów z pierwszej tury również dostrzegam wiele wartościowych postulatów, o czym otwarcie mówię na spotkaniach z mieszkańcami. Nie uznaję głosów ich wyborców za pewnik, chcę ich, Was, proszę Państwa, przekonać, że zadbam również o Wasz interes.

Fot. Andrzej Hulimka / Forum

Wydanie: 2020, 28/2020

Kategorie: Wywiady

Komentarze

  1. amelie2
    amelie2 6 lipca, 2020, 07:53

    Z wszystkich dyskusji i wypowiedzi niewiele wynika, bo trudno wyłowić sens z potoku słów. A im więcej słów tym więcej pomyłek. Tymczasem wybór jest prosty. Nie wybieramy między Dudą a Trzaskowskim, tylko między Polską europejską (Trzaskowski) i Polską średniowieczną i mafijną (Duda = Kaczyński).

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Ireneusz
      Ireneusz 8 lipca, 2020, 13:10

      wybieramy pomiędzy Polska neokolonialną – Trzaskowski a Polską wolną – Duda.

      Odpowiedz na ten komentarz
    • Bogusława Błażejczyk
      Bogusława Błażejczyk 10 lipca, 2020, 19:18

      moze zaczne od tego ze ordynacja wyborcza powinna zakazywac kandydowanie na urzedy publiczne osobom aktualnie bedacym funkcjonariuszem publicznym z wyboru spolecznego.zbbyt duzo zolci i nuienawisci plynie z ust pana trzaskowskiego.mlodziezy nie ma kto przekazywac dobrych zachowan bo dziadkowie maja sie bawic. tanczyc i jezdzic po swiecie . a powinni byc oni od przekazywania tej madrosci zyciowej. doswiadczenia . pan duda jest dla mnie przede wszystkim dobrym czlowiekiem . szkoda ze wszedl do polityki.pan trzaskowski publicznie pluje na cala rodzine dudow.i pomaga mu w tym rowniez pan czarzasty mowiac o lenistwie pani agaty duda bo nie brala udzial w zyciu politycznym meza.

      Odpowiedz na ten komentarz
    • Andrzej
      Andrzej 11 lipca, 2020, 00:03

      Dodam: zdominowaną przez polski – prymitywny, zakłamany, uczący nietolerancji, przeciwny wszechstronnej edukacji – KK.

      Odpowiedz na ten komentarz
  2. Radoslaw
    Radoslaw 6 lipca, 2020, 17:47

    „Tak wysokiej stawki wyborów w Polsce nie było od 1989 r. Jest nią demokracja w naszym kraju, rzeczywista wolność obywateli, a także przyszłość naszych rodzin i dzieci.”
    Od 1989 roku post-solidarnościowe „elity” niczego sie nie nauczyły i kandydat Trzaskowski jest tego żywym dowodem. Panie Trzaskowski, ludzkie potrzeby dzielą sie na niższego i wyższego rzedu. Jeśli nie zaspokoi sie tych podstawowych – wyżywienia, dachu nad głową, opieki medycznej – to pańska „wolność i demokracja” nie są warte funta kłaków. Ciekawe, czy czułby sie pan wolnym człowiekiem, gdyby wisiał nad panem nakaz eksmisji na bruk? PiS milionom swoich wyborców pozwolił zaspokoić te podstawowe potrzeby i dał te minimum elementarnej wolności, chociaż w perspektywie najbliższego miesiąca. I to jest ta podstawowa, konkretna i rzeczywista wolność. Jest pan niestety przykładem takiego wielkomiejskiego aroganta, który nigdy nie stanął w obliczu prawdziwej biedy i który gardzi wyborcami PiS, zamiast im coś zaoferować. I pan twierdzi, że PiS dzieli Polaków? Jest pan dokładnie taki sam.
    I jaka ma być wedle pana ta „przyszłość naszych rodzin i dzieci”? Nadal bedzie pan pompował kase na konta amerykańskich firm zbrojeniowych zamiast w polskie szkoły czy szpitale? To niby czym ma sie pańska wersja przyszłości różnić od PiS-owskiej?
    Niech sobie pan przeczyta 21 postulatów sierpniowych. Myśli pan, że strajki w 1980 roku wybuchły, bo sie ludziom cenzura nie podobała? Przytłaczająca wiekszość żądań miała charakter czysto socjalny i tylko dlatego zyskały sobie poparcie robotniczych mas. Co w dalszej perspektywie obróciło sie przeciwko nim: 3 mln. bezrobotnych przez 20 lat tzw. transformacji ustrojowej. Te 3 mln. niech pan przemnoży przez 3-4 – członków ich rodzin – i już ma pan elektorat PiS. I ten elektorat nie zniknie, a pan ma mu do zaproponowania jedynie komunały o wolności i demokracji.
    Ostatnim prezydentem, którego poparłem z pełnym przekonaniem był p. Kwaśniewski i sumienie mi nie pozwala poprzeć pana tylko dlatego, że jest pan rzekomo mniejszym złem niż Duda. Wcale nie jestem o tym przekonany.
    Polska demokracja raźno zmierza w strone standardów II RP – wsadzanie do wiezienia krytyków Wodza, brutalne działania „prawdziwych Polaków” wobec mniejszości, jakaś mała Bereza Kartuska są tylko kwestią czasu. (tylko siłowego tłumienia strajków nie bedzie – bo nikt już sie nie odważy strajkować). A przyczyny są fundamentalnie te same – zaniedbanie podstawowych kwestii społecznych, rosnąca przepaść miedzy bogatymi i biednymi, gospodarka bezwzglednie eksploatowana przez zagraniczny kapitał.
    I pan nic nie zamierza z tym zrobić, bo reprezentuje pan (a przynajmniej tak jest pan postrzegany) środowisko polityczne, które do tego doprowadziło.

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Andrzej
      Andrzej 10 lipca, 2020, 18:33

      „Polska demokracja raźno zmierza w strone standardów II RP – wsadzanie do wiezienia krytyków Wodza, brutalne działania „prawdziwych Polaków” wobec mniejszości, jakaś mała Bereza Kartuska są tylko kwestią czasu.”
      To jest możliwe, jeżeli prezydentem dalej będzie Duda, ministrem „Sprawiedliwości” dalej będzie Ziobro a w Sejmie najwięcej będzie – tak jest obecnie – posłów z PIS, sterowanych przez Kaczyńskiego. Dlatego konieczne jest obecnie głosowanie na – choć nie jest idealnym kandydatem – Trzaskowskiego. Nie ma innego wyboru.

      Odpowiedz na ten komentarz
  3. Józef Brzozowski Żory
    Józef Brzozowski Żory 6 lipca, 2020, 21:11

    W drugiej turze miałem oddać głos świadomie nieważny. Miałem, ale coraz bardziej się waham. Jest parę osób, którym w dużym stopniu ufam na podstawie tego co i jak piszą. Na tym forum i Pan Jerzy Domański i Pan Robert Walenciak przekonująco argumentują by iść i mimo wszystko oddać głos na Rafała Trzaskowskiego. Sam kandydat na prezydenta w wywiadzie pięknie mówi, mówi to, co chciałbym usłyszeć. Jest tylko jeden problem. Piękne deklaracje, ale na jakiej podstawie w to wierzyć? Czy zdanie wypowiedziane w tym wywiadzie, cytuję: „Nie zamierzam być jednak notariuszem rządu, a urząd prezydenta aktywnie wykorzystam, działając na rzecz jedynego szefa – moich współobywatelek i współobywateli.” mam odczytać jako pobożne życzenie, czy jako typową – partyjniacką – kiełbasę wyborczą?
    Jeżeli ma się szefa, to prócz wynagrodzenia taki szef ustala zakres kompetencji i obowiązków. Szef może też zwolnić, gdy uzna że nie wykonuje się, albo źle wykonuje się swoje obowiązki.

    Mam jedno pytanie do kandydata na prezydenta RP, czy ta deklaracja o szefie to były tylko słowa, słowa, słowa, czy może nowo wybrany prezydent RP Rafał Trzaskowski Zgłosi projekt zmiany Konstytucji i podda referendum: dopisanie w ustępie 1 artykułu 127 zdania, by artykuł ten miał takie brzmienie:

    „Prezydent Rzeczypospolitej jest wybierany przez Naród w wyborach powszechnych, równych, bezpośrednich i w głosowaniu tajnym. I tylko Naród w trakcie kadencji może zatwierdzić cofnięcie mandatu drogą referendum.”

    Po takim akceptującym referendum – oczywiście gdyby towarzysze partyjni nie przeszkodzili – prezydent RP byłby naszym prezydentem.

    Odpowiedz na ten komentarz
  4. Radoslaw
    Radoslaw 6 lipca, 2020, 22:18

    Jeszcze jedna obserwacja i zaraz skorzystam z okazji do siedzenia cicho:
    „To prezydent, który ma tylko jednego szefa – naród.” – tak swoją ewentualną prezydenturę widzi pan Trzaskowski. A ja właśnie przeczytałem, że pani ambasador Mosbacher bezceremonialnie zbeształa jedną polską posłankę (i nie ma dla mnie żadnego znaczenia, z którego ugrupowania owa posłanka się wywodzi). Bo chodzi przede wszystkim o to, że drugorzędny urzędnik obcego państwa pozwolił sobie na skandaliczne zachowanie wobec pochodzącego z demokratycznego wyboru przedstawiciela polskiego narodu. Innymi słowy, zbeształa pani ambasador polski naród. Wedle wszelkich standardów obowiązujących w świecie państw demokratycznych i suwerennych, pani Mosbacher powinna była już zostać wezwana do polskiego MSZ i szykować się do opuszczenia Polski jako persona non grata. Ale tak oczywiście się nie stanie. Zatem pozwolę sobie powątpiewać, że to ten mityczny „naród” miałby być owym jedynym szefem potencjalnego prezydenta Trzaskowskiego. Myślę, że byłaby to dokładnie jedna, całkiem konkretna osoba, której dokładnie wszystko jedno, któremu akurat polskiemu prezydentowi miałaby szefować. Wszyscy będą jej służyć równie gorliwie.Tak przy okazji, ku uwadze młodszych czytelników, wytresowanych w przekonaniu, że Polska Ludowa była państwem okupowanym przez Sowietów – nigdy, żaden radziecki urzędnik nie pozwolił sobie w tamtym czasie na otwarte, bezczelne panoszenie się w polskich mediach, jak to czyni ambasador Mosbacher. Radzieckiego ambasadora w ogóle  w polskich mediach nie było! No może z wyjątkiem jakichś oficjalnych wizyt jego szefów w Polsce.To jaki z tego płynie wniosek odnośnie obecnej pozycji Polski?

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy